Zapowiadany od kilku miesięcy album brytyjskiej, a właściwie już światowej gwiazdy pop, wzbudził ogromne zainteresowanie na długo przed swoją premierą. Nic dziwnego, niezwykła popularność jaką się cieszy, jest udziałem co najwyżej garstki wybrańców po obu stronach oceanu, a każde nowe nagranie słucha nieprawdopodobna ilość fanów. Dua nie rozpieszcza nadmiernie swoich miłośników: podstawowy album trwa niecałe 38 minut i zawiera 11 utworów, choć oczywiście wersje specjalne mają bogatszy repertuar. W dalszym ciągu piosenkarka jest wierna idei pracy wybitnie zespołowej. Oczywiście ona pozostaje główną, co nie znaczy, że jedyną autorką tekstów, za to kompozycją zajęło się jeszcze liczniejsze grono zawodowców. Jeżeli dodać do tego wielką grupę współpracujących wokalistów, muzyków, producentów i dźwiękowców, okaże się, że na sukces zapracowały (policzyłem, a jakże) 94 osoby! Tym razem inspiracją stała się głównie muzyka disco i pop, w wersji popularnej od lat 70. XX wieku. Oczywiście ten generalny pomysł poddany został bardzo udanej kuracji odmładzającej. Wszystko tu brzmi niezwykle współcześnie, a przy tym energetycznie, melodyjnie i tanecznie. Dua twierdzi, że jej wzorem, do którego chciała nawiązać przy pracy nad tym albumem, były płyty Kylie Minogue, Gwen Stefani, Madonny i Olivii Newton-John. Rzeczywiście, klimat ich nagrań jest tu wyczuwalny. W tekstach, jakże by inaczej jeśli mówimy o disco, mówi się głównie o miłości, oczywiście nie takiej banalnej, codziennej i maślanej, ale najbardziej zmysłowej i wyjątkowej. „Zwyczajna miłość to nie dla nas, razem stworzyliśmy coś fenomenalnego…” („Physical”). „Masz mnie, jestem rozpalona przy tobie do granic…” („Cool”). Wydaje się, że główną osobą odpowiedzialną za produkcję, był Kanadyjczyk Stephen Kozmeniuk, znany jako Koz, któremu udało się stworzyć rzeczywiście spójną całość. Poza tym zadbał, by poszczególne piosenki miały różne brzmienie i charakter. Dua jako wokalistka jest bardzo ciekawa i potrafi zrobić właściwy użytek ze swojego mezzosopranu. Śpiewanie dźwięcznym i otwartym, a po chwili przytłumionym głosem, nie stanowi dla niej żadnego problemu. Album został owacyjnie przyjęty zarówno przez fanów, jak i krytyków, a przecież ukazał się w końcu marca, gdy świat został już sparaliżowany koronawirusem. Na szczęście akcja promocyjna prowadzona poprzez Internet nie miała najmniejszych zakłóceń. „Chciałam, by ten album był najbardziej czysty i radosny ze wszystkiego, co dotychczas nagrałam. Wyszedł mi retro-dance, nie tylko do tańca. Jeśli jeszcze da wam radość, będę uważała moje zadanie za wypełnione.” Jeszcze jedno: obok wersji CD, LP, cyfrowych, znalazła się także nagrana na poczciwej kasecie…
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artystki: www.dualipa.com