Stajemy się europejską potęgą w dziedzinie edukacji jazzowej. Tak! Mamy kilkanaście kierunków jazzowych na akademiach muzycznych, uniwersytetach i w średnich szkołach muzycznych! Już je kiedyś wymieniałem, szkoda mi teraz miejsca.
Żeby to wszystko działało, potrzebna jest kadra, czyli jazzmani z tytułami naukowymi. Doktory, doktory habilitowane, no i profesory. Jeśli chcemy, żeby jazz był dyscypliną akademicką, a chyba chcemy, no to inaczej być nie może. Rzecz jasna, są tacy, którzy dworują sobie z tego procederu, że co z nas jazzmanów, za „naukowcy”? Nie wdawałbym się w te polemiki, jak to z reguły bywa, ci malkontenci, to reprezentanci lobby, które się po prostu nie załapało… a tramwaj odjechał…
Oczywiście można też kontestować to wszystko i powiedzieć, że jazz to muzyka buntu i akademicyzm ją zabije… No to niech Ci wszyscy buntownicy nauczą się choćby trochę tego, co wiedział Coltrane, na którego tak chętnie się co i rusz powołują, i wtedy pogadamy.
Ale w ogóle nie o tym chciałem pisać.
W ostatnich miesiącach kilkakrotnie byłem recenzentem doktoratów, habilitacji, zasiadałem też w komisjach „przewodowych”.
Może na początek habilitacja Piotra Wyleżoła. Jakby ktoś nie wiedział, Piotr to jeden z naszych najlepszych pianistów jazzowych. Wykłada fortepian „na jazzie” w AM w Krakowie. Procedura przewodu habilitacyjnego jest taka, że poza udokumentowaniem dorobku, autoreferatem, trzeba wskazać tzw. „dzieło artystyczne”, którym habilitant szczególnie się szczyci i chce się nim w tym kontekście pochwalić. Piotr wskazał swoją genialną płytę „Human Things” (Polish Jazz vol. 79). Swoją, czyli jest liderem, kompozytorem no i rzecz jasna pianistą. I to jakim! Nie wiem, jak on to robi, ale przy ewidentnie perfekcyjnym warsztacie, niesamowitej erudycji, nie ma ani krzty epatowania techniką, szpanowania i machania do słuchacza chorągiewką z napisem: „jestem świetny”. Skromny człowiek. Dał tego wyraz w swym autoreferacie. „Jestem pedagogiem z poczuciem bycia najstarszym uczniem w klasie, który dzieląc się swoją pasją do muzyki, wiedzą i doświadczeniem próbuje pokazać swoją postawą młodym adeptom pianistyki jazzowej, że studiowanie muzyki to proces, który trwa całe życie, oraz, że możliwość poświęcenia zawodowego życia muzyce to dar”. Złotymi literami w każdej klasie na całej kuli ziemskiej! Ile w tym pokory.
I kolejny przewód, tym razem doktorski, Michała Barańskiego (jeden z naszych najwybitniejszych basistów). Michał swą rozprawą doktorską pod tytułem „Zależności rytmiczne i harmoniczne podczas kolektywnej improwizacji pomiędzy instrumentalistami w trio jazzowym na podstawia analizy nagrania autorskiego” rozwalił system. Specjalnie na potrzebę przewodu dokonał nagrania z Pawłem Tomaszewskim i Łukaszem Żytą. Co oni tam wyprawiają… To naprawdę był dla mnie zaszczyt być recenzentem. Takie prace powinny być wydawane, ogłaszane, upubliczniane. Mam nadzieję, że tak będzie w przypadku doktoratu Michała Barańskiego. A oto mały, aczkolwiek znaczący cytat: „Improwizacja oparta o interakcję wymaga od instrumentalisty wymazania z umysłu wszystkich wcześniejszych myśli muzycznych, ustaleń, założeń. Priorytetem ma być służenie muzyce w celu uzyskania estetyki na najwyższym poziomie, a nie służenie własnym egocentrycznym koncepcjom”. Zabraknie złotej farby…
Andrzej Zubek, Włodzimierz Nahorny, Piotr Wojtasik, Bernard Maseli, Leszek Kułakowski, Jacek Niedziela-Meira, Wojtek Niedziela, Henryk Gembalski, Jerzy Główczewski, Paweł Tomaszewski, Kuba Stankiewicz, Krzesimir Dębski, Krzysztof Przybyłowicz, Krzysztof Herdzin, Maciej Sikała, Grzegorz Nagórski, Łukasz Żyta, Paweł Dobrowolski, Joachim Mencel, Dominik Wania, Maciej Obara, Zbigniew Jakubek, Sławomir Jaskułke. Niezła kadra prawda? A cały czas nas przybywa (nie wszystkich wymieniłem, proszę kolegów o wyrozumiałość…).
W ogóle nie trafiają do mnie argumenty w rodzaju „po co nam tylu jazzmanów?” Ten edukacyjny boom już od lat skutkuje niesamowitą ilością wspaniałych młodych muzyków. Mleko się rozlało, tego nie da się już zatrzymać. Czyżby wreszcie udało nam się czegoś nie spaprać?
„Takie będą rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie” – także my – jazzowi „naukowcy” – róbmy swoje. Znowu będzie, że używam wielkich słów. Jak mi się coś nie podoba, to w ogóle o tym nie piszę… Kontynuuję – Jazz potęgą jest i basta! Polski Jazz!
Tekst: Mariusz Bogdanowicz
Artykuł ukazał się w numerze 4/2019 miesięcznika Muzyk.
Zdjęcie: Piotr Gruchała
Felietony Mariusza Bogdanowicza można znaleźć na stronie www.mariuszbogdanowicz.pl.