Zespół Black Radio poznałam na 39. Maratonie Piosenki Osobistej w Świeciu. Dostali się do finałowej dziesiątki, choć konkurencja była spora. Podczas koncertu, to co przede wszystkim zwróciło moją uwagę to fakt, iż każdy z muzyków ma mikrofon (niczym w The Beatles) oraz bardzo fajna energia płynąca ze sceny. Choć cykl wywiadów „Bez Mamony” jest dedykowany twórcom, którzy nie mają kontraktów wydawniczych, a Black Radio niebawem wydaje swój album pod skrzydłami jednej z wytwórni (jednakże bardzo niezależnej), postanowiłam z nimi porozmawiać. Dobra, rockowa kapela to moim zdaniem „towar deficytowy” na polskim rynku muzycznym. Trzymam za nich kciuki, a czytelnikom polecam nowy singiel „Warcaby” oraz zbliżające się koncerty. Wszak rocka najlepiej słucha się na żywo.
Zespół Black Radio tworzą: Dawid Wajszczyk (wokal, gitara), Piotr Kłos (gitara), Kamil Biadała (bas), Szymon Płaska (perkusja) i Franciszek Stępień (gitara).
Moi Drodzy, chciałabym abyście czytelnikom opowiedzieli o powstaniu zespołu, o wyborze nazwy, inspiracjach.
Dawid: Zespół Black Radio założyliśmy z Kamilem będąc trzynastolatkami. Chodziliśmy do szkoły muzycznej i tam uczono nas grania muzyki poważnej, my jednak bardzo wcześnie zapragnęliśmy rockowej sceny, będąc wówczas pod wpływem zespołów Arctic Monkeys, Blur czy The Hives. Pierwsze próby miały miejsce w sklepie muzycznym w Łodzi, pod pretekstem „testowania” sprzętu, a kilka miesięcy później (kiedy udało nam się kupić własne gitary) byliśmy na scenie finału WOŚP przy pasażu Schillera, grając autorskie piosenki dla naszej pierwszej w życiu publiczności. Z tamtym finałem WOŚP wiąże się również geneza nazwy Black Radio – Pani która zajmowała się konferansjerką koncertu zadzwoniła do mnie z pytaniem jak nazywa się band – zaskoczyło mnie to wielce (nie mieliśmy żadnej nazwy, nikt się tym nie przejmował), ale nie chciałem tego dać po sobie poznać, więc z całym przekonaniem odparłem że Black Radio przecież 🙂 . Tamtym koncertem zaskarbiliśmy sobie sympatię naszych pierwszych trzech fanek, w związku z czym zmiana nazwy nie wchodziła już w grę 🙂 .
Kto wchodzi w skład zespołu? Opiszcie się w paru zdaniach.
Chcąc uniknąć auto analitycznych czeluści których przestraszyłby się niejeden psychiatra, postanowiliśmy zmienić optykę i opowiedzieć jeden o drugim.
Piotrek o Dawidzie: Dawida określiłbym jako artystę bezkompromisowego i kogoś komu scena jest po prostu przeznaczona. Poza szeregiem talentów muzycznych (wokal, gitara, kompozycja) ma w sobie wiele energii, którą potrafi zarazić i zmotywować do działania. Podąża wytyczoną przez siebie ścieżką i podchodzi do zespołu wielopłaszczyznowo, biorąc pod uwagę również elementy pozamuzyczne tj. marketing, obecność w social mediach i aspekty managerskie. Mógłby trochę mniej palić, bo to niezdrowe, ale nie będę mu matkował.
Dawid o Kamilu: Kamil to z jednej strony wrażliwa artystyczna dusza, a z drugiej prawdziwy macho. Chociaż jego aparycja wskazywałaby na łagodny charakter, to w sytuacjach podbramkowych często pierwszy się uruchamia i dobrze, bo potrafi bez emocji i ze zdrowym rozsądkiem podchodzić do wielu tematów. Podczas pracy twórczej znajduje się w innym wymiarze, ale w życiu mocno stąpa po ziemi, jest realistą i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Wiadomo że wokół zespołu pojawiają się ludzie mający różne intencje, wiele się słyszy o cwaniakach obiecujących złote góry, o graniu za piwo itd., w tej branży jest na prawdę sporo magicznych lisów czekających żeby wykorzystać czyjeś marzenia, pasję i miłość do muzyki. Kamil zawsze takiego pacjenta czuje na odległość i znajdzie dlań dżentelmeńską ripostę, często wzbogaconą o walory satyryczne i dydaktyczne.
Kamil o Szymonie: Szymek to świetny kompan w muzycznym, czasem nie najłatwiejszym związku basisty z perkusistą. Rozumiemy się w każdym calu. Zarówno przy zestawie, jak i poza nim źródło niekończącej się pozytywnej energii. Prawdziwa rock’n’rollowa dusza. Często fan niedyplomatycznego żartu, aczkolwiek profesor w dziedzinie dystansu. Byłem jednym z pomysłodawców „kradzieży” Płaskiego z innego zespołu, tego grzechu nie żałuję.
Szymon o Piotrku: Piotrek to koleś, z którym po prostu lubię grać. Na próbach – zawsze obecny i skoncentrowany, na koncertach zaś wychodzi z niego prawdziwy Skała. Człowiek, którym pozornie kieruje niezdrowy perfekcjonizm, w praktyce jest zwyczajnie głodny czegoś więcej, chce sięgać coraz dalej. Taki gitarzysta w zespole to prawdziwy skarb, gdyż zawsze pcha całą machinę do przodu. Nie ma sytuacji w której nie można by było na niego liczyć – zarówno w kumpelskiej poradzie, jak i w ogarnięciu jakiejś ważnej sprawy. W dodatku jest chodzącą encyklopedią. Zabije mnie za to że o tym mówię, ale ten typ wie wszystko o dinozaurach. Serio.
Black Radio to stado złożone z chłopaków o różnych charakterach i temperamentach, jesteśmy jednak bardzo dograni prywatnie, bo znamy się od wczesnej podstawówki i gramy ze sobą od wielu lat. To bardzo ważne żeby w busie, na próbach i w studio spędzać czas z ekipą najlepszych kumpli i bez takich relacji na pewno byłoby nam dużo trudniej trwać jako zespół. Czasami nawet warto jest odpuścić jedną próbę żeby pójść razem na miasto i wspólnie się rozerwać, choć zazwyczaj udaje nam się realizować i próby i imprezy. 😉
Czy macie jakiś szczególnie ważny przekaz dla odbiorców Waszej muzyki? Jakie treści, jakie wartości chcecie przekazać?
Dawid: Gramy rock’n’rolla nie bez przyczyny – jest to muzyka buntu, wolności jednostki i nieograniczonej, wolnej miłości. Te trzy filary definiują właściwie nasz przekaz i wpisują się w nasze przekonania jako ludzi. Jako autor tekstów unikam wbijania ludziom do głowy gotowych odpowiedzi, staram się rozniecać pewne uczucia, prowokować pytania spoza sfery natarczywych schematów i skostniałych systemów. Namawiam do szukania Boga poza religiami, miłości poza społecznym wyobrażeniem, przeżywania emocji w życiu, a nie w emotikonie, co czyni mnie banitą w kapitalistycznym świecie gotowych rozwiązań, w którym na każdą okazję jest tabletka, a na każde marzenie coaching. To nie jest dla każdego, trzeba mieć odwagę żyć po swojemu, zamiast w tej sporządzonej starannie symulacji życiorysu, w której ktoś za Ciebie wszystko świetnie przemyślał, włączając w to 30-letni kredyt i rozmiar trumny. To, że gramy rocka wynika z tego jakimi jesteśmy charakterami – kochamy, buntujemy się i ponad wszystko cenimy sobie wolność, myślę że nasi słuchacze czują podobnie.

Jakie jest wasze wyobrażenie o sukcesie?
Dawid: Sukcesy małe i duże – napisanie dobrego utworu, premiera klipu, wygrana na festiwalu czy zejście ze sceny ze świadomością, że dało się z siebie wszystko. Pamiętam początki zespołu Black Radio, salkę na złomowisku, wydany album DIY, nasze pierwsze hałaśliwe koncerty w łódzkich podziemiach, to wszystko były wtedy dla mnie jakieś sukcesy, które osiągałem z chłopakami. Minęło sporo lat, dziś mamy dużo większe wymagania wobec siebie, ale wciąż cieszymy się tak samo kiedy wychodzi nowy singiel lub jedziemy w trasę. Obecnie to jest po prostu dużo lepsze, ponieważ jesteśmy w nieustannym procesie pracy nad tym, co zespół ma do zaoferowania artystycznie. Dla mnie sukces jest właśnie w tym procesie, w którym człowiek od siebie wymaga więcej i nigdy nie idzie na łatwiznę. Oczywiście będę szczęśliwy, jeśli za tym pójdzie też pieniądz, ale najmniej się tym martwię. Jesteśmy od tego, żeby ludziom dawać coś od serca, muzykę taką jakiej sami chcielibyśmy słuchać. Widzę, że coraz więcej osób to czuje i docenia.
Piotrek: Nie przyjmuję czysto komercyjnej definicji słowa „sukces”. Według mnie jest to przede wszystkim wytrwanie w drodze do celu oraz życie w zgodzie z samym sobą. Sukcesu nie można przeliczyć bezpośrednio na pieniądze, czy rozpoznawalność. Stanowią one raczej pożądany efekt uboczny 🙂
Kamil: Sukces to zajmować się na co dzień tym co kochasz, robić to dla siebie, ale też dzielić się z innymi. Może brzmi to dość podręcznikowo, ale tak naprawdę to spełnienie chyba każdego artysty. Nasze marzenie, to czynnie, aktywnie, na co dzień docierać do uszu słuchaczy, z poziomu słuchawek, ale najchętniej poprzez bezpośrednią koncertową interakcję. Tworzyć i grać dużo dla tych, którzy naszej muzyki potrzebują – to definicja sukcesu.
Co Waszym zdaniem jest największą trudnością na drodze do tego sukcesu?
Dawid: Wytrwałość. Myślę że najwięcej zdolnych osób, które mogłyby wprowadzić swój wartościowy pierwiastek na rynek muzyczny odpada zbyt wcześnie. Mógłbym podać Ci wiele przykładów zespołów, które jako młode szczyle poznawaliśmy na festiwalach, patrzyliśmy na nich z podziwem, bo grali super muzę. Niestety, ale praca, dziecko, kredyty, mało czasu na wszystko i jakoś tak, jeden po drugim te zespoły przestawały istnieć, ponieważ muzyka nie zapewniała im utrzymania. Szkoda, warto być wytrwałym i oczywiście bardzo ważne żeby mieć w tych dążeniach wsparcie w postaci przyjaciół i bliskich, zwłaszcza kiedy trzeba odwrócić proporcje roszczeń do starań i spróbować jeszcze raz. Z drugiej strony nikogo nie oceniam, zdaję sobie sprawę z tego jak trudno dzisiaj jest dotrzeć do słuchaczy i często artyści undergroundowi mają poczucie walki z wiatrakami. Dużo życiowych decyzji podyktowanych jest tym czy próbujesz dalej, czy nie i musisz być wierny sobie, podczas gdy w kark dyszą Ci korporacyjne mojry, roztaczając oniryczne wizje dobrobytu i zdolności kredytowej i wiesz że to wcale nie jest ostatnie kuszenie. Jednak jeśli zostawisz muzykę, bardzo ciężko będzie do niej wrócić.
Piotrek: Największa trudność to nie zwątpić w sens tego, co się robi. Każdego dnia znajdą się powody do rezygnacji, jednak dobrze jest umieć sobie wyobrazić efekt końcowy i pielęgnować to wyobrażenie jako najlepszą motywację.
Kamil: Największy problem to ilościowy i różnobarwny ogrom muzyki jaki nas otacza. Dziś nie wystarczy jedynie dobrze grać, trzeba mieć to coś co wyróżnia spośród miliona innych zespołów, wykonawców. To coś to z kolei wypadkowa wielu elementów, muzycznych i pozamuzycznych. Clou stanowi stworzenie takiej szczęśliwej kompilacji tych elementów, który sprawi, ze to akurat Ciebie wybiorą odbiorcy.
Czy jest jakiś artysta, z którym chcielibyście wystąpić na jednej scenie? Wasi idole to?
Dawid: Jest ich sporo, niestety wielu już nie żyje – Chris Cornell, Prince, David Bowie, Robert Johnson, to niektórzy z naszych mistrzów. To pytanie pada bardzo często również ze strony słuchaczy, dlatego postanowiliśmy sporządzić specjalną LISTĘ NA SPOTIFY która przybliży fanom nasze muzyczne upodobania.
Jeśli moglibyśmy wystąpić z kimś dziś, to byliby to Joshua Homme, Alex Turner i Jack White, a z Polski Krzysztof Zalewski i Łukasz Lach.
Jakie są Wasze muzyczne plany na najbliższy czas? Gdzie można będzie Was posłuchać na żywo? I co planujecie wydawniczo?
Dawid: Jeszcze w tym roku zagramy w Łodzi (1.12. Scenografia), Wrocławiu (2.12. Alive) i Krakowie (3.12. Paon) koncerty klubowe. Po nowym roku pojawimy się na finale WOŚP w Oslo, a później wyruszymy w wiosenną trasę promującą album. No właśnie! Album ukaże się wiosną 2023 roku. Kilka dni temu wyszedł pierwszy singiel pod tytułem „Warcaby”, a niebawem kolejne utwory i klipy. Weszliśmy we współpracę z wytwórnią 33 Records i razem z nimi pracujemy nad tym wydawnictwem. Na dzień dzisiejszy wiemy już, że płyta ukaże się również na winylu.
Bardzo dziękuję Wam za rozmowę
My również dziękujemy serdecznie!
Rozmawiała: Izabela Biernat
INTERNET
www.facebook.com/theblackradio
www.instagram.com/blackradioband/
www.youtube.com/user/BlackRadioOfficial
open.spotify.com/artist/6yFzr6tJ20oC1CTt0MLgmw?si=vfoL9BrRTtuYFv0IkZvmtw
tidal.com/browse/artist/6956998
zdjęcie główne: fot. Magdalena Rogacka