Michał Urbaniak to jeden z najpopularniejszych polskich muzyków jazzowych, skrzypek, saksofonista, kompozytor i aranżer, którego kariera trwa już ponad pięćdziesiąt lat. Jego dyskografia obejmuje ponad 60 albumów, zarówno sygnowanych własnym nazwiskiem jak i nagranymi w ramach różnych projektów. Ma on też na koncie współpracę z tuzami światowego jazzu i fusion, takimi jak Miles Davis, Billy Cobham, Stephane Grappelli, Joe Zawinul, Herbie Hancock, Wayne Shorter, Kenny Garrett, George Benson, Marcus Miller, Jaco Pastorius, Toots Thielmans, Kenny Kirkland, Larry Coryell, Lennie White czy Alphonze Mouzon. Jego płyta „Urbanator” z 1994 roku była jednym z pierwszych albumów łączących jazz i hip hop, nurt, który dwa lata wcześniej zapoczątkował Miles Davis na płycie „Doo Bop”. Genialne aranżacje standardów fusion, wybitny skład artystów i nowe brzmienie zadecydowały o ponadczasowości tego albumu. To Michał Urbaniak odkrył Marcusa Millera dla światowego jazzu – w 1975 roku znalazł go gdzieś w nowojorskich klubach i zatrudnił jako dobrze zapowiadającego się basistę. Reszta jest już historią jazzu. Bohater tego artykułu posiada wiele zasług dla światowej muzyki jazzowej, ale najważniejsze jest to, że nadal aktywnie działa na polu muzyki – koncertuje, tworzy i nagrywa. Niedawno ukazała się jego najnowsza płyta nagrana z młodymi muzykami i raperami – „Beats & Pieces” firmowana nazwą Urbanator Days. Materiał znajdujący się na krążku to fuzja jazzu z elektroniką, hip-hopem i pokrewnymi stylami współczesnej muzyki. Z okazji premiery nowego albumu Michał Urbaniak opowiedział nie tylko o samej płycie ale także o współpracy z raperami, jak i podzielił się swoimi przemyśleniami na tematy związane z jazzem.
Na jakiej muzycznej wyspie w tej chwili się znajdujesz?
Michał Urbaniak: Cały czas na tej samej – muzyka rytmiczna. Muzyka ta pochodzi z polskiego serca żyjącego na terenie Nowego Jorku. Zakochałem się z wzajemnością w czarnej muzyce.
To fakt. Jesteś polskim towarem eksportowym na cały świat. Wiele składów korzystało z fragmentów Twojej twórczości w swoich nagraniach.
Michał Urbaniak: Ten mój eksport trwa już 43 lata.
Twoja najnowsza płyta – Urbanator Days „Beats & Pieces” – pomimo Twojego bogatego doświadczenia muzycznego brzmi świeżo. Zdradzisz naszym Czytelnikom receptę na muzyczną świeżość?
Michał Urbaniak: Czuję się jakbym miał ponad dwadzieścia lat.
Muzyka konserwuje?
Michał Urbaniak: Zdecydowanie. U mnie w muzyce musi się coś dziać.
Wielu moich znajomych mówi że jazz jest dla elit i to ich odstrasza od jazzu.
Michał Urbaniak: Jazz powstał na plantacjach i w kościołach. Potem wyszedł do burdeli w czasach prohibicji w USA. Jazz był do tańca. Ludzie się przy nim bawili, a ja jazzem bawię się do dziś.
Co trzeba zrobić, żeby jazz trafił do ludzi, którzy słuchają zdecydowanie innej muzyki?
Michał Urbaniak: Ludziom, którzy lubią się bawić przy disco polo, chętnie udostępniłby utwory przy których tak samo się tańczy jak przy disco polo. Tylko nie ma majteczek w kropeczki.
Na najnowszej płycie współpracujesz z wieloma młodymi muzykami. Na krążku możemy usłyszeć muzyczny chaos. Jak udało Ci się go ogarnąć?
Michał Urbaniak: Jestem konsekwentny w swoich działaniach przy Urbanatorze. Na ostatnim Urbanatorze jest więcej rapu. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że gdy jeszcze nie było rapu, to jazzmani byli raperami bez tekstu. Przez wiele lat nagrywałem wyłącznie muzykę instrumentalną. Od kiedy zacząłem zapraszać gości na moje płyty, zmieniłem podejście. Gram urbjazz, muzykę ulicy. Na najnowszej płycie zespół Urbanator usunął się w cień, by dać pole do popisu gościom. Dlatego jest to krążek Urbanator Days.
Jakie to jest uczucie samplować samego siebie?
Michał Urbaniak: To są olbrzymie emocje. Przypominam sobie wszystkie sytuacje związane z nagraniem, które sampluje. Przez to moja muzyka się nie starzeje i wciąż jest świeża. Jest fundamentem czegoś nowego.
Czy jest różnica między współpracą z polskim a zagranicznm raperem?
Michał Urbaniak: Te granice się już zatarły. Pamiętam, jak pierwszy raz współpracowałem z O.S.T.R. Moi muzycy byli pod wrażeniem talentu Adama (O.S.T.R. – przyp. BB). Z dźwięków Adama czuć było prawdę, a prawda jest najważniejsza.
O.S.T.R. jest wykształcony muzycznie, gra na skrzypcach. Czy w trakcie wspólnych występów i nagrań wymienialiście się jakimiś uwagami?
Michał Urbaniak: Nie mieliśmy czasu, żeby porozmawiać na ten temat. Dostał ode mnie moje elektryczne skrzypce, na których grał kilka razy na Męskim Graniu.
Dlaczego grasz na pięciostrunowych skrzypcach?
Michał Urbaniak: Saksofonista nie może wytrzymać rzępolenia wysokich dźwięków skrzypiec. Trzeba zejść w dół. Piąta struna jest struną altówkową. Skala jest podobna jak w saksofonie altowym.
Na jakich saksofonach grasz obecnie?
Michał Urbaniak: Sopranowy, altowy i tenorowy. Kiedyś był barytonowy, jednak jest to ciężka bestia. Chociaż niedługo się to zmieni. Ostatnio otrzymałem prototyp plastikowego saksofonu altowego.
I jak brzmi?
Michał Urbaniak: Ma ciekawe brzmienie i waży 80 dag. Czekam teraz na tenor. Taki prezent jest dla mnie idealny, bo moje ręce są już przemęczone.
Wracając do polskich raperów, jak wyglądała praca z GrubSonem?
Michał Urbaniak: Pracowaliśmy na odległość. Polecił mi go Eprom, który miksował moją najnowszą płytę.
Nie kusi Ciebie, żeby nagrać płytę wyłącznie z polskimi raperami? Współcześnie to oni mają status gwiazd rocka.
Michał Urbaniak: Nie idę za trendem. Chociaż nie wykluczam takiego projektu. Słyszałem bardzo dużo dobrego, polskiego rapu. Miałbym pomysł na dobry tytuł – „Polacy, nie gęsi”. Odnalazłbym się z powodzeniem w każdej stylistyce rapowej. Jednak obecnie mam do wydania symfoniczny projekt.
Teraz raperzy przyciągają jazzowych muzyków do swoich składów.
Michał Urbaniak: Tak jest. Otrzymuję takie propozycje. To samo było z fusion. Najpierw jazzmani zatrudniali do swoich składów muzyków grających na gitarach elektrycznych i syntezatorach i powstał jazz rock. Potem rockowcy zabrali z mojego zespołu sekcję rytmiczną.
Masz otwarte horyzonty. Czy w jazzie mozna coś jeszcze wymyślić?
Michał Urbaniak: Ja nic nie wymyśliłem. Chociaż nie, zmieniam zdanie. Od czasu do czasu nagram akustyczną płytę z brzmieniami, na których się wychowałem w latach 60. Kocham taką muzykę i kochać będę.
Czy jazzu można się nauczyć?
Michał Urbaniak: Jazzu nie można się nauczyć. Można się nauczyć paru nut jazzowych. Można być świetnym technikiem, ale to nie jest jazz, gdy w tym technicznym graniu nic się nie dzieje.
Obędzie się bez klasycznego wykształcenia muzycznego?
Michał Urbaniak: Gdy robię warsztaty, to mile widziani są uczestnicy, którzy nie znają nut.
A jak komuś słoń nadepnął na ucho?
Michał Urbaniak: Zdarza się. Wtedy nie jest dobrze. Wiele osób w swoim życiu widziałem. Grałem nawet ze schizofrenikami i to jest ciekawe doświadczenie muzyczne.
Uda Ci się w końcu zrobić świąteczną płytę?
Michał Urbaniak: Prędzej czy później uda się to zrobić.
Myślałeś o tym, żeby założyć własną wytwórnię muzyczną?
Michał Urbaniak: Już mam taką firmę w Nowym Jorku – UBX Music.
Czym Ciebie musi przekonać artysta, żebyś wziął go pod swoje skrzydła?
Michał Urbaniak: Dostaję demówki. Jak demo jest dobre, to reaguję. Miałem przez ostatnie lata problemy ze zdrowiem, i nie byłem aktywny w tych kwestiach, o które pytasz. Obecnie z moim zdrowiem jest wszystko w porządku.
Czy jesteś zadowolony z kierunku w jakim idzie przemysł muzyczny na świecie?
Michał Urbaniak: Tak. Mamy rozwój technologiczny i trzeba to zaakceptować. Akceptacja jest bardzo ważna w życiu. Jest motorem napędowym wielu aktywności życiowych. W przemyśle muzycznym jak i w polityce jest bałagan. Wierzę, że coś fajnego wyjdzie z tego bałaganu. Wiele osób narzeka na obecny stan rzeczy w przemyśle, ale nie wszystkich się zadowoli. Trzeba się umieć odnaleźć w tym co jest.
Czy polskim jazzmanom brakuje luzu?
Michał Urbaniak: Starszej generacji brakuje luzu. Jeździmy elektrycznymi samochodami. Teraz jest szkło i aluminium. Kiedyś było drewno. Nie możemy żyć całe życie w drewnie. Trzeba iść do przodu. Chociaż jak już wcześniej wspominałem, dla upamiętnienia pięknej historii jazzu, nagrywam co jakiś czas płytę akustyczną. Mam już sześć takich płyt na koncie. To życie pisze muzykę i trzeba o tym pamiętać.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak
Zdjęcia: Katarzyna Rainka
Strona internetowa artysty: www.urbaniak.com
Wywiad ukazał się w numerze 4/2018 miesięcznika Muzyk.