Co prawda to nie Norah wpadła na pomysł, żeby śpiewać na estradzie i akompaniować sobie na fortepianie, ale należy bez wątpienia do tych artystek, którym najlepiej to wychodzi. Dowody na potwierdzenie tej tezy trzyma na półce w domu: dziewięć statuetek Grammy, dziesiątki innych nagród, obok wielu platynowych i złotych płyt. Na razie rozeszło się ponad 50 mln jej krążków. Od jakiegoś czasu łączy estradę i studio z filmem, na szczęście muzyka na tym nie traci, czego dowodem może być jej udział w najróżniejszych projektach, z Puss n Boots włącznie, jak też najnowszy, ósmy krążek. Pojawił się teraz, w nie najbardziej odpowiednim ku temu pandemicznym czasie, co jednak nie przeszkodziło w bardzo dobrym jego przyjęciu. Zawiera jedenaście utworów, z czego siedem napisała sama, w pozostałych jest współautorką. Do tego doszło, że nie tylko jak dotychczas w muzyce, ale i w tekstach też stała się twórcą niemal samodzielnym! Zaczęło się to od czytania dzieciom wierszyków dwóch amerykańskich specjalistów w tym zakresie, Dr. Seussa i Shela Silversteina, a później postanowiła sama chwycić za pióro. W wywiadach mówi, że jeśli ktoś jej tekstów nie rozumie, to trudno, jednak nie zamierza wyjaśniać ich znaczenia. Są z pewnością niezłe. Co prawda Jones nagrywa ciągle dla jazzowej wytwórni Blue Note, ale jej kompozycje na tym albumie są tyglem jazzu, jazz popu, bluesa, jazz folku i Americany. Być może w innym wypadku podobna mieszanka byłaby trudno strawna, ale Norah potrafiła z niej zrobić perełeczkę, słucha się tego świetnie. Artystka, jednocześnie główna producentka albumu, ściągnęła do studia świetnych muzyków. Arsenał muzyczny objął między innymi rozbudowaną sekcję smyczków i instrumentów dętych. Do tego jeszcze kilkanaście innych instrumentów, z gitarą stalową włącznie, no i piękne chórki. Jones potrafi wyczarować śpiewem niezwykły klimat i ciepło, stałe elementy jej sztuki. Rozmyślnie stosuje „duszny” timbre głosu i zdaje się zwracać do każdego słuchacza osobno. „W mojej głowie siedzi dużo sprzeczności, pomiędzy Bogiem, diabłem, sercem, ojczyzną, planetą, jest jeszcze miejsce dla mnie, a przede wszystkim dla was, których zapraszam do siebie.” Mówi się, moim zdaniem słusznie, że u niej odległość między najwyższym uczuciem a skrajną prostotą jest skrajnie krótka. Najbardziej zaskakuje, gdy w końcowej piosence proroczo śpiewa: „To życie jakie znamy, skończyło się”. Czyżby wiedziała o wirusie wcześniej, niż ktokolwiek?
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artystki: www.norahjones.com