Wspaniałą okazją, żeby powołać do życia taki projekt, jest 25 rocznica pracy twórczej Bernarda Maseli – wibrafonisty, kompozytora, aranżera, wykładowcy Akademii Muzycznej w Katowicach. Tak więc właśnie 7 kwietnia w Katowicach muzycy z zespołu MaseliOnTheRoad poprowadzili zajęcia warsztatowe dla studentów, a wieczorem, we wspaniałej sali koncertowej, która jest chlubą uczelni, dali koncert podczas VI Śląskiego Festiwalu Jazzowego. Sala wypełniona po brzegi, zajęte miejsca siedzące i stojące, również schody jako siedzenia cieszyły się uznaniem młodszej części publiczności. Owacje na stojąco, bisy, ciepłe słowa uznania ze sceny i w kuluarach. Wspaniały początek trasy koncertowej.
Świdnickie Noce Jazzowe w klubie Bolko, Nastroje we Dwoje w Ostrołęce, Białystok – Jazz na BOK’u w klimatycznym klubie Fama oraz jubileuszowy koncert w domu Chemika w Kędzierzynie-Koźlu, 25-lecie pracy artystycznej w Rybnickim Centrum Kultury, Jasielskie Spotkania Muzyczne, kultowe Jaworki i finałowy koncert w Tychach w Teatrze Małym zakończony tortem dla publiczności, serwowanym przez samego Bernarda. Blisko trzy tysiące kilometrów, których przebycie łagodziła magiczna atmosfera panująca w busie. Słowiańsko-afrykański tygiel kulturowy wymieszał języki i charaktery, dźwięki i emocje, stylistyki i gatunki muzyczne. MaseliOnTheRoad – pierwsza trasa za nami.
O nowym zespole pierwszy raz rozmawialiśmy z Bernardem wiosną 2010. Koncepcje były różne. Wszystko jednak wskazywało, że będzie to zespół wymieszany kulturowo i etnicznie. Dość szybko temat zaczął być konkretny a sam pomysł z dnia na dzień nabierał kształtów. To była przyjemność! Telefony i maile do różnych muzyków, rozmowy, negocjacje. W końcu ustalanie wspólnego terminu i przygotowanie trasy. Oczywiście nie da się tego opowiedzieć w trzech zdaniach i nawet nie będę próbował tego opisywać, bo szczegóły marketingowych zakamarków pracy managera nie powinny zniechęcać czytelnika. Przygotowując różnego rodzaju teksty, które posłużyły nam do promocji przedsięwzięcia, padło stwierdzenie, że Bernard od 25 lat, z większymi czy mniejszymi przerwami, jest wciąż na trasie. Tak też powstała nazwa, świetna, bo prosta: MaseliOnTheRoad. Jednocześnie też poszukiwałem pomysłu na logo. Jednak człowiek, będąc pod wpływem inspiracji, jaką może dać ktoś inny, działa bardzo szybko. Powstało logo, strona internetowa www.MaseliOnTheRoad.com i materiały marketingowe. To jest proces długi i żmudny, ale każda chwila cieszyła, każdy kolejny zamknięty etap zbliżał nas do celu. Nadszedł upragniony kwiecień 2011 roku. Zapakowaliśmy instrumenty oraz siebie do busa i MaseliOnTheRoad było na trasie.
Bernard Maseli:
Dziewięć miejsc jak dziewięć różnych światów. Każdy wieczór inny, mimo że przecież według konkretnego programu. Zaskoczyło mnie tempo w jakim poszczególne utwory rozwijały się, przechodziły ewolucję. Cieszyło, że koncert trzymał słuchaczy w napięciu od początku do końca. Nie było w nim tego momentu kiedy program osiąga swój szczyt i przestaje się rozwijać. Już pierwszy, otwierający trasę, koncert w Katowicach, w ramach Szóstego Śląskiego Festiwalu Jazzowego, wywołał euforię publiczności. Owacje na stojąco w mojej Akademii, gdzie wykładam od lat – co za uczucie!
Po koncertach w innych miastach spotykałem się z publicznością, a oni mówili, że byli na występie w Katowicach i przyjechali jeszcze raz to zobaczyć i posłuchać. Byłem oszołomiony. Duma mnie rozpierała, kiedy mówili, że będąc na dwóch koncertach dostrzegają ogromną przemianę muzyki. I nie chodziło o to, że poprzedni koncert był lepszy czy gorszy. Mimo, że muzyka ta sama, to każdy wieczór miał inny czar, niepowtarzalne afro-słowiańskie nastroje. Z utworów łączących w sobie elementy skomplikowane z tymi o łatwiejszej melodyce, stworzyliśmy koncert atrakcyjny dla fanów jazzu jak i tych, którzy do tej pory nie gustowali w muzyce improwizowanej. Po dziewięciu koncertach MaseliOnTheRoad wciąż czuję, że mamy poważny zapas mocy.
Oczywiście zespół składa się z ludzi i to od nich zależy, czy uda nam się stworzyć na scenie atmosferę i przekazać ją publiczności. Każda z osób, którą zaprosiłem na tę trasę, sama w sobie jest gwarancją poziomu muzycznego i estetycznego, który jest tak ważny w występach na żywo.
Pochodząca z Wybrzeża Kości Słoniowej Manou Gallo swoim magicznym głosem zabierała całą publiczność do samego serca Afryki. Jej głos i urok robiły zniewalające wrażenie. Publiczność podążała za nimi zaczarowana jak w bajce o czarodziejskim flecie. Klimat stawał się jeszcze bardziej niesamowity gdy przechodziła od scatu do piosenki w swoim ojczystym, bardzo egzotycznym dla nas języku dido.
Dobrym Duchem zespołu jest pochodzący z Ghany Sir Lord Gordon Odametey. Żelaznym punktem każdego koncertu było jego solo wykonywane na bębnie afrykańskim „djembe” zawsze wywołujące euforię publiczności. Prócz ogromnej wiedzy, wrażliwości i niesamowitych umiejętności w posługiwaniu się różnorakimi instrumentami perkusyjnymi posiadł talent cementowania zespołu. Jego uśmiech i styl bycia powodowały, że ludzie mieli poczucie jedności, jedności zespołu w którym grają ale i poczucie, że stanowimy ze swoją muzyką element wielkiego wspaniałego świata, który staje się dzięki naszym dźwiękom lepszy.
Perkusista Dano Soltis pochodzący ze Słowacji, poziomem muzycznym oraz swobodą w grze najtrudniejszych rytmów po prostu zachwycał. Dla wszystkich gości koncertów już na pewno jest oczywistym, dlaczego to właśnie on został laureatem głównej nagrody na Jazzową Indywidualność Roku podczas Jazz Nad Odrą 2009.
Najmłodszy członek zespołu, skrzypek Mateusz Pliniewicz miał najprawdopodobniej najbardziej odpowiedzialną rolę. To on realizował najwięcej partii solowych oraz bezpośrednio odpowiadał za prowadzenie tematów poszczególnych kompozycji. Sprawdził się znakomicie i sprawił mi tym ogromną radość. Każdego dnia, udowadniał na scenie, że polska szkoła skrzypiec jazzowych ma się znakomicie a studenci katowickiego wydziału jazzu (wbrew niektórym opiniom) potrafią sobie doskonale radzić w przeróżnych stylistycznie gatunkach muzyki improwizowanej.
Wreszcie, co dla wykonawców najważniejsze, to była jedna z najbardziej profesjonalnie zorganizowanych tras koncertowych w jakich było mi dane uczestniczyć na przestrzeni dwudziestu pięciu lat działalności artystycznej. Agencja Korotki Music zadbała o to, byśmy mogli się czuć bezpiecznie i komfortowo każdego dnia trasy, co zawsze bezpośrednio przekłada się na jakość produktu finalnego. Wielkie dzięki Wam wszystkim! MaseliOnTheRoad ciąg dalszy nastąpi.

Jeannette Przytulska – manager zespołu i trasy:
Żyć pasją, to spełniać marzenia. Z takich właśnie pasji powstało MaseliOnTheRoad.
Z mocy i kreacji muzycznej Bernarda, których nam – publiczności – zawsze mało. Zawsze pogodny, pomocny, mistrz w każdym calu. Nie taki, który wie najlepiej tylko taki, który jest najlepszy. Jako muzyk wspaniały wirtuoz, jako człowiek – ogrom ciepła i serdeczności. W gonitwie za efektywnością, w zmaganiu się z realiami są takie chwile, dźwięki, koncerty dzięki którym to wszystko ma sens. Takie właśnie są chwile, które współtworzymy my widzowie kiedy gra Benek. Moc i wszechstronność jego instrumentu, a przede wszystkim talent artysty, który gra dla nas dzięki temu kim jest i temu jak bardzo go słuchamy. Patrząc na obie strony sceny mam ogromną przyjemność widzieć pełen świat. Moc pracy, determinacji, poczucia odpowiedzialności i talentu ze strony artysty oraz poczucie sensu istnienia, zwyczajnej radości i zachwytu dźwiękami ze strony publiczności.
Bernard w swej 25-letniej karierze stworzył bardzo wiele, nie tylko muzyki. Zespoły, których był szefem i sam, profesjonalnie, zorganizował dla nich wiele tras. Zawsze uśmiechnięty, zajęty, i na trasie, ale zawsze mający czas dla innych. Dla wielu uczniów, to mistrz, przyjaciel, wspaniały człowiek. Muzyczny świat kreacji przez niego tworzonych jest barwny, ciepły, miękki, bliski i magnetyzująco wciągający.
Manager bardzo często nie jest muzykiem. Jednak musi być zafascynowany tym, co robi artysta dla którego pracuje, otwartym na jego emocje. Przy produkcji trasy, czy w ogóle kreacji artystycznej, trzeba aby obie strony się wspierały, a jeszcze lepiej – inspirowały. To daje olbrzymią moc tworzenia, spełniania marzeń. Bernard pyta mnie dlaczego wybraliśmy właśnie jego i dla niego chcemy pracować. Właśnie dlatego, że to co robi i jak, po prostu nas kręci i nie chcemy żeby przestało.

Strona internetowa artysty: www.bernardmaseli.com
Relacja ukazała się w numerze 8/2011 miesięcznika Muzyk.