Napisać o tej historii, że jest szczera, zabawna i wzruszająca, to nic nie napisać. Zacznijmy od tego, że książka jest dla tych, którzy choć trochę interesują się muzyką. Występuje tu bowiem cała plejada postaci ze świata szołbiznesu, które Elton swobodnie wymienia i przytacza, podobnie zresztą jak nazwy płyt i utworów. Oprócz tego, oczywiście trochę miejsca poświęca dla swojej rodziny, która także była dla niego zawsze ważna – świadczy o tym chociażby fakt, że u szczytu sławy, dając dwa słynne koncerty na Dodger Stadium w Los Angeles, sprowadził ją na to wydarzenie wraz z dziennikarzami z Wielkiej Brytanii. Ale nie tylko, bo pod koniec książki wiele miejsca Elton poświęca swojemu obecnemu partnerowi Davidowi i adoptowanym dzieciom: Zacharemu i Elijahowi. Dziwnie pisze się recenzję książki, która jest autobiografią gwiazdy i artysty tego formatu co Elton John. Oceniać jego pisarski styl i zacięcie, to zadanie trochę na siłę, zważywszy na historyczną i faktograficzną wartość tej książki. Na szczęście Elton radzi sobie z piórem całkiem nieźle, może nie aż tak jak z fortepianem, ale to wszystko przekazuje na kartach tej opowieści, zdecydowanie ma ręce i nogi. Oczywiście historia jest opowiedziana chronologicznie, z rzadka tylko poprzetykana dygresjami i wspomnieniami. Jej linearna konstrukcja sprawia, że czyta się ją jak powieść, a to dodatkowo dodaje jej życia. Dla fanów Eltona Johna będzie to pozycja obowiązkowa z definicji, natomiast ludzi interesujących się rockandrollem, szczególnie w jego starym wydaniu, też taka powinna się okazać i to z kilku względów. Po pierwsze (ale nie najważniejsze!) Elton nie owija w bawełnę swojego imprezowo-narkotycznego etapu życia. Mamy tu podany jak na tacy cały klimat jego występów, całą glam rockową otoczkę, imprezy, romanse… Po drugie nie rozwodzi się nad swoim talentem, zachowując bardzo dużo pokory i dobrego smaku – wspomina o zasłużonych sukcesach i apanażach w zasadzie tylko nawiązując do swojej współpracy z innymi znakomitymi muzykami, którzy mu towarzyszyli i przede wszystkim ze wspaniałym tekściarzem Bernie Taupinem. To z nim bowiem stworzył jedną z najlepszych spółek autorskich piszących muzykę w latach 70. Trochę po łebkach potraktowane zostały niestety szczegóły nagrań kolejnych wielkich płyt Eltona, mało przytoczył obrazów z wnętrza studiów nagraniowych, historii z realizacji genialnych płyt… Tu jest niedosyt, bo przeboje, które wówczas powstawały świadczą dobitnie o wielkości tej songwriterskiej pary i ekip z nimi pracujących. Z drugiej strony Elton sam pisze, że komponowanie to nie było dla niego jakieś wielkie misterium – czasami siadał do pianina przed śniadaniem i po chwili miał piosenkę, która później stawała się numerem jeden po obydwu stronach Atlantyku. Po trzecie Elton psychoanalitycznie wręcz wchodzi w ocenę swojej osobowości, opisuje bez ogródek to, co było pogłoskami, rozprawia się z plotkami czy mitami. Dowiadujemy się oczywiście, że nie był święty, że miał porywczy charakter, był wręcz pieniaczem i awanturnikiem, ale jednocześnie umiał się dobrze bawić i jak to gwiazda rocka, był bardzo hojny i miał wielkie poczucie humoru. Poza tym mamy oczywiście autoanalizę jego homoseksualizmu, podaną lekko i naturalnie, często z humorem, bez ideologizowania, czy epatowania aktywizmem LGBT (choć niewątpliwie Elton jest jednym z symboli tego ruchu). Przyznaje się też do zakupoholizmu z wybornymi przykładami nabycia… tramwaju, czy naturalnej wielkości figury dinozaura od Ringo Starra, który (tak jak Keith Moon) był jego sąsiadem. Po kilku dniach od przeczytania tej książki, wspominając ją już z małym dystansem, nabiera ona jeszcze większej wartości, zaczynamy bowiem dostrzegać w niej idiom człowieka, który dorastając w biednej powojennej Anglii, ostatecznie osiągnął wszystko w muzycznym świecie, nie ustrzegając się jednocześnie błędów, nałogów, porażek, samotności i psychicznych dołków. Wspaniała lektura wspaniałego artysty!
Tekst: Maciej Warda
Wydawcą polskiej wersji autobiografii Eltona Johna jest Wydawnictwo Otwarte.
Strona internetowa artysty: www.eltonjohn.com
Recenzja ukazała się w numerze 4/2020 miesięcznika Muzyk.