Kolejne małe monitory w teście – ale tym razem niestety nie tanie. W nazwie monitory mają „5”, ale średnica głośnika niskotonowego jest większa, producent podaje że jest to siedem cali. Najnowsza, trzecia już wersja aktywnych monitorów Dynaudio to BM5 mkIII i – jak przystało na renomowanego producenta – ma „słuszną” cenę. Sprawdźmy, czy jest ona uzasadniona…
Dynaudio BM5 mkIII są dość spore, zwłaszcza głębokość w połączeniu z otworem bass-reflex z tyłu sugeruje raczej większe pomieszczenia. Moc wzmacniaczy jest solidna, to dwa razy po 50 W, i wprawdzie instrukcja podaje, że maksymalny pobór mocy z sieci to 94 W i nijak się to nie bilansuje, to… nie będziemy dociekliwi. W każdym razie wzmacniacze pracują w klasie D, a filtry są cyfrowe. Producent deklaruje sporą głośność i szerokie pasmo przenoszenia, aż od 42 Hz przy nierównomierności ±3 dB, przypomnijmy, że standardem jest nierównomierność 10 dB. Częstotliwość podziału wynosi 1900 Hz, a średnice głośników to 7 cali dla niskotonowego i 1.1 cala dla kopułki wysokotonowej. Nachylenie zwrotnicy to „tylko” 12 dB/okt., co stawia spore wymagania głośnikowi wysokotonowemu, z drugiej strony trzeba zaznaczyć, że średnica głośnika niskotonowego podawana jest według „nowych standardów”, bo pomiar wykazuje, że średnica membrany wraz z zawieszeniem jest równa średnicy samej tylko membrany, bez pianki, głośnika w monitorze NS-10.
Na tylnym panelu oprócz gniazd wejściowych (XLR i cinch, nie ma jacka) mamy dość dużo przełączników pozwalających na kształtowanie charakterystyki przenoszenia i regulację poziomu. Tak – Dynaudio BM5 mkIII nie mają pokrętła regulującego czułość, tylko trzypozycyjny przełącznik – moim zdaniem to bardzo dobrze. Obok regulacji poziomu jest przełącznik zmieniający tryb pracy zasilacza, pozwalający na „usypianie” monitorów. Jest też oczywiście standardowy wyłącznik zasilania, a a gniazdo kabla zasilającego jest dwużyłowe – monitory nie mają podłączonego bolca uziemiającego, co oznacza brak kłopotów z pętlą mas. Do kształtowania charakterystyki częstotliwościowej służą aż cztery trzypozycyjne przełączniki. Pierwszy to filtr dolnozaporowy o częstotliwości 60 albo 80 Hz. Drugi pozwala na podbicie lub osłabienie najniższego pasma o 2 dB, prawy przełącznik pozwala zrobić to samo z pasmem najwyższym, ale w zakresie ±1 dB. Są to, jak podaje instrukcja, korektory półkowe, a nie regulacja poziomu poszczególnych wzmacniaczy.
Ciekawy jest środkowy przełącznik, pozwalający osłabiać środkowe częstotliwości o 2 albo 4 dB. Przełącznik ten ma kompensować wpływ konsolety na średnie częstotliwości, większość użytkowników takowej nie posiada, więc może też biurka? Bo w kartonach oprócz monitorów i kabli mamy coś jeszcze – podstawki, i to nie byle jakie. Podstawki IsoAcoustics składają się z paru elementów, a ich zadaniem, oprócz izolacji akustycznej od podłoża (czyli w tym przypadku właśnie biurka), jest odpowiednie umiejscowienie monitorów – pozwalają nie tylko podnieść je na odpowiedni poziom, ale także pochylić lekko w górę. Fajny i prawdopodobnie dość drogi dodatek, pozwalający uwolnić się od różnych mniej czy bardziej udanych „podstawek” własnoręcznej konstrukcji.
Podczas testu porównywałem brzmienie BM5 mkIII z nieco większymi monitorami APS Aeon. Oczywiście, z zakresie najniższych częstotliwości przewaga jest po stronie większego głośnika, ale staram się brać to pod uwagę. Po pokonaniu pierwszych przeszkód, czyli niestandardowych kabli zasilających, okazało się, że dioda wskazująca załączenie monitorów owszem, jest, ale z tyłu. Z przodu nie ma żadnego wskaźnika, ani załączenia, ani przesterowania. Na początek oczywiście wszystkie ustawienia „na zero”, pamiętając, że w przypadku przełącznika regulującego środkowe pasmo jest to ustawienie na maksimum. W takim ustawieniu Dynaudio BM5 mkIII brzmią po prostu doskonale. Trochę obawiałem się jasności, ale nawet w neutralnym ustawieniu wszystko jest w porządku. W dodatku producent uprzedza o konieczności „wygrzania” głośników wysokotonowych, po pewnym czasie najwyższe częstotliwości mają być przyjemniejsze. Natomiast dół… Dół porównywalny jest z większymi monitorami, schodzi nisko, ale jest twardy, klarowny i przede wszystkim nie jest przesadzony. W zasadzie tylko rozmiary (klient patrzy!) i ograniczona maksymalna głośność powodują, żeby odczuwać konieczność uzupełnienia tej klasy monitorów o zestaw dalekiego czy średniego pola. W tym przypadku użyteczne pasmo do 42 Hz to nie jest tylko „życzenie zawarte w materiałach reklamowych”, tylko rzeczywistość – Dynaudio BM5 trzeciej generacji pozwalają kontrolować niskie pasmo wiarygodnie i skutecznie. Pasmo środkowe oczywiście jest „nowoczesne” – to znaczy nie ma w sobie nic z NS-10, ale też nie jest to „kontur”, wszystko jest i wszystko słychać, decyzje o proporcjach dobrze przenoszą się na inne monitory. Ważną cechą monitorów jest pełne pasmo w pełnym zakresie głośności, zwłaszcza przy cichym słuchaniu.
Tańsze monitory swoje zalety pokazują tylko w ograniczonym zakresie głośności, cicho grają tylko środkiem, a głośno jazgoczą. W przypadku BM5 mkIII pełne pasmo (zwłaszcza dół) obecne jest od najniższych poziomów głośności, co pozwala na ocenę brzmienia w komfortowych warunkach. Również w miarę zwiększania mocy wyjściowej pasmo pozostaje pełne, aż do granicy zniekształceń. Szerokość bazy, głębokość sceny, słyszalność pogłosów – oczywiście, nie ma co pisać. Nic nie rozmywa się, źródła mono są w tym miejscu, gdzie je umieszczono, źródła stereo nie są poszerzone (ani zawężone). Krótka „zabawa” z przełącznikami pokazuje, że zmniejszenie o 1 dB najwyższego pasma może, ale wcale nie musi uprzyjemnić pracę, natomiast bardzo przydatna jest możliwość podcięcia jednocześnie najniższych częstotliwości – korektorem, a nie filtrem. W takim ustawieniu (oba krańce pasma stłumione) monitory odzyskują swoje „naturalne wymiary” i brzmią, jak klasyczne monitory bliskiego pola – dół jest, ale trochę słabszy. W zestawieniu z większymi monitorami dalekiego pola takie ustawienie (lub kombinacja jego z filtrem dolnozaporowym) może mieć sens. Filtr dolnozaporowy trochę pozbawia monitory ich najlepszej cechy – ja bym go nie włączał, chyba, że pracujemy z subwooferem. W ogóle natomiast nie podoba mi się osłabianie średnicy – jest to chyba dość wąski filtr o nieznanej częstotliwości, zmieniający brzmienie i zabierający chyba trochę z klasycznej średnicy znanej z NS-10 – no, ale nie trzeba go używać. Ogólna maksymalna głośność jest dość spora, ale i tak duże zestawy dalekiego pola są głośniejsze – Dynaudio BM5 mkIII służą do pracy, a nie do zabawy.
Dynaudio BM5 mkIII nie są monitorami tanimi – za cenę sztuki możemy znaleźć parę monitorów innych firm i jeszcze całkiem sporo może zostać w portfelu. Nie jest to więc propozycja dla wszystkich, raczej dla profesjonalistów lub amatorów, pragnących wznieść się na wyższy poziom odsłuchu. Jedna uwaga – pasmo w dole jest realne, a to oznacza, że adaptacja akustyczna pomieszczenia odsłuchowego przestaje być fanaberią. Jednak dla zdeterminowanych, aby poprawić swój system odsłuchowy, trudno o lepszą propozycję.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Pasmo przenoszenia: 42 Hz – 24 kHz
Moc wzmacniaczy: 50 W (LF) + 50 W (HF)
Średnice głośników: 7” (LF), 1.1” (HF)
Częstotliwość podziału: 1.9 kHz
Filtry: górnoprzepustowy (FLAT/60 Hz/80 Hz), LF (±2 dB), MF (0/-2/-4 dB), HF (±1 dB)
Nachylenie filtrów: 12 dB/okt.
Wejścia: INPUT × 2 [XLR, cinch], REMOTE
Wymiary: 296 × 320 × 186 mm
Ciężar: 7.7 kg
Sugerowana cena: 2150 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.dynaudioprofessional.com
Test ukazał się w numerze 2/2015 miesięcznika Muzyk.