Procesory produkowane w standardzie 500 robią coraz większą karierę. Okazuje się bowiem, że z jednej strony przeniesienie zasilania i większości obudowy wraz z gniazdami do jednej, centralnej jednostki pozwala czasem dość znacząco zmniejszyć cenę, a z drugiej strony pozwala producentom „przepakować” znane urządzenia i sprzedać je nam, może po raz kolejny – bo są po prostu tańsze. Tak czy inaczej, otrzymaliśmy do testów obudowę oraz moduły 500 firm Lindell Audio oraz moduł przedwzmacniacza mikrofonowego Heritage Audio.
LINDELL AUDIO 506 POWER
Obudowa Lindell Audio, mieszcząca maksymalnie sześć pojedynczych modułów 500 jest bardzo porządnie wykonana. W odróżnieniu od innych małych obudów nie jest skręcana z mniejszych elementów, tylko jest „ramą” z jednego kawałka metalu, co zdecydowanie zwiększa stabilność całej konstrukcji. Mniejsze rozmiary nie przewidują zamocowania jej w racku, jest to raczej obudowa „wyjazdowa”, co podkreśla dołączony do niej neoprenowy futerał transportowy. Warte podkreślenia jest umieszczenie zasilacza – jest on umieszczony „gdzieś w środku” i nie zabiera szerokości, jednocześnie nie dodając wiele do głębokości, gdyż umieszczony jest pod gniazdami XLR. Każdy slot ma wejście i wyjście w formie gniazd XLR i tylko to, nie ma żadnych dodatkowych wyjść, wejść ani wewnętrznych połączeń. Diody wskazujące obecność wszystkich napięć zasilających również umieszczone są z tyłu. Moduły mocowane są klasycznie śrubami, i równie klasycznie wyciągane – klasycznie, czyli z dużymi kłopotami, z możliwością uszkodzenia płyty czołowej modułu śrubokrętem czy tym, czego w rezultacie musimy użyć do podważenia modułu. Również wkładanie nie jest łatwe z uwagi na brak prowadnic – ten aspekt serii 500 jest wybitnie nieprzemyślany i denerwuje mnie za każdym razem, ale nie jest to wina producenta, tylko twórcy standardu. Cena, zważywszy na to, że jest to obudowa na sześć modułów, jest bardzo atrakcyjna.
HERITAGE AUDIO ’73 JR
W obudowie do testu otrzymaliśmy trzy moduły firmy Lindell Audio oraz jeden firmy Heritage Audio. Przedwzmacniacz mikrofonowy Heritage Audio nosi nazwę ’73 JR i już te „cyferki”, jak i przede wszystkim kolorystyka panela oraz kształt pokręteł wskazują, z czym mamy do czynienia – z klonem przedwzmacniacza Neve. Jest to więc tranzystorowy, złożony z elementów dyskretnych, przedwzmacniacz mikrofonowy zbudowano w oparciu o dwa „moduły wzmacniające”. JR oznacza Junior – jest to bowiem wersja przedwzmacniacza bez korektora, ale uzupełniona o pewne ciekawe dodatki. Jak w oryginale, mamy skokową i płynną regulację wzmocnienia, włączane zasilanie Phantom (z bardzo jasną diodą), odwracanie polaryzacji oraz przełącznik zmieniający przekładnię transformatora wejściowego. Mamy też przełączane wejście liniowe i instrumentalne oraz dwie bardzo miłe niespodzianki, stanowiące to małe „odejście” od wzorca – filtr dolnozaporowy oraz tłumik sygnału wejściowego. W środku – „duży” transformator wyjściowy oraz tranzystor 2N3055 w dużej, metalowej obudowie TO-3, a nie jakiś „plastikowy zamiennik”. Również zasilanie potraktowane jest priorytetowo – jak wiadomo, przedwzmacniacz taki zasilany jest z jednego napięcia +24 V, podczas gdy seria 500 przewiduje zasilanie symetryczne, w związku z tym moduł wyposażony jest w układ zasilacza stabilizującego i wytwarzającego zasilanie dla elektroniki. Zasilacz osiąga pełne parametry po dwudziestu sekundach pracy. Całość to klasyczne brzmienie kultowego przedwzmacniacza, wzbogacone o możliwość stłumienia o 20 dB sygnału wejściowego – niekoniecznie tak istotną w tej konstrukcji, oraz filtr dolnozaporowy o częstotliwości granicznej 80 Hz i nachyleniu 18 dB/okt. Zwłaszcza filtr jest przydatnym dodatkiem, gdyż w ten sposób nie musimy dołączać w tym celu całego modułu korektora. Znane zalety tego typu konstrukcji to duży zakres regulacji wzmocnienia, dobre brzmienie nawet przy wysokich poziomach wzmocnienia, „przyjemne dla ucha” zniekształcenia dzięki pracy w klasie A – i moduł Heritage Audio ’73 JR wszystkie te cechy oczywiście posiada. Dzięki wbudowanemu filtrowi znacznie podnosi się funkcjonalność przedwzmacniacza a tradycyjna kolorystyka oraz pokrętła na pewno dodają dziesięć punktów do brzmienia. Jeżeli chodzi o brzmienie, to jest ono zgodne z oczekiwaniami – doskonałe do nagrań wokalnych i instrumentalnych, szkoda tylko, że ten przedwzmacniacz nie jest tani i miłośnicy tego brzmienia podczas nagrań np. zestawu perkusyjnego muszą „obejść się smakiem” lub używać innych, tańszych rozwiązań dalekowschodnich. Do nagrań wokalnych, jako jedyny przedwzmacniacz, Heritage Audio ’73 JR nadaje się doskonale, pozwalając na uzyskanie tak na czystego, klarownego brzmienia, jak i przybrudzonego, „rockowego”, z „nutą kompresji w tle”.
LINDELL AUDIO
Firma Lindell Audio jest ze Szwecji, ale bliski jej kontakt z Polską nie jest chyba tajemnicą – współpraca pozwala na niską cenę modułów oraz bardzo wysoką jakość. Do testu oprócz obudowy z zasilaczem otrzymaliśmy trzy moduły: 6X-500 Preamp-EQ czyli przedwzmacniacz z kompresorem, 7X-500 Compressor czyli kompresor typu FET oraz PEX-500 Passive EQ czyli korektor oparty o rozwiązania stosowane w kultowych korektorach Pultec. Mimo trzykrotnie niższej ceny niż przedwzmacniacz Heritage Audio moduły Lindell są również bardzo solidnie wykonane, a montaż nie budzi żadnych zastrzeżeń. Wspólną ich cechą jest jednak wykończenie, a szczególnie białe napisy na srebrnym „drapanym” aluminium. Niestety, zwłaszcza w sąsiedztwie klasycznych białych napisów na ciemnoszarym tle przedwzmacniacza Heritage Audio napisy na modułach Lindell Audio są słabo widoczne i wymagają odpowiedniego dobrania kąta patrzenia. Sytuację pogarsza chęć zmieszczenia dużej ilości regulatorów i przełączników na ograniczonej jednak powierzchni płyty czołowej. Tak, jak „tłok” na płycie czołowej jest wspólną cechą większości modułów serii 500, tak czytelność napisów mogłaby być lepsza. Na podkreślenie zasługuje natomiast zastosowanie przekaźników aktywujących funkcje włączane przełącznikami „przyciskowymi” – wszystkie trzy moduły wyposażone są w przekaźniki, co zwłaszcza w połączeniu z niską ceną zasługuje na uznanie, gdyż znacznie skraca drogę sygnału. Wszystkie moduły korzystają też z modułów „wzmacniaczy operacyjnych” składających się ze scalonego wzmacniacza operacyjnego (z zatartymi napisami) oraz pary tranzystorów średniej mocy.
6X-500
Moduł 6X-500 to przedwzmacniacz mikrofonowy uzupełniony o pasywny korektor barwy, będący uproszczoną wersją korektora PEX-500. Ważną cechą są transformatory na wejściu i na wyjściu. Oprócz regulacji czułości wraz z pięciodiodowym wskaźnikiem poziomu wejściowego mamy płynną regulację poziomu wyjściowego oraz możliwość podbicia (tylko podbicia) częstotliwości skrajnych o 15 dB dla odpowiednio 30 Hz, 60 Hz, 100 Hz oraz 6 kHz, 10 kHz i 16 kHz. Dodatkowo mamy wyłącznik korektora, załączane zasilanie Phantom oraz odwracanie polaryzacji sygnału. Wewnątrz można też za pomocą zworki zmienić charakterystykę w zakresie najwyższych częstotliwości. Niestety, nie mamy ani tłumika sygnału wejściowego ani filtra dolnozaporowego – te braki nie dziwiłyby w przypadku przedwzmacniacza „typu Neve”, ale trochę denerwują w przypadku przedwzmacniacza wyposażonego w końcu w korektor barwy. Jak widać, niektóre funkcje po prostu przegrały z innymi w walce o miejsce na płycie czołowej i trochę szkoda, bo filtr i tłumik po prostu się przydają. Brzmieniowo to wysokiej klasy przedwzmacniacz „z charakterem”. Wprawdzie nie tak mocno zaznaczonym, jak w przypadku klonów Neve, jednak dzięki transformatorom oraz pasywnej korekcji z cewkami oraz charakterystycznemu układowi „wzmacniacza operacyjnego” nie jest to całkowicie zimny i przezroczysty nowoczesny układ półprzewodnikowy. W dodatku nawet, jeżeli nie chcemy znacznie zmieniać brzmienia, włączenie korektora na minimalnie słyszalnych ustawieniach pozwala uzyskać delikatny pozytywny wpływ na brzmienie – z jednej strony „otwarcie” w górze, z drugiej charakterystyczny dół. Oddałbym jednak jedno pasmo tego korektora za filtr – tylko które?
PEX-500
Moduł PEX-500 Passive EQ to kolejna wersja znanego i drogiego korektora „typu Pultec”. Stopnie wzmacniające nie są tu lampowe, ale korzystają ze wspomnianych hybrydowych wzmacniaczy operacyjnych, natomiast regulacja jest taka, jak w klasycznym Pultecu. Oznacza to że możemy niezależnymi pokrętłami wzmacniać i osłabiać częstotliwości z podobnego lub tego samego zakresu. Najniższe częstotliwości – 30 Hz, 60 Hz lub 100 Hz – możemy wzmacniać i osłabiać o 15 dB. Częstotliwości 6 kHz, 10 kHz i 16 kHz możemy wzmacniać o 15 dB, natomiast 10 kHz, 15 kHz lub 20 kHz – osłabiać o 15 dB. Szerokość pasma najwyższego, czyli dobroć tych filtrów, jest płynnie regulowana. Niestety, na płycie czołowej nie zmieścił się regulator poziomu wejściowego czy wyjściowego, co utrudnia porównanie brzmienia przed i po korekcji, ale to drobiazg. Wprawdzie klasyczny korektor Pultec zasadniczo musi mieć lampy, to jednak konstrukcja firmy Lindell Audio ma wszystkie cechy tego typu korektora – przy możliwości jednoczesnego podbijania i osłabiania zbliżonych pasm oprócz klasycznej regulacji barwy i zwłaszcza dobrze brzmiących podbijania góry i dołu możemy też robić z brzmieniem „dziwne rzeczy”, które dość trudno technicznie opisać. Osobiście wolę jednak tradycyjne podejście do korekcji, i w takich zastosowaniach korektor zapewnia przy wzmocnieniu ładną, czystą, „aksamitną” górę oraz bardzo „sprężysty” bas. I w tym module wejście i wyjście są symetryzowane transformatorowo, a bypass zrealizowany na przekaźniku.
7X-500
Ostatni moduł – 7X-500 Compressor – to kompresor nie ukrywający bliskiego pokrewieństwa z konstrukcjami firmy Urei, w szczególności 1176, a więc z kompresorami, w których elementem realizującym zmienne tłumienie jest tranzystor FET. Oczywiście z oczywistych względów nie mamy tu dużego miernika wskazówkowego, ale bardzo dokładny wskaźnik diodowy godnie go zastępuje. Również przełączanie nachylenia nie odbywa się przełącznikiem Isostat, tylko trzypozycyjnym przełącznikiem „hebelkowym” – co wcale nie oznacza brak trybu „wszystko włączone”, bo nachylenie 100:1 to właśnie to. Inne nachylenia to 4:1 oraz 12:1. Brak miejsca wymusił zapewne rezygnację z płynnych regulacji czasów, pokrętła zastąpione zostały trzypozycyjnymi przełącznikami i w zasadzie nie jest to znaczne ograniczenie funkcjonalności, choć oczywiście uniemożliwia super dokładne ustawienia, możliwe przy regulacji płynnej. Tak jak w kompresorze 1176 nie mamy regulacji progu, tylko niezależną regulację poziomu wejściowego i wyjściowego. Ale to nie wszystko – oryginalny 1176 nie ma ani płynnej regulacji stosunku sygnału wejściowego do obrabianego (WET/DRY), ani filtra w torze sidechain o częstotliwości 100 albo 300 Hz – a moduł 7X-500 to ma. Ten „ukłon w stronę nowoczesności” to bardzo przydatne funkcje, które umożliwiają tak kompresję mieszaną (zwaną nowojorską), jak i zmniejszenie „pompowania” spowodowanego najniższymi częstotliwościami bez użycia dodatkowych urządzeń. Moduł 7X-500 Compressor to kompresor typu FET, a więc przede wszystkim szybkość działania, co oznacza tak szybkie czasy ataku jak i powrotu. Wszędzie tam, gdzie 1176 zadziałby dobrze, moduł 7X-500 sprawdzi się równie dobrze a nawet czasem lepiej – ze względu na możliwość ustawienia proporcji sygnałów WET i DRY oraz filtrowi w torze sidechain. Lubiane, choć niestandardowe ustawienie „all on” również jest możliwe. Tranzystor FET mocowany jest w podstawce, co oznacza, że w procesie produkcji i regulacji jest dobierany.
Testowany zestaw zaskoczył mnie jakością wykonania, zastosowanymi rozwiązaniami oraz ceną. Oczywiście, przedwzmacniacz Heritage Audio jest droższy, ale moduły i obudowa firmy Lindell Audio mają naprawdę bardzo wysoki stosunek jakości do ceny. Trochę przeszkadza średnia czytelność napisów – zwłaszcza, że firma ma też ofercie czarne wersje modułów, w których białe napisy są doskonale widoczne. Jest to jednak szukanie dziury w całym, bo przecież sprzęt ten nie może oferować tak wiele za tak niewiele – a jednak! Widać, że Tobias Lindell jest realizatorem i inżynierem, a nie marketingowcem, i wie, co jest ważne i przydatne – polecam.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
’73 JR
Pasmo przenoszenia: 20 Hz (+0.3 dB) – 20 kHz (-0.2 dB)
Impedancja wejściowa: 300/1200 Ohm (MIC), 10 kOhm (LINE), >2 MOhm (DI)
Maksymalny poziom wzmocnienia: 80 dB
Inne funkcje: PAD (-20 dB), PHASE, filtr górnoprzepustowy (80 Hz, 18 dB/okt.), wejście DI [jack 1/4”]
6X-500
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Impedancja wejściowa: 2.4 kOhm
Maksymalny poziom wzmocnienia: 65 dB
Inne funkcje: POLARITY
Korektor: HIGH BOOST (6/10/16 kHz), LOW BOOST (30/60/100 Hz)
7X-500
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Impedancja wejściowa: 25 kOhm
Kompresor: ATTACK (SLOW/MED/FAST), RELEASE (SLOW/MED/FAST), RATIO (4:1/12:1/100:1), SIDECHAIN HPF (OFF/100/300 Hz)
PEX-500
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Impedancja wejściowa: 10 kOhm
Korektor: HF ATTEN (10/15/20 kHz), HF BOOST (6/10/16 kHz), LF BOOST (30/60/100 Hz)
506 POWER
Ilość slotów na moduły: 6
Zasilanie Phantom: +48 V
Wejścia/wyjścia: INPUT [XLR] × 6, OUTPUT [XLR] × 6
Wymiary: 240 × 140 × 200 mm
Ceny: 1260 PLN (6X-500, 7X-500, PEX-500), 1460 PLN (506 Power), 3500 PLN (’73 JR)
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Łagiewnicka 20
02-860 Warszawa
tel. (22) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.lindellaudio.se, www.heritageaudio.net
Artykuł ukazał się w numerze 7/2014 miesięcznika Muzyk.