Dobre maniery obowiązują nie tylko przy stole czy w sytuacjach oficjalnych oraz towarzyskich. Co musi wiedzieć każdy muzyk, aby uniknąć faux pas w studiu nagrań? A jak do muzyków powinien podchodzić dobry realizator?
Tworzenie muzyki to nie tylko sama umiejętność gry na instrumencie, komponowanie i wykonywanie utworów na żywo, bądź też ich rejestrowanie. To także – a może przede wszystkim – relacje międzyludzkie. Przebiegają one w wielu kierunkach i na wielu płaszczyznach: czy to wewnątrz zespołu, na linii muzycy-audytorium lub, szerzej, artysta-opinia publiczna. Obok tych najbardziej oczywistych relacji, o które trzeba nieustannie dbać, występuje też kilka innych, często zaniedbywanych, ale równie ważnych nie tylko dla samego wizerunku muzyka, lecz również mających namacalny wpływ na jego karierę…
Studio nagrań to specyficzny obszar, na którym spotykają się dwa różne, ale symbiotycznie związane ze sobą światy. Przychodzą tam muzycy, wykonawcy lub jednocześnie twórcy, artyści, aby swoją twórczość utrwalić w formie nagrania dźwiękowego. Mają im w tym pomóc urzędujący na miejscu bądź sprowadzeni specjalnie z zewnątrz realizatorzy i producenci – a należy pamiętać, że oni również są często w swoim fachu nie tylko rzemieślnikami, ale i artystami i jako tacy z jednej strony prezentują wysoki poziom profesjonalizmu, z drugiej tego samego wymagają od muzyków, z którymi pracują.
W sytuacjach nagraniowych dochodzić może do tarć czy nieporozumień pomiędzy muzykami i realizatorami, a z pewnością nie pomaga tu presja czasu, związana z kosztami wynajmu studia. Pamiętajmy jednak, że wszystkie zgromadzone tam osoby grają do jednej bramki i ich wspólnym celem jest uzyskanie jak najlepszego efektu końcowego. Dlatego niezależnie od tego, czy czujesz aurę świętości unoszącą się w pomieszczeniach nagraniowych i reżyserce, czy też wchodzisz do studia, by po prostu wykonać swoją robotę i wyjść, warto stosować się do kilku podstawowych zasad, od których w dużej mierze zależeć może powodzenie sesji.
Spytaliśmy kilku zawodowców z kraju i zagranicy o błędy najczęściej popełniane przez muzyków w studiu oraz o to, jak odpowiednio przygotować się do sesji nagraniowej i jak poruszać się w środowisku studyjnym, by stosunki z realizatorami układały się dobrze, a cenny czas został efektywnie wykorzystany. Ich wypowiedzi w wielu miejscach się pokrywają, co tylko podkreśla wagę poszczególnych punktów, ale każdy z pytanych przedstawiając swoją perspektywę rzuca też światło na nieco inne szczegóły – w tym także na zachowanie samych realizatorów. Po tej lekturze z całą pewnością będziecie wiedzieć, jak należy zachować się w studiu, by uniknąć nieprzyjemnych wpadek.
Ron „Bumblefoot” Thal
Gitarzysta zespołu Guns N’ Roses w latach 2006–2014, artysta solowy, kompozytor i producent, prowadzi prywatne studio w Nowym Jorku. W swoim bogatym dorobku ma kilka autorskich albumów i singli, płytę „Chinese Democracy” z GN’R, soundtracki do filmów i gier wideo oraz kilkadziesiąt albumów wyprodukowanych dla różnych wykonawców.
www.bumblefoot.com
Gitarzysta zespołu Guns N’ Roses w latach 2006–2014, artysta solowy, kompozytor i producent, prowadzi prywatne studio w Nowym Jorku. W swoim bogatym dorobku ma kilka autorskich albumów i singli, płytę „Chinese Democracy” z GN’R, soundtracki do filmów i gier wideo oraz kilkadziesiąt albumów wyprodukowanych dla różnych wykonawców.
www.bumblefoot.com
Oto kilka moich porad dla nagrywających muzyków:
• Zawsze bądź na czas. Nikt nie może się spóźnić, a jeśli nawet z jakiegoś powodu nie zdążysz na umówioną godzinę, jak najszybciej powiadom o tym resztę zespołu.
• Opracuj swoje partie i naucz się aranżacji przed wejściem do studia. Bądź przygotowany i gotowy do nagrywania.
• Twój sprzęt musi działać sprawnie. Żadnych popsutych gratów. Struny i naciągi mają być nowe, ale rozegrane.
• Musisz stroić. Sprawdzaj strój przed i po każdej rejestrowanej partii.
• Okazuj wsparcie i odnoś się z szacunkiem do pozostałych osób w studiu – nie krzycz na kogoś za to, że się pomylił.
• Myśl realistycznie: jeśli po stu podejściach wciąż nie potrafisz dobrze wykonać jakiejś partii, zagraj coś innego, co bardziej pasuje do twojego stylu.
• Nie miksuj przy dużej głośności. Wsłuchaj się w szczegóły. Jeśli chcesz poczuć koncertową adrenalinę, poczekaj na efekt końcowy po masteringu i puść go sobie na maksa w samochodzie. Ale podczas samego miksowania, każdy realizator pracuje lepiej, kiedy nie dzwoni mu w uszach.
Ron Zebron
Gitarzysta i multiinstrumentalista z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem jako muzyk sesyjny i producent w rejonie Baltimore/Waszyngtonu. Zdobywca tytułu „Najlepszego gitarzysty rockowego” magazynu Mid Atlantic Music Monthly przez trzy lata z rzędu. Właściciel studia StudioZ w Tampie na Florydzie.
www.ronzebron.com
Gitarzysta i multiinstrumentalista z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem jako muzyk sesyjny i producent w rejonie Baltimore/Waszyngtonu. Zdobywca tytułu „Najlepszego gitarzysty rockowego” magazynu Mid Atlantic Music Monthly przez trzy lata z rzędu. Właściciel studia StudioZ w Tampie na Florydzie.
www.ronzebron.com
Po pierwsze, kilka prostych porad. Bądź punktualnie, lub najlepiej kilka minut wcześniej. Jeśli masz tego dnia nagrywać, musisz znać swoje partie od podszewki. W 75% przypadków zostaniesz poproszony o zmianę, przekształcenie czy przesunięcie jakichś fragmentów, a im lepiej jesteś do tego przygotowany, tym mniej podobne prośby będą zbijać się z tropu, dzięki czemu zrobisz to szybko i sprawnie. Nikt nie lubi tracić czasu kiedy zegar tyka, a jeśli jesteś „snajperem do wynajęcia”, coś takiego może spowodować, że nie otrzymasz więcej zleceń.
Po drugie, poświęć trochę czasu, by nauczyć się studyjnego żargonu. Czytaj magazyny, artykuły w sieci, książki. Postaraj się poznać i zrozumieć proces sesji nagraniowej. To może pomóc ci w usprawnieniu komunikacji z inżynierami i producentami. Zaufajcie mi, to naprawdę działa! Dzięki temu będzie im się z wami lepiej pracować, a wy sami będziecie bardziej efektywni.
Czego najczęściej wymagają realizatorzy i producenci od muzyków? Jeśli jesteś gitarzystą lub basistą, upewnij się, że twój sprzęt jest w doskonałej kondycji. Oznacza to, że nowe struny zakładamy dzień wcześniej, rozciągamy i rozgrywamy je oraz stroimy perfekcyjnie, by być gotowym do akcji. Wzmacniacze i kable muszą być w pełni sprawne. Perkusiści powinni mieć nowe naciągi i nastrojone bębny. Tutaj mała rada: miejcie przy sobie drobiazg o nazwie Moongel – bardzo przydaje się do tłumienia rezonujących bębnów i realizatorzy go uwielbiają. Jeśli nie masz zestawu wystarczająco dobrego do nagrań, spytaj o możliwość wykorzystania perkusji należącej do studia, jeśli taka jest dostępna (zwykle będzie ona już nastrojona do pomieszczenia). Wokaliści muszą być wypoczęci i zdrowi. Ponadto, jeśli wykonujecie własne teksty, przynieście dwie kopie – jedną dla was, drugą do reżyserki. Pomaga to inżynierom i producentom w komunikacji i śledzeniu sytuacji, kiedy ty jesteś w pomieszczeniu nagraniowym.
Należy wystrzegać się odwrotności wszystkich powyższych punktów, czyli przynoszenia do studia wadliwego sprzętu, przychodzenia nieprzygotowanym itd. Czas to pieniądz, a nikt nie chce marnować swojego czasu ani pieniędzy! W tym biznesie aby otrzymywać kolejne zlecenia musisz być utalentowany, szybki, efektywny, kompetentny i solidny. Nigdy nie odmawiaj udziału w sesji.
Piotr Wojtanowski
Basista i gitarzysta, muzyk sesyjny, producent. Występuje z Renatą Przemyk, zespołem Funk De Nite oraz Maciejem Balcarem, dla którego wyprodukował albumy „Ogień i woda”, „Live Trax 12” i „Ruletka”. Pracował też m.in. przy płytach Totentanz, Robert Kasprzycki Band oraz płycie „Odnalezione piosenki” poświęconej Bogdanowi Łyszkiewiczowi. Ściśle współpracuje z Raven Studio.
www.ravenstudio.eu
Basista i gitarzysta, muzyk sesyjny, producent. Występuje z Renatą Przemyk, zespołem Funk De Nite oraz Maciejem Balcarem, dla którego wyprodukował albumy „Ogień i woda”, „Live Trax 12” i „Ruletka”. Pracował też m.in. przy płytach Totentanz, Robert Kasprzycki Band oraz płycie „Odnalezione piosenki” poświęconej Bogdanowi Łyszkiewiczowi. Ściśle współpracuje z Raven Studio.
www.ravenstudio.eu
Zdecydowanie największym i niestety powszechnym błędem muzyków jest brak przygotowania do wykonywanych partii. Paradoksalnie im ważniejszy element, tym gorzej z przygotowaniem. Gitarzyści nie przygotowują solówek, stawiając na improwizację, po czym włącza się „czerwona lampka”, dochodzi stres i… trzeba odłożyć nagranie do następnej sesji. Perkusiści, na przykład, często nie wymyślają „przejść” i później w nagraniu okazuje się, że zamiast jakiegoś wyjątkowo charakterystycznego zagrania słyszymy opukanie tomów, bo to jedyne co delikwent był w stanie zagrać przyzwoicie na poczekaniu. Wokaliści natomiast zamiast skupić się na intonacji, barwie czy interpretacji utworu, szeleszczą kartkami z czasami świeżo napisanym tekstem…
Bardzo istotna w każdej pracy twórczej jest dobra atmosfera. Wierzę, że tak jak w sporcie, budują ją wyniki. Jeśli sesja idzie dobrze, to jest i atmosfera, przez co pracuje się szybciej i z dużo lepszymi efektami. Trzeba zatem zadbać, by nic niepotrzebnie nie przeszkadzało w pracy; partia musi być nauczona i porządnie wyćwiczona, instrument przygotowany (ustawione menzury w gitarach, zmienione struny, nietrzeszczące gniazda w instrumentach i efektach, wymienione baterie, porządny tuner, niezawodne kable, nowe naciągi na bębnach, statywy w których nie brzęczą śruby, stołek który nie skrzypi itd.).
Istotnym elementem jest to, że realizator daje sygnał, kiedy nagranie się rozpoczęło i zakończyło. Nagminnym problemem bywa stuknięcie pałki o pałkę na ostatnim wybrzmieniu blach itp. Wypada też nie hałasować w reżyserce podczas gdy akurat nagrywa kolega z zespołu. Nikomu to nie służy. Lepiej wyjść ze studia pogadać, a jakość nagranej partii komentować po zakończeniu, a nie w trakcie jej rejestracji.
Szymon Swoboda
Muzyk, perkusista zespołu Superhalo, od 2005 roku właściciel, realizator i producent w studiu Vintage Records. Wśród jego klientów znaleźli się między innymi: Flapjack, Kumka Olik, Małgorzata Ostrowska, Hope, Dr Zoydbergh, Snowman, In A House Of Brick, Whitewater, Rust czy The Ploy.
www.vintagerecords.pl
Muzyk, perkusista zespołu Superhalo, od 2005 roku właściciel, realizator i producent w studiu Vintage Records. Wśród jego klientów znaleźli się między innymi: Flapjack, Kumka Olik, Małgorzata Ostrowska, Hope, Dr Zoydbergh, Snowman, In A House Of Brick, Whitewater, Rust czy The Ploy.
www.vintagerecords.pl
Pierwszym błędem muzyków jest według mnie brak tzw. „demo”. Przed wejściem do studia zespół powinien co najmniej raz zarejestrować materiał na czymkolwiek. Najlepiej wielośladowo, choć nie musi być to profesjonalne nagranie. Wystarczy jeden mikrofon na bębny, po jednym na każdą z gitar itp. Dzięki temu zespół przed wynajęciem studia może usłyszeć swoje dzieło rozłożone niemal na czynniki pierwsze i ma czas, żeby się nad tym zastanowić, popracować jeszcze nad aranżami itp. Jakość nagrania nie zależy tylko od preampów i innych sprzętów studyjnych, zależy przede wszystkim od umiejętności technicznych muzyków, od aranżu, melodii. Te rzeczy czynią utwór przestrzennym i dynamicznym. Studio jest od tego, żeby to tylko jak najlepiej utrwalić na jakimś nośniku.
Sprawa druga: muzycy powinni też ustalić między sobą kompetencje. Niedobrze jest, kiedy powstają konflikty w studio. Wiadomo że takie sytuacje są czasami nie do uniknięcia i zdarzają się u największych, ale warto je zminimalizować. Szczególnie ważne jest, żeby ustalić między sobą jedną osobę, która będzie „głosem zespołu” podczas komunikowania się z realizatorem, szczególnie podczas miksów, gdzie pojawia się tyle pomysłów ilu jest członków zespołu…
Jeszcze jedną sprawą jest zupełne marginalizowanie instytucji producenta muzycznego. Warto mieć osobę spoza zespołu, która obiektywnie przyjrzy się całości materiału i podpowie, co można zmienić, jak zrobić pewne rzeczy inaczej – mam na myśli niejednokrotnie lepiej. Warto czasami dać kredyt zaufania takiej osobie, co może skutkować tym, że nasza muzyka otworzy przed nami zupełnie nowy wymiar. Wiele zespołów zamyka się na sugestie „osób trzecich”, bo przecież to ich materiał i oni wiedzą lepiej. Może i wiedzą lepiej, ale człowiek z zewnątrz słyszy więcej.
Przed wejściem do studia warto zwrócić uwagę na następujące rzeczy:
• Trzeba się doskonalić technicznie. Kiedy trafi się sytuacja, że trzeba będzie coś zmienić czy zagrać inaczej, musimy temu zadaniu podołać. Jeśli planujemy nagrywać na żywo, wszyscy razem, ćwiczmy numery wspólnie do znudzenia. Jeśli jesteśmy fanami „klika” i chcemy „wbijać tracki” po kolei, to oswójmy sobie metronom, aby jego pojawienie się w słuchawkach nie powodowało wzrostu ciśnienia i stresu.
• Przygotujmy do studia jakieś alternatywne rozwiązania; pożyczmy gitarę od kumpla, mimo że gra na innej niż nasza. Taka sama sytuacja jest ze wzmacniaczami czy innymi instrumentami. Mimo iż sami ich nie używamy, czasami doskonale się sprawdzą, żeby dodać większego kolorytu naszym nagraniom.
• Nie obliczajmy sobie czasu w studio „na styk”, bo doświadczenie mówi, że wielu spraw nie da się w tym czasie zrobić. Zaplanujmy sesję tak, żeby była możliwość awaryjnego jej przedłużenia itp. Pozałatwiajmy lub zawieśmy swoje prywatne i zawodowe sprawy na czas wizyty w studio, żeby jak najlepiej wykorzystać czas i wsiąknąć w proces nagrywania, nie odrywając się co chwila do innych spraw. To dekoncentruje nie tylko nas – producentów, realizatorów, techników w studiu – ale i resztę zespołu.
Krzysztof Maszota
Od 1992 roku pracuje jako realizator dźwięku w studio nagrań oraz podczas nagłośnienia imprez plenerowych. Współzałożyciel i działacz Polskiego Stowarzyszenia Realizatorów Dźwięku, certyfikowany trener Pro Tools HD oraz trener Apple Logic Pro, autor książki ,,Pro Tools – przewodnik” i setek artykułów w prasie branżowej. Kierownik studiów podyplomowych na kierunku Realizacja Dźwięku na PJATK w Warszawie oraz dyrektor sieci szkół policealnych kształcących w zawodach związanych z realizacją dźwięku – Akademia Realizacji Dźwięku.
www.ard.edu.pl
Od 1992 roku pracuje jako realizator dźwięku w studio nagrań oraz podczas nagłośnienia imprez plenerowych. Współzałożyciel i działacz Polskiego Stowarzyszenia Realizatorów Dźwięku, certyfikowany trener Pro Tools HD oraz trener Apple Logic Pro, autor książki ,,Pro Tools – przewodnik” i setek artykułów w prasie branżowej. Kierownik studiów podyplomowych na kierunku Realizacja Dźwięku na PJATK w Warszawie oraz dyrektor sieci szkół policealnych kształcących w zawodach związanych z realizacją dźwięku – Akademia Realizacji Dźwięku.
www.ard.edu.pl
Bardzo często w studio zespół gubi się w konfrontacji oczekiwań z rezultatami pracy. Dlatego warto wybrać miejsce, w którym mamy pełne, a przynajmniej bardzo duże zaufanie do realizatora i możliwości sprzętowych. Najlepszymi referencjami dla studiów nagrań są ich produkcje, na podstawie, których można usłyszeć jaki charakter nagraniom nadają pracujący w danym miejscu realizatorzy. Dlatego warto posłuchać nagrań „wypuszczanych” z danego studia, ocenić ich walory i skonfrontować z własnymi oczekiwaniami. Warto w tym celu słuchać nagrań podobnych stylistycznie do gatunku, który zamierzamy zarejestrować. Warto też skontaktować się ze studiem i omówić wszelkie szczegóły interesujące nas z punktu widzenia potencjalnego klienta, czyli zasady rozliczania, schematy prac, terminy wykonywania zleceń, itp. Ponadto bardzo dobrą formą uzyskania informacji co do charakteru pracy danego studia jest zasięgnięcie opinii twórców, którzy korzystali już z usług danej firmy.
Bardzo ważnymi aspektami, na które należy zwrócić uwagę podczas przygotowania repertuaru pod kątem rejestracji w studio są:
• ciche próby
• przygotowanie instrumentarium
• praca nad brzmieniem
• przygotowanie materiałów wzorcowych
Warto zwrócić uwagę na kilka aspektów czysto ludzkich podczas prac nagraniowych. „Wszyscy są tylko ludźmi“, dlatego w świecie realizatorów, jak i muzyków, czyli ogólnie w gronie artystycznym spotyka się wiele osób o lepszych i gorszych lub po prostu nieznoszących się charakterach. Dlatego jakość pracy będzie zależała od doboru współpracowników. Studio nagrań jest miejscem, gdzie możemy wybrać realizatora, sytuacja ma się gorzej podczas koncertów, gdzie muzyk trafia na konkretną ekipę techniczną i dlatego częściej dochodzi tam do konfliktów, tym bardziej, że na koncertach działa się pod presją czasu.
Kilka złotych porad dla muzyków i realizatorów:
• Nie warto udowadniać, że jest się „lepszym“, bo ma się na koncie takie i takie sukcesy, zna się takich i takich ludzi, współpracowało się z takimi, a takimi to osobami.
• Realizator powinien stworzyć optymalne warunki pracy dla muzyka poprzez zapewnienie mu komfortowego odsłuchu, poprzez pełną i rzeczową oraz uprzejmą współpracę. Osoba nagrywająca nie powinna być stresowana przez realizatora, wystarczy, że musi się skoncentrować, by wykonać jak najlepiej swoje zadania, a przy okazji zwalczyć stres, który bardzo często towarzyszy procesowi nagrań.
• Muzyk powinien wziąć pod uwagę zmęczenie realizatora, które może się przejawić znużeniem po „pięćdziesiątym ujęciu kolejnej wersji solówki do piętnastego utworu w jedenastej godzinie pracy“. Warto zatem zaplanować czas pracy w studio, uwzględniając nie tylko swoje możliwości wykonawcze, ale także wydajność realizatora.
• Uwagi odnoszące się do miksowania nagrań, przekazywane realizatorowi powinny być przez muzyka najlepiej podparte przykładami dźwiękowymi, gdyż bardzo często trudno wyartykułować swoje oczekiwania w taki sposób, by był on jednoznaczny. Określenia takie, jak „jaśniejszy“, „bliższy“, itp. mogą być zrealizowane przez realizatora na wiele sposobów – dlatego warto je sprecyzować, a najlepiej pomogą w tym przykłady dźwiękowe.
Piotr Łukaszewski
Muzyk i kompozytor, gitarzysta znany między innymi z zespołów Ira, TSA Evolution, Skawalker, KarmaComa, Ptaky, a obecnie Fuzz. Od lat pracuje z czołówką polskiej sceny muzycznej jako producent i realizator; prowadził własne Red Studio Pro, a od roku 2012 współtworzy studio Custom34 w Gdańsku.
www.custom34.com
Muzyk i kompozytor, gitarzysta znany między innymi z zespołów Ira, TSA Evolution, Skawalker, KarmaComa, Ptaky, a obecnie Fuzz. Od lat pracuje z czołówką polskiej sceny muzycznej jako producent i realizator; prowadził własne Red Studio Pro, a od roku 2012 współtworzy studio Custom34 w Gdańsku.
www.custom34.com
Najważniejszą rzeczą jest, żeby w studiu była jedna drużyna. To znaczy, żeby na czas nagrań realizator czy producent stawał się członkiem zespołu. Kiedy nagrywam u siebie kapelę, jak ostatnio było z OCN czy Luxtorpedą, to na ten moment sam jestem też jej członkiem – wchodzę w ekipę na dobre i złe, dzieląc się swoim doświadczeniem. Taka postawa od razu ułatwia współpracę, bo jeżeli muzycy wiedzą, że mają w ekipie człowieka, który jest im życzliwy i też chce dobrze, to od razu wszystkim jest łatwiej. Poza tym do studia nie przychodzisz, żeby się z kimś spierać, tylko żeby nagrać najlepszą rzecz w swoim życiu. To jest dla ciebie! Jeśli non-stop kłóciłeś się ze wszystkimi, to potem będzie to słychać też w nagraniu i ono będzie słabe. A jeśli wchodzisz, żeby zrobić coś wspaniałego, ponadczasowego, co po tobie zostanie na dziesiątki czy setki lat i rozumiesz, że ludzie, którzy tam pracują chcą ci pomóc, to nie ma problemu.
Mentalnie większy kłopot mamy moim zdaniem z realizatorami niż z muzykami; muzycy i tak zawsze są zestresowani w studiu. Po pierwsze dlatego, że są to duże koszta. Często zbierali na te nagrania wiele miesięcy, żeby w końcu móc zrobić to profesjonalnie. W samym zespole nie zawsze dzieje się doskonale. Ponieważ emocje w studiu sięgają zenitu, zespoły kłócą się ze sobą, czasem nawet rozpadają w trakcie nagrań. Wychodzą na jaw jakieś tajemnice zespołowe, które wcześniej nie były znane. Realizator musi bezwzględnie rozumieć, żeby te nagrania się odbyły i zakończyły w możliwie jak najlepszej jakości – także psychicznej kondycji kapeli; musi przeprowadzić zespół przez nagrania w całości. Ich problemy powinien zawsze rozwiązywać na korzyść zespołu, czasami biorąc nawet winę na siebie. Jeśli ktoś się myli pięćdziesiąty raz, dobrze jest nie mówić tego zespołowi, bo oni w głowach już sobie zakodują, że któryś z nich jest gorszy, co później zostanie mu wypomniane w jakiejś kłótni. Dobrze jest zamiast tego poprosić o kolejny take pod pozorem tego, że chcemy coś jeszcze poprawić w brzmieniu – realizatorowi wypada.
Realizator nie powinien mieć tak napompowanego ego, żeby mówić: albo robimy po mojemu, albo w ogóle! Zespół jest klientem, ma swoje wyobrażenie o brzmieniu itd. Są rzeczy, które czasami wyprowadzają z równowagi, kiedy zespół przychodzi średnio przygotowany, nie do końca jeszcze artystycznie i muzycznie dobry, ze wzmacniaczami tanich firm, które grają słabo, a chce brzmieć jak najnowsza płyta znanej kapeli z wielkiej wytwórni. A ty wiesz, że kto inny to nagrał, na innych gitarach, innych wzmacniaczach, innymi rękami i zdajesz sobie sprawę, że trudno będzie tak zrobić. Takie sytuacje są kłopotliwe, bo trzeba tłumaczyć młodym ludziom, że tak się nie da. Bo musieliby być Hetfieldem, z całymi jego możliwościami, sprzętem i budżetem nagraniowym, żeby zabrzmieć tak samo jak on. Ale póki co nikomu się to nie udało, bo ani w Polsce ani w Ameryce nie ma drugiej Metalliki. I to jest OK, bo każdy brzmi jak chce. Ogólnie można się jakimś brzmieniem zasugerować i wiedząc jakiego sprzętu użyto do nagrania, starać się w miarę dostępnych możliwości zbliżyć do danego wzorca.
Zbyt wybujałe ego realizatora bądź producenta jest największym problemem w nagraniach. Realizator najpierw powinien skorzystać z „dobroci” samego zespołu; pytać jak oni to widzą, jak chcieliby brzmieć. I dopiero kiedy zespół sam nie ma na siebie pomysłu, albo przestaje sobie radzić, należy samemu wkroczyć z płaszczem doświadczeń i proponować swoje rozwiązania. Jeżeli mamy dużo czasu w studiu, dobrze jest najpierw dać się wykazać samemu muzykowi. Na przykład jeżeli ktoś mówi, że ma jakieś wypróbowane metody na swoje brzmienie jeśli chodzi o sposób przystawiania mikrofonów itd., to czemu nie? Pokaż, posłuchamy! Można nagrać ślad w ten sposób i jeśli jest OK, to zostajemy przy takim rozwiązaniu, ale jeśli mam odmienne zdanie, to nie forsuję go używając argumentów typu moje doświadczenie i 160 płyt na koncie, tylko proponuję nagranie tego samego po mojemu i wtedy wspólnie w reżyserce słuchamy. Ta metoda działa, bo ktoś ma prawo wyboru. Ja pokazuję jak ja bym to słyszał, ktoś może uważać, że jego patent jest lepszy i wtedy decydujemy już wspólnie, porównując rezultaty. Na ogół różnica jest tak duża – w jedną bądź w drugą stronę – że obie osoby, czyli ja i muzyk, wybierają ten sam wariant.
Najpiękniejsze to wydobywać z ludzi to, co w nich najlepsze. Jakoś ich inspirować, kierować ich przez nagrania. Realizator nie może być większą gwiazdą od zespołu, bo te nagrania się nie udadzą.
Przygotował: Mikołaj Służewski
Zdjęcia: archiwa rozmówców, Żaneta Lubera
Artykuł ukazał się w numerze 9/2015 miesięcznika Muzyk.