Trasa koncertowa „ Lost World Tour 2022” zespołu The Cure, która ruszyła 8 października to 46 koncertów w kilkunastu europejskich krajach. W ramach tego przedsięwzięcia, legendarna formacja zagrała dwa wyprzedane koncerty w naszym kraju. Jeden z nich odbył się w Krakowie, gdzie 20 października Robert Smith z kolegami pojawili się na scenie Tauron Areny.
Zanim na scenę wyszły gwiazdy, z roli „rozgrzewacza” wdzięcznie wywiązała się formacja The Twilight Sad. Zimnofalowe granie bardzo fajnie nagłośnione, energetyczny wokalista świetnie nawiązał kontakt z gęstniejącą pod sceną publiką, i pomimo tego, że oczywiście suport w ich wykonaniu był skąpo oświetlony i nie wykorzystywał wszystkich możliwości technicznych sceny, kolejne wykonywane przez nich kompozycje były coraz cieplej przyjmowane przez coraz większy tłum słuchaczy. Po ich koncercie obowiązkowa przerwa techniczna na posprzątanie sceny i po kilkudziesięciu minutach niespiesznie z godnością na podest wkroczyli panowie z zespołu The Cure.
Należę do tej – większej – części publiczności, która dorastała wraz z dźwiękami formacji Smitha. Może nie od pierwszej, wydanej w 1979 roku płyty, ale jednak od lat 80. ubiegłego wieku zespół pana Roberta jest dla mnie istotny, więc fakt, że w końcu udało mi się ich usłyszeć na żywo nie może być przedmiotem bezstronnej relacji. Tak jak większość fanów w moim przedziale wiekowym po prostu cieszyłem się udziałem w tym wydarzeniu.
Ale bez zbytniej egzaltacji trzeba stwierdzić, że koncert był wyśmienity. Panowie w świetnej formie, bez zbytniego przymilania się publiczności, dość statecznie stojąc na scenie po prostu świetnie grali. Kapitalne brzmienie, bardzo dobrze wyreżyserowane światła, obfita i mądrze ułożona set lista, dwa bloki bisów, oszczędna i skuteczna realizacja obrazu na telebimach, odpowiednio dobrane animacje… No wszystko się zgadzało. Przede wszystkim głos szefa – Robert wszakże ma już 63 lata i jego kariera trwa ponad 40, ale po prostu świetnie śpiewał. Czysto, dźwięcznie, a w numerach pomnikowych takich jak „Boys Don’t Cry” udowadniał, że czas stanął dla niego w miejscu dawno temu. Legenda w życiowej formie. Najbardziej ruchliwym człowiekiem na scenie był oczywiście Simon Gallup, który wił się, naparzał w bas zawieszony najczęściej na wysokości kolan, biegał, wskakiwał na odsłuchy i generalnie realizował stereotyp punkrockowego basmana w sposób encyklopedyczny. A przy okazji grał wyśmienicie to, czego się od niego spodziewamy. Dzielnie sekundował mu Jason Cooper na podwyższeniu za bębnami wybijając hipnotyczne rytmy, od czasu do czasu wraz z basistą zapląsał gitarzysta Reeves Gabrels. Pojawiły się utwory premierowe z płyty, na którą fani czekają od niemal 15 lat, kiedy to Smith z kolegami wydali ostatni premierowy materiał, a forma, w jakiej panowie pokazali się przed polską publicznością jedynie wyostrza apetyt na płytę, która ma nosić tytuł „Songs Of A Lost World”.
Ciężko nie używać wielkich słów, ale to był naprawdę magiczny wieczór, niemal trzy godziny cudownego grania. Świetnej komunikacji między artystami i uszczęśliwioną publicznością, zwłaszcza, że panowie niespecjalnie musieli się wdzięczyć na scenie. Po prostu niespiesznie na nią weszli, a po drugim secie bisów z niej zeszli, w międzyczasie kierownik Smith troszkę pożartował, ale bez przesady, zapowiadał kolejne numery, a po zamykającym koncert „Boys Don’t Cry” przeszedł wzdłuż sceny żegnając się z kolejnymi sektorami. Mam nadzieję, że i jemu udzieliło się wzruszenie odczuwane przez lwią część zgromadzonej publiczności, a ich tegoroczna trasa to nie była ostatnia okazja do posłuchania zasłużonej formacji na żywo. Oby panowie powrócili do nas z promocją najnowszej płyty i zagrali więcej niż dwa koncerty. Wierna publiczność niechybnie wypełni audytoria do ostatniego miejsca.
W Krakowie zespół The Cure wykonał następujące utwory: „Alone”, „Pictures of You”, „Closedown”, „A Night Like This”, „Lovesong”, „And Nothing Is Forever”, „Cold”, „Burn”, „Fascination Street”, „The Hungry Ghost”, „Play for Today”, „A Forest”, „Want”, „Shake Dog Shake”, „From the Edge of the Deep Green Sea”, „Endsong”, „I Can Never Say Goodbye” (premiera), „The Figurehead”, „Disintegration”, „Lullaby”, „The Walk”, „Friday I’m in Love”, „Close to Me”, „In Between Days”, „Just Like Heaven” oraz „Boys Don’t Cry”.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z tego wydarzenia:
The Cure
The Twilight Sad
Organizatorem koncertu była agencja Live Nation.
Tekst: Sobiesław Pawlikowski
Zdjęcia: Ada Kopeć-Pawlikowska
Strona internetowa zespołu: www.thecure.com