W sobotę 29 października, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego odbyła się gala tegorocznej, już 67. edycji Krakowskich Zaduszek Jazzowych. Choć „zaduszkowych” imprez jazzowych się w ostatnich latach namnożyło, to trzeba pamiętać, że Zaduszki krakowskie są jednym z dwóch najstarszych, wciąż organizowanych festiwali na świecie. W 1954 roku kilku muzyków wpadło na pomysł wspólnego jammowania, problemem był termin, okazało się że większość ma „wolne” w okolicach święta zmarłych. Pierwsze spotkanie muzyków jazzowych w Krakowie miało miejsce w sali gimnastycznej krakowskiej szkoły podstawowej przy ul. Królowej Jadwigi, a koncert rozpoczął legendarny Leopold Tyrmand grając na flecie prostym „Swanee River”. W tak zwariowany sposób rozpoczęła się historia jednego z najstarszych, cyklicznych festiwali tego typu.
Zgromadzoną publiczność przywitał gospodarz obiektu, dyrektor teatru Krzysztof Głuchowski. Przed wejściem na scenę gwiazdy wieczoru wręczono związane z festiwalem nagrody. Srebrny Helikon trafił w ręce krakowskiego pianisty Wojciecha Groborza, a Złoty Helikon przyjął Michał Urbaniak, nagrodzony za całokształt twórczości. Wręczono również stypendium dla młodego muzyka, a otrzymał je bardzo zdolny młody pianista Bartek Leśniak (zdjęcia z jego występu nasi czytelnicy znajdą w fotorelacjach z innego krakowskiego festiwalu jazzowego – Jazz Juniors).
Po tej krótkiej części oficjalnej, za fortepianem zasiadł Leszek Możdżer. Właśnie jego recital był główną atrakcją wieczoru, a na początek usłyszeliśmy melodię Krzysztofa Komedy z filmu „Prawo i pięść”. Możdżer w swojej twórczości umiejętnie miksuje jazz z klasyką, więc nie było zdziwienia, że maestro sięgnął po utwór najsłynniejszego polskiego kompozytora, etiudę c-moll op. 10 nr 12, przez współczesnych Chopina nazywaną „rewolucyjną”. Zresztą, według zapowiedzi pana Leszka, gdyby mistrz Fryderyk żył i tworzył w dzisiejszych czasach, niechybnie byłby jazzmanem. W dalszej części koncertu Możdżer powrócił jeszcze do Komedy, grając „Svantetic”, kolejne kompozycje były oczywiście przeplatane stosownymi zapowiedziami pianisty. Zaduszkowy klimat udzielił się słuchaczom podczas „Very Sad Bossa” z repertuaru zmarłego w tym roku Zbigniewa Namysłowskiego, a podczas bisów jeszcze jedno wspomnienie z Komedy – w pięknej sali Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie zabrzmiał jeden z jego najsłynniejszych tematów, wykorzystany w filmie „Dziecko Rosemary” Romana Polańskiego.
Prezentujemy krótką fotorelację z gali i koncertu wieńczącego tegoroczne Krakowskie Zaduszki Jazzowe.
- fot. Sobiesław Pawlikowski
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Strona internetowa festiwalu: krakowskiezaduszkijazzowe.eu