Na całym świecie są organizowane najróżniejsze konkursy, przeglądy i festiwale muzyczne, w tym oczywiście dedykowane piosenkom. Dzięki nim nie tylko dowiadujemy się o istnieniu osób uzdolnionych muzycznie, ale też o werdyktach jury budzących niejednokrotnie ogromne zdziwienie. Z podziwem konstatujemy wówczas, jak niepojęte dla niewtajemniczonych są głębokie przemyślenia i tajemnicze ustalenia gremiów decydujących o laurach, lub porażkach, uczestników.
Moda na śpiewanie jest stale obecna w programach telewizyjnych. Zwłaszcza małpowanie znanych artystów, kopiowanie cudzych interpretacji i wdzięczenie się do kamer, stanowi szczególną atrakcję. Wybrani do komentowania tych występów profesjonaliści popisują się swoją wiedzą, lub niewiedzą, i mają nawet pewien wpływ na wyniki kolejnych edycji wokalnych seriali. Ale tak prawdę mówiąc, wybory zwycięzców nie są najważniejsze. Zdecydowanie bardziej istotna jest dramaturgia poszczególnych odcinków. Z tej przyczyny, biorący udział w spektaklach muszą podporządkować się przyjętej przez autorów konwencji. W nagrodę za to mają szansę pojawić się na szklanych ekranach, z czego wszyscy znajomi i sąsiedzi, a zwłaszcza rodziny, bardzo się ucieszą. Mamienie jednak uczestników możliwymi w przyszłości karierami estradowymi, to już całkiem inna, raczej mętna historia. Zdecydowanie bardziej bliska bajkom dla naiwnych, niż rzeczywistym faktom.
To, co się dzieje w telewizji, jest w jakimś stopniu usprawiedliwione znanymi powszechnie jej zwyczajami w niezwykle różnorodnym naświetlaniu wszelkich zdarzeń. Dlatego każdy, kto do niej wchodzi, musi się liczyć z faktem, że będzie niejednokrotnie wielce zadziwiony metamorfozą tego, co przed kamerami głosił, a tym, co usłyszał później na wizji. Jeśli wcześniej nie wiedział o takich zwyczajach, to już jest jego wina i jego sprawa. Na szczęście większość z nas wie, że tylko wysokie słupki oglądalności są najbardziej pożądane przez właścicieli stacji, a te przecież zależą od sensacyjności newsów, często przecież odbiegających od nudnej prawdy. Rzeczywistość, naświetlana z nieprzewidywalnych dla przeciętnego widza i słuchacza perspektyw, stanowi główny cel programów, w tym wokalnych, a zysk z reklam – zaspokojenie pragnień bycia bogatszym.
Śpiewać nie każdy może. Nikomu jednak artykułowania fal akustycznych przyjmowanych za wokalne zabronić się nie da. Dlatego też słyszymy podczas różnych uroczystości, coś, co przypomina mgliście wokalne frazy, a budzi dziwne uczucie zażenowania. W naszych realiach muzycznych, podporządkowanych temperacji wysokości dźwięków, śpiewanie nie jest czymś tak oczywistym, jak w stroju naturalnym. Wymaga nie tylko czystego intonowania melodii, ale także odpowiedniego dla niej frazowania. Istotną rolę pełni też sama barwa głosu i panowanie nad oddychaniem. Pojawiają się wprawdzie niekiedy osoby, które mają wielkie predyspozycje wokalne i łatwiej jest im opanować proces właściwego śpiewu, ale i tak, aby nie było to tylko amatorskie interpretowanie piosenek, muszą się edukować muzycznie. Jednak, chyba najistotniejszym atutem wokalistów, którzy dysponują już wszelkimi, wymienionymi wyżej umiejętnościami, jest ich osobowość artystyczna. Charyzma na scenie stanowi element niezwykle istotny, nie podlegający kwestionowaniu, indywidualny i wymykający się intelektualnym spekulacjom.
Festiwale wokalne są potrzebne. Oprócz rozsławiania miast, w których są organizowane, dają słuchaczom okazję poznania i docenienia osób, które naprawdę śpiewają, a nie tylko udają, że śpiewają. Konfrontacje wokalne stanowią także dobrze rozumianą rywalizację, o ile toczą się zgodnie z obiektywną prawdą. A zdarzają się takie przypadki. Wprawdzie bardzo rzadko, ale dają chociaż nadzieję, że w przyszłości będą coraz częstsze. Niestety, jak dotąd werdykty jury, ustalane nie przez kryteria artystyczne, ale przez zsumowanie punktów wszystkich głosujących, w tym miejscowych notabli i sponsorów, są przeważnie zadziwiające, by nie powiedzieć, zdumiewające. Piętnowanie takich praktyk nie jest jednak w mediach popularne. To poniekąd zrozumiałe, bo przecież u nich podobnie się dzieje.
Pomijając jednak wszelkie niesprawiedliwości, jakie dotykają wykonawców festiwali wokalnych, sama idea popularyzacji śpiewania, jak i możliwość słuchania wykonań w czasie realnym – bez playbacków i bez oszustw urządzeń korygujących – stanowi największą wartość festiwali wokalnych. To pocieszające.
PS. Do napisania tego felietonu sprowokował mnie tegoroczny werdykt jury festiwalu wokalnego w pewnej polskiej miejscowości. Był on zgodny z tym, czego być nie powinno.
Tekst: Piotr Kałużny
Artykuł ukazał się w numerze 8/2017 miesięcznika Muzyk.