Na początku kwietnia kwartet Pilichowski Band wystąpił w Centrum Młodzieży w Krakowie przy ulicy Krupniczej, a wydarzenie to odbyło się w ramach projektu „Muzyczna Przystań Młodych”.
Wojtek Pilichowski to postać w świecie polskich muzyków już legendarna. Wyśmienity gitarzysta basowy, wirtuoz znany przede wszystkim z zamiłowania i mistrzowskiego opanowania grania klangiem. Polskim fanom dał się poznać jako basista „zatrudniony” przez Jana Borysewicza to jego rockowego trio Jan Bo w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Później współtworzył zespół, który również dla polskich muzyków jest jedną z najważniejszych formacji inspirujących do pracy na instrumencie – formację Woobie Doobie. Stąd już była prosta droga na estrady – panowie współtworzyli zespoły czołowych polskich wykonawców pop nagrywając z nimi płyty i występując na żywo, a basowe partie Wojtka często były bardzo charakterystyczne, nawet dla słuchaczy, którzy czasem się zastanawiają „po co w ogóle jest basista w zespole” 😉 – dość wspomnieć choćby legendarny riff basowy i solówkę w „Jestem kobietą” Edyty Górniak czy „Coś optymistycznego” Kasi Kowalskiej.
Wojtek od prawie 20 lat prowadzi swą autorską formację, zaskakująco nazwaną Pilichowski Band, której jest oczywiście filarem i tak naprawdę jedynym stałym członkiem. W ostatnich latach do współpracy zaprasza głównie młodych muzyków, którzy uczestniczą w warsztatach muzycznych w Muzycznej Owczarni, gdzie Pilichowski jest oczywiście panem profesorem od gitary basowej. Ze swym zespołem nagrał już bodaj 18 albumów, a z obecnym składem szykują kolejne kompozycje. Kilka z nich zabrzmiało na koncercie w Krakowie. Aktualnie w Pilichowski Band grają oprócz lidera: Bartek Pokrywka na klawiszach i gitarzysta Dawid Trawicki, a za perkusją zasiada Mateusz Krok.
Koncert odbył się w kameralnej sali teatralnej organizatora, a że Centrum Kultury zaproponowało widzom wolny wstęp na wydarzenie, sala już przed koncertem była szczelnie wypełniona fanami. Dodatkowo podczas pierwszej kompozycji Pilichowski zaprosił jeszcze na proscenium… kilkanaście spóźnionych osób, które weszły przez scenę gęsto zajmując miejsca na podłodze. Muzycy rozpoczęli od tytułowego utworu z płyty „Vandal”, potem jak już wspomniałem pojawiły się między innymi kompozycje z przygotowywanego nowego materiału. Oczywiście największy entuzjazm słuchaczy budziły motywy i riffy, które znamy z wcześniejszych płyt Wojtka, ale i nowe rzeczy były przyjęte uważnie i z bardzo dobrym rezonansem. Zresztą jak no na koncercie Pilicha – była radość. Budowana – oprócz wyśmienitego wykonania muzyki i świetnego brzmienia – dowcipną jak zwykle konferansjerką Wojtka i opowieściami z życia codziennego mazowieckiej wsi.
Świetny koncert. Jak zwykle, bo Pilichowski ze swoim bandem słabych nie dają, niezależnie od składu, a widziałem już chyba kilkadziesiąt razy naszego wirtuoza gitary basowej na żywo. I w tej odsłonie składu nie ma słabszego punktu i ciężko nie popaść w egzaltację pisząc o tym, jak ci młodzi ludzie grają ze starszym trochę kolegą. Moją osobistą uwagę przykuł jednak głównie znakomity gitarzysta, Dawid Trawicki.
Niechybnie dobrym duchem sprawczym koncertu Pilichowski Band w tym miejscu był Maciek Howaniec – na co dzień prowadzący tam zajęcia jako instruktor muzyki. Biorąc pod uwagę fakt, że organizatorzy w pełni wzięli na siebie koszt przygotowania koncertu zwalniając słuchaczy z konieczności zakupu biletów – gratulacje i podziękowanie. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie mi dane posłuchać pierwszoligowych polskich muzyków w kameralnym anturażu MCK w Krakowie.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z koncertu:
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Internet: www.facebook.com/Wojtek.Pilichowski/