Przełom lat 80. i 90. XX wieku to czas, w którym królowały instrumenty firm Korg (pamiętny i przez wielu używany do dziś model M1) i Roland (czy ktoś pamięta D50?). Yamaha po ogromnym sukcesie modelu DX7 i jego kolejnych „klonów” pozostawała niejako na uboczu, co wcale nie znaczy, że inżynierowie firmy spoczęli na laurach. Wręcz przeciwnie. Prace trwały zarówno nad udoskonaleniem technologii FM, jak również nad wytwarzaniem dźwięków na podstawie próbek zapisanych w pamięci. Prace zaowocowały nowym systemem syntezy nazwanym RCM łączącym zdobycze technologii FM (która pojawia się tu w nowej wersji nazwanej AFM) i AWM2. Instrumentem, w którym zaimplementowano nowy typ syntezy był workstation Yamaha SY77, któremu przyjrzymy się w tym miesiącu i spróbujemy dowiedzieć się, czy pomimo niemalże 12 lat, które dzielą nas od momentu pojawienia się tego instrumentu na rynku, może on wzbudzić zainteresowanie współczesnych muzyków.
WYGLĄD ZEWNĘTRZNY
Czarną obudowę instrumentu wykonano z tworzywa sztucznego i metalu, które tworzą harmonijną, dość nowocześnie wyglądająca bryłę. Przyglądając się uważnie można bez trudu zauważyć wiele szczegółów, które znajdziemy w wielu współczesnych instrumentach, nie tylko japońskich. Są to między innymi boki obudowy i rozkład przycisków. Nowoczesny i bardzo funkcjonalny jest również wyświetlacz ciekłokrystaliczny, którego wymiary (240 × 64 punkty) wydają się wystarczające do większości zastosowań. Warto dodać, iż wyświetlane są na nim nie tylko informacje tekstowe, ale również graficzne, włącznie z rysunkami obwiedni i algorytmami syntezy AFM. Jedyną wadą jest przeciętna czytelność, która pomimo możliwości regulacji kontrastu pozostawia sporo do życzenia. Reliktem przeszłości jest wielopoziomowe menu, które znacznie komplikuje pracę z instrumentem. Z tego powodu producent udostępnił przycisk Jump/Mark pozwalający na „skok” do dowolnej strony menu, której numer wpiszemy. Zmusza to niestety do pamiętania numerów stron i przypisanych doń funkcji. Pod wyświetlaczem znajdziemy osiem przycisków funkcyjnych odwołujących się bezpośrednio do danych pojawiających się na ekranie. Obok nich znajdziemy klawisze Shift i Exit.
Lewą stronę płyty czołowej zajmują klawisze „transportu” wewnętrznego sekwencera, przełączniki trybu pracy instrumentu, nad którymi ulokowano dwukolorowe wskaźniki LED, przyciski Edit/Compare, Copy i EF Bypass pozwalający na odsłuchiwanie barw bez angażowania wewnętrznego procesora efektów. Oprócz tego znajdziemy tu dwa krótkie potencjometry suwakowe pozwalające na oddzielną regulację poziomu sygnału na wyjściach Output 1 i Output 2. Powyżej ulokowano dwa gniazda na karty pamięci: Data i Waveform. Pierwsze przeznaczone jest dla karty RAM, w której przechowywać można dodatkowe 64 programy barw oraz 16 zestawów Multi. Karta Waveform rozszerza liczbę próbek zapisanych w pamięci instrumentu, w zależności od karty, od kilku do kilkudziesięciu. W Internecie udało mi się znaleźć informacje na temat siedmiu kart, które były dostępne na rynku: S7701 – Sax1, S7702 – Drums 1, S7704 – Brass Section, S7705 – String Section, S7731 – Syn Wave 1, S7732 – Syn Wave 2 i S7751 – Rock&Pop. Trzy z nich –Rock&Pop, Brass Section i Syn Wave 1 –zostały dostarczone do testu wraz z instrumentem. Warto dodać, że w pudełkach, oprócz kart Waveform znajdziemy karty RAM zawierające barwy zbudowane na podstawie próbek zawartych na karcie ROM. Oprócz dokupienia kart instalowanych w specjalnie do tego celu przeznaczonych gniazdach, istnieje możliwość instalacji wewnątrz instrumentu dodatkowego rozszerzenia pamięci o pojemności 4 MB. W rozszerzeniu mieszczą się dodatkowe 143 multipróbki instrumentów chromatycznych i perkusyjnych, m.in. Piano, Guitars, Strings, 808Drums itp. Więcej informacji na temat rozszerzenia można znaleźć na stronie www.musitronics.de.
Skrajnie po lewej stronie znajdziemy wnękę zawierającą dość hałaśliwą stację dyskietek, czytającą dyski o pojemności 713 i 720 kB. Dyskietki sformatowane w instrumencie są czytane przez komputery PC, nie będzie więc problemu, żeby pobrać z Internetu nowe programy barw (których jest całkiem sporo) i przenieść do instrumentu. Niestety mój komputer miał czasami problemy z odczytem dyskietek (przeważnie popularnych 2HD sformatowanych w instrumencie, w przypadku 2DD było znacznie lepiej), co skutecznie przeszkadzało podczas archiwizacji barw. W drugą stronę jest trochę lepiej, bowiem SY77 bez problemu odczytuje dyskietki 720 kB sformatowane w komputerze PC, nie czyta natomiast dyskietek w formacie Atari ST.
Pod stacją dysków ulokowano pokrętła Pitch Bend, Modulation 1 i Modulation 2. Pierwsze z nich pozwala na odstrojenie dźwięku w zakresie 0 – 12 półtonów, natomiast drugie i trzecie umożliwiają modulację szeregu parametrów dostępnych w torze syntezy. Warto dodać, że Modulation 1 jest „zwyczajnym” pokrętłem modulacji wysyłającym komunikaty Control Change o numerze CC001. Inaczej jest w przypadku Modulation 2, które posiada „zaskok” w położeniu środkowym i można doń przyporządkować dowolny komunikat Control Change z przedziału CC000 – CC120. Wartym uwagi jest również fakt, że pokrętła są wygodne i bardzo dobrze trzymają się palców, dzięki czemu nie ma problemu ze świadomą manipulacją przypisanymi doń parametrami.
Po prawej stronie wyświetlacza znajdziemy przyciski Page służące do zmiany wyświetlanej strony menu oraz wspomniany wcześniej klawisz Jump/Mark. Pod nimi ulokowano suwak Data Entry, a po prawej przyciski kursora ułatwiające „nawigację” po wyświetlaczu. Nad nimi usytuowano wygodne i pewnie działające pokrętło alpha-dial. Z prawej strony znajdziemy klawiaturę numeryczną, a obok – przyciski umożliwiające wybór barw, które podczas edycji pomagają przy wyborze elementów, operatorów itp.
Dość interesująco instrument prezentuje się od tyłu. Co prawda nie znajdziemy tu tradycyjnego gniazda służącego do podłączenia przewodu sieciowego, który przymocowany jest do instrumentu na stałe (pomysł moim zdaniem niefortunny). Pozostała część płyty tylnej jest bardziej funkcjonalna, a dzięki temu, że wszystkie gniazda przykręcono do obudowy instrumentu możemy być spokojni o układy wewnętrzne, które nie są narażone na niepotrzebne naprężenia. Znajdziemy tu, oprócz w miarę wygodnego włącznika sieciowego, dwie pary złączy audio (Output 1/1+2, Output 2), do których sygnał kierowany jest dzięki ustawieniom dokonanym w torze syntezy. Dalej ulokowano gniazdo słuchawkowe (szkoda, że nie umieszczono go z przodu) oraz cztery złącza kontrolerów nożnych – dwa dla przełączników Foot Switch i Sustain oraz dwa dla kontrolerów Foot Volume i Foot Controller. Obok znajdziemy gniazdo kontrolera dętego (Breath Controller) oraz potencjometry regulacji kontrastu wyświetlacza i głośności metronomu uaktywnianego w sekcji sekwencera. Mniej więcej na wysokości wyświetlacza ulokowano trzy gniazda MIDI: In, Out i Thru.
KLAWIATURA
Testowany instrument został wyposażony w częściowo doważoną, 5-oktawową klawiaturę reagującą zarówno na szybkość uderzenia w klawisze, jak i docisk. Niestety punkt zadziałania mechanizmu Aftertouch jest nie wyczuwalny co niestety może prowadzić do przypadkowego wysyłania komunikatów tego typu. Podobnie sytuacja wygląda w wielu nowych instrumentach. Od strony mechanicznej klawiatura prezentuje sie dośc nietypowo, bowiem pomimo standardowej długości klawiszy gra na niej odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne instrumenty. Niełatwo jest świadomie zawiadywać dynamiką, pomimo aż ośmiu różnych krzywych czułości pozwalających w szerokim zakresie regulować reakcję wewnętrznego modułu dźwiękowego na szybkość uderzenia w klawiaturę (Normal, Soft-1, 2, Easy, Wide, Hard, Cross-1, 2). Czasami podczas gry odnosiłem wrażenie, iż poszczególne klawisze w różny sposób reagują na szybkość uderzenia. Być może jest to wada tylko testowanego egzemplarza i wynika ze zużycia mechanizmu. Nie mniej przed zakupem warto sprawdzić zachowanie klawiatury. Kolejną wadą jest dość głośna praca mechanizmu klawiatury, która skutecznie ogranicza nasze działania w późnych godzinach wieczornych, szczególnie w małych mieszkaniach. Niestety klawiatury nie daje się w prosty sposób dzielić, przez co ograniczona zostaje funkcjonalność SY77 w roli masterkeyboardu. Co więcej, nie ma też możliwości jej transpozycji.
PROCEDURY TESTOWE
Zakup używanego instrumentu wiąże się z ryzykiem, że niektóre elementy, czy układy elektroniczne będą uszkodzone. Na szczęście większość instrumentów zaopatrzono w funkcje diagnostyczne pozwalające przetestować układy wewnętrzne. Yamaha SY77 została bardzo bogato wyposażona we wspomniane funkcje, które uaktywnia się przy pomocy kombinacji przycisków Voice+D+8 (w sekcji wyboru barw) naciśniętych jednocześnie. Do dyspozycji mamy aż 47 najróżniejszych testów, które mogą być przeprowadzane ręcznie lub automatycznie. Wśród nich znajdziemy między innymi: testy pamięci RAM i ROM wraz ze sprawdzeniem napięcia baterii podtrzymującej pamięć, testy wyświetlacza i wskaźników LED, przycisków usytuowanych na płycie czołowej, kontrolerów Pitch Bend i Modulation, suwaka Data Entry, klawiatury, stacji dyskietek, kontrolerów nożnych, próbek zapisanych w pamięci, toru syntezy FM itp. Dodam, że SY77 wyposażony został również w generator sygnałów testowych. W omawianym menu znajdziemy również funkcję odpowiedzialną za przywrócenie ustawień fabrycznych instrumentu.
Wersję systemu operacyjnego odczytamy po jednoczesnym naciśnięciu przycisków Voice+Internal+1 – w testowanym instrumencie zainstalowano system w wersji 1.5. Dodatkowe funkcje, które traktować należy jako swoistą ciekawostkę, uruchamia się poprzez jednoczesne naciśnięcie przycisków kursora: lewo+prawo+dół oraz dowolnego przycisku z klawiatury numerycznej. Wyświetlenie ukrytych funkcji następuje po jednoczesnym naciśnięciu klawiszy kursora i przycisku Enter. Dowiemy się tu między innymi, że kombinacja przycisków kursora i klawisza 6 pozwoli na przesłanie zawartości pamięci wewnętrznej sekwencera poprzez złącza MIDI. Przyznam, że podczas testu nie udało mi się jej uaktywnić. Oprócz tego dowiemy się między innymi kto projektował SY77, jak przywołać w czasie pracy ekran powitalny oraz obejrzeć, co ma nam do powiedzenia sympatyczny Japończyk stojący obok góry Fuji.
BARWY
Moduł dźwiękowy instrumentu to element, dzięki któremu można zakochać się w SY77. W pamięci ROM przechowywanych jest 128 programów barw pogrupowanych w dwa banki – Preset 1 i Preset 2. W każdym banku znajdziemy cztery podgrupy: A – D, z których każda zawiera 16 barw wybieranych bezpośrednio przy pomocy przycisków umiejscowionych na płycie czołowej, kółka alpha-dial lub klawiszy +1/Yes, -1/No. W banku Internal przechowywać można 64 programy stworzone przez użytkownika, a kolejne 64 – na karcie pamięci. Dodam, że na multipróbki, których jest 112, przeznaczono 4 MB. Powyższy opis nie oddaje jednak w pełni możliwości instrumentu, bowiem barwy powstają również na podstawie algorytmów syntezy AFM. Obie technologie można łączyć co prowadzi do powstania wielu bardzo interesujących, a przy tym dobrze brzmiących programów.
Barwy nie są pogrupowane według kategorii, co znacznie utrudnia znalezienie poszukiwanego programu. Przykładowo, na początku banku Preset 1 znajdziemy kolejno barwy: Grand Piano, Arianne (barwa Pad), Dyno E.Piano, Alto Sax, BrasChoral itd. Ale nie rozkład barw świadczy o wartości modułu dźwiękowego, tylko ich brzmienie. Najlepsze, moim zdaniem, są programy typu Pad, Bass i Lead. Spośród pierwszych warto zwrócić uwagę na Arianne charakteryzującą się niskim, ciepłym basem i świetnie dobranymi, zmiennymi w czasie parametrami filtracji. Zainteresowanie powinien wzbudzić również jasny, brzmieniowo przypominający syntetyczny wokal Triton czy Inferno. Dodam, że nawet przy dłuższym przytrzymaniu klawisza bardzo trudno zauważyć jakiekolwiek wady wspomnianych barw, które zarówno od strony technicznej, jak i muzycznej przygotowano bardzo przyzwoicie. Nieco gorzej jest w przypadku programu Millenium!, który w wyższych rejestrach „wzbogacony” został o nieprzyjemny alias psujący pozytywne wrażenia, jakie wywiera barwa. Modulację wynikającą z zapętlenia zbyt krótkich fragmentów próbek słychać w zaskakująco analogowo i ciepło brzmiącym w programie Anna Pad – szkoda, bowiem wspomniany program jest naprawdę bardzo przyzwoity.
Jak na instrument, w którym dźwięk powstaje między innymi dzięki syntezie FM przystało, basy są bardzo inspirujące. Co ciekawe, stricte „efemowskich” programów nie znalazłem, ale połączenie technologii modulacji częstotliwości z próbkami daje niezwykle interesujące rezultaty. Bardzo dobrym tego przykładem jest „twardy”, nieco szumiący Wood Bass, który znakomicie nadaje się do zastosowania w nowoczesnych aranżacjach. Moją uwagę zwrócił również, noszący „piętno” syntezy FM Fretless B oraz dwa basy syntetyczne – Syn Bass i Plastic Bs. Ale nie tylko basy powstałe z mariażu dwóch technologii syntezy są interesujące. Weźmy na przykład Sync Bass zbudowany tylko w oparciu o próbki, który brzmi nisko i przestrzennie. Szkoda, że towarzyszy mu zauważalny szum, który jednak daje się wykorzystać w charakterze „analogowego smaczku”.
Podobnie bardzo dobrze brzmią programy Lead powstałe z połączenia technologii FM i AWM. Spośród nich warto zwrócić uwagę na dwa – Mr.Lucky i Nasty Saw. Nieźle brzmią również barwy wytworzone tylko przy pomocy syntezy FM, czego najlepszym przykładem jest „bardzo analogowy” Mini Lead!. Zaskoczeniem jest natomiast grupa barw, które można sklasyfikować jako Piano. Dlaczego? Otóż brakuje tu typowych pian znanych z instrumentów z serii DX. Nie znaczy to jednak, że nie znajdziemy tu dobrych pian elektrycznych i elektronicznych – wręcz przeciwnie! Co ciekawe, nie znalazłem programów powstałych tylko w oparciu o algorytmy FM – dominują tu barwy mieszane: zawierające próbki i elementy oparte na operatorach. Uwagę zwraca wzorowane na znanym DX-Piano – Dyno E.Piano, Ice Piano będące pianem FM wzbogaconym o charakterystyczny „oddech” w postaci „miękkiego” padu oraz Dark E.Piano świetnie nadające się do funkowego grania. Niezłe jest również Full E.Piano będące wzbogaconą wersją DX Piano, nie jestem jednak pewien, czy owe wzbogacenie wyszło mu na dobre. Nie warto natomiast zatrzymywać sie przy barwach naśladujących brzmienie fortepianów i pianin akustycznych – ich brzmienie jest ubogie w alikwoty, wręcz „odchudzone”, co wynika między innymi z niewielkiego obszaru pamięci ROM przeznaczonej na przechowywanie próbek instrumentalnych.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku imitacji akustycznych instrumentów solowych – smyczkowych i dętych, może z wyjątkiem fletów. Lepiej brzmią instrumenty potraktowane sekcyjnie, w tym zarówno odpowiedniki instrumentów akustycznych, jak i barwy syntetyczne. Przyznam, że te ostatnie mogą mile zaskoczyć. Niestety nie można tego powiedzieć o zestawach perkusyjnych, które nie są zbyt interesujące, bowiem brzmią dość „płytko” i brakuje im dynamiki. Na plus należy zaliczyć fakt, że producenci wzbogacili zestawy perkusyjne o różne efekty dźwiękowe, które można wpleść w aranżację.
Barwy zapisane na kartach pamięci, które dotarły do testu wraz z instrumentem nie zaskakują. Przyznam, że najbardziej zawiódł mnie zestaw Syn Wave 1, który odinstalowałem zaraz po przesłuchaniu wszystkich programów. Lepiej jest w przypadku Brass Section oraz Rock&Pop, jednak barwy fabryczne stworzone przy pomocy zakodowanych tu próbek raczej nie będą chętnie wykorzystywane przez nowoczesnych muzyków. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku korzystania z próbek przy tworzeniu własnych barw. W tym wypadku każda dodatkowa fala może sie przydać.
TOR SYNTEZY
Przyznam, że sposób edycji barw jest dość skomplikowany, co wynika nie tylko z bardzo rozbudowanego toru syntezy, ale również z wielostronicowego menu. Niektóre parametry i oznaczenia pojawiające się na wyświetlaczu niewiele powiedzą początkującym użytkownikom, radzę więc zaopatrzyć się w odrobinę cierpliwości i… instrukcję obsługi, która w sposób zrozumiały poprowadzi nas przez gąszcz parametrów edycyjnych. W związku z niezbyt przyjaznym, przynajmniej w początkowej fazie edycji, interfejsem użytkownika postanowiłem rozejrzeć się za edytorem komputerowym przeznaczonym do testowanego instrumentu. Udało mi się znaleźć tylko jeden, dostępny pod adresem www.yamahasynth.com/classic/sy77/sy77.htm. Niestety przez cały czas trwania testu nie udało mi się pobrać go ze strony z powodu bardzo wolnego transferu. Nie zawiódł natomiast uniwersalny MIDI Quest 8, którego wersję demonstracyjną, jak również kilka innych, ciekawych programów znaleźć można na stronie www.squest.com. Po zainstalowaniu w MIDI Quest modułu odpowiedzialnego za zarządzanie parametrami SY77 okazało się, iż jego interfejs jest równie mało przejrzysty, jak informacje ukazujące się na wyświetlaczu instrumentu (rysunek 1). Warto jednak zwrócić uwagę, że chociażby takie parametry, jak ustawienia obwiedni łatwiej edytuje się myszką na ekranie komputera niż na wyświetlaczu, nawet pomimo ich graficznej reprezentacji.
Wytwarzanie i edycja dźwięku w SY77 odbywa się przy pomocy algorytmów syntezy nazwanej przez producenta Realtime Convolution and Modulation (RCM). Jest to synteza hybrydowa, oparta na zaawansowanych algorytmach FM (AFM) i odtwarzaniu próbek z pamięci (AWM2). Polifonia jest podzielona pomiędzy obie sekcje – każdej przypisano 16 głosów. Jest to jednocześnie dużo i mało. Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku mogło wydawać się, że 32 głosy to dużo, jednak, zważywszy na fakt, iż każdą barwę można zbudować w oparciu o 4 elementy, z których każdy wykorzystuje jeden głos polifonii, wówczas okaże się, że polifonia bardzo szybko zacznie się kurczyć. Szczególnie, gdy będziemy wykorzystywać instrument w trybie Multi pozwalającym na pracę z 16-częściowym Multitimbral. Oczywiście nie trzeba budować barw przy użyciu wszystkich 4 elementów jednocześnie. Producent zdefiniował aż 11 trybów pracy, które pokazano w tabeli 1. Uproszczone schematy torów syntezy dla elementów AFM i AWM można zobaczyć na rysunku 2. Omawianie toru syntezy rozpoczniemy od sekcji AFM, która zbudowana jest z czterech bloków: generatorów będących właściwą sekcją FM, filtracji, wzmacniacza i rozbudowanego bloku zarządzającego panoramą stworzonego elementu.
Sekcja AFM wyposażona została w 6 operatorów przypadających na jeden głos polifonii, które można połączyć według jednego z 45 dostępnych algorytmów. Ich schematy można w dowolnej chwili przywołać na ekran wyświetlacza (takiej możliwości nie ma o dziwo edytor programowy uruchamiany pod kontrolą programu MIDI Quest). Przypomnę, że klasyk DX7 również zaopatrzony był w 6 operatorów, ale tylko 32 algorytmy, co daje zdecydowaną przewagę testowanemu instrumentowi. Co więcej, każdy z operatorów może wytwarzać jeden z 16 przebiegów, które są wybierane oddzielnie dla każdego operatora. Kształty fal wraz z opisem i charakterystyką częstotliwościową znajdziemy w instrukcji obsługi (rysunek 3) oraz, w postaci niewielkiego piktogramu, na ekranie wyświetlacza. Przyznam, że jest to bardzo pomocne podczas edycji. Niestety MIDI Quest nie pokazuje kształtu fal i można wybierać je tylko definiując numer przypisany do każdego kształtu. W celu sprawdzenia wpływu typu przebiegu na brzmienie tworzonej barwy skleciłem barwę nawiązującą brzmieniem do DX-Piano i na jej podstawie badałem wpływ wprowadzanych zmian. Wspomnę, że najprościej można zbudować wspomniany program przekształcając barwę Dyno E.Piano, zmieniając tryb pracy na 1AFM Poly i dokonując drobnych korekt. Efekt może przerosnąć najśmielsze oczekiwania. Algorytm połączenia operatorów odpowiedzialny za uzyskanie legendarnego brzmienia nosi numer 42.
W DX7 operatory mogły wytwarzać tylko przebiegi sinusoidalne. W SY77 sinus kryje się pod numerem 1 i będzie stanowił falę wyjściowa dla naszych rozważań. Wybierając falę nr 3 zmienimy DX Piano w klasycznie brzmiące piano elektryczne pozbawione charakterystycznego dla instrumentów serii DX ataku. Zupełnie inaczej zabrzmi barwa, w której zastosujemy przebieg nr 4 – jej brzmienie stanie się bardziej „metaliczne”, jaśniejsze, przez co lepiej będzie się wybijać w całościowym miksie. Przebieg siódmy pozwoli uzyskać delikatny efekt przesterowania, przez co piano zyskuje brzmienie vintage, podobny efekt uzyskamy wybierając przebiegi 13 – 16. Brzmienie zbliżone do wyjściowego uzyskamy stosując przebiegi 11 i 12, co po przyjrzeniu się ich kształtom zbliżonym do sinusa nie powinno dziwić. Niebagatelną rolę w procesie kształtowania brzmienia odgrywają też inne parametry, jak chociażby 3 sprzężenia zwrotne, które można zakładać niemalże dowolnie. Pewnym utrudnieniem jest tu brak graficznej ilustracji uzyskiwanego schematu, który pozostaje w sferze domysłów. Mimo tego, warto posługiwać się tym parametrem, który pozwoli kształtować brzmienie w bardzo szerokim zakresie. Użytkownik ma możliwość określenia poziomu sygnału dostającego się do każdego operatora oddzielnie, co więcej, każdy z nich zaopatrzony został w dwa wejścia indywidualne, do których trafia sygnał. Jakby tego było mało, operatory można modulować przy pomocy przebiegu wytwarzanego w torze syntezy AWM2, który zaprzęgnięty jest do pracy przy tworzeniu wybranej barwy. Oprócz wspomnianych parametrów każdy operator można odstroić od stroju podstawowego zgrubnie i dokładnie, co pozwala na swobodną regulację charakterystyki harmonicznej budowanej barwy. Podczas edycji bardzo przydaje się możliwość wyciszenia poszczególnych operatorów oraz intuicyjny sposób wyboru operatora do obróbki, których dokonujemy bezpośrednio z płyty czołowej przy pomocy przycisków ulokowanych w sekcji wyboru barwy.
Skoro jesteśmy już przy parametrach odpowiedzialnych za zarządzanie wysokością dźwięku warto dodać, iż można ją uzależnić od rozbudowanej obwiedni, której parametry definiuje się dla wszystkich operatorów jednocześnie. Można jednak, w zależności od potrzeb, włączać bądź wyłączać obwiednię dla każdego operatora oddzielnie. Dodam, że zakres działania obwiedni obejmuje interwał od 1/2 do 8 oktaw.
Dla każdego operatora można również zdefiniować indywidualne parametry 7-stopniowej obwiedni amplitudowej (rysunek 4). Regulacji podlegają tu nie tylko czasy trwania poszczególnych odcinków, ale również poziomy, jakie osiąga obwiednia w punktach łączących poszczególne odcinki. Ciekawostką jest zastosowanie dwóch odcinków fazy Release, która uaktywniana jest w momencie oderwania rąk od klawiatury. Co więcej, mamy możliwość deklaracji poziomu początkowego i końcowego obwiedni, czasu opóźnienia pomiędzy chwilą naciśnięcia klawisza a startem generatora obwiedni oraz zapętlenia jej fragmentów. Ponadto czasy trwania poszczególnych odcinków daje się uzależnić od numeru naciśniętego klawisza. Możliwości są więc ogromne i pozwolą dowolnie kształtować przebieg czasowy tworzonej barwy.
Bardzo interesująco przedstawiają się funkcja odpowiadająca za definicję poziomów głośności poszczególnych operatorów. Oprócz określenia stałego poziomu, można go również uzależnić od, oprócz oczywiście wspomnianego wyżej generatora obwiedni, numeru naciśniętego klawisza. System operacyjny udostępnia cztery punkty załamania krzywej poziomu głośności, które można swobodnie rozmieszczać na klawiaturze oraz dowolnie definiować ich poziomy. Ponadto poziom głośności każdego operatora można uzależnić od dynamiki gry.
Bardzo rozbudowana jest sekcja filtracji operująca na sygnale pochodzącym z wszystkich operatorów jednocześnie. Znajdziemy tu dwa programowalne filtry połączone szeregowo. Oba charakteryzują się nachyleniem zbocza w paśmie przejściowym równym 12 dB/okt. Pierwszy filtr może pracować jako wszechprzepustowy, dolnoprzepustowy lub górnoprzepustowy, natomiast drugi – jako dolnoprzepustowy bądź wszechprzepustowy. Łącząc filtry ze sobą możemy więc uzyskać następujące charakterystyki bloku filtracji: dolnoprzepustową o nachyleniu zbocza 12 dB/okt., lub 24 dB/okt., górnoprzepustową o nachyleniu 12 dB/okt., pasmowo-przepustową o nachyleniu 12 dB/okt., która powstanie z połączenia filtru dolno- i górnoprzepustowego oraz wszechprzepustową. Wśród parametrów regulacyjnych znajdziemy możliwość definicji wielkości rezonansu, co ciekawe, dla filtracji o nachyleniu zbocza 24 dB/okt. udało mi się uzyskać samowzbudzenie filtrów, co można wykorzystać np. podczas realizacji efektów specjalnych. Częstotliwość odcięcia można uzależnić od komunikatów Velocity odczytanych z klawiatury instrumentu, generatora LFO, numeru naciśniętego klawisza oraz generatora obwiedni. Co ciekawe, dwa ostatnie parametry ustawiamy oddzielnie dla obu filtrów.
Tor syntezy zaopatrzony został również w dwa niezależne generatory LFO przypadające na jeden element budowanej barwy. Pierwszy z nich, nazwany Main LFO, jest tradycyjnym generatorem przebiegów modulujących znanym z innych instrumentów. Przy jego pomocy można modulować amplitudę, wysokość dźwięku i częstotliwość docięcia filtracji w zakresie definiowanym oddzielnie dla każdego bloku. Generator może wytwarzać jeden z 6 przebiegów: trójkątny, dwa piłokształtne (o zboczu opadającym i narastającym), prostokątny, sinusoidalny i Sample&Hold. Oczywiście mamy możliwość zdefiniowania częstotliwości wytwarzanego przebiegu, opóźnienia pomiędzy chwilą naciśnięcia klawisza a startem generatora, a nawet fazę przebiegu. Drugi generator, nazwany Sub LFO, wpływa tylko na wysokość dźwięku, ale jego możliwości pozwalają uzyskać nietypowe efekty. Jest to możliwe przede wszystkim dzięki funkcji Mode określającej tryb pracy generatora. Do wyboru mamy dwa ustawienia: Decay, gdzie Sub LFO aktywne jest od momentu naciśnięcia klawisza do chwili określonej przez parametr Time oraz Delay, w którym Sub LFO zaczyna pracę po pewnym czasie określonym parametrem Time. Proponuję poeksperymentować z pierwszym ustawieniem, które pozwoli uzyskać przebieg czasowy wysokości dźwięku charakterystyczny dla wielu instrumentów akustycznych, w których wysokość dźwięku w początkowej fazie oscyluje wokół wartości podstawowej. Sub LFO może wytwarzać cztery różne przebiegi: trójkątny, piłokształtny o zboczu opadającym, prostokątny i Sample&Hold, dla których określimy częstotliwość i amplitudę.
Budowa barw na podstawie próbek zapisanych w pamięci różni się nieznacznie od powyższego opisu. Oczywiście główne różnice znajdziemy w sekcji generatora, gdzie wybieramy typ wytwarzanej fali zapisanej w pamięci instrumentu. Liczba przebiegów nie jest być może „powalająca”, bowiem wynosi tylko 112, mimo tego znajdziemy tu wiele interesujących i przydatnych sygnałów spróbkowanych przez producenta. Można je podzielić na trzy kategorie: fale, które można wykorzystać jako podstawę do budowy barw, przebiegi, które wykorzystamy tylko w fazie ataku kreowanej barwy oraz dźwięki perkusyjne. W kategorii pierwszej do gustu przypadły mi przede wszystkim fale proste znane z syntezatorów analogowych, które brzmią ciepło i znakomicie nadają się do kreowania nowocześnie brzmiących barw. Warto zwrócić również uwagę na bardzo dobrze brzmiące multipróbki basów. Oprócz nich zapisano w pamięci spróbkowane instrumenty akustyczne, które niestety nie prezentują się już tak dobrze. Ciekawostką jest niemalże wzorcowe przygotowanie próbek, które tylko w niewielu przypadkach „wzbogacone są” o niezbyt przyjemną i nienaturalną modulację wynikającą z zapętlenia zbyt krótkich fragmentów (Strings). Bardzo rzadko również słychać alias. Grupa druga przywodzi na myśl sposób tworzenia barw w instrumentach firmy Roland z przełomu lat 80. i 90., gdzie atak dźwięku oparty był na próbce, natomiast faza wybrzmiewania opierała się na przykład na fali prostej. Tak też jest w tym przypadku, tylko oprócz fal prostych czy innych próbek w fazie wybrzmiewania użyć można przebiegu wytworzonego przy pomocy syntezy FM. To ogromna zaleta. Najmniej ciekawe moim zdaniem są próbki perkusyjne, o których należy raczej zapomnieć. Pozostałe bloki toru syntezy dla elementów AWM są bardzo zbliżone do omówionych przy okazji elementów AFM.
Pozostaje jeszcze kwestia złożenia stworzonych barw w jeden program, który, jak wspomniałem wcześniej, może opierać się na maksymalnie 4 elementach. W sekcji Common mamy możliwość indywidualnego ustawienia ich poziomów głośności oraz poziomu głośności całego programu, odstrojenia każdego elementu zarówno dokładnego, jak i półtonowego w zakresie -64 – 63 półtony (!). Ponadto zdefiniujemy tu obszar zajmowany przez wybrany element na klawiaturze oraz zakres komunikatów Velocity, na które będzie reagował. Rzadko spotykaną funkcją jest Dynamic Pan pozwalająca na zdefiniowanie dynamicznych zmian położenia elementu w panoramie stereofonicznej. W pamięci instrumentu zapisano 64 programy zarządzające panoramą każdego elementu oddzielnie, a ponadto użytkownik ma możliwość zdefiniowania do 32 własnych programów. Modulatorami panoramy mogą być komunikaty Velocity odczytywane z klawiatury, generator obwiedni przypisany tylko do modulacji panoramy, generator LFO bądź numer nuty odczytany z klawiatury. Można stosować dwa modulatory jednocześnie, przy czym wybór nie jest do końca dowolny, bowiem zamiennie można stosować reakcję na Velocity, numer nuty bądź LFO. Niezależny jest tylko generator obwiedni.
W sekcji Common przypiszemy ponadto każdy z elementów osobno do grup wyjściowych instrumentu, które łączą się z wyjściem przez sekcję procesora efektów. Ponadto ustawimy parametry efektu Portamento dostępnego tylko dla elementów AFM, parametry procesora efektów, strojenia oraz przypiszemy modulatory, jak Pitch Bend, Modulation, kontrolery nożne itp. do parametrów toru syntezy. Jak widać możliwości SY77 w dziedzinie kreacji barw są ogromne i pozwolą tworzyć niepowtarzalne programy przydatne w wielu gatunkach muzycznych.
PROCESOR EFEKTÓW
Procesor efektów wyposażony został w 4 niezależne bloki efektów – 2 modulacyjne (Modulation) i 2 pogłosowe (Reverb). Bloki możemy łączyć według czterech różnych algorytmów, które pokazano na rysunku 5. Przedstawione schematy ukazują się również na wyświetlaczu SY77, co znacznie ułatwia wybór żądanego algorytmu. W sekcjach Modulation, które są identyczne, znajdziemy 4 algorytmy efektowe: Stereo Chorus, Stereo Flanger, Symphonic i Tremolo. Wszystkie efekty są programowalne i brzmią przyzwoicie, można je więc stosować bez skrupułów. Polecam przede wszystkim przestrzenny Chorus, którego parametry pozwalają na zdefiniowanie dodatkowego, niezależnego efektu Panning. Zdecydowanie więcej programów znajdziemy w dwóch identycznych sekcjach Reverb, które bardziej zasługują na miano bloków multiefektowych, bowiem zapisano tu aż 40 różnych programów. Wśród nich znajdziemy nie tylko pogłosy, ale również programy z grupy Delay, Echo, Distortion, a nawet kilka odmian korekcji charakterystyki częstotliwościowej. Co więcej, system operacyjny pozwala na tworzenie algorytmów zbudowanych w oparciu o dwa efekty, jak chociażby Single Delay&Reverb, Delay L/R+Tone Control itp. Daje to spore możliwości kształtowania brzmienia instrumentu. Które programy są moim zdaniem najbardziej interesujące? Myślę, że najlepiej prezentują się efekty z grup Delay, Echo i Tone Control, które można bez zahamowań wykorzystywać we współczesnych aranżacjach. Gorzej jest w przypadku pogłosów, które brzmią bardzo metalicznie, wręcz nieładnie. Podobnie jest w przypadku programów Distortion, które są „cyfrowe aż do obrzydzenia”. Warto jednak dodać, że niewiele, nawet najnowszych instrumentów klawiszowych może pochwalić się dobrze brzmiącymi „przesterami”.
TRYB MULTI
W trybie Multi SY77 może pracować jednocześnie na 16 kanałach MIDI, które mogą być sterowane zarówno z wewnętrznego, jak i zewnętrznego sekwencera instrumentu oraz, oczywiście, z klawiatury. W pamięci Preset instrumentu zapisano 16 zestawów Multi, kolejnych 16 można stworzyć samemu i zapisać w pamięci Internal. Ponadto 16 zestawów można zapisać na opcjonalnej karcie pamięci RAM. W każdym z nich przypiszemy barwy do poszczególnych sekcji Multitimbral, ustawimy ich poziomy głośności, dostroimy, zdefiniujemy położenie w panoramie stereofonicznej, przypiszemy do grupy wyjściowej oraz zdefiniujemy ustawienia procesora efektów. Niestety nie udało mi się znaleźć funkcji umożliwiającej ustawienie poziomów wysyłki sygnałów do sekcji procesora efektów oddzielnie dla każdej partii multitimbral. Co prawda mamy możliwość pewnej ingerencji w zróżnicowanie ustawień poziomów wysyłki dzięki grupom wyjściowym, jest to jednak rozwiązanie połowiczne.
SEKWENCER
Naturalną konsekwencją definicji zestawów Multi jest korzystanie z sekwencera, który pomoże zaaranżować nawet dość skomplikowane produkcje muzyczne. Sekwencer jest nietypowy, bowiem mimo, iż jest 16-ścieżkowy, umożliwia rejestrację komunikatów MIDI tylko na 15 ścieżkach. Ścieżka 16 przeznaczona jest do sterowania wewnętrznym odtwarzaczem patternów. Sekwencer pracuje z rozdzielczością 96 TPQN, która jest wystarczająca dla większości zastosowań. Wadą sekwencera jest jego pojemność – w pamięci możemy przechowywać tylko jeden utwór zbudowany maksymalnie z 16,000 komunikatów MIDI. Jeżeli więc chcemy wykorzystywać sekwencer podczas pracy na scenie musimy uzbroić się w cierpliwość i… przygotować sobie odpowiednio długie zapowiedzi. Rejestracja może odbywać się na kilka sposobów: w czasie rzeczywistym, krokowo lub w postaci tzw. podrzutek, co znacznie ułatwia tworzenie bardziej rozbudowanych aranżacji. System operacyjny udostępnia szereg narzędzi edycyjnych, które co prawda ustępują funkcjonalnością sekwencerom programowym, ale mimo tego pozwalają na efektywną, bezstresową pracę. Bardzo podobało mi się zaprzęgnięcie do pomocy przy wyborze ścieżek sekwencera przycisków wyboru barw znajdujących się na płycie czołowej, co jest nie tylko eleganckie, ale i intuicyjne. Warto dodać, że sekwencer pozwala sterować urządzeniami zewnętrznymi, co znacznie zwiększa jego funkcjonalność.
Równie użytecznym narzędziem jest rejestrator/odtwarzacz patternów pozwalający na rejestrację np. partii perkusji, które będą odtwarzane w pętli razem z materiałem zapisanym w sekwencerze. W utworze daje się wstawić maksymalnie 99 patternów więc można bez problemu stworzyć oddzielne partie do poszczególnych części utworu. Ale to nie koniec, bowiem Pattern Sequencer może również pracować samodzielnie odtwarzając w pętli patterny zapisane w pamięci instrumentu. Co ciekawe, można je zmieniać w czasie odtwarzania co na pewno spodoba się wszystkim muzykom tworzącym „na żywo”. Jak widać sekwencer to jeden z poważniejszych argumentów przemawiających na korzyść SY77.
MIDI
Implementacja MIDI instrumentu opiera się przede wszystkim na komunikatach System Exclusive, przy pomocy których możemy zarządzać niemalże wszystkimi parametrami instrumentu. Dzięki temu istnieje możliwość programowania przy pomocy zewnętrznych edytorów wysyłających odpowiednie komunikaty. W SY77 niewiele zdziałamy przy pomocy komunikatów Control Change, których predefiniowano zaledwie 9. Mimo tego system operacyjny udostępnia możliwość przypisania dowolnych kontrolerów do pokrętła Modulation, przełączników nożnych itp. Dzięki czemu testowany instrument może być z powodzeniem wykorzystywany jako prosta klawiatura sterująca. Pewne ograniczenie może wprowadzać w tym wypadku sama klawiatura, która wysyła komunikaty Note On odpowiadające nutom o numerach 36 – 96, przez co nie mamy dostępu do wszystkich dźwięków zdefiniowanych w standardzie MIDI. O ile, dzięki rozbudowanemu torowi syntezy nie ma to dużego znaczenia, to w przypadku sterowania urządzeniami zewnętrznymi może stanowić poważną przeszkodę. Pewne problemy mogą wystąpić również przy wyborze programów w zewnętrznych urządzeniach, bowiem SY77 z panelu czołowego wysyła tylko komunikaty z przedziału 0 – 79 i 117 – 127, przy czym te ostatnie w wewnętrznym module instrumentu służą do wyboru banków barw. Jak widać, testowany instrument, pomimo sporej zalety jaką jest możliwość wysyłania komunikatów Aftertouch, raczej nie sprawdzi się, jako typowa klawiatura sterująca.
PODSUMOWANIE
Yamaha SY77 to instrument niezwykle inspirujący. Jego główne zalety to ogromne możliwości kreacji barw oraz konfiguracji procesora efektów. Nie wolno również pogardzać łatwym w obsłudze i bardzo przydatnym sekwencerem, który może służyć nie tylko jako notatnik zapisujący muzyczne pomysły. Co prawda korzystanie z niego na scenie może być nieco kłopotliwe, szczególnie w porównaniu z współczesnymi konstrukcjami, jednak nie niemożliwe. Niestety pozytywny obraz całości psuje nieco implementacja MIDI, która sugeruje, że testowany instrument był raczej tworzony do samodzielnej pracy, podczas której sprawdza się znakomicie. Na zakończenie dodam, że w Internecie, oprócz wspomnianych wyżej edytorów programowych znaleźć można wiele przydatnych narzędzi, jak chociażby konwertery songów zapisanych w formacie własnym instrumentu do plików SMF, czy programy pozwalające na zamianę barw stworzonych w DX7 na barwy „zrozumiałe” przez SY77. Wystarczy więc tylko trochę „poszperać”.