Otrzymaliśmy do testu nowe monitory znanej firmy M-Audio – jest to model BX5 Carbon. Od „zwykłych” modeli BX odróżniają się oczywiście ceną i na pierwszy rzut oka karbonową membraną głośnika niskotonowego i przednią ścianką – ale nie tylko. Mimo nieco wyższej ceny nadal jest ona niska i choćby dlatego warto przyjrzeć się nowej wersji niedrogich monitorów.
Monitory BX5 Carbon to aktywna dwudrożna konstrukcja w obudowie bass-reflex, z głośnikiem niskotonowym o średnicy pięciu cali. Otwór znajduje się z tyłu, na tylnej ściance znajdziemy też oprócz oczywistych gniazd zasilania i wyłącznika także wejściowe gniazda symetryczne jack oraz XLR, pokrętło regulacji czułości o dużym zakresie jednak bez żadnych zaskoków ani opisu poza MIN-MAX i trzypozycyjny przełącznik pozwalający na dopasowanie najniższego pasma do warunków akustycznych. Tym właśnie przełącznikiem przede wszystkim różnią się monitory w wersji Carbon od zwykłych. Oczywiście różnią się też materiałem, z jakiego wykonana jest membrana głośnika niskotonowego, w tym przypadku jest to właśnie plecionka karbonowo-kewlarowa. Głośnik wysokotonowy to calowa jedwabna kopułka. Zmieniona jest też przednia maskownica, do której mocowane są głośniki – poprawiono „tubę” wokół głośnika wysokotonowego. Głośniki nie są niczym osłonięte, trzeba więc uważać. Żartobliwie producent w materiałach reklamowych stwierdza, że jedwabna kopułka zapewnia jedwabiste brzmienie – a w sumie dlaczego nie? Niebieska dioda świecąca na przednim panelu, oprócz oczywistej funkcji wskaźnika załączenia monitorów pełni też funkcję „ogniskowania” słuchacza. Dioda jest mała i umieszczona dość głęboko, w związku z tym dobrze ją widać tylko wtedy, gdy siedzimy dokładnie w osi monitora. I o to właśnie chodzi, o wskazanie użytkownikowi właściwego ustawienia i skierowania monitorów z jednej strony i właściwej pozycji podczas słuchania z drugiej. Moc wyjściowa jest dość spora, wynosi 40 W dla kanału niskotonowego i 30 W dla wysokotonowego, a częstotliwość podziału pasm to 2.8 kHz (według strony internetowej producenta) albo 3 kHz (według instrukcji). Pasmo przenoszenia według producenta wynosi 56 Hz – 22 kHz, tylko nie wiadomo, przy jakiej nierównomierności. Przełącznik ACOUSTIC SPACE pozwala na tłumienie najniższych częstotliwości o 2 albo o 4 dB.
M-Audio BX5 Carbon to nie są drogie monitory. Podłączając je nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego, ale spotkało mnie miłe rozczarowanie. Monitory są głośne, nie są przesadnie jasne, a najniższe pasmo nie jest podbite. Najniższe częstotliwości odtwarzane są oczywiście „siłą woli”, ale nie mamy wrażenia sztuczności ani „bułowatości”. Dźwięk jest twardy, „sprężysty”, częstotliwości środkowe zgodnie z najnowszymi tendencjami trochę stłumione, ale w normie. Muzyka brzmi dobrze, dynamicznie i „pełnopasmowo”. Trochę może węższa i płytsza jest „scena”, co może wiązać się ze zniekształceniami czy niesparowaniem monitorów, ale przecież porównuję je do pięciokrotnie droższych monitorów APS AEON. Po dłuższym słuchaniu, zwłaszcza surowych śladów różnych instrumentów, wychodzi na jaw niewielki niedobór niskiego środka czy wysokiego dołu. Ujawnia się on zwłaszcza podczas słuchania męskich głosów lektorskich – brzmią one nieco „kartonowo”, pozbawione „ciała”, po prostu zostaje tylko wyższy środek. W dobrze zaadaptowanym akustycznie pomieszczeniu nie zauważyłem potrzeby podcinania najniższych częstotliwości przełącznikiem ACOUSTIC SPACE, ale podcięcie osłabia wrażenie tego „kartonowego brzmienia” – paradoksalnie staje się ono wtedy bardziej naturalne i „karton” przestaje przeszkadzać. Jeżeli monitory będą umieszczone blisko jednej albo dwóch płaszczyzn, to użycie przełącznika może być konieczne – nawet, jak ktoś lubi mocny bas.
Ogólnie monitory BX5 Carbon brzmią nieźle, mają dużą moc i są głośne. Ważne, że mimo niewielkich rozmiarów nie „jazgoczą”, nawet przy większych głośnościach. Warto podkreślić też niski poziom szumów własnych. Podcięty niższy czy wyższy środek to w tańszych konstrukcjach częsty przypadek – taka charakterystyka sprawia, że monitory brzmią „lepiej”. Pewne niedostatki w brzmieniu i w paśmie są też zrozumiałe, jeżeli przypomnimy sobie cenę. Nie testowaliśmy monitorów M-Audio w normalnej, „papierowej” wersji, ale jeżeli brzmią one podobnie, to jest to też propozycja warta uwagi.
Niewiele jest monitorów studyjnych w kategorii „do tysiąca” – większość rozwiązań przekracza tę magiczną granicę. Testowane monitory M-Audio BX5 Carbon spokojnie się w niej mieszczą, i jeszcze zostanie na kable. Z jednej strony nie chcemy płacić więcej, z drugiej – oczekujemy najwyższej jakości i doskonałych parametrów. To oczywiście jest niemożliwe, kompromis w tej klasie cenowej jest nieunikniony. Dostajemy solidny produkt, głośny i dysponujący dużą mocą, z niezłym brzmieniem. Jeżeli zauważymy, że trudno znaleźć tańsze monitory o podobnych parametrach, wątpliwości znikają.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Głośnik niskotonowy: 5 cali [127 mm] membrana z kewlaru/karbonu, ekranowany magnetycznie
Głośnik wysokotonowy: 1 cal [25 mm], kopułka z naturalnego jedwabiu, ekranowany magnetycznie
Pasmo przenoszenia: 56 Hz – 22 kHz
Częstotliwość podziału: 3 kHz
Moc wzmacniacza niskotonowego: 40 W
Moc wzmacniacza wysokotonowego: 30 W
Odstęp sygnału od szumu: > 100 dB typ. A-ważone
Wymiary: 250 × 176 × 200 mm
Ciężar [bez opakowania]: 5 kg
Sugerowana cena: 490 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.m-audio.com
Test ukazał się w numerze 5/2014 miesięcznika Muzyk.