Wielki karton przyszło mi tym razem nosić z redakcji do samochodu i dalej do studia, o drodze powrotnej nie wspominając. Otrzymaliśmy do testu kompresor Looptrotter Monster Compressor, urządzenie produkcji krajowej, choć niestety z niezbyt „krajową” ceną. Jednak już pierwszy rzut oka upewnia nas, że cena jest uzasadniona, a dalsze testy tylko to potwierdzają. Przejdźmy więc do konkretów.
Po rozpakowaniu oczom naszym ukazuje się spore, o wysokości 3U urządzenie w niecodziennym, żółto-czarnym wykończeniu. Szczerze mówiąc średnio mi się to podoba i w pewien sposób deprecjonuje to trochę ten kompresor, a przecież nie jest to zabawka. Z drugiej strony taka płyta czołowa na pewno wyróżnia się z tłumu, może to jest sposób? W każdym razie pierwsze oględziny „na sucho” upewniają nas, że mamy do czynienia z profesjonalnym urządzeniem. Wszystkie ustawienia (poza stopniem lampowym) realizowane są na przełącznikach. Pozwala to z jednej strony na dokładną kalibrację parametrów w czasie produkcji, a z drugiej na stuprocentową powtarzalność ustawień, o ile oczywiście nie zapomnimy ich zapisać albo chociaż zrobić zdjęcia komórką. Konstrukcyjnie Looptrotter jest to stereofoniczny kompresor, w którym za redukcję wzmocnienia odpowiada stopień z tranzystorem FET, czyli jest to coś w rodzaju sławnego 1176, ale warto podkreślić, że nie jest to klon, tylko całkowicie autorska konstrukcja. Wyposażony jest dodatkowo w stopień lampowy, który ma za zadanie wprowadzić zniekształcenia, płynnie dozowane potencjometrem, jedynym zresztą płynnym regulatorem w urządzeniu. Wewnątrz znajdziemy tylko najwyższej klasy elementy – „ręcznie” zbudowane z elementów dyskretnych wzmacniacze operacyjne, brak kondensatorów w torze audio części półprzewodnikowej i audiofilskie kondensatory w stopniu lampowym, rewelacyjnie wyglądające płytki drukowane oraz generalnie bardzo czysty i elegancki montaż. Zastosowanie elementów dyskretnych pozwala na większe niż standardowe napięcie zasilania, co nie pozostaje bez wpływu na brzmienie. Cechami charakterystycznymi, odróżniającymi testowany kompresor od klonów i innych konstrukcji są możliwość mieszania sygnału obrabianego z wejściowym, stopień lampowy wprowadzający zniekształcenia oraz rozbudowana sekcja mierników – oprócz rzucających się w oczy dużych mierników wskazówkowych mamy też po dwie dwunastodiodowe „linijki” na kanał, wskazujące poziom wyjściowy i tłumienie. Zwłaszcza diodowy miernik tłumienia jest cennym dodatkiem, zważywszy na szybkość działania kompresorów FET – wprawdzie miernik wskazówkowy jest standardem i w większości przypadków wystarcza, ale szybki miernik diodowy pozwala od razu wychwycić, że „coś jest nie tak”. Jak to bywa w kompresorach FET, w Looptrotterze nie mamy regulacji progu, tylko regulacje poziomu wejściowego i wyjściowego, i w ten sposób wpływamy na stopień tłumienia. Niestety, tradycyjnie utrudnia to regulacje, zwłaszcza w trybie stereo, bo ręce mamy tylko dwie. Całości dopełniają regulatory czasów ataku i powrotu, niezależne dla każdego kanału, przełącznik nachylenia kompresor-limiter, stopień lampowy z regulacją stopnia „nasycenia” oraz zmianą charakterystyki zniekształceń i precyzyjny główny regulator poziomu wyjściowego oraz proporcji wyjście-wejście, umiejscowione po stopniu lampowym. Kompresor ma bardzo łagodne kolano, w trybie limitera też nie mamy gwałtownego przejścia do ograniczania, wszystko jest bardzo „muzyczne”. Każdy blok, to znaczy i kompresor i limiter, mają niezależne przełączniki BYPASS, oprócz tego całe urządzenie ma trzeci BYPASS, zrealizowany na przekaźniku. Całość jest dość skomplikowana, a obsługi niestety nie ułatwia fakt, że regulatory i przełączniki rozmieszczone są bardzo niekonsekwentnie – jednocześnie trochę symetrycznie i trochę niesymetrycznie. Obsługa w trybie stereo wymaga uwagi albo przyzwyczajenia (chętnie bym się zresztą przyzwyczaił do obsługi tego urządzenia, niestety, dość szybko musiałem je oddać). Stopień lampowy zrealizowany jest na „militarnej” lampie produkcji radzieckiej i zapewnia wysoką jakość dźwięku, oczywiście pod względem niechcianych zniekształceń i zakłóceń, bo tych „chcianych” jest pod dostatkiem.
Brzmieniowo – Looptrotter Monster Compressor to pierwsza liga, światowa. Nic nie brumi ani nie szeleści, to oczywiste, ale pamiętajmy, że wzmocnienie takiego urządzenia może być spore, tak więc pewien poziom szumu w niektórych ustawieniach jest nieunikniony, często zresztą jego powodem nie jest sam kompresor, tylko szumiące źródło sygnału. Kompresor jest, albo raczej może być bardzo szybki, jak na konstrukcje FET przystało, minimalny czas ataku to 0.1 ms. Bardzo dużo możliwości daje regulator mieszający sygnał wejściowy z wyjściowym – jest to często stosowana praktyka, niestety w środowisku DAW utrudniona ze względu na nieuniknione opóźnienia, tu dostępna „pod ręką”. Mimo, że przełączniki sugerują „masteringowe” zastosowania, to warto wiedzieć, że Looptrotter to kompresor bardzo uniwersalny i znajdzie zastosowanie również na pojedynczych śladach instrumentalnych czy wokalnych oraz grupach, zwłaszcza bębnów. Doskonałe rezultaty uzyskujemy bardzo łatwo, w zasadzie wszystko brzmi od razu. Możliwość domieszania sygnału z wejścia pozwala na mocną kompresję i uzyskanie takiego charakteru brzmieniowego bez towarzyszących temu zwykle artefaktów. Szczęśliwi posiadacze i potencjalni klienci to raczej profesjonaliści i doskonale wiedzą, co i jak ustawić, dodam, że nawet ekstremalne ustawienia brzmią dobrze i znajdą zastosowanie. Zastosowanie przełączników do regulacji poziomów spowodowało zmniejszenie dokładności ustawień – skoki są dość duże, na szczęście mamy możliwość programowej regulacji poziomów w każdym DAW, gdyby nie to, dokładność ustawień byłaby problemem. Może warto byłoby rozważyć zastosowanie w tym miejscu dużo wprawdzie droższych, ale praktyczniejszych przełączników z większą ilością pozycji? Stopień lampowy to miły dodatek, choć trzeba zauważyć, że również w tym przypadku dokładność regulacji może sprawiać kłopoty, choć z innego powodu – już sama aktywacja tego stopnia, z regulatorem na minimum, powoduje bardzo dużą zmianę brzmienia. Wolałbym, aby pokrętło kręciło się również w lewo od pozycji zerowej, i aby minimalny poziom zniekształceń dało się jeszcze obniżyć. Niemniej jednak sam charakter brzmienia jest bardzo ciekawy, zwłaszcza w trybie z drugą harmoniczną, choć nie wszędzie znajdzie zastosowanie, ze względu na dość słyszalne zniekształcenia. Przy nagraniach gitary basowej będzie to jednak funkcja nieoceniona. Może w tym miejscu do regulacji stopnia nasycenia warto byłoby też zastosować przełącznik? Jeden potencjometr w całym urządzeniu wygląda dziwnie i nie mogę się doszukać uzasadnienia takiego rozwiązania.
Wydaje się, że oba bloki, kompresor i stopień lampowy, mogą być używane razem, ale prawdopodobnie częściej też osobno – sam kompresor brzmi doskonale i zazwyczaj nie potrzebuje żadnego „dopalenia”, z kolei czasem potrzebna jest saturacja, ale już bez kompresji. Tak czy inaczej, brzmienie i możliwości ustawienia są wzorcowe i w zasadzie poza ograniczoną dokładnością ustawień wynikającą z zastosowania przełączników nic nie można testowanemu kompresorowi zarzucić. Tor sygnałowy jest „audiofilski”, puryści mogą zamówić wersję z transformatorową symetryzacją wejść i wyjść, brzmienie jest dokładnie takie, jakie ustawimy, wszystkie zmiany są słyszalne i dokładnie odpowiadają położeniom przełączników i naszym zamierzeniom. Jeżeli tylko wiemy, co chcemy uzyskać, to na pewno z pomocą Looptrottera to uzyskamy. Jakość wykonania jest wzorcowa, jakość brzmienia również nie pozostawia złudzeń – to jest urządzenie światowej klasy i jeżeli tylko nasz portfel jest w stanie to wytrzymać, to warto się poważnie zastanowić – bo aspekt marketingowy związany z posiadaniem takiego urządzenia może być również istotny. Polecam!
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Kompresja: FET
Czas ataku: 0.1 ms – 100 ms
Czas powrotu: 15 ms – 1.5 s
Nachylenie: kompresor/limiter, łagodne kolano
Stopień lampowy: płynna regulacja nasycenia, podbicie drugiej harmonicznej
Stopień wyjściowy: regulacja poziomu w skokach 1 dB, regulacja proporcji sygnału wyjściowego do wejściowego
Złącza: INPUT [XLR] × 2, OUTPUT [XLR] × 2, MONITOR OUT × 2, SIDECHAIN (IN, OUT) × 2
Cena: 7000 PLN + VAT
Do testu dostarczył:
MJ Audio Lab
Warszawa
tel. (22) 3977908
Internet: www.mjaudiolab.pl, www.looptrotter.com
Test ukazał się w numerze 4/2011 miesięcznika Muzyk.