Otrzymany do testu interfejs audio USB Focusrite Forte wygląda dokładnie tak, jak nakazuje obecnie obowiązująca moda – jest to więc urządzenie typu desktop. Kolejną charakterystyczną cechą jest duże pokrętło będące przyciskiem i zestaw gniazd na doczepianym kablu. Nowością jest mały kolorowy wyświetlacz LCD oraz cztery dotykowe „przyciski”. Interfejs wygląda bardzo ładnie i przy tym niezwykle solidnie – metalowa obudowa sprawia, że jest ciężki i stabilny. A co poza tym? Sprawdźmy.
Kształt obudowy Focusrite Forte, o pomyśle zapoczątkowanym chyba przez RME interfejsem Babyface, jest coraz popularniejszy. Mimo konstrukcji typowo biurkowej takie interfejsy mogą mieć nawet niezłą funkcjonalność i sporą ilość wejść i wyjść, podstawową jednak ich cechą wydaje się być łatwość i wygoda obsługi. Duże pokrętło do regulacji głośności odsłuchu jest zdecydowanie wygodniejsze, niż mała gałeczka w interfejsie w racku, a w codziennej pracy niewiele więcej potrzeba. A jak potrzeba, to mamy w interfejsie cztery dotykowe przyciski, co w połączeniu z „wciskanym” pokrętłem umożliwia zmianę parametrów czy nawet konfigurację interfejsu, jeżeli ktoś woli w ten sposób, a nie za pomocą komputera.
Technicznie Focusrite Forte to dwuwejściowy/czterowyjściowy interfejs audio USB, z wejściami liniowo-instrumentalnymi i dwoma przedwzmacniaczami mikrofonowymi. Druga para wyjść standardowo „napędza” słuchawki. Czego nie ma? Nie ma MIDI ani wejść i wyjść cyfrowych, jest to klasyczny interfejs stereo z dodatkowym niezależnym wyjściem słuchawkowym. W tym świetle podobnie wyglądająca konkurencja spod szyldu MOTU czy RME oferuje więcej – choćby wejścia i wyjścia w formacie ADAT, pozwalające na większą funkcjonalność. Z drugiej strony, jeżeli ktoś wie, że nie potrzebuje większej ilości wejść, bo celem jest wysokiej klasy sprzęt „lektorski”, Focusrite Forte wydaje się być dobrym wyborem.
Mimo minimalnych wymagań sprzętowych, określonych przez producenta na „Windows7/Windows8”, sterowniki ściągnięte ze strony bez problemu zainstalowały się na systemie Windows XP – i dobrze, nie muszę kombinować. Interfejs Focusrite jest urządzeniem całkowicie pozbawionym nośników (czyli płyt) ze sterownikami – wszystko trzeba pobrać ze strony. I dobrze, po pierwsze taniej, po drugie mamy zawsze najnowsze w danej chwili wersje oprogramowania. W zestawie oprócz oczywistych sterowników otrzymujemy też tradycyjnie wersję LE programu Ableton Live oraz pakiet wtyczek Midnight, składający się z kompresora i korektora. Co ważne, wtyczki występują w wersji VST oraz RTAS, czyli do systemu Pro-Tools – co nie dziwi, zważywszy na długoletnie partnerstwo firm Focusrite i Avid.
Co w takim interfejsie od strony programowej jest najbardziej interesujące? Oczywiście panel kontrolny, pokazujący możliwości urządzenia. A te, jak się okazuje, mimo skromnej ilości wejść i wyjść są spore. Focusrite Forte może pracować z częstotliwościami próbkowania do 192 kHz, bufor podawany jest nie w ilości próbek tylko w wartości opóźnienia, którą można ustawiać w zakresie od 1 ms do 20 ms. Minimalna wartość wymaga naprawdę silnego komputera i prostych sesji – w końcu to USB, co z tego, że 2.0. Jak w większości interfejsów USB, możliwość pracy z minimalnym buforem w normalnych warunkach jest tylko teoretyczna. Wartości w okolicach środka skali pozwalają na stabilną pracę urządzenia, a zważywszy na rozbudowany mikser problemów z opóźnieniem w odsłuchu być nie powinno. Głównym elementem panelu kontrolnego jest właśnie mikser odsłuchowy, a dokładniej dwa takie same miksery, oddzielnie dla wyjścia głównego i słuchawkowego. Jednocześnie panel pełni funkcję sterownika głośności obu wyjść i przede wszystkim sterownika dwóch przedwzmacniaczy mikrofonowych. Oba przedwzmacniacze oferują bardzo duży zakres regulacji wzmocnienia – od 0 dB do 75 dB, i mimo niskiego minimalnego wzmocnienia mają też tłumik PAD o wartości 10 dB – bardzo dobrze. Rzadko spotykany w przedwzmacniaczach w interfejsach jest filtr dolnozaporowy, tu mamy go w obu kanałach, o stałej częstotliwości granicznej 65 Hz. Odwracanie polaryzacji to standard, ale trzeba o nim wspomnieć, bo często producenci „zapominają” też o tej funkcji. Regulatory wzmocnienia w obu kanałach można linkować, przy czym wzmocnienie w obu połączonych kanałach może być różne – to przydaje się w przypadku niezbyt równego wejściowego sygnału stereo. Wejścia mogą być przełączane w tryb liniowy lub instrumentalny, o odpowiednio dobranych impedancjach wejściowych i poziomach. Maksymalny poziom wejściowy na wejściu instrumentalnym jest wystarczająco wysoki. Dobrym pomysłem jest zakładka ze „schematem blokowym” interfejsu, pokazująca przebieg sygnału przez mikser.
Większość małych interfejsów USB może być całkowicie zasilana z USB – w przypadku Forte taka możliwość istnieje „częściowo” – to znaczy interfejs może być zasilany tylko z USB, tracąc część funkcjonalności, pełnię możliwości pokazując przy zasilaniu z zewnętrznego zasilacza. Ta pełnia to większe poziomy wyjściowe na obu wyjściach i zasilanie fantom na wejściach mikrofonowych. Wynika z tego, że jeżeli wykorzystujemy interfejs tylko do odsłuchu i nie zależy nam na wysokim poziomie głośności, można wykorzystywać tylko zasilanie USB. To kolejna ciekawa koncepcja, dotychczas interfejsy albo działały zasilane przez USB, albo wymagały zasilacza, ale w żaden sposób nie różnicowano funkcjonalności. Najprawdopodobniej zastosowanie kolorowego wyświetlacza wymusiło rezygnację z pewnych funkcji przy zasilaniu z USB, bo przecież wyświetlacza raczej nie można było „zgasić”. Poziom na wyjściu głównym i słuchawkowym przy zasilaniu z USB ograniczony jest do -18 dB, co w przypadku wyjścia głównego jeszcze można znieść, ale na słuchawkach jest trochę cicho. Po podłączeniu zasilania wzmacniacz słuchawkowy oferuje na niskoomowych słuchawkach moc rzędu 30 mW, co wprawdzie nie oszałamia, ale pozwala na w miarę komfortową pracę.
Z panelu kontrolnego możemy z łatwością sterować wszystkimi funkcjami interfejsu, ale dzięki wyświetlaczowi i czterem dotykowym przyciskom parametry interfejsu możemy też zmieniać i przeglądać bez pomocy komputera. Ja osobiście wolę to robić myszką, ale warto wspomnieć, że jest taka możliwość, a wyświetlacz mimo niewielkich rozmiarów jest bardzo czytelny. Po chwili nieużywania wyświetlacz przełącza się w tryb miernika poziomów i bardzo ładnie „mruga” – dobrze jest kontrolować poziom „wchodzącego” na przetwornik sygnału na mierniku, bo przecież w trybie Direct Monitoring nie w każdym DAW łatwa czy wręcz możliwa jest kontrola tego poziomu w oprogramowaniu.
Brzmieniowo… to jest krótko mówiąc najwyższa klasa. Przedwzmacniacze pochodzą z najnowszej serii RedNet, oprócz dużych możliwości regulacji charakteryzują się naprawdę doskonałym, neutralnym brzmieniem. Szumy ani zniekształcenia nie istnieją, a przy pracy z dobrym mikrofonem pojemnościowym słychać naprawdę wszystko. Słyszalne czasami w tańszych urządzeniach „oddalenie” czy „przykrycie” tu w ogóle nie ma miejsca, zarówno przedwzmacniacze, jak i przetworniki są bardzo dobre. Również wyjście to najwyższa jakość, duża dynamika, separacja i oczywisty brak jakichkolwiek zakłóceń czy szumów. W zasadzie chciałoby się zapytać, czy klient oczekuje aż takiej jakości, czy w domowych warunkach będzie to można wykorzystać? Nawet jeżeli nie, to przynajmniej tak wykonany interfejs nie zestarzeje się szybko, bo trudno sobie w tej chwili wyobrazić w domowych warunkach czy nawet w profesjonalnym studiu lektorskim wyższą jakość czy większe możliwości. Oczywiście, tradycyjnie poziom głośności słuchawek to jest problem, ale jak na interfejs USB jest bardzo dobrze.
Focusrite Forte to interfejs najwyższej klasy. Ilość wejść czy brak złączy cyfrowych nie mogą być traktowane inaczej, jak tylko świadoma decyzja konstruktorów, ograniczająca niepotrzebne dodatki. Czy Forte jest bez wad? Niestety – tak jak wykonanie, brzmienie, funkcjonalność, możliwości i stabilność (na ile mogłem stwierdzić podczas krótkiego testu) są na najwyższym poziomie, tak jednocześnie cena również niska nie jest. Owszem – Focusrite Forte jest nieco tańszy od konkurencji od RME czy MOTU, ale przy podobnej jednak cenie oferuje mniejsze możliwości z powodu mniejszej ilości wejść i wyjść i braku złączy cyfrowych. Jeżeli komuś to nie przeszkadza, to wybór jest rzeczywiście trudny i Focusrite pod względem brzmieniowym i funkcjonalnym konkuruje z innymi interfejsami tego typu, jeżeli jednak myślimy o przyszłym rozszerzeniu, to konkurencja w tej samej klasie cenowej oferuje więcej. Widać, że firma postawiła na bezkompromisową jakość dźwięku, nie przejmując się, że cena produktu niebezpiecznie wzrosła. Czy to dobra decyzja, pokaże czas, w każdym razie warto pamiętać, że Focusrite ma w swojej ofercie prawie czterokrotnie tańsze interfejsy o podobnych, przynajmniej na pierwszy rzut oka możliwościach.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Rzeczywisty zakres dynamiki przetworników A/D: 117 dB (ważony A)
Rzeczywisty zakres dynamiki przetworników D/A: 118 dB (ważony A)
Zakres regulacji wzmocnienia przedwzmacniacza mikrofonowego: 0 – 75 dB oraz PAD 10 dB
Maksymalny poziom na wejściu mikrofonowym: +12 dBu (bez funkcji PAD)
Maksymalny poziom na wejściu instrumentalnym: +10 dBu
Pasmo przenoszenia wejścia mikrofonowego: 50 Hz – 42 kHz ±0.1 dB (-0.5 dB @ 20 Hz)
Filtr dolnozaporowy: 65 Hz przy nachyleniu 12 dB/okt.
Pasmo przenoszenia wejścia liniowego i instrumentalnego: 20 Hz – 20 kHz ±0.2 dB
Zniekształcenia THD+N przy -1dBFS: 0.0007%
Szum EIN: 128 dB
Wejścia/wyjścia: MIC IN [XLR] × 2, LINE/INST IN × 2, LINE OUT (L, R), słuchawkowe, USB 2.0
Cena: 2150 PLN
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Łagiewnicka 20
02-860 Warszawa
tel. (22) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, global.focusrite.com
Test ukazał się w numerze 3/2013 miesięcznika Muzyk.