• Muzyk
  • TopGuitar
  • TopBass
  • TopDrummer
NEWSLETTER
Muzyk.net
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
    TestyPokaż więcej
    Donner DC 87
    Donner DC 87 – test mikrofonu pojemnościowego
    2025-04-30
    ADAM Audio D3V
    ADAM Audio D3V – test monitorów odsłuchowych
    2025-03-29
    Novation Launchkey 61 MK4 (fot. Novation)
    Novation Launchkey 61 MK4 – test klawiatury sterującej
    2025-03-20
    Arturia KeyLab 61 mk3 (fot. Arturia)
    Arturia KeyLab 61 mk3 – test klawiatury sterującej
    2024-09-30
    ZOOM R4 MultiTrak
    ZOOM R4 MultiTrak – test rejestratora audio
    2024-05-31
  • Wideo
    WideoPokaż więcej
    Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
    Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”
    2025-05-09
    Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
    Kali Uchis wydała album „Sincerely”
    2025-05-09
    „Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
    „Thunderbolts*” – muzyka pod lupą
    2025-05-08
    Edyta Górniak „Dotyk” (fot. Pomaton EMI)
    30 lat albumu „Dotyk” Edyty Górniak
    2025-05-08
    Patrycja Markowska „Ślady” (mat. prasowe Warner Music Poland)
    Patrycja Markowska zaprezentowała utwór „Ślady”
    2025-05-08
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
    TygodnikPokaż więcej
    Tygodnik 19/2025 (514)
    2025-05-06
    Tygodnik 18/2025 (513)
    2025-04-28
    Tygodnik 17/2025 (512)
    2025-04-22
    Tygodnik 16/2025 (511)
    2025-04-14
    Tygodnik 15/2025 (510)
    2025-04-08
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Czytasz: Gra zespołowa – Rick Wakeman
Udostępnij
Szukaj
Muzyk.netMuzyk.net
Font ResizerAa
  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
  • Film
  • Tygodnik
  • Słownik
Szukaj
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Obserwuj nas
© 2024 Muzyk. All Rights Reserved.
Wywiady

Gra zespołowa – Rick Wakeman

Redakcja | Muzyk FCM
Redakcja | Muzyk FCM Opublikowano 2018-06-02
Udostępnij
Rick Wakeman (fot. Lee Wilkinson)
Rick Wakeman (fot. Lee Wilkinson)

Lada moment Rick Wakeman jako część grupy Yes Featuring Jon Anderson, Trevor Rabin and Rick Wakeman wystąpi w Warszawie w ramach trasy świętującej 50-lecie jednej z najważniejszych formacji rocka progresywnego. Skorzystaliśmy z okazji, by porozmawiać z legendarnym pianistą o historii Yes, zmianach w branży i specyfice amerykańskiej Rock and Roll Hall of Fame.

W zeszłym roku Yes zostali wprowadzeni do amerykańskiej Rock and Roll Hall of Fame. Czemu tak późno?

Rick Wakeman: Bardzo dobre pytanie. Ja czułem – szczególnie w tym czasie, kiedy nie grałem w tym zespole – że Yes powinni być w Rock and Roll Hall of Fame. Byłem w tym muzeum w Cleveland wiele razy, mam w Cleveland córkę. I będę szczery – wielokrotnie chodziłem po tym muzeum, rozglądałem się i stwierdzałem, że nie znam wielu z tych muzyków i zespołów, które tam są! Przystawałem przy jakimś i myślałem: „Czemu tu jesteś? Co tak naprawdę wniosłeś do muzyki?”. Zawsze odczuwałem jakiś brak czegokolwiek, co jest związane z erą rocka progresywnego. To wyglądało tak, jakby ci ludzie, którzy decydują o tym, kto się w Rock and Roll Hall of Fame znajdzie, a kto nie, w ogóle nie lubili albo ignorowali tę część historii rocka. Zawsze uważałem to za wielki błąd, bo niezależnie od tego, czy im się to podoba, czy nie, to była wielka część rynku muzycznego, począwszy od końca lat 60. co najmniej do połowy 70., jeśli nie dłużej. To była wtedy niezwykle popularna muzyka, zespoły sprzedawały miliony płyt i inspirowały mnóstwo muzyków i artystów z różnych gałęzi muzyki i sztuki w ogóle. Dlaczego więc progresywnego rocka w Rock and Roll Hall of Fame nie ma? Yes powinni się tam znaleźć kiedy wypuścili album „90125” z piosenką „Owner of the Lonely Heart”. Ja wtedy nie grałem w zespole, ale zastanawiałem się, czemu jeszcze ich tam nie ma. Dlaczego Deep Purple wtedy jeszcze tam nie było? Po prostu tego nie rozumiałem. Denerwowało mnie też, że w przypadku zespołów, które w końcu zostały wprowadzone do Rock and Roll Hall of Fame nie było już założycieli albo ważnych dla nich i dla całej muzyki członków, bo po prostu poumierali. Tak było w przypadku Deep Purple i Jona Lorda. Był moim wielkim przyjacielem i wiem, że byłby z takiego osiągnięcia zespołu bardzo dumny. Podobnie z Chrisem Squirem z Yes – zespół znalazł się w Hall of Fame dwa lata po jego śmierci. Wydaje mi się, że czasami zespoły są wprowadzane tam tak późno, że wielu założycieli, ludzi, którzy to wszystko zapoczątkowali, po prostu już nie ma. Powiedziałem o tym wszystkim zainteresowanym. Myślałem, że zostanę za to zaatakowany i zjechany od góry do dołu, a okazało się, że w sieci bardzo, bardzo dużo osób poparło moje zdanie. Wydaje mi się, że Hall of Fame zmieniło ostatnio trochę swoją politykę i pojawia się w niej coraz więcej zespołów w momencie, w którym na to zasługują, a nie za to, że istnieją od 50 lat. To nie powinna być nagroda za długowieczność!

Spis treści
W zeszłym roku Yes zostali wprowadzeni do amerykańskiej Rock and Roll Hall of Fame. Czemu tak późno?Zastanawialiśmy się z kolegami, czy przypadkiem na obecnym amerykańskim rynku progresywnorockowe zespoły nie są wystarczająco komercyjne, wystarczająco popularne, być może zbyt trudne w odbiorze.Czemu?Jeszcze jedno pytanie a propos Rock and Roll Hall of Fame. Dostanie się tam to bardzo ważna nagroda potwierdzająca uznanie krytyków, dziennikarzy, historyków kultury, no i ostatnio innych muzyków. Ale w Europie nie jest do końca jasne skąd się ten prestiż i waga tego uznania biorą – tutaj tego typu nagrody i galerie sław nie są popularne.The Beatles, Rolling Stones, Black Sabbath…Przejdźmy do teraźniejszości. Wkrótce wystąpisz w Warszawie w ramach Quintessential Yes: The 50th Anniversary Tour. Ale nie z Yes, a z projektem o długiej nazwie Yes Featuring Jon Anderson, Trevor Rabin and Rick Wakeman.Nawet w tytule trasy znalazła się wzmianka o tym, że Yes są już na scenie od półwiecza. Pięć dekad to szmat czasu. Wszystko się w tym czasie zmieniło – świat, przemysł muzyczny. A co z samą muzyką i twoim podejściem do tworzenia i grania na żywo?Rock’n’roll był zazwyczaj grą zespołową.Zawsze mi się wydawało, że nawet wykształceni zawodowi muzycy na początku swojej drogi, powiedzmy jako nastolatkowie, musieli grywać z kumplami po garażach i piwnicach.Wspólne granie wymaga też nieco innych umiejętności.A propos albumów – chcę cię o jeden spytać. Mam na myśli ten, nad którym pracujesz z Andersonem i Rabinem od 2011 roku.Macie jakieś deadline’y, jakieś założone z góry daty?Fakt, nie robicie się młodsi. Jesteś już blisko siedemdziesiątki. Jaka jest przyszłość tego projektu z Andersonem i Rabinem? Jaka jest przyszłość twojej solowej twórczości? Masz jakieś konkretne plany?

Zastanawialiśmy się z kolegami, czy przypadkiem na obecnym amerykańskim rynku progresywnorockowe zespoły nie są wystarczająco komercyjne, wystarczająco popularne, być może zbyt trudne w odbiorze.

Rick Wakeman: I macie rację! Wiem, że przez lata ludzie, którzy zajmowali się tymi ankietami, które miały wyłonić kolejnych nominowanych, absolutnie nienawidzili progresywnego rocka.

Czemu?

Rick Wakeman: Też chciałbym wiedzieć! Ale jak widzisz – ty i twoi koledzy macie rację. A przecież w tym wszystkim nie powinno chodzić o personalne upodobania i gusta ludzi, którzy głosują. Gdybyś został wprowadzony do galerii sław piłki nożnej, koszykówki, malarstwa albo jakiejkolwiek muzyki, powiedzmy country and western, to za to, że coś do tej dziedziny wniosłeś, dałeś tej kulturze coś nowego. A nie dlatego, że jakaś osoba stwierdza: „Lubię ich piosenki więc przechodzą, a tamtych nie lubię, więc nie”. Nawet jeśli ktoś czegoś nie lubi to powinien być w stanie stwierdzić: „Okej, nie lubię tego zespołu, ale na pewno zapisali się w historii muzyki i mieli duży wpływ na ludzi, więc powinni być w Hall of Fame”. Tak to powinno wyglądać. Myślę, że przez wiele lat było tak, że ci sędziowie, ci ludzie, którzy decydowali o tym, kto powinien się tam znaleźć, po prostu dorzucali tam wykonawców, których lubili, niezależnie od ich wpływu na muzykę. Ale to się zmienia, jest coraz lepiej. Obecnie niektóre zespoły, które się w Hall of Fame znalazły, mają możliwość głosowania. Tak jest z nami w Yes. Możemy głosować na zespoły, które zostały nominowane. To mnie ucieszyło, podobnie jak fakt, że w tej galerii sław znaleźli się w końcu Deep Purple i The Moody Blues.

Jeszcze jedno pytanie a propos Rock and Roll Hall of Fame. Dostanie się tam to bardzo ważna nagroda potwierdzająca uznanie krytyków, dziennikarzy, historyków kultury, no i ostatnio innych muzyków. Ale w Europie nie jest do końca jasne skąd się ten prestiż i waga tego uznania biorą – tutaj tego typu nagrody i galerie sław nie są popularne.

Rick Wakeman: Wiem, wiem… Mam na to osobiste spojrzenie, które pewnie wpędzi mnie w problemy… Rock and Roll Hall of Fame to bardzo amerykańska rzecz. Znajduje się w Stanach, mają tam przecież te wszystkie sławne zespoły i tak dalej. Ale te galerie sław to w ogóle specyfika Stanów. Amerykanie je kochają. Mają galerie sław hokeja, koszykówki… Wszystko tam ma galerie sław. Pewnie mają galerię sław chodzenia. I w sumie fajnie, skoro to lubią. Trzeba im też oddać, że jak już kogoś wynoszą na piedestał, żeby pokazać, że uważają go za osobę dla dziedziny ważną i zasłużoną, to ta osoba na tym piedestale zostaje, podczas gdy choćby w Wielkiej Brytanii kogoś się honoruje, a potem robi się wszystko, żeby go zgnoić. Ale takie rzeczy jak Rock and Roll Hall of Fame praktycznie w Anglii nie istnieją, mało kto na przykład wspomina o tym w prasie. Głównie myśli się tutaj o tym jako o nagrodzie za długowieczność. Wiesz, nagroda, której każdy się obawia, to nagroda za całokształt twórczości. Coś takiego zawsze przyznają komuś, kto jeszcze żyje i trzeba się spieszyć, zanim umrze. Nikt więc takiej nagrody nie chce, bo to oznaka, że już koniec. Ale faktycznie, fajnie byłoby zobaczyć jakąś galerię gwiazd rock’n’rolla gdzieś w Anglii albo Europie. Jest kilka krajów, w których takie coś by się pewnie sprawdziło. Taka europejska galeria sław rocka byłaby fajna. W historii rock’n’rolla Europa też pełni ważną rolę. Wiem, że w latach 50., w czasach, kiedy grali Bill Haley & His Comets Stany były głównym ośrodkiem bluesa i blues rocka, ale stwierdzić, że od lat 60. aż po dzień dzisiejszy Europa nie odgrywała w rozwoju tej dziedziny o wiele większej roli byłoby dużą niesprawiedliwością.

- Advertisement -

The Beatles, Rolling Stones, Black Sabbath…

Rick Wakeman: …Led Zeppelin, Pink Floyd… Ogólnie wielka liczba zespołów, które miały wielki wpływ na całą scenę.

Przejdźmy do teraźniejszości. Wkrótce wystąpisz w Warszawie w ramach Quintessential Yes: The 50th Anniversary Tour. Ale nie z Yes, a z projektem o długiej nazwie Yes Featuring Jon Anderson, Trevor Rabin and Rick Wakeman.

Rick Wakeman: Współczesna historia Yes jest bardzo poplątana. Nawet ja czasami nie wiem co się dzieje i dlaczego. Obecnie są dwa zespoły Yes: jeden ze Stevem Howem, drugi ze mną, Jonem Andersonem i Trevorem Rabinem. Prawdę powiedziawszy, to kiedy pierwszy raz zebraliśmy się we trójkę, żeby razem coś nagrać, to nazwaliśmy się po prostu Anderson, Rabin, Wakeman, czyli ARW, i chciałem zostać przy tej nazwie. Nie widziałem sensu w używaniu nazwy „Yes”, bo chcieliśmy ugruntować nasze miejsce jako muzyków również poza Yes. Owszem, graliśmy klasyki Yes, ale także mnóstwo nowych rzeczy. Czułem, że ARW ma przyszłość, a nazwa „Yes” odnosiłaby się tylko do nostalgii za przeszłością. Ale podeszliśmy do sprawy demokratycznie i zrobiliśmy sobie głosowanie nad nazwą. I byłem w mniejszości. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to głos Jona jest bardzo rozpoznawalny i trudno mi się słucha jakiejkolwiek innej wersji Yes bez Jona. To właśnie sprawia charakterystyczny głos – ktoś śpiewa i od razu wiesz, co to za zespół. Gdybyś wyjął z The Who Rogera Daltreya albo Roberta Planta z Led Zeppelin to nie miałbyś już tych samych zespołów. Z naszym zespołem gramy na żywo mieszankę starego z nowym. Jest sporo z ery Trevora Rabina w Yes, jest trochę z ery albumu „90125”… Gramy oczywiście „Owner of the Lonely Heart”, „Rhythm of Love”… Z moich czasów jest „Roundabout”, „You And I”. Z wcześniejszych rzeczy wrzucimy też pewnie do listy „Starship Trooper”. Mamy wielki wybór piosenek. Zaczęliśmy próby w ostatnią sobotę i mamy naprawdę dużo numerów do ogrania. A potem czeka nas pewnie bardzo gorąca dyskusja na temat tego, co wejdzie do koncertów, a co nie… Ale pracując nad tą muzyką robimy nowe aranżacje. Nie tak dalekie, żeby nie dało się tych utworów rozpoznać, ale nowe, zmienione, odświeżone. Robiliśmy tak przez ostatnie dwa lata i wychodziło naprawdę dobrze.

Nawet w tytule trasy znalazła się wzmianka o tym, że Yes są już na scenie od półwiecza. Pięć dekad to szmat czasu. Wszystko się w tym czasie zmieniło – świat, przemysł muzyczny. A co z samą muzyką i twoim podejściem do tworzenia i grania na żywo?

Rick Wakeman: Występowanie na żywo jest teraz z jednej strony łatwiejsze, z drugiej – trudniejsze. Technologia sprawia, że możesz zrobić o wiele więcej na scenie. My jesteśmy oldschoolowi. W odróżnieniu od innych zespołów, które mają mnóstwo sampli na komputerze i grają do nich na scenie, co sprawia, że duża część koncertu leci z nagrania, my jesteśmy staromodni. Wierzymy, że jak grasz na żywo, to grasz na żywo w całości. Czasami wykonanie w taki sposób jakiejś kompozycji z albumu jest bardzo trudne i wymaga znalezienia różnych rozwiązań. W niektórych przypadkach używam pięciu lub sześciu instrumentów w jednym utworze. Trzeba znaleźć sposób, żeby wykonać utwór na żywo w wersji tak bliskiej studyjnej, jak to tylko możliwe. Technologia dziś pomaga w takich sytuacjach bardzo, choć my wciąż upieramy się, by grać jak najwięcej samemu. Nagrywanie zmieniło się bardzo. Bardzo rzadko teraz zespoły spotykają się w tym samym pomieszczeniu żeby grać. Straszna szkoda. Wspólne granie zawsze było najlepszą metodą pracy, bo muzycy karmią się nawzajem, wymieniają pomysłami. Podobnie przy próbach do trasy. Cały czas są nowe pomysły: „Jeśli ty zagrasz tak, to ja wtedy będę mógł tak”, „A może w ten sposób?”, „A co, jakbym tutaj zagrał tak?”. Muzycy ze sobą rozmawiają, to wspaniałe. W tej chwili większość płyt powstaje online, bardzo rzadko, o ile w ogóle, muzycy spotykają się w jednym pomieszczeniu. To ma swoje dobre strony oczywiście – Jon i Trevor mieszkają tysiące mil ode mnie, w Kalifornii. Ja mieszkam w Anglii. Nie możemy sobie po prostu pójść do jednego z nas pograć i musimy pracować na odległość. Gdyby technologia tego nie umożliwiała, nie moglibyśmy w ogóle działać wspólnie. Jeśli więc istnieje potrzeba, to powinno się korzystać z dobrodziejstw technologii, ale gdybym miał wybór to wolałbym zebrać wszystkich w jednym pomieszczeniu.

Rock’n’roll był zazwyczaj grą zespołową.

Rick Wakeman: Zgadza się. Kiedy robiłem remake’i płyt „Journey to the Centre of the Earth” i „The Myths and Legends of King Arthur and the Knights of the Round Table” miałem bardzo młody zespół. Powiedziałem: „Słuchajcie, pojedziemy do studia wszyscy w tym samym czasie”. „Po co?”. „Bo będziemy grać razem!”. „Serio?”. I proszę co się stało – pojechaliśmy i kiedy nagrywaliśmy partie pilotażowe po prostu patrzyłem, jak to się wszystko rozwija. Pomysły się sypały, próbowaliśmy wielu nowych rzeczy. Wszyscy rozmawiali ze sobą, wymieniali się pomysłami i szło fantastycznie. Pod koniec pierwszego dnia usiedliśmy żeby coś zjeść i basista stwierdził, że nie chce już nigdy pracować w żaden inny sposób. A nigdy wcześniej tego nie robił, bo dziś muzycy pracują na odległość! Masz absolutną rację – rock to gra zespołowa! To współpraca tworzy zespół!

Zawsze mi się wydawało, że nawet wykształceni zawodowi muzycy na początku swojej drogi, powiedzmy jako nastolatkowie, musieli grywać z kumplami po garażach i piwnicach.

Rick Wakeman: No tak! Ale to już nie ma miejsca! Grają i nagrywają w swoich sypialniach przy konsoletach z klawiaturami sterującymi. No i potem to słychać. To właśnie dlatego zespoły, które potem pierwszy raz jadą w trasę, brzmią na scenie lepiej niż na płycie!

- Advertisement -

Wspólne granie wymaga też nieco innych umiejętności.

Rick Wakeman: Owszem. Właśnie skończyłem taki fortepianowy album, na którym wystąpiła też 24-osobowa orkiestra smyczkowa i 30-osobowy chór. Wspaniale było mieć tych wszystkich ludzi w jednej sali. Okej, oni wykonywali orkiestracje, które ja napisałem, ale pracowali razem, wnosili swoje idee.

A propos albumów – chcę cię o jeden spytać. Mam na myśli ten, nad którym pracujesz z Andersonem i Rabinem od 2011 roku.

Rick Wakeman: Dużo nad tym dyskutujemy. Przemysł muzyczny strasznie się zmienił. Mamy jakieś utwory, nagraliśmy ścieżki, poskładaliśmy część tego do kupy, ale nie wydaje mi się, żebyśmy mieli na tyle dużo dobrego materiału, żeby zrobić płytę, którą mógłbym nazwać świetną. Nie chcę być częścią płyty, która ma jakieś dobre momenty, a całą resztę, ot taką sobie, żeby wypełnić czas. Ale pewną zaletą dzisiejszych czasów jest fakt, że nie musisz wypuszczać od razu całego albumu. Możesz opublikować płytę na CD, możesz to zrobić na iTunes lub Spotify, ale możesz też wypuszczać pojedyncze utwory. Jedna z rzeczy, nad którymi będziemy debatować w najbliższych tygodniach dotyczyć będzie drogi, jaką pójdziemy. Wydaje mi się, że na początku będziemy wypuszczać po prostu pojedyncze utwory, jeden po drugim, w momencie, gdy będziemy z nich po prostu zadowoleni. To lepsze niż robienie całej płyty na siłę.

Macie jakieś deadline’y, jakieś założone z góry daty?

Rick Wakeman: Nie mamy, a powinniśmy. Myślę, że do czasu naszego koncertu w Warszawie już podejmiemy jakieś decyzje. Musimy coś ustalić w najbliższych tygodniach, bo przecież nie robimy się młodsi. Musimy działać, ale też nie chcemy niczego na siłę przyspieszać. Ważne jest, żeby zrobić to dobrze.

Fakt, nie robicie się młodsi. Jesteś już blisko siedemdziesiątki. Jaka jest przyszłość tego projektu z Andersonem i Rabinem? Jaka jest przyszłość twojej solowej twórczości? Masz jakieś konkretne plany?

Rick Wakeman: Zawsze mam jakieś plany, zawsze mam dużo do zrobienia. Masz rację – za rok będę miał siedemdziesiątkę i jestem tego świadom. Jon już jest po siedemdziesiątce. Żaden z nas nie jest najlepszego zdrowia, ale to ostatnia rzecz jakiej się spodziewasz w naszym wieku, szczególnie biorąc pod uwagę nasze życie. O tym też pamiętamy. Wciąż faktycznie wydaje nam się, że jesteśmy młodzi, a potem okazuje się, że czegoś już nie jesteśmy w stanie zrobić fizycznie. W ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy zastanawiać się nad tym, co możemy, a czego już nie. Kocham grać i zawsze mam dużo projektów. Będę dalej działał z Jonem i Trevorem dopóki będziemy w stanie zrobić coś wartościowego. Wszystko się kończy i kiedyś też stwierdzimy, że dalej już się nie da. Ale póki co chcę działać dalej. Uwielbiam pracować z orkiestrą, grać swoje koncerty pianistyczne. Mam jeszcze parę innych pomysłów progrockowych, nad którymi chciałbym popracować. Trzeba jednak być jeszcze świadomym tego, że obecnie, żeby zrobić progrockowy projekt w taki sposób, w jaki ja lubię, trzeba mieć dużo pieniędzy. Trzeba więc znaleźć finansowanie, a wytwórnie płytowe też działają inaczej, niż w latach 70. czy 80. Nie ma nawet takich sklepów płytowych, jak kiedyś. Wszystko działa inaczej, więc trzeba jakoś sobie z tym radzić. Ale nie potrafię sobie wyobrazić dnia, w którym nie chciałoby mi się już grać. Gram codziennie, cały czas, kocham to. Jedyne dni, w które nie gram, to te, kiedy jestem na pokładzie samolotu przez ocean. Poza tym – codziennie, siedem dni w tygodniu. Nie mogę sobie poradzić inaczej.

Rozmawiał: Jakub Milszewski

Zdjęcia: Lee Wilkinson

Strona internetowa artysty: www.rwcc.com

Wywiad ukazał się w numerze 6/2018 miesięcznika Muzyk.

TAGI: Jon Anderson, Rick Wakeman, Trevor Rabin, Yes
Udostępnij ten artykuł
Facebook Twitter Whatsapp Whatsapp LinkedIn Email Drukuj
Udostępnij
Poprzedni artykuł Steinberg Dorico Pro 2 Steinberg Dorico Pro 2 i Dorico Elements 2
Następny artykuł Smart Pianist Android Aplikacja Yamaha Smart Pianist dostępna dla systemu Android
Leave a comment

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Najnowsze artykuły

Ella Langley (fot. YouTube / Ella Langley)
Wydarzenia/Muzycy

Ella Langley i Lainey Wilson triumfują na ACM Awards 2025

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
wideoWydarzenia/Muzycy

Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Yamaha FGDP-50 (fot. Yamaha)
NewsyPerkusja

FGDP-50 i FGDP-30 firmy Yamaha z nagrodą za wzornictwo

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
wideoWydarzenia/Muzycy

Kali Uchis wydała album „Sincerely”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
sE Electronics sE7 sideFire (fot. sE Electronics)
NagłośnienieNewsyStudio

sE7 sideFire – nowy mikrofon pojemnościowy firmy sE Electronics

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
„Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
FilmMuzyka pod lupąwideo

„Thunderbolts*” – muzyka pod lupą

Grzegorz Bartczak | Muzyk FCM 2025-05-08
Novation Launch Control XL [MK3] (fot. Novation)
KlawiszeNewsyStudio

Nowa wersja kontrolera Launch Control XL firmy Novation

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-08

Może Ci się również spodobać

kilka czułości (fot. kilka czułości)
Wywiady

kilka czułości – wywiad z cyklu „Bez Mamony”

Moją rozmówczynią jest dzisiaj Anna Kamińska – założycielka indie-folkowego…

2025-04-30
Krzysztof Zalewski, fot. Marcin Kempski
Wywiady

„Rocketman wywalił mnie na plecy” – Krzysztof Zalewski porównuje filmy o Eltonie Johnie i Queen

W wywiadzie, który ukazał się kiedyś w portalu Muzyk,…

2025-01-02
Gootovsky
Wywiady

Gootovsky – wywiad z cyklu „Bez Mamony”

W cyklu „Bez Mamony” gości dziś Gootovsky, czyli Dariusz…

2024-12-16
Tomek KONFI Konfederak i Piotr MIKI Mikołajczak LISHA & THE MEN (zdjęcie promocyjne / fot. Kajus)
Wywiady

LISHA & THE MEN – Tomek KONFI Konfederak i Piotr MIKI Mikołajczak o nowym zespole i nie tylko

LISHA & THE MEN to nowy zespół złożony z…

2024-03-30
Muzyk
Muzyk.net

MUZYK jest jedynym magazynem branży sprzętu muzycznego w Polsce o tak szerokiej rozpiętości merytorycznej i docieralności do użytkowników instrumentów muzycznych, sprzętu muzycznego i studyjnego.Ukazuje się od stycznia 1993 roku najpierw jako miesięcznik drukowany i portal internetowy, a od 2020 roku jako tygodnik Online i portal internetowy.Na łamach MUZYKA zamieszczane są treści przeznaczone zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych użytkowników sprzętu muzycznego, a także informacje dotyczące artystów, płyt i wydarzeń muzycznych. Przekłada się to na wysokie statystyki. Portal Muzyk.net zanotował średnio w 2022 roku prawie milion odsłon miesięcznie.

Odwiedź

3.9kZalajkuj
1.9kObserwuj
1kObserwuj
183Subskrybuj
377Obserwuj

Serwisy

  • Klawisze
  • Studio
  • Software
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Mobilne
  • Perkusja
  • AudioVideo
  • Dęte
  • DJ
  • Smyczki
  • Oświetlenie

Na skróty

  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • wideo
  • Klawisze
  • Imprezy
  • Studio
  • Software
  • Testy
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Yamaha
  • Relacje
  • Sennheiser
  • Artykuły
  • Recenzje
  • Arturia
  • Płyty CD
  • Casio
  • Mobilne
  • Zoom
  • Steinberg
  • Perkusja
  • Novation
  • Tygodnik
  • Film
  • AudioVideo
  • Focusrite
  • Neumann
  • iOS
  • Roland
  • nowa płyta
  • Felietony
  • O nas
  • Reklama
  • Regulamin
  • Polityka prywatności
  • Kontakt
  • Praca
Czytasz: Gra zespołowa – Rick Wakeman
Udostępnij

ZASTRZEŻENIE: dokładamy wszelkich starań, aby zachować wiarygodne dane dotyczące wszystkich prezentowanych informacji. Dane te są jednak dostarczane bez gwarancji. Użytkownicy powinni zawsze sprawdzać oficjalne strony internetowe, aby uzyskać aktualne warunki i szczegóły.

Copyright (C) Muzyk 2024
Welcome Back!

Sign in to your account

Lost your password?