Odszedł kolejny muzyk ściśle związany z pierwszym okresem powstawania polskiej muzyki młodzieżowej – Andrzej Mikołajczak. Swoje profesjonalne granie rozpoczął w drugiej połowie lat 60. Od początku kariery grał na instrumentach klawiszowych.
Wszystko zaczęło się w grupie Tarpany, do której dołączył niedługo po jej sformowaniu przez Janusza Hojana. Na jednym z koncertów poznał Andrzeja Nebeskiego, który później zaprosił go do współpracy w utworzonych przez siebie formacjach Nowi Polanie i ABC. Grał też w grupie rockowej ABC. Wespół z Ernestem Bryllem i Markiem Sartem współtworzył folk-rockowy zespół Drumlersi, odpowiadając za jej kształt muzyczny. Andrzej Mikołajczak pojawił się także w zespole Wojciecha Skowrońskiego, Woytek Skowroński Band.
Okazjonalnie wyjeżdżał w trasy z wieloma muzykami i zespołami, koncertował w większości krajów europejskich. Nagrał też z nimi szereg płyt. Andrzej Mikołajczak dysponował rzadką umiejętnością „nagłego zastępstwa” za klawiszowców zmorzonych chorobą. Brał udział w słynnych koncertach wspominkowych „Czy mnie jeszcze pamiętasz” w Operze Leśnej w Sopocie. Pod koniec kariery grał w zespole towarzyszącym Wojciechowi Kordzie.
Niezależnie od muzykowania, właściwie od początku interesowała go kompozycja i aranżacje utworów. Za tę część swojej twórczości zdobywał największe środowiskowe laury. Ciągle modny przebój z tekstem Andrzeja Jastrzębca-Kozłowskiego, „Napisz proszę”, napisał z myślą o Halinie Frąckowiak, współpracującej w tamtym czasie z Andrzejem Nebeskim. Warto dodać, że najwięcej kompozycji Mikołajczaka powstało do tekstów Andrzeja Sobczaka. Nie stały się one ogólnopolskimi szlagierami, ale stanowią doskonały przykład świetnej roboty obu panów.
Zachęcony przez przyjaciół, w którymś momencie Andrzej Mikołajczak otworzył własne studio nagraniowe A-Mix. Mimo ograniczonej powierzchni, udało się w nim nagrać szereg wspaniałych przebojów, a nawet całych płyt. Korzystali z niego tacy artyści, jak Ryszard Rynkowski, Krzesimir Dębski, Wojciech Korda czy Bohdan Smoleń. Powstawały tam również kasety i płyty słowno-muzyczne, z bajkami dla dzieci włącznie, opracowane muzycznie także przez niego.
Mikołajczak był jednym z najbardziej lubianych muzyków w środowisku. Skromny, obdarzony wielkim poczuciem humoru, zawsze uśmiechnięty, po poznańsku punktualny i odpowiedzialny, na wszystkich trasach potrafił tonizować w zarodku wszelkie waśnie. Wszystkie te cechy przeniósł do pracy w swoim studiu, również dlatego praca z nim była zawsze przyjemnością. Obdarzony niezbyt wysokim wzrostem nosił pseudonim Mały, ale małym artystą nigdy nie był. Odszedł pokonany przez nieuleczalną chorobę w wieku 76 lat…
Tekst: Andrzej Lajborek