Duże kombi, a więc przez dekady idealny samochód rodzinny. Uniwersalny, bardzo pakowny, wymarzone auto dla muzyka, a nawet małego zespołu. Ma najczęściej jedną wadę. Nie wygląda za pięknie. Są jednak wyjątki. Takim wyjątkiem jest Renault Talisman.
francuskie auta zawsze zaskakiwały odważnym designem, ale Talisman nie szokuje. Jest po prostu pięknym samochodem. Co prawda limuzyna moim zdaniem wygląda jeszcze lepiej, ale dopiero nadwozie kombi pozwala w pełni wykorzystać potencjał jaki drzemie w tym samochodzie. Auto jest długie (4,86m), ma spory rozstaw osi (2,81m) i jest dość niskie (1,46m). Odczują to głównie wysokie osoby, które na przykład będą chciały w klasyczny sposób otworzyć klapę bagażnika, a więc łapiąc za nią. W wersji wyposażenia Initiale Paris czyli najwyższej nie musimy się o to martwić. Bagażnik można otworzyć zdalnie z karty (pilota), a nawet za pomocą ruchu nogą przy zderzaku. W ten sam sposób możemy bagażnik zamknąć. W wersji wyposażenia podstawowego bez wielu podnoszących cenę auta udogodnień, może to osobom wysokim doskwierać. Kupując nadwozie kombi będziemy przecież ciągle z bagażnika korzystać, więc warto to sprawdzić w salonie tym bardziej, że klapa jest bardzo gruba i po maksymalnym otwarciu tylko osoba o średnim wzroście będzie mogła się pod nią zmieścić. Na pochwałę zasługuje natomiast system dostępu bezkluczykowego. Dzisiaj staje się on już niemal standardem w autach klasy średniej, ale tylko w Renault spotkałem się z tym, że auto samo się zamyka. Samochód rozpoznaje, gdy się oddalimy z kartą na kilka metrów i rygluje zamki oraz włącza alarm. Wspaniałe ułatwienie.
Bardzo ważnym dla mnie kryterium podczas wyboru samochodu jest wyciszenie kabiny.
Testowałem też limuzynę w wersji Intens, a więc niższej i na autostradzie dokuczał trochę szum z okolic uszczelek w drzwiach i z lusterek bocznych. W najwyższej wersji wyposażenia Initiale Paris, którą miałem przyjemność testować z nadwoziem kombi ten problem już nie występuje dzięki szybom bocznym klejonym (dźwiękoszczelnym). Nadal nie jest idealnie, ale różnica jest spora. Zdecydowanie warto!
Na pokładzie testowanego Talismana miałem najwyższy system audio dostępny w tym modelu, a więc BOSE. Przeciętnemu odbiorcy, a więc słuchającemu stacji radiowych czy mniej wymagającej muzyki ten zestaw powinien wystarczyć, ale muzykom zawodowym, audiofilom oraz miłośnikom dobrego brzmienia chętnie poleciłbym coś innego. Niestety w tym modelu nic lepszego już z fabryki nie dostaniemy. Pozostaje więc ewentualna późniejsza ingerencja i ulepszenia na własną rękę.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest system tylnych kół skrętnych o nazwie 4CONTROL.
Dokładnie tak jak w autobusie przegubowym, tylna oś nieznacznie skręca w celu poprawy przyczepności w ciasnych zakrętach oraz podczas manewrów. Dzięki temu promień skrętu jest mniejszy, ale trzeba się do tego systemu przyzwyczaić. Niektórym takie „myszkowanie” tyłu może nie przypaść do gustu. W niższych wersjach wyposażenia tego systemu nie ma.
Zawieszenie jest zdecydowanie bardziej komfortowe niż sportowe, ale mamy możliwość wybrania w menu komputera ustawień trybu pracy zawieszenia, układu kierowniczego, skrzyni biegów, reakcji systemu 4CONTROL. Najprzyjemniej auto prowadziło mi się na ustawieniach sportowych za wyjątkiem skrzyni biegów, którą ustawiałem na Comfort. W trybie Sport skrzynia utrzymywała zbyt wysokie obroty co na dłuższą metę stawało się męczące. Automat oceniam nieźle. Skrzynia nie szarpie i dość sprawnie zmienia biegi, ale jak na skrzynię dwusprzęgłową trochę odstaje szybkością od słynnej DSG, którą można znaleźć u konkurencji. Mam jedynie uwagę odnośnie wysokich obrotów na ostatnim biegu. Przy 140 km/h mamy 3000 obrotów. To sporo. Zarówno w silniku Diesla jak i benzynowym obroty są takie same mimo 6 i 7 biegów w tych automatach.
Testując oba najmocniejsze silniki Talismana, a więc Diesla 1.6 o mocy 160 koni i benzynę 1.6 o mocy 200 koni, skłaniałbym się raczej ku temu drugiemu. Głównie z racji dużo mniejszych wibracji na niskich obrotach i zdecydowanie cichszej pracy silnika benzynowego podczas codziennej, miejskiej eksploatacji. Jeśli jednak ktoś robi dużo tras po Polsce czy Europie, wtedy warto przemyśleć zakup Diesla. Silnik w trasie jest cichy, a spalanie będzie wyraźnie niższe niż w mocniejszej benzynie. Komfort jazdy z dużym zasięgiem bez potrzeby tankowania co 500-600 km to zdecydowana przewaga Diesla w trasie. Warto zaznaczyć, że pojemność baku paliwa dla najmocniejszego silnika benzynowego o mocy 200 koni to zaledwie 51 litrów. Diesel dostaje jeszcze mniejszy bak, ale z racji sporo niższego spalania i tak przejedzie dużo większy dystans bez tankowania.
Oba auta zrobiły na mnie dobre wrażenie. Są nieco tańsze od rywali w segmencie, dużo ładniejsze i bardzo wygodne. Fotele są podgrzewane, wentylowane! Mamy nawet masaże foteli, podgrzewaną kierownicę, wyświetlacz HUD na wysuwanej płytce pod szybą oraz masę innych umilaczy każdej podróży. Co więc sprawia, że po ten model nie ustawiają się w salonach Renault długie kolejki?
Powszechnie wiadomo, że poprzednik modelu Talisman, a więc Renault Laguna nie cieszy się opinią bezawaryjnego auta. Miejmy nadzieję, że Talisman nie podzieli losu swojej poprzedniczki i widok tego modelu na lawecie będzie rzadkością, a tym samym wzrośnie zaufanie do marki Renault.
Średnie spalanie z 250km podczas mojego testu, wyniosło 9 l/100 km wg komputera pokładowego.
Dokładnie taki wynik obstawiałem przed testem, ale zaznaczę, że nie stałem w korkach i nie jeździłem bardzo dynamicznie. Testując wspomnianego Talismana w wersji sedan z Dieslem pod maską, średnie spalanie na dystansie 600 km wyniosło 7 l/100 km.
Samochody zostały udostępnione do testów przez Renault Polska.
Jeśli chcesz lepiej poznać te auta zanim zdecydujesz się odbyć jazdę testową, zapraszam na mój kanał motoryzacyjny z testami samochodów „Saturday Car Fever” w serwisie YouTube.
Tekst i zdjęcia: Mateusz Borowski
Artykuł ukazał się w numerze 3/2017 miesięcznika Muzyk.