Kwartet Human Element rozpoczął kolejne europejskie tournee od Polski – pierwszy koncert panowie dali w przytulnym Studio imienia Romany Bobrowskiej w Radiu Kraków, by dzień później zawitać do Katowic.
Formacja Human Element złożona jest z czterech wybitnych muzyków i instrumentalistów, z których każdy ma na koncie spore dokonania pod własnym nazwiskiem (bądź jako lider autorskiego projektu). Często organizatorzy koncertów reklamują tego typu imprezy informując, z jakimi bardziej znanymi muzykami czy formacjami mieli przyjemność współpracować zaproszeni goście. W tym wypadku każdy z panów nie musi się tak wspierać marketingowo, ale warto wspomnieć, że klawiszowiec Scott Kinsey nagrał 7 płyt z Tribal Tech czy też produkował płyty Joe Zawinula i Garry’ego Willisa. Znakomity basista Matt Garrison dbał o najniższe pasma między innymi w zespołach Herbie Hancocka, Chacki Khan czy Johna Scofielda, z powodzeniem lideruje też projektom sygnowanym własnym nazwiskiem. Uśmiechnięty i dynamiczny bębniarz Gary Novak bębnił między innymi u George Bensona, Chicka Corei, Michaela McDonalda, ale i u Erosa Ramazotti czy Alanis Morisette. I w końcu last but not least wykonujący piękne wokalizy wspomagane multiefektem wokalowym, grający na perkusjonaliach Arto Tunçboyacıyan – urodzony w Stambule, w jego żyłach płynie domieszka ormiańskiej krwi i to pochodzenie słuchać w jego śpiewie „gołym uchem”. Arto jest bardzo cenionym muzykiem w świecie folkowej awangardy, ale choćby fani System Of A Down mają okazję słuchać jego bębenków i talerzy, gdyż ten artysta gościnnie wystąpił na trzech płytach wspomnianej formacji.
Kameralny koncert grupy Human Element przed kilkudziesięcioosobową publicznością rozpoczął się w niedzielę 22 kwietnia 2018 r. o godz. 20:00, i czterej dżentelmeni zabrali nas w niemal dwugodzinną podróż przy akompaniamencie mikstury jazzu, world music, folku i fusion. Świetne brzmienie, wybitne umiejętności instrumentalne, absolutna wolność kompozycji, a także poczucie humoru i radość wspólnego muzykowania sprawiły, że na twarzach zgromadzonej publiki (wśród której nie zabrakło wybitnych krakowskich jazzmanów) szybko pojawiły się uśmiechy i błyski w oczach. Dodatkowo słuchanie instrumentalistów tej klasy w tak bliskim, wręcz fizycznym kontakcie zawsze pozostawia bardziej kolorowe wspomnienia, niż uczestnictwo w podobnym koncercie w dużym audytorium. Możliwość podziwiania kunsztu takich fachowców, siedząc o metr czy dwa od nich, słuchając dźwięków prosto z instrumentów bądź piecyków – nie tylko na mnie zawsze robi to dużo większe wrażenie, niż słuchanie tej samej muzyki w dużej sali, gdzie muzycy są gdzieś wysoko i daleko na scenie, a dźwięk jest transmitowany przez duży system nagłośnieniowy.
Bardzo dobry koncert, który przez organizatora, Witolda Wnuka dyrektora Cracovia Music Agency był zapowiedziany jako reaktywacja cyklu Twarze Krakowskiego Jazzu. Już w najbliższych dniach w Krakowie i Katowicach pojawią się na zaproszenie tej agencji śpiewające panie – Stacey kent i Dee Dee Bridgewater, a już za kilka tygodni ruszy coroczny krakowski Letni Festiwal Jazzowy Piwnicy Pod Baranami, w ramach którego setki koncertów klubowych, masowych oraz Noc Jazzu i Niedziela Nowoorleańska.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski