Jak co roku od wielu lat, na przełomie października i listopada odbyły się Krakowskie Zaduszki Jazzowe. W tym roku przygotowano już 66. edycję tego jednego z najstarszych festiwali jazzowych w Europie i na świecie. Jednym z najważniejszych wydarzeń programu był jubileuszowy koncert legendy naszego jazzu – zespołu Laboratorium. Grupa pojawiła się na scenie Nowohuckiego Centrum Kultury w czwartek 28 października, i można powiedzieć że wróciła do źródeł. To właśnie w krakowskiej Nowej Hucie pół wieku temu formacja założona przez Janusza Grzywacza, Mieczysława Górkę i Marka Stryszowskiego odbywała pierwsze próby i debiutowała przed publicznością. Laboratorium obchodzi obecnie jubileusz 50-lecia występując w całym kraju, ale ten nowohucki koncert był szczególny. Na scenie udało się bowiem zgromadzić praktycznie wszystkich żyjących muzyków, którzy współtworzyli grupę przez ostatnie pięć dekad, a także zaprosić kilkoro znamienitych gości.
Nic dziwnego, że sala koncertowa NCK tego wieczoru pękała w szwach. Także na co dzień zespół nie może raczej narzekać na frekwencję na swoich koncertach, ale i okazja szczególna, i Zaduszki są mocno wpisanym w krakowski kalendarz muzyczny wydarzeniem, no i Laboratorium to grupa z Krakowa – przyjaciele i znajomi muzyków spokojnie mogliby wypełnić dwa razy większe audytorium.
Wieczór zaczął się od krótkiej, na szczęście pozbawionej patosu części oficjalnej, podczas której Laboratorium otrzymało upominki od Rady Miasta Krakowa reprezentowanej przez panią Małgorzatę Jantos oraz Prezydenta Krakowa, którego zastępował tego wieczoru Robert Piaskowski. List gratulacyjny od Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego odczytał Jerzy Fedorowicz junior. Następnie panowie zajęli swoje miejsca na scenie i zaczął się znakomity trzygodzinny koncert, podczas którego usłyszeliśmy zarówno starsze kompozycje (choćby z legendarnej płyty „Modern Pentathlon”), jak również numery z najnowszej, okraszonej złotem płyty „Now”. Żelazny skład „Laborki” to obecnie „ojcowie założyciele” – pianista, kompozytor i aranżer Janusz Grzywacz oraz grający na saksofonach i śpiewający Marek Stryszowski, który też w dowcipny sposób zapowiada kolejne wykonywane kompozycje podczas koncertów, sypiąc anegdotami z rękawów swoich barwnych marynarek. Gitary basowe obsługiwał oczywiście maestro Krzysztof Ścierański, a gitarowe pejzaże malował swoim gryfem – okraszając je od czasu do czasu ognistymi solówkami – Marek Raduli. Za perkusją usłyszeliśmy oczywiście Pawła Dobrowolskiego, który kilka lat temu zastąpił nieodżałowanego Grzegorza Grzyba. Ale nie tylko – wszakże tego wieczoru na scenie roiło się od gości. Kilkakrotnie Dobrowolskiego zastąpił za bębnami Mieczysław Górka, który pół wieku temu współtworzył pierwszy skład Laboratorium. Za drugim zestawem zasiadł Marcin Ścierański, prywatnie syn Krzysztofa, a zawodowo bębniarz związany między innymi z Kwiatem Jabłoni czy zespołem Percival Shuttenbach. Przed nimi swoje stanowisko miał znakomity perkusjonista Sławomir Berny. Panowie zmieniali się za zestawami i w różnych kompozycjach występowali w różnych konstelacjach, ale ostatnie bisy wykonywane przez sekcję Dobrowolski-Berny-Ścierański perkusista i Ścierański basista to była po prostu potężnie brzmiąca maszyna nie do zatrzymania.
Na scenie Nowohuckiego Centrum Kultury pojawili się również flecista Wacław Łoziński, który grał w Laboratorium w pierwszym składzie, a także gitarzysta Paweł Ścierański, który przez wiele lat grał z zespołem. Często na koncertach „Laborki” do zespołu dołącza egzotyczna śpiewaczka Rasm Almashan, tak było i tego wieczoru, a jej cudowne arabskie zaśpiewy pięknie brzmiały i solo i w duetach z Markiem Stryszowskim. Na scenie nie zabrakło również Bernarda Maselego. Przy tej okazji wręczono mu „zaległą” złotą płytę za sprzedaż ostatniego albumu „NOW”, na którym możemy usłyszeć wibrafon obsługiwany przez mistrza. Niestety, panowie zapowiedzieli, że tego wieczoru Maseli po raz ostatni wystąpił wspólnie z Laboratorium. Na otarcie łez pozostają nam koncerty, jakie Bernard grywa w duecie z Januszem Grzywaczem. Owacyjnie publiczność przyjęła znakomite solówki mistrza smyczka Adama Bałdycha. Na scenie pojawił się również dobry duch krakowskiego jazzu i bluesa, redaktor Antoni Krupa z Radia Kraków, który zaśpiewał pieśń Leonarda Cohena, a wraz z nim trzecia gitara na scenie – współpracujący z Krupą gitarzysta Radek Kopeć najpierw zagrał z Antonim, a pod koniec koncertu dołączył do Radulego i Ścierańskiego.
Znakomity koncert – świetne brzmienie, dobre światła, przyjazna muzykom scena i wnętrza Nowohuckiego Centrum Kultury. Tuż przed rozpoczęciem koncertu w Galerii Czarnej miał miejsce wernisaż fotografii jazzowych Wojciecha Łyko. Już po koncercie muzycy przeszli tam na sesję fotograficzną i pokoncertowe rozmowy z przyjaciółmi. Można było Muzykom Laboratorium i Gościom zrobić zdjęcie „na ściance”, co było swego rodzaju novum na tak familiarnej i stricte jazzowej imprezie. Cóż, może dzięki temu przez chwilę nasi znakomici zasłużeni muzycy mogli się poczuć jak gwiazdeczki pop… Ale dużo piękniejszym i bardziej naturalnym dla nich tłem była – nomen omen – „ścianka” galerii, na której Wojtek Łyko powiesił zrobione przez siebie portrety monochromatyczne Grzywacza, Stryszowskiego, Radulego i Ścierańskiego, a między nimi kolorowe zdjęcie zmarłego przedwcześnie cudownego perkusisty Grzegorza Grzyba.
Był to naprawdę piękny koncert. Wiele razy miałem już szczęście słyszeć „Laborkę” w ostatnich latach. Moc nie przemija. Oby panom muzykom zdrowie dopisywało, oby sytuacja epidemiczna w kraju nie zmuszała rządzących do wprowadzania kolejnych lockdownów, bo wiadomo – wtedy na pierwszy ogień zamyka się „kulturę”. A koncertów takich, jakie gra Laboratorium nigdy nie będzie za dużo. Mam nadzieję uczestniczyć w nich jeszcze wiele razy siedząc w tłumie szczęśliwej publiczności.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Strona internetowa festiwalu: krakowskiezaduszkijazzowe.eu