Zoom R16 to produkt z gatunku wyjątkowych. Zobaczyłem go na tegorocznych targach we Frankfurcie i od razu mi się spodobał – mimo że jeszcze wtedy nie działał, a wystawiana była makieta. Jednak koncepcja tego urządzenia kazała po raz kolejny postawić pytanie – dlaczego do tej pory nikt na to nie wpadł? Otrzymane do testów urządzenie trzymałem dość długo, bo wykorzystanie wszystkich jego możliwości nie jest łatwe. Nie jest też łatwe określenie, co to w zasadzie jest – więc poprzestańmy na określeniu producenta: testujemy Zoom R16 Recorder:Interface:Controller.
OPIS
Niewielkie, białe, plastikowe urządzenie, na pierwszy rzut oka przypominające (całkiem słusznie) nowoczesne portastudio, z dziewięcioma krótkimi suwakami, dziewięcioma pokrętami i sporą ilością przycisków, wyposażone w niewielki wyświetlacz LCD oraz – uwaga! – osiem wejść mikrofonowych z gniazdami typu combo XLR-jack, wyjście stereo i wyjście na słuchawki z niezależnymi regulacjami poziomu, dwa gniazda USB (kwadratowe i prostokątne, do różnych celów) i gniazdo do karty SD. Do tego gniazdo zasilacza i koniec. Co to właściwie jest? Trzy w jednym – ośmiowejściowy interfejs audio USB z częstotliwością próbkowania do 96kHz, sterownik sprzętowy działający w trybie Mackie Control oraz szesnastośladowy „wolnostojący” rekorder nagrywający na kartę SD (karta 1GB w zestawie) z możliwością nagrywania ośmiu śladów, z częstotliwością próbkowania 44,1kHz. Nagrywać możemy jednocześnie osiem śladów, co umożliwia na przykład „pełnoprawne” nagrania zestawu perkusyjnego. Zarówno w trybie rekordera jak i interfejsu (w różnym stopniu) możemy wykorzystywać procesor DSP urządzenia, który ma sporo ciekawych funkcji. R16 może być zasilany z zasilacza sieciowego, jako interfejs ze złącza USB (nie potrzeba wtedy zasilacza) lub… z sześciu „paluszków” R6. Pierwsze wejście może mieć zwiększoną, „gitarową” impedancje wejściową, wejścia 5 i 6 mają włączane zasilanie Phantom, a wejścia 7 i 8 mogą korzystać z dwóch wbudowanych mikrofonów elektretowych.
Instalacja jest standardowa i bardzo szybka, a panel kontrolny pozwala tylko na zmianę bufora – zmiany częstotliwości próbkowania dokonujemy w programie. Razem z interfejsem otrzymujemy też Cubase LE4, tak więc zaczynać możemy od razu – ja do testów wykorzystałem laptop Lenovo N200 i Cubase SX3.
TESTUJEMY
Najmniej emocji budzi chyba tryb kontrolera. W programie wystarczy aktywować sterownik Mackie Control i zrobione – Zoom R16 steruje ośmioma suwakami „kanałowymi” z możliwością aktywowania funkcji SOLO, suwakiem Master oraz transportem. Mimo krótkich suwaków precyzja ustawiania jest niezła i jeżeli ktoś nie lubi „myszkować”, to możliwość pracy z „realnymi” suwakami jest bardzo pociągająca.
Zoom R16 jako interfejs audio również nie sprawia większych kłopotów. Ma osiem wejść i dwa wyjścia, panel sterowania jest zaskakująco prosty i bardzo czytelny, a całość po prostu działa. Bufor możemy ustawiać w szerokich granicach od 64 do 2048 próbek, nawet w najbardziej „restrykcyjnym” ustawieniu nagrywanie ośmiu śladów na laptopa nie stanowi problemu, nawet z paroma wtyczkami. Wyjaśnienia wymaga działanie funkcji Direct Monitoring. Otóż trochę byłem zdziwiony możliwością jej „zaptaszkowania”, interfejsy USB zwykle zamiast tego posiadają pokrętło do realizacji odsłuchu „bezlatencyjnego” – i tak też jest w przypadku R16. Funkcja Direct Monitoring nie działa tak, jakbyśmy się tego spodziewali, aktywowana po prostu zamyka sygnał z komputera podczas nagrywania. To umożliwia ustawienie pokrętła miksera w interfejsie mniej więcej w połowie i odsłuchiwanie przy podrzutkach nagrywanego właśnie śladu przez interfejs a nagranego wcześniej – z komputera. Automatyczne wyciszanie właśnie nagrywanego śladu likwiduje efekt „flangera”, który powstaje wskutek nałożenia się na siebie dwóch takich samych sygnałów z różnym opóźnieniem, nie trzeba kombinować z dwoma śladami, z których odsłuchujemy jeden a nagrywamy na drugi. Wbudowany procesor efektów pozwala na dodanie do odsłuchu pogłosu – sygnał nagrany i odsłuchiwany ze śladu powinien więc mieć ustawiony podobny pogłos, w ten sposób wokalista będzie miał odpowiednie warunki odsłuchu. O efektach pozwolę sobie wspomnieć trochę później, po omówieniu ostatniej funkcji R16, jaką jest…
Zoom R16 jako ośmiośladowy rekorder. Dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej? Każdy wielowejściowy interfejs audio wyposażony jest przecież we wszystko, co potrzebne jest do nagrywania – wystarczy dodać „moduł nagrywający” na kartę SD i mały wyświetlacz umożliwiający obsługę bez komputera. Takie rozwiązanie zastosowano w R16 i jest to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Niby nic wielkiego, ale małe zespoły, które chcą nagrać sobie demo na próbie czy nagrać porządnie w sali prób perkusję w celu późniejszych nagrań i obróbki reszty instrumentów na komputerze nie muszą oprócz interfejsu zabierać też komputera – wystarczy sam interfejs i mikrofony, nawet zasilanie może być bateryjne. Twórcy nie muszą czekać, aż włączy się komputer, żeby szybko zapisać pomysł – wystarczy włączyć sam interfejs, złapać gitarę i korzystając z wbudowanych mikrofonów natychmiast nagrać szkic przyszłego przeboju. Co więcej, konstruktorzy firmy Zoom poszli krok dalej, bo R16 to nie jest tylko urządzenie do nagrania „gołych” śladów do obróbki w komputerze, ale całkiem „wypasiony” wieloślad, mający wbudowane efekty i możliwość zgrań do pliku stereo. Co prawda w dobie komputerów zgrywanie bez możliwości graficznej edycji plików i automatyki może dziwić, ale Zoom R16 jako notatnik pomysłów – dlaczego nie? Podstawowe możliwości edycyjne są, mikser jest – każdy kanał ma trzypasmowy korektor oraz dwa sendy na efekty – pogłos i chorus/delay. Efekty te nie są może najwyższej jakości, stanowią raczej dodatek do wspomnianego notatnika dźwiękowego niż narzędzia studyjne, ale w studiu przydadzą się do zapewnienia pogłosu podczas nagrywania w trybie Direct Monitoring (w trybie interfejsu USB dostępny jest tylko jeden efekt typu send, pogłos). Oprócz dwóch efektów typu send Zoom R16 ma efekt typu insert, ale nie jest to tylko jeden efekt. Insert może być pojedynczy, podwójny, stereo lub nawet ośmiokrotny, może też być umieszczany na wejściu – podczas nagrania ślady mogą być nagrywane od razu z efektem lub efekt może być użyty tylko do odsłuchu, oczywiście podczas zgrania po raz kolejny można modyfikować brzmienie, można też efekt insert włączyć na kanał Master i wykorzystać typowe procesory masteringowe. Opis możliwych do wykorzystania efektów zajmuje w instrukcji 18 stron drobnym drukiem – krotko mówiąc jest tam wszystko, efekty i wzmacniacze gitarowe i basowe, efekty modulacyjne, harmonizery i efekty typu pitch-shift, kompresory wielopasmowe i limitery i wiele innych, zresztą firma Zoom procesory efektowe i studyjne i gitarowe robi nie od dzisiaj. W trybie „ośmiokanałowym” oczywiście moc procesora DSP musi być równo rozdzielona i wtedy na każdym z ośmiu kanałów możemy wykorzystać mniej efektów, najczęściej korektor i kompresor, przy wykorzystaniu efektów mono, podwójnym lub stereo algorytmów jest dużo więcej, a możliwości ich łączenia bardzo duże. Ponieważ efekty typu insert mogą być włączone „na wejście”, oznacza to, że pracując w trybie interfejsu USB możemy nagrywać na komputer ślady od razu obrobione przez wbudowany procesor DSP. Nie jest to może atrakcyjna propozycja, jeżeli chodzi o korekcję czy kompresję, ale symulacje wzmacniaczy gitarowych (i basowych!) są całkiem niezłe i na pewno znajdą zastosowanie również w studyjnych warunkach. Z oczywistych względów nie wykorzystamy natomiast efektów podczas zgrania – funkcje miksera przejmuje komputer i jego wtyczki. Trochę szkoda, bo dość oczywistym wydaje się dobór wzmacniacza i stopnia przesteru do nagranej „czystej” gitary dopiero podczas zgrania, ale koncepcja urządzenia (i brak choćby drugiej pary niezależnych wyjść) uniemożliwia takie rozwiązanie.
Zoom R16 ma też tryb pracy jako czytnik kart pamięci SD – znacznie ułatwia to przegrywanie danych z karty do komputera, nie trzeba wyciągać karty, której klapka zabezpieczona jest śrubką. Drugie gniazdo USB, „prostokątne” typu HOST, służy do podłączenia pamięci USB typu pendrive lub drugiego R16 w celu jednoczesnego synchronicznego nagrywania szesnastu śladów – tej możliwości z powodu braku drugiego urządzenia niestety nie mogłem przetestować.
Cennym dodatkiem w każdej sytuacji jest wbudowany tuner gitarowy, działający zarówno w trybie interfejsu jak i rekordera, oraz metronom w trybie rekordera – w następnej wersji zastąpi go być może wbudowany automat perkusyjny.
Czy tak pomyślane urządzenia ma wady? Trochę się znajdzie, ale tak naprawdę w moim odczuciu istotna jest tylko jedna, reszta to „cechy urządzenia”. Te cechy to dość delikatna konstrukcja mechaniczna, niski poziom głośności wyjścia słuchawkowego (co jest normalne, zważywszy na zasilanie 5V z zasilacza lub USB) czy średnie brzmienie przedwzmacniaczy i wbudowanych efektów. Jedyną wadą, nad którą nie mogę przejść do porządku dziennego jest wielkość i umiejscowienie pokrętła regulacji poziomu na głównym wyjściu stereo – pokrętło to oś potencjometru ukryta z tyłu wśród gniazd. Można zrozumieć takie umiejscowienie regulacji poziomu na wyjściu słuchawkowym (i tak zawsze na maksa), ale regulacja głośności odsłuchu to podstawowa czynność w studiu i to pokrętło powinno być największe i umieszczone w wygodnym miejscu. Biorąc pod uwagę możliwości testowanego urządzenia jego obsługa jest dość skomplikowana – odzwyczaiłem się od małych wyświetlaczy LCD, edycja też wydaje się niekonsekwentna, przycisk Enter raz umożliwia przechodzenie do trybu edycyjnego, innym razem ten tryb zmieniamy kursorem, ale do tego można się przyzwyczaić. Obsługa urządzenia bez pobieżnej chociaż lektury instrukcji obsługi (po angielsku) jest bardzo trudna, w zasadzie niemożliwa – większość funkcji musimy poznać, lub przynajmniej wiedzieć, że są i gdzie są.
PODSUMOWANIE
Zważywszy na cenę R16 w zasadzie nie znajdujemy dużego pola do narzekania – takiej mnogości funkcji w urządzeniu nie widziałem dawno, jeżeli w ogóle. Jedyny problem to wielka uniwersalność i związany z tym potencjalny użytkownik, być może oszołomiony mnogością funkcji i możliwości zastosowań. No, ale „od przybytku głowa nie boli” – nawet w funkcji interfejsu i sterownika Zoom R16 spisuje się doskonale, a możliwość pracy w trybie rekordera uznajmy po prostu za dodatkowy bonus, podobnie jak wbudowane efekty typu insert. Problemem firmy może być znalezienie klienta – bo uniwersalność testowanego urządzenia powoduje, że inne rozwiązania oferujące jedną tylko funkcję (na przykład tylko interfejs USB czy tylko rekorder na karty SD) mogą być tańsze, więc nabywcą Zooma R16 będzie raczej ktoś, kto przewiduje potrzebę użycia paru właśnie takich urządzeń. Z drugiej strony nie jest ważne, czy Zoom R16 to szesnastośladowy rekorder z efektami i dodatkową funkcją interfejsu USB i sterownika, czy interfejs USB i sterownik z dodatkową funkcją szesnastośladowego rekordera z efektami, w obu tych funkcjach spisuje się doskonale.
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Częstotliwość próbkowania: 44.1 kHz w trybie rekordera, do 96 kHz w trybie interfejsu
Głębokość bitowa: 24 lub 16 bitów
Mikrofony: dwa wbudowane (elektretowe)
Liczba ścieżek: 16
Nośnik pamięci: karta SD/SDHC (maks. 32 GB)
Złącza: MIC/LINE INPUT [combo XLR/jack] × 8, OUTPUT (L, R), słuchawkowe, USB 2.0 (HOST, DEVICE)
Zasilanie: 6 baterii AA lub zasilacz 5 V
Wymiary: 376 × 237 × 52 mm
Ciężar: 1.3 kg
Cena: 2093.15 PLN
Do testu dostarczył:
Sound Service
Am Spitzberg 3
DE-15834 Rangsdorf
tel. w Niemczech: +49 (0) 33708-933-0
Internet: www.sound-service.eu, www.zoom.co.jp
Test ukazał się w numerze 10/2009 miesięcznika Muzyk.