Ultrasone, niemiecka firma produkująca wyłącznie słuchawki, pojawiła się z początkiem lat dziewięćdziesiątych, choć na dobre zaistniała z początkiem 2000 roku. W odróżnieniu od szeregu innych potentatów uwagę skupiła wyłącznie na słuchawkach. Niemal od samego początku mocno zaznaczyła swoją obecność na zarezerwowanym dla kilku zaledwie marek, hermetycznym rynku przeznaczonym dla profesjonalistów i audiofilów. Od samego początku jej konstruktorzy wprowadzili kilka nowych rozwiązań, które chronione patentami do dziś są obecne wyłącznie w nausznikach Ultrasone. Łącznie przez dwie dekady inżynierowie tej firmy opatentowali blisko sześćdziesiąt pomysłów. Część z nich powstała na skutek sugestii użytkowników, ścisły kontakt z nimi jest jedną z najbardziej przestrzeganych zasad tego bawarskiego producenta.
Według zapowiedzi model Signature PRO zapoczątkowuje całą nową serię najwyższej klasy, a ten konkretny model powstał jako daleko idące rozwinięcie słuchawek Edition 9. Ponieważ skonstruowano je przede wszystkim z myślą o profesjonalistach, jest to konstrukcja zamknięta. Zawiera dwie najważniejsze technologie firmy – Ultra Low Emission oraz S-Logic Plus Natural Surround Sound System.
Dzięki tej pierwszej radykalnie pomniejszono szkodliwe promieniowanie pola elektromagnetycznego. Efekt osiągnięto za pomocą specjalnej tarczy MU Metal Shield. Dziwne, że żaden z producentów słuchawek dotychczas nie wpadł na podobny pomysł. Z kolei zadaniem systemu S-Logic Plus jest wyeliminowanie największego ograniczenia słuchawek, czyli powstawania dźwięku w głowie słuchacza. Dzięki zdecentralizowanemu rozmieszczeniu przetworników i kierowaniu dźwięku nie tylko do kanałów słuchowych, ale też na małżowinę uszną, a nawet za nią, S-Logic potrafi wyrzucić docierającą informację z głowy i stworzyć iluzję muzyki o trzech wymiarach. Muzykę odbiera się tak, jakby instrumentaliści byli odlegli o kilka metrów od słuchacza. S-Logic z dodatkiem słowa Plus jest udoskonaleniem tej technologii. Dodatkowa korzyść płynąca z S-Logic polega na tym, że pozwala ona na zmniejszenie głośności słuchanej muzyki o 3-4 dB z zachowaniem tej samej dynamiki dźwięku. Dla wszystkich pracujących przez kilka godzin za pomocą słuchawek, to zysk niebagatelny. Signature PRO są produkowane w Niemczech.
BUDOWA
Signature PRO, podobnie zresztą jak wszystkie inne modele tej firmy, są wykonane w sposób wzorcowy, a wszystkie części zbudowano z materiałów najwyższej jakości. Już pierwszy kontakt przekonuje niezbicie, że to produkt z najwyższej półki. Poduszki wykończone ze skóry etiopskich, długowłosych owiec, idealnie mieściły moje, zapewne nie najmniejsze małżowiny. Być może znajdą się jednak i tacy nietypowi, którzy będą narzekali na ich wielkość. Identyczną skórę zastosowano na tej części pałąka, która styka się bezpośrednio z głową. Odpowiednie położenie słuchawek można dobrać bez najmniejszych problemów. Przetworniki mają standardową wielkość 40 mm. Mimo swego obiektywnie rzecz ujmując plastikowego charakteru, Signature robią szalenie miłe wrażenie, są eleganckie. Odłączany przewód znajduje się z lewej strony. To ważne, ponieważ w studio czy w domu zawsze istnieje niebezpieczeństwo przetarcia kabla, co w wielu przypadkach uśmierca nauszniki na dobre, z powodu niemożności ich wymiany. Audiofile z kolei mogą swoim zwyczajem szukać takich drucików, jakie ich zdaniem dadzą lepszy dźwięk, choć oryginalny jest już wysokiej jakości. Producent dodaje dwa przewody. Krótszy, o długości 1.5 m zakończono kątowym wtykiem jack 1/8”, natomiast dłuższy (3 m) ma standardowy jack 1/4” firmy Neurtik. Na szczęście nie wytwarzają żadnego odgłosu przy przypadkowym otarciu kabelków o ubranie, co bywa zmorą zwłaszcza tańszych nauszników. Słuchawki opakowane są w sztywne i najwyraźniej odporne na przypadkowe upadki pudełko z tworzywa, idealne do transportu poza studio czy dom. Zapewne do ochrony przed kurzem w miejscu ich używania, firma dodaje drugi, miękki woreczek.
KOMFORT UŻYTKOWANIA
Dla profesjonalistów wygoda noszenia słuchawek bywa ważniejsza, niż wiele innych parametrów. Słyszałem niemal wszystkie modele Ultrasone i znakomita większość z nich ma najbardziej elastyczną część pałąka nagłownego w środkowej części, natomiast jego końce są o wiele sztywniejsze, co ułatwia wystarczająco dużą regulację rozstawu. Położenie na głowie jest absolutnie pewne, a muszle można dowolnie obracać na przegubach. Signature PRO ważą bez kabla 300 g, ale ten ciężar jest dobrze rozłożony i subiektywnie wydają się lżejsze. Same przetworniki mają właściwą siłę nacisku na uszy, by z jednej strony tworzyć dobrą izolację od otoczenia, a z drugiej zapewnić długotrwałe, w miarę wygodne noszenie. Osobiście nie jestem fanem konstrukcji zamkniętych, mimo to sesje trwające do 90 minut znosiłem całkiem dobrze, wystarczały mi kilkusekundowe przerwy, gdy na moment pozwalałem uszom odpocząć. Co ważne, uszy nie pociły mi się, co pewnie było zasługą delikatnej skóry etiopskich owiec. Z drugiej strony nie rozumiem, jak udaje się uzyskać zdecydowanie wyższy komfort noszenia nauszników przez takie firmy, jak Sony, Audio Technica czy Stax, gdzie szerokie pasy podtrzymujące je na głowie stosowane w miejsce pałąka, w ogromnym stopniu redukują ich ciężar.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU
Jak przystało na konstrukcję przeznaczoną dla zawodowców, to są niezwykle precyzyjne narzędzia pracy w ręku każdego profesjonalisty, dokładne i przejrzyste. Ukazują każdy detal nagrania i nie preferują żadnego zakresu pasma, choć pewnie nie są do końca neutralne. Słuchawki w pełni liniowe bardzo szybko męczą, stają się trudne do zniesienia, a z nimi można współpracować naprawdę długo. Signature PRO mają soczyste, plastyczne i wypełnione brzmienie. Na uwagę zasługuje świetna rozdzielczość wyższego środka, dzięki temu daje się precyzyjnie ustalić położenie instrumentalistów w przestrzeni. Jeżeli tylko realizator dźwięku nie chciał, by muzycy byli zbyt blisko siebie, słychać odpowiednią przestrzeń wokół nich. Przekazanie prawdziwego brzmienia poszczególnych instrumentów i wszelkich niuansów za pomocą Signature, można określić jako wzorowe. Mam kilka ukochanych nagrań organowych, Signature PRO nie miało najmniejszych kłopotów z pięknym ich odtworzeniem. Dzięki zamkniętej konstrukcji ilość szczegółów, jak i możliwość dokładnego śledzenia każdego instrumentu z osobna, nie przedstawia żadnej trudności. Słychać nawet, który z dęciaków lekko siąpał nosem, a w starszych, analogowych nagraniach z chirurgiczna precyzją można oznaczyć moment cięcia taśmy.
Izolacja akustyczna od otoczenia wydaje się całkowicie wystarczająca. Zrobiona przeze mnie próba odsłuchania dynamicznej muzyki przy śpiącej rodzinie powiodła się doskonale, nikogo nie obudziłem. Na słowa specjalnej pochwały zasługuje firmowy wynalazek, wspomniany już S-Logic Plus, który, niezależnie od przesłuchiwanego materiału, wygania dźwięk przed głowę. Być może realizator nie musi mieć tego rodzaju pomocy, ale wielkim zyskiem jest mniejsze zmęczenie słuchacza, bez poczucia zbyt natrętnej obecności muzyki w środku głowy. Czy rzeczywiście odpowiada deklarowanej odległości kilku metrów, tego nie jestem pewien, ale w systemach biernych, nie wzmocnionych żadną elektroniką, stanowi z pewnością najlepsze rozwiązanie. Szersza i głębsza scena dźwiękowa w Signature PRO bije na głowę znakomitą większość high-endowej, czy profesjonalnej konkurencji. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że pozorne źródła dźwięku stają się niemal namacalne, a perspektywa wyjątkowo szeroka. Rozwinięcie S-Logic w S-Logic Plus nie jest marketingowym zabiegiem, tylko rzeczywistym rozwinięciem autorskiej propozycji. Porównywałem Signature z posiadanym od kilku lat modelem 2500 PRO, różnica była ewidentna. Przydają się dwa kable o różnej długości, bo nie każdy potrzebuje aż trzech metrów przewodu. Gwoli sprawiedliwości dodam, że opinie zdeklarowanych audiofilów na temat jakości dźwięku tych słuchawek są bardzo różne. Padają zarzuty dotyczące podkolorowanego, nienaturalnego dźwięku, ale nie podzielam tych zastrzeżeń. Bardzo chwalił je także mój znajomy realizator dźwięku, któremu pożyczyłem Signaturki na dwa dni, a najlepszą rekomendacją niech będzie jego decyzja o nabyciu tego modelu. Jak zwykle, o wyborze zarówno przez zawodowców jak i amatorów decydować musi odsłuch. Ostrzegam jednak, że te słuchawki, jak ogromna większość produktów Ultrasone, wymagają naprawdę długiego okresu „docierania”. Bez przynajmniej kilkudziesięciu godzin jałowej pracy ich ocena może być ogromnie utrudniona, a uzyskiwana w tym czasie jakość dźwięku jest niskoprocentowym zadatkiem tego, co Signature PRO naprawdę potrafią.
Tekst: Marcin Andrzejewski
DANE TECHNICZNE
Konstrukcja: zamknięta
Przetworniki: 40 mm
Impedancja: 32 omy
Częstotliwość przenoszenia: 8 Hz – 42 kHz
Dynamika: 98 dB
Masa (bez kabla): 300g
Cena: 3490 PLN
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Łagiewnicka 20
02-860 Warszawa
tel. (22) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.ultrasone.com
Test ukazał się w numerze 8/2012 miesięcznika Muzyk.