Przez lata, z mapy poznańskich wydarzeń kulturalnych zniknęło niestety wiele różnych inicjatyw, w tym także festiwali muzycznych. Na szczęście nie wszystkie podzieliły ich los, a jednym z przedsięwzięć, które przetrwało do dzisiaj jest cykl Era Jazzu powołany do życia i kierowany niezmiennie przez Dionizego Piątkowskiego. Choć przez pewien czas koncerty organizowane pod tym szyldem odbywały z dala od Poznania, to wróciły do stolicy Wielkopolski, dzięki czemu właśnie tu mogliśmy świętować 25-lecie tego cyklu. Za sprawą przypadającego w tym roku Srebrnego Jubileuszu, wyjątkowy charakter miała też gala wieńcząca tradycyjnie kolejną odsłonę Ery Jazzu.
Przez ostatnie ćwierćwiecze, za sprawą cyklu Era Jazzu można było zobaczyć w Polsce i usłyszeć największe gwiazdy światowego jazzu, jak również artystów mniej rozpoznawalnych, którzy często pojawiali się w naszym kraju po raz pierwszy. W ramach tego cyklu odbywały się również różne projekty, w tym chociażby związany z twórczością Krzysztofa Komedy. Ostatnie lata to także prezentacja rodzimych muzyków, którzy mogli nie tylko współdzielić scenę z tuzami jazzu, ale także wspólnie z nimi zagrać. Wśród gwiazd, które w ciągu tych 25 lat wystąpiły pod szyldem Ery Jazzu znaleźli się m.in. John McLaughlin, Dee Dee Bridgewater, Wayne Shorter, Keith Jarrett, Toots Thielemans, John Scofield, Ron Carter, Herbie Hancock, Jan Garbarek & The Hilliard Ensemble, The Manhattan Transfer, Al Di Meola, Carla Bley, Dave Liebman, Joe Zawinul, Patricia Barber, Jean-Luc Ponty, Stacey Kent, John Abercrombie, Oregon, Diane Reeves, Marcus Miller, Jim Hall, David Murray, Cassandra Wilson, Larry Coryell, Dionne Warwick, Omar Sosa, Diana Krall, Gato Barbieri, David Krakauer, Regina Carter, Stanley Jordan czy Lizz Wright. Właśnie od przypomnienia niektórych z nich – a dokładniej plakatów zapowiadających ich koncerty – rozpoczęła się w niedzielę 5 listopada jubileuszowa gala Ery Jazzu w poznańskiej Auli UAM.
Wspomnień i podziękowań nie zabrakło też podczas krótkiego wystąpienia pomysłodawcy i dyrektora Ery Jazzu – Dionizego Piątkowskiego. Kolejnym punktem gali było wręczenie tegorocznej Nagrody Ery Jazzu, którą od 2015 roku wyróżniani są utalentowani, młodzi muzycy będący przedstawicielami poznańskiej sceny jazzowej. Dotychczas jej laureatami zostali Zagórski/Skowroński Project, Dawid Kostka, Piotr Scholz, Kacper Smoliński i Dawid Tokłowicz. W tym roku, do grona tego dołączył basista, który z większością wcześniej nagrodzonych nagrywał i wielokrotnie wstępował na scenie – Damian Kostka. Chociaż werdykt został ogłoszony już wcześniej, to właśnie podczas niedzielnej gali muzyk ten odebrał statuetkę z rąk dyrektora Ery Jazzu.
Po tym jakże miłym wstępie, przyszedł czas na pierwszy z koncertów jubileuszowej gali, czyli występ tegorocznego laureata. Dodatkową okazją dla tego wydarzenia była premiera albumu „Rules To Being Human”, który ukazał się na początku roku, a tego wieczoru miał swoisty koncertowy debiut. Damian Kostka pojawił się na scenie wraz z muzykami, którzy wzięli udział w nagraniu tej płyty. Przy fortepianie zasiadł Jacek Szwaj, miejsce za perkusją zajął Mateusz Brzostowski, a przód sceny opanowali Kuba Marciniak (saksofon tenorowy, flet) i Cyprian Baszyński (trąbka, flugelhorn). Sam lider, chociaż zaczął koncert z kontrabasem, to później częściej sięgał po sześciostrunową gitarę basową, przełamując akustyczny charakter składu. Kwintet złożony z uznanych instrumentalistów młodego pokolenia, współpracujących ze sobą od lat, zaprezentował m.in. takie utwory ze wspomnianego krążka jak „Bumpy Road”, „First Step”, „That Inner Bitch” czy „Taking Souls”. Autorskie kompozycje Damiana Kostki, które tego wieczoru wybrzmiały ze sceny, spotkały się z ciepłym przyjęciem ze strony publiczności wypełniającej poznańską salę koncertową.
Po kilkunastominutowej przerwie, na scenie pojawiła się gwiazda tegorocznej gali Ery Jazzu – Malia. Pochodzącej z Malawi wokalistce, dla której był to pierwszy występ w Polsce, towarzyszyli w Poznaniu trzej muzycy – Alexandre Saada (fortepian + syntezator, po który sięgnął w jednym tylko utworze), Jean Daniel Botta (kontrabas) i Laurent Series (perkusja). Chociaż koncert Malii odbywał się pod hasłem „Malawi Jazz & Blues”, w jego nazwie spokojnie mógłby znaleźć się jeszcze jeden człon, ale o tym za chwilę. W pierwszej części swojego występu, Malia zaprezentowała kilka standardów znanych z albumu „Black Orchid” dedykowanego Ninie Simone, która wykonywała je w przeszłości. Usłyszeliśmy zatem m.in. takie utwory jak „Baltimore”, „Marriage Is For Old Folks”, „Feeling Good” czy „I Put A Spell On You”. Dalszy ciąg koncertu miał nieco inny charakter, gdyż artystka zabrała nas w świat… filmu. Zapowiadając przy okazji swoją nową płytę, którą wypełni właśnie taki materiał (album ma się ukazać w przyszłym roku), wokalistka zaprezentowała wraz z towarzyszącym jej zespołem piosenki znane z filmów, opatrując część z nich dodatkowym komentarzem. Dobór utworów można uznać za dość zaskakujący, a znalazły się wśród nich piosenki wykonywane pierwotnie przez takich artystów jak Barbra Streisand, Whitney Houston, Harry Nilsson, Michael Sembello, Lykke Li, zespół Berlin, Gene Wilder czy… Lee Marvin. Za sprawą aranżacji i interpretacji wszystkie one zyskały zupełnie inny wymiar, odbiegając często od pierwotnej wersji pod względem charakteru, klimatu czy stylu. W poznańskiej Auli UAM zabrzmiały takie utwory jak „Take My Breath Away” („Top Gun”), „Pure Imagination” („Charlie i fabryka czekolady” – wersja z 1971 roku), „Suicide Is Painless” („M.A.S.H.”), „I Follow Rivers” („Życie Adeli”), „The Way We Were” („Tacy byliśmy”), „Wand’rin’ Star” („Pomaluj swój wóz”), „I Have Nothing” („Bodyguard”), „Maniac” („Flashdance”) czy „Everybody’s Talkin’” („Nocny kowboj”). Malia wspomagana przez towarzyszących jej instrumentalistów czuła się w tym repertuarze równie swobodnie co w bardziej „klasycznym” z pierwszej części swojego występu. Udowodniła też, że nawet znanym przebojom popowym i rockowym można nadać odbiegającą od oryginału, a jednak nie mniej interesującą formę. Zróżnicowany materiał, jaki tego wieczoru popłynął ze sceny, dał jej możliwość zaprezentowania wszechstronności i kunsztu interpretacji wokalnej, a o odpowiednie wsparcie na nie mniej wysokim poziomie zadbali trzej występujący z nią muzycy.
Licznie zgromadzona publiczność, która po trzech godzinach opuszczała gmach Auli UAM, była świadkiem kolejnego udanego wieczoru pod szyldem Ery Jazzu. Niedzielna gala zakończyła kolejny rok w historii tego cyklu i teraz nie pozostało nam nic innego, jak czekać na to, co przyniesie następny…
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Bartczak