• Muzyk
  • TopGuitar
  • TopBass
  • TopDrummer
NEWSLETTER
Muzyk.net
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
    TestyPokaż więcej
    Donner DC 87
    Donner DC 87 – test mikrofonu pojemnościowego
    2025-04-30
    ADAM Audio D3V
    ADAM Audio D3V – test monitorów odsłuchowych
    2025-03-29
    Novation Launchkey 61 MK4 (fot. Novation)
    Novation Launchkey 61 MK4 – test klawiatury sterującej
    2025-03-20
    Arturia KeyLab 61 mk3 (fot. Arturia)
    Arturia KeyLab 61 mk3 – test klawiatury sterującej
    2024-09-30
    ZOOM R4 MultiTrak
    ZOOM R4 MultiTrak – test rejestratora audio
    2024-05-31
  • Wideo
    WideoPokaż więcej
    Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
    Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”
    2025-05-09
    Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
    Kali Uchis wydała album „Sincerely”
    2025-05-09
    „Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
    „Thunderbolts*” – muzyka pod lupą
    2025-05-08
    Edyta Górniak „Dotyk” (fot. Pomaton EMI)
    30 lat albumu „Dotyk” Edyty Górniak
    2025-05-08
    Patrycja Markowska „Ślady” (mat. prasowe Warner Music Poland)
    Patrycja Markowska zaprezentowała utwór „Ślady”
    2025-05-08
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
    TygodnikPokaż więcej
    Tygodnik 19/2025 (514)
    2025-05-06
    Tygodnik 18/2025 (513)
    2025-04-28
    Tygodnik 17/2025 (512)
    2025-04-22
    Tygodnik 16/2025 (511)
    2025-04-14
    Tygodnik 15/2025 (510)
    2025-04-08
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Czytasz: Krzysztof Zalewski – wywiad
Udostępnij
Szukaj
Muzyk.netMuzyk.net
Font ResizerAa
  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
  • Film
  • Tygodnik
  • Słownik
Szukaj
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Obserwuj nas
© 2024 Muzyk. All Rights Reserved.
Wywiady

Krzysztof Zalewski – wywiad

Redakcja | Muzyk FCM
Redakcja | Muzyk FCM Opublikowano 2020-12-18
Udostępnij
Krzysztof Zalewski, fot. Marcin Kempski
Krzysztof Zalewski, fot. Marcin Kempski

Z Krzysztofem Zalewskim spotkaliśmy się, aby porozmawiać przede wszystkim o jego najnowszym albumie pt. „Zabawa”. O życiu jako artysta w dobie pandemii i autorskim rozwoju na przestrzeni lat oraz o tym, dlaczego film „Rocketman” jest lepszy od „Bohemian Rhapsody”, przeczytacie w rozmowie poniżej.

Hej Krzysiek, dziękuje, że pomimo niełatwego okresu pandemii znalazłeś czas żeby opowiedzieć o swojej nowej płycie. O ile się nie mylę, materiał na „Zabawę” miałeś przygotowany już na samym początku roku?

Krzysztof Zalewski: Wstępnie myśleliśmy, żeby płytę wydać w maju, nawet wszystko szło zgodnie z planem, co się nigdy nie zdarza, i faktycznie wszystkie piosenki zapiąłem do końca stycznia i do końca lutego udało się nagrać wszystkie instrumenty. Natomiast wokale zacząłem nagrywać w marcu i tak na siłę mogliśmy się wyrobić, ale stwierdziliśmy, że lepiej zostawić sobie więcej czasu na przygotowanie premiery, na wypuszczenie singli i tak dalej. Druga rzecz, to że ten pandemiczny rok spowodował, że tym bardziej nie było gdzie się spieszyć, bo było wiadomo, że lato zapowiada się raczej mało koncertowe. Cały materiał był gotowy jeszcze przed pandemią, sytuacja lockdownu wpłynęła o tyle, że wokale nagrywałem u siebie w mojej pracowni, a nie w studiach nagrań, bo nie było już wtedy możliwości, żeby w nich siedzieć. To był jakiś lekki mankament, ale jeżeli chodzi o ramy czasowe myślę, że i tak byśmy zdecydowali, że lepiej mieć parę miesięcy i wypuszczać singiel za singlem i zrobić dużą premierę na jesień. Na pewno pokrzyżowało nam to plany koncertowe i premierowe, do tej pory w wakacje pograliśmy trochę koncertów, bo można było w amfiteatrach pograć jeszcze przed premierą, a z nowym materiałem zagraliśmy tylko jeden koncert premierowy.

Spis treści
Hej Krzysiek, dziękuje, że pomimo niełatwego okresu pandemii znalazłeś czas żeby opowiedzieć o swojej nowej płycie. O ile się nie mylę, materiał na „Zabawę” miałeś przygotowany już na samym początku roku?Traktując „Zelig” jako Twój pełnoprawny debiut, co sam przyznawałeś w wywiadach, tytuł każdego z Twoich albumów, wliczając tribute dla Niemena, zaczyna się na literę „Z”. Czy stoi za tym jakiś specjalny zamysł?Zestawiając „Zelig” i „Zabawę” na szali, pamiętając jednocześnie, że „Zelig” powstawał swoim tempem na przestrzeni lat, niemniej jako autor, na ile dostrzegasz swój progres od czasów tamtego albumu po najnowszą „Zabawę”?Czy z tamtego okresu masz jakieś utwory, które być może kiedyś zdecydujesz się zrealizować?Twój nowy album jest mocno eklektyczny, zarazem spójny, wprowadzając słuchacza do autorskiej opowieści, od tytułowego numeru otwierającego płytę, kończąc na mocno osobistym numerze „Grzeczny bądź”. Co szczególnie przyświecało Tobie przy tworzeniu tej płyty? Czy tytuł albumu wymyśliłeś wcześniej?Czy pod względem konstrukcji płyty miałeś zamierzoną kolejność poszczególnych utworów?Są na tym albumie słyszalne elementy niczym z muzyki filmowej, jak np. w intro do utworu „Dystans”.Instrumentarium, z którego korzystałeś przy tworzeniu tej płyty, jest dość imponujące. Jak zamierzasz „przetransferować” to wszystko na granie na żywo?Z racji, że większość roku spędzasz w trasie, jak wygląda Twój proces kompozycyjny, jak zbierasz pomysły na teksty, melodie?Przytoczyłeś Billie Eilish, a jakie inspiracje towarzyszyły Tobie przy tej płycie? Czy raczej niezmiennie będzie tu Bowie…Skoro określiłeś się jako maniak Queen i przywołałeś Eltona Johna, jak odebrałeś nie tak dawne ekranizacje kolejno: Bohemian Rhapsody i Rocketman?Rok jest szczególny, więc trudno pytać Ciebie o plany na najbliższe miesiące, ale rozpatrując jednak scenariusz, gdzie w 2021, choć w nowej rzeczywistości, to koncerty na żywo wrócą na większą skalę, zapytam: jakie są plany na promocję tego materiału?Czy w jakiś sposób mimo tej pandemii, w całej sytuacji paradoksalnie odnalazłeś jakieś plusy?Do tego dochodzi kwestia kontaktu z publicznością. Z roku na rok widać, jak budzisz w sobie to „zwierzę sceniczne”, jak sam odnajdujesz się w tym kontekście na przestrzeni ostatnich lat?Fajnie powiedziałeś w kontekście koncertu w Żywcu o największym występie w Twoim życiu. Kilka lat później miałeś wreszcie możliwość zagrać, i to dwukrotnie, na największym w kraju i jednym z największych festiwali na świecie – Pol’and’Rock Festival. W 2019 roku wystąpiłeś tam na dużej scenie, przed kilkusettysięczną publicznością.Fajnym, symbolicznym momentem tego koncertu było wyjście na scenę pary państwa młodych i taniec Jurka Owsiaka z panną młodą w trakcie jednego z Twoich utworów.W Kostrzynie na spotkaniu z fanami i prasą powiedziałeś, że nigdy wcześniej, za młodu, nie miałeś okazji jeździć na Przystanek Woodstock . Stwierdziłeś, że jeśli masz odwiedzić ten festiwal, to jako jeden z wykonawców. Gdy tak się stało, zagrałeś tam dwa lata z rzędu – z czego pierwszy jeszcze na tzw. „Małej Scenie”, który, jak rozmawialiśmy, i tak zgromadził ponad 70 tys. osób. Jak wspominasz oba te koncerty?Dodatkowo ten ubiegłoroczny stagediving.Skoro jeszcze nie powiedziałeś tam ostatniego słowa, miejmy nadzieję, że usłyszymy Cię na tej scenie ponownie, z nowym materiałem.Koniec ubiegłego roku to również Twój specjalny występ w ramach powracającego do Polski formatu Red Bull SoundClash, w którym „zmierzyłeś się” muzycznie z Grubsonem. Czy mógłbyś opowiedzieć nieco o kulisach tego projektu? Wiem, że z dużym wyprzedzeniem przygotowywaliście się do tego listopadowego koncertu.Na ile mieliście swobodę w doborze repertuaru i wpływ na format jako taki?Jednym z elementów tego show była tzw. „Dzika Karta”, w ramach której Ty i Grubson zaprosiliście do swoich występów gości. Czy znaliście ich przed koncertem, czy to była rzeczywista wzajemna niespodzianka dla Was?Na koniec naszej rozmowy zapytam przewrotnie, może wracając do tytułu Twojego albumu „Zelig”. Czy po tych latach doświadczeń i przebicia do mainstreamu, czujesz się wciąż w tym show-businessie jak tytułowy Zelig, bohater z filmu Woody’ego Allena?

Traktując „Zelig” jako Twój pełnoprawny debiut, co sam przyznawałeś w wywiadach, tytuł każdego z Twoich albumów, wliczając tribute dla Niemena, zaczyna się na literę „Z”. Czy stoi za tym jakiś specjalny zamysł?

Krzysztof Zalewski: Tak, to jest jakiś mój specjalny pomysł, dopóki mi się nie znudzi, to tak będzie, haha!

Zestawiając „Zelig” i „Zabawę” na szali, pamiętając jednocześnie, że „Zelig” powstawał swoim tempem na przestrzeni lat, niemniej jako autor, na ile dostrzegasz swój progres od czasów tamtego albumu po najnowszą „Zabawę”?

Krzysztof Zalewski: Wydaje mi się, że przez te wszystkie lata trochę bardziej wycyzelował się mój styl. Mimo, że ta płyta jest bardzo różnorodna i eklektyczna, to jednak jest jakiś element łączący to wszystko. Przede wszystkim miarą jakiegoś progresu jest fakt, że „Zeliga” robiłem osiem lat, a „Zabawę” w trzy miesiące. Więc w międzyczasie nauczyłem się po prostu, jak to się robi. Czy jest to jakościowy progres? Myślę, że tak, na „Zabawie” jest parę naprawdę niezłych piosenek, aczkolwiek na „Zeligu” też. Bardzo lubię np. „Ósemko” z tamtej płyty. Z tym, że tam każda piosenka była okupiona jakąś skrajną męką i dwudziestoma pobocznymi piosenkami, które nie zostały skończone, a tutaj po prostu siadłem i napisałem, więc tu jest progres rzemiosła.

- Advertisement -

Czy z tamtego okresu masz jakieś utwory, które być może kiedyś zdecydujesz się zrealizować?

Krzysztof Zalewski: Mam, chociaż nie wiem czy je kiedyś wydam. Ale mam kilka piosenek, które może gdybym zrobił bardziej „Zappową” płytę, to coś bym stamtąd wykorzystał.

Twój nowy album jest mocno eklektyczny, zarazem spójny, wprowadzając słuchacza do autorskiej opowieści, od tytułowego numeru otwierającego płytę, kończąc na mocno osobistym numerze „Grzeczny bądź”. Co szczególnie przyświecało Tobie przy tworzeniu tej płyty? Czy tytuł albumu wymyśliłeś wcześniej?

Krzysztof Zalewski: Tak, tytułową piosenkę napisałem w listopadzie ub.r., wiedziałem, że płyta musi się nazywać „Zabawa”, bo będzie tam dużo tanecznej muzyki. Rockowej, ale jednak takiej mocno rytmicznej. Jak graliśmy ten singiel na premierowym koncercie to wiem od ludzi, że nawet członkowie publiczności 50+ nie byli w stanie się powstrzymać i „szli w pogo”, więc ten numer robi robotę, szczególnie na żywo. Cóż, jak zwykle na tej płycie opowiadam o sobie, gdzieś tam ubarwiając, dzielę się z słuchaczami swoimi lękami na temat przyszłości świata, ale jednak konstatując, że niezależnie od tego, czy świat płonie, czy się kończy, to trzeba się bawić, nawet na przekór okolicznościom.

Czy pod względem konstrukcji płyty miałeś zamierzoną kolejność poszczególnych utworów?

Krzysztof Zalewski: Nie, to akurat nie jest koncept-album, w którym przechodzi się z pokoju do pokoju. Piosenek nagraliśmy trochę więcej, więc niektóre musieliśmy odrzucić – nie dlatego, że były słabsze, ale dlatego, że nie było ich jak ułożyć. Wiedziałem, że chcę zacząć „Zabawą” a zakończyć „Grzeczny Bądź”, a całą resztę trzeba było jakoś tak poukładać, żeby się dało tego słuchać.

Są na tym albumie słyszalne elementy niczym z muzyki filmowej, jak np. w intro do utworu „Dystans”.

Krzysztof Zalewski: Akurat smyki i riff z „Dystansu” to dzieło Andrzeja Markowskiego, mojego przyjaciela-basisty, z którym współpracuję od wielu lat. On ma jakiś taki sznyt filmowy.

Instrumentarium, z którego korzystałeś przy tworzeniu tej płyty, jest dość imponujące. Jak zamierzasz „przetransferować” to wszystko na granie na żywo?

Krzysztof Zalewski: To żaden problem, graliśmy już ten jeden premierowy koncert. Wiadomo, jak nagrywaliśmy w studio, to wygląda trochę inaczej, ale my nie używamy nigdy komputerów, natomiast już przy tych dużych scenach, Gienia, czyli Andrzej Markowski, korzysta z MPCtki, jakiegoś samplera Elektrona. Są numery, gdzie niektóre ślady wypuszcza z tego urządzenia, albo są tam podzielone na jakieś segmenty, gdy musi odpalić tu zwrotkę, tu refren, tu jakiś klawiszowy instrument, który jest ważny dla piosenki i jest wyzwalany w ten sposób. Inaczej nie poradzilibyśmy sobie, musielibyśmy zaprzęgnąć więcej rąk do pracy, żeby to wszystko zagrać na żywo. Na „Zabawie” zależało mi na tym, żeby na niczym nie grać, żeby pobiegać po scenie i poskakać, bo to jest jednak dla publiczności i dla mnie dużo więcej, gdy mogę energię tego numeru jeszcze podbić tańcem. Więc używamy jakichś MPCetek, samplerów, jakieś takie rzeczy w niektórych numerach. Ale czasami trzeba przearanżować trochę numery, tak żeby dało się to zagrać. Nie bierzemy kwartetu smyczkowego do „Wszystko będzie dobrze” tylko zrobiliśmy to tak, że niektóre melodie ja imituję grając na klawiszach, niektóre imituje Szymon Paduszyński, który gra na drugiej gitarze i jakby oddajemy ducha piosenki. Myślę, że tak jest lepiej, niż znowu wypuszczać smyczki z samplera, bo to jednak nie do końca to. Policzyłem, jak nagrywaliśmy w studio, że mieliśmy trzynaście „parapetów”, a na scenie mamy pięć, więc trzeba było z czegoś zrezygnować.

- Advertisement -

Z racji, że większość roku spędzasz w trasie, jak wygląda Twój proces kompozycyjny, jak zbierasz pomysły na teksty, melodie?

Krzysztof Zalewski: Zdarza mi się, że biorę gitarę akustyczną do pokoju, brzdąkam i nagrywam na telefon, czasem znajdę jakiś fragment, który mi „siądzie”. Ale najczęściej od dłuższego czasu bierze się to z mojego zestawu solo-aktowego, z oprogramowaniem Ableton, gdzie odpalam nowy projekt, w którym mam wszystkie instrumenty podłączone i w zależności co mi wpadnie, wymyślam melodie. Czy to łupiąc na gitarze i śpiewając, wynajdując jakiś fajny fragment riffu, czy czasami tak jak było przykładowo w przypadku „Tylko nocą” z nowej płyty, gdzie męczyłem się z cztery godziny z jakimiś numerami i mi nie szło. Stwierdziłem, że już nie mam siły, to sobie tak dla żartu spróbuję zrobić coś a’la Billie Eilish – zapętliłem sobie bit na SPDSie i w 15 minut zrobiłem cały numer na Moogu. Potem wymyśliłem do tego melodię i później męczyłem się z tekstem. Zazwyczaj najpierw robię muzykę, a kiedy już melodia naprowadza mnie na jakiś klimat, to szukam pomysłu na tekst i piszę bardziej w strumieniu świadomości, a potem dopiero wyciągam co lepsze wersy i łamie jakoś tę frazę, żeby mi się zgrała z melodią, którą wymyśliłem wcześniej.

Przytoczyłeś Billie Eilish, a jakie inspiracje towarzyszyły Tobie przy tej płycie? Czy raczej niezmiennie będzie tu Bowie…

Krzysztof Zalewski: David Bowie i Beatlesi, zawsze. A w kontekście tej płyty to myślę, że na pewno LCD Soundsystem, trochę Talking Heads, trochę wspomniana Billie Eilish, myślę, że trochę słychać tam również The Police, trochę Eltona Johna, Queen. Tych ostatnich zawsze będzie słychać u mnie w twórczości bo jestem ich maniakiem. Chyba tyle, więcej grzechów nie pamiętam.

Skoro określiłeś się jako maniak Queen i przywołałeś Eltona Johna, jak odebrałeś nie tak dawne ekranizacje kolejno: Bohemian Rhapsody i Rocketman?

Krzysztof Zalewski: Rami Malek był świetny , tak samo jak ten facet, który podkładał mu głos przy scenach śpiewu. Film momentami był fajny, a chwilami mnie rozczarował. Myślę, że to, że w proces jego powstawania mieli wgląd żyjący członkowie zespołu, mogło go trochę zepsuć, zrobił się taki film familijny. Chociaż ja pamiętam jako dziecko Freddiego, i tamte wspomnienia przy tym filmie wróciły. Rocketman z kolei był genialny, wywalił mnie na plecy. Samo to, że ten film się zaczyna od meetingu AA, to jest też niezłe. W warstwie muzycznej Bohemian Rhapsody był świetny, tylko być może był trochę za bardzo „dla dzieci”, że nie było tam orgii, kokainy itd. Ale też z drugiej strony pomyślałem sobie, że ja największym fanem Queen byłem jak miałem 10-12 lat. Więc jakbym wtedy chciał pójść na to do kina, to bym mógł.

Rok jest szczególny, więc trudno pytać Ciebie o plany na najbliższe miesiące, ale rozpatrując jednak scenariusz, gdzie w 2021, choć w nowej rzeczywistości, to koncerty na żywo wrócą na większą skalę, zapytam: jakie są plany na promocję tego materiału?

Krzysztof Zalewski: Oczywiście przede wszystkim chcemy grać te koncerty. Na razie obostrzenia się zwiększają, więc liczymy się z tym, ze będziemy przenosić te trasy i będziemy grać wiosną. Ale myślę, że takim naszym głównym celem będzie przygotowanie lata, i to jak najszybciej, właściwie już, żeby wykorzystać moment. Jak otworzą się drzwi i wszyscy zaczną grać to trzeba będzie być przygotowanym.

Czy w jakiś sposób mimo tej pandemii, w całej sytuacji paradoksalnie odnalazłeś jakieś plusy?

Krzysztof Zalewski: Wiesz, ja grałem ostatnich parę lat po sto koncertów rocznie mniej więcej, więc mojej nieobecności w domu było sporo. Przy posiadaniu małego dziecka było bezcenne, że mogłem spędzić więcej czasu w domu i patrzeć, jak syn się rozwija. Myślę, że to największy plus dla mnie. Poza tym czekam, aż to się skończy i będziemy mogli ruszyć w trasę, bo jednak koncerty to jest coś, bez czego nie mogę żyć.

Do tego dochodzi kwestia kontaktu z publicznością. Z roku na rok widać, jak budzisz w sobie to „zwierzę sceniczne”, jak sam odnajdujesz się w tym kontekście na przestrzeni ostatnich lat?

Krzysztof Zalewski: Im dalej w las tym bardziej kocham to, co robię i tym łatwiej jest mi to robić i tym bardziej czuję się na scenie jak w domu. Zawsze jeszcze przed wyjściem na scenę towarzyszy mi stres, który jest jeszcze większy przy tych występach solo-aktowych, ale w momencie, kiedy już wychodzę na scenę i zaczynam grać, to on znika. Na pewno podczas solo-aktów utrzymanie kontaktu z publiką jest dużo trudniejsze, bo jednak jestem przywiązany do stołka perkusyjnego, nie mogę pobiegać po scenie. Z drugiej strony jest to trochę bardziej cyrkowe, więc ludzie patrzą jak na człowieka na linie – czy spadnie, czy dojdzie na drugi brzeg. Ale z zespołem to faktycznie jest to kwestia wprawy i tego, że ja to naprawdę szalenie lubię. Ta radość jest autentyczna i niewymuszona. Mówiłem to już wielokrotnie, że zdarzało mi się wyjść na scenę z gorączką, grałem nawet koncert mając grypę żołądkową i czułem się jak zbity pies, a w momencie, gdy zaczynaliśmy grać, ta adrenalina i energia od ludzi nagle sprawiała, że zapominałem o tym, że coś mi jest i bawiłem się świetnie. I to też jest chyba proces, bo pamiętam jak graliśmy po „Zeligu” koncert na Męskim Graniu w Żywcu, który był transmitowany do sieci i ja strasznie przeżywałem to, że tam 10 tysięcy ludzi będzie to oglądać, że to „największy koncert w moim życiu i musi to wyjść perfekcyjnie”, byłem tak spięty, że w drugim numerze zaczęliśmy grać „Gatunek”, numer który jest w innym stroju, a ponieważ nie miałem drugiej gitary, to pożyczyłem od Michała Wiraszko, który miał takiego nowego, ślicznego Gibsona, drogą gitarę. Przez to, że nie miała straplocków, po zagraniu pierwszego akordu rąbnęła twarzą w dół. W tym momencie było po koncercie, wyglądałem jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody, cały mokry, oczywiście wszystko było zaśpiewane i zagrane poprawnie do końca, ale ja już zero energii, byłem po prostu sztywny. Takie rzeczy się zdarzają, że coś przestaje grać, gitara się wywróci, ale teraz mi to w ogóle nie burzy nastroju, potrafię to obrócić w żart, pokazując publice, że to uroki grania na żywo

Fajnie powiedziałeś w kontekście koncertu w Żywcu o największym występie w Twoim życiu. Kilka lat później miałeś wreszcie możliwość zagrać, i to dwukrotnie, na największym w kraju i jednym z największych festiwali na świecie – Pol’and’Rock Festival. W 2019 roku wystąpiłeś tam na dużej scenie, przed kilkusettysięczną publicznością.

Krzysztof Zalewski: Tak, tylko że przez to, że zazębiło się to z trasą „Męskiego Grania”, mogliśmy tam zagrać tylko o danej godzinie, i zagraliśmy tam dość wcześnie, o ile się nie mylę około 17-ej. Ale i tak, nawet w pełnym słońcu było tam z ćwierć miliona ludzi! Mogłem wreszcie wyskoczyć sobie w tłum, więc to było fajne.

Fajnym, symbolicznym momentem tego koncertu było wyjście na scenę pary państwa młodych i taniec Jurka Owsiaka z panną młodą w trakcie jednego z Twoich utworów.

Krzysztof Zalewski: Tak, potem spotkałem ich jeszcze na koncercie w Poznaniu, na którym się pojawili, to było urocze.

W Kostrzynie na spotkaniu z fanami i prasą powiedziałeś, że nigdy wcześniej, za młodu, nie miałeś okazji jeździć na Przystanek Woodstock [dawny Pol’and’Rock – przyp. red]. Stwierdziłeś, że jeśli masz odwiedzić ten festiwal, to jako jeden z wykonawców. Gdy tak się stało, zagrałeś tam dwa lata z rzędu – z czego pierwszy jeszcze na tzw. „Małej Scenie”, który, jak rozmawialiśmy, i tak zgromadził ponad 70 tys. osób. Jak wspominasz oba te koncerty?

Krzysztof Zalewski: Niesamowicie! Na pierwszym występie miałem wrażenie, że jeszcze dosłownie szczypta adrenaliny i ściągnę sobie majtki przez głowę. Mimo, że wiedziałem, „z czym to się je”, czego się spodziewać, to i tak było wielkie zaskoczenie. Że będzie tam olbrzymia masa ludzi – na co byłem przygotowany – ale jest to zupełnie innego rodzaju tłum, niż na wszystkich innych festiwalach, na których grałem. To, co naprawdę rzuca się od razu w oczy, to że nie ma telefonów komórkowych w powietrzu i ludzie jakoś bardziej przeżywają tu i teraz, to co się dzieje. To jest niesamowite, jakby się cofnąć w czasie. Faktycznie, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy w moim życiu, ten pierwszy koncert na „Woodstocku”. Kiedy graliśmy „Gatunek” i zacząłem ludzi zachęcać, żeby zrobili ze mną falę, animować ich, i nagle po prostu do ostatniego rzędu 70 tysięcy ludzi robi z tobą taki ruch, albo wszyscy śpiewają na całe gardło, możesz ich zostawić i oni nadal śpiewają, to było piękne doświadczenie, dobrze że graliśmy tam później w pełnym słońcu, bo jeszcze nam zostaje, jako cel do spełnienia, zagranie na dużej scenie nocą. Na pewno jest to piękny festiwal, cieszę się, że on jest i cieszę się, że miałem okazję tam zagrać dwa razy. Myślę, że dla każdego muzyka jest to uhonorowanie i spełnienie marzeń, żeby wyjść na taką scenę i zagrać przed taką publicznością.

Dodatkowo ten ubiegłoroczny stagediving.

Krzysztof Zalewski: Miałem takie poczucie, że tyle lat gram na scenie i nigdy nie miałem okazji skoczyć w ludzi, więc nareszcie się to udało.

Skoro jeszcze nie powiedziałeś tam ostatniego słowa, miejmy nadzieję, że usłyszymy Cię na tej scenie ponownie, z nowym materiałem.

Krzysztof Zalewski: Również mam taką nadzieję, niech tylko skończy się ta przeklęta pandemia. Zobaczymy, co przyniesie czas, ale marzy mi się, żeby jeszcze raz tam zagrać swój koncert, być może rozbić go na dwa, zaprosić kilku gości i połączyć z segmentem poświęconym Niemenowi.

Koniec ubiegłego roku to również Twój specjalny występ w ramach powracającego do Polski formatu Red Bull SoundClash, w którym „zmierzyłeś się” muzycznie z Grubsonem. Czy mógłbyś opowiedzieć nieco o kulisach tego projektu? Wiem, że z dużym wyprzedzeniem przygotowywaliście się do tego listopadowego koncertu.

Krzysztof Zalewski: Tak, całe wakacje się spotykaliśmy, bo były prośby z góry, żeby już wybrać numery itd.

Na ile mieliście swobodę w doborze repertuaru i wpływ na format jako taki?

Krzysztof Zalewski: Wiadome było jakie są konkurencje i poza tym, że musieliśmy się trzymać ustaleń ich dotyczących, mieliśmy dużą swobodę, wszystkie pozostałe rzeczy należały do nas, więc te style muzyczne, które „losował” nam DJ, też z Grubsonem przedyskutowaliśmy. Jak je zrobić, żeby to pasowało, żeby było jak najdalsze od tego co gramy na co dzień, ale żeby jednak znaleźć jakąś wspólną drogę. Musieliśmy wymyślić jaki cover zagramy wspólnie itd., to bardzo piękne doświadczenie. Jak grałem z Moniką Brodką przez bodajże cztery lata, to piosenkę „Krzyżówka dnia” grałem przez ten czas chyba w siedmiu aranżacjach. Monika lubi przed każdym wyjazdem na plenerowe koncerty przearanżować wszystkie numery. Ja tak nie mam, wolę dołożyć jakiś cover, a przede wszystkim robić nowe piosenki. Ale każdy robi po swojemu, i tu była możliwość, że z tego koncertu w ramach Red Bull SoundClash zostały nam świetne aranże m.in. „Kuriera” w formie lat 20-tych, gdzie mogłem zagrać sobie na klarnecie, na którym długo nie grałem; czy wersja disco piosenki „Podróżnik”, która w oryginale jest gitarową balladą. Więc takie rzeczy były super, nie mówiąc już o wersji „Piejo kury piejo” Grzegorza Ciechowskiego, którą też musimy sobie odświeżyć i jak w końcu będzie można wrócić do koncertowania, to być może jeszcze ją przypomnimy słuchaczom. Także na pewno była to niezła imprezka!

Jednym z elementów tego show była tzw. „Dzika Karta”, w ramach której Ty i Grubson zaprosiliście do swoich występów gości. Czy znaliście ich przed koncertem, czy to była rzeczywista wzajemna niespodzianka dla Was? [Krzysiek zaprosił wtedy na scenę Darię Zawiałow i Jarosława Boberka, Grubsona wsparli z kolei Beata Kozidrak i Łukasz „Lotek” Lodkowski – przyp. MW]

Krzysztof Zalewski: To było rzeczywiście trzymane w tajemnicy do końca, i faktyczne zaskoczenie. W trakcie koncertu byłem skupiony na swoich rzeczach, ale było miło. Panią Beatę znam z Lublina, może nie na niwie towarzyskiej, ale gdy jeszcze tam mieszkałem miałem przyjemność po „Pistolecie” [pierwszym albumie Krzyśka wydanym w ramach wygranej w programie „Idol” – przyp. red.] grać na wspólnej scenie. Nie jestem natomiast zbytnio zagłębiony w polską scenę stand-upu, więc szczerze mówiąc, nie kojarzyłem „Lotka”, ale niektóre jego żarty rzeczywiście były bardzo zabawne.

Na koniec naszej rozmowy zapytam przewrotnie, może wracając do tytułu Twojego albumu „Zelig”. Czy po tych latach doświadczeń i przebicia do mainstreamu, czujesz się wciąż w tym show-businessie jak tytułowy Zelig, bohater z filmu Woody’ego Allena?

Krzysztof Zalewski: Myślę, że już nie. Wtedy ten Zelig to było rzeczywiście takie odzwierciedlenie bohatera filmu Allena. Taki trochę człowiek bez charakteru, „people-pleaser”, everyman. Przez to, że chciał się przypodobać każdemu, to też przed każdym zmieniał skórę, więc to było takie trochę autoironiczne, z drugiej strony miało też podkreślić fakt, że płyta „Zelig” jest bardzo eklektyczna i skaczę tam z gatunku na gatunek, i to mi zostało, że lubię bawić się gatunkami. Na „Zabawie” też jest mnóstwo gatunków muzycznych zebranych w jeden garnek, ale na pewno przestałem być takim Zeligiem, teraz czuję się bardziej komfortowo w własnej skórze, nie muszę nikogo udawać. Więc, kiedy wchodzę w disco, to jestem ja a nie jakaś wersja mnie, którą ja sobie tylko wyobrażam, że tak powinien wyglądać człowiek grający disco.

Rozmawiał: Michał Wawrzyniewicz

Zdjęcia: Marcin Kempski

 

Strona internetowa artysty: www.krzysztofzalewski.com

TAGI: Krzysztof Zalewski
Udostępnij ten artykuł
Facebook Twitter Whatsapp Whatsapp LinkedIn Email Drukuj
Udostępnij
Poprzedni artykuł Liquid Tension Experiment Liquid Tension Experiment powraca
Następny artykuł Sonic Instruments S-Board Sonic Instruments S-Board – modularny procesor efektów

Najnowsze artykuły

Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
wideoWydarzenia/Muzycy

Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Yamaha FGDP-50 (fot. Yamaha)
NewsyPerkusja

FGDP-50 i FGDP-30 firmy Yamaha z nagrodą za wzornictwo

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
wideoWydarzenia/Muzycy

Kali Uchis wydała album „Sincerely”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
sE Electronics sE7 sideFire (fot. sE Electronics)
NagłośnienieNewsyStudio

sE7 sideFire – nowy mikrofon pojemnościowy firmy sE Electronics

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
„Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
FilmMuzyka pod lupąwideo

„Thunderbolts*” – muzyka pod lupą

Grzegorz Bartczak | Muzyk FCM 2025-05-08
Novation Launch Control XL [MK3] (fot. Novation)
KlawiszeNewsyStudio

Nowa wersja kontrolera Launch Control XL firmy Novation

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-08
Edyta Górniak „Dotyk” (fot. Pomaton EMI)
wideoWydarzenia/Muzycy

30 lat albumu „Dotyk” Edyty Górniak

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-08

Może Ci się również spodobać

kilka czułości (fot. kilka czułości)
Wywiady

kilka czułości – wywiad z cyklu „Bez Mamony”

Moją rozmówczynią jest dzisiaj Anna Kamińska – założycielka indie-folkowego…

2025-04-30
Tygodnik

Tygodnik 15/2025 (510)

Dzięki rozdzieleniu tegorocznych Fryderyków na trzy oddzielne gale, laureatów…

2025-04-08
Gala Muzyki Rozrywkowej Fryderyk 2025 (fot. Ada Kopeć-Pawlikowska)
ImprezyRelacje

Gala Muzyki Rozrywkowej Fryderyk 2025 w Krakowie – fotorelacja

W tym roku – po raz pierwszy w historii…

2025-04-07
„Gwiazdy dla Autyzmu 2025” (fot. Sobiesław Pawlikowski)
ImprezyRelacje

Julia Pietrucha, Krzysztof Zalewski i Orkiestra Wieniawa – Koncert GWIAZDY DLA AUTYZMU 2025 w Krakowie

Już po raz dziewiąty w Nowohuckim Centrum Kultury odbył…

2025-04-06
Muzyk
Muzyk.net

MUZYK jest jedynym magazynem branży sprzętu muzycznego w Polsce o tak szerokiej rozpiętości merytorycznej i docieralności do użytkowników instrumentów muzycznych, sprzętu muzycznego i studyjnego.Ukazuje się od stycznia 1993 roku najpierw jako miesięcznik drukowany i portal internetowy, a od 2020 roku jako tygodnik Online i portal internetowy.Na łamach MUZYKA zamieszczane są treści przeznaczone zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych użytkowników sprzętu muzycznego, a także informacje dotyczące artystów, płyt i wydarzeń muzycznych. Przekłada się to na wysokie statystyki. Portal Muzyk.net zanotował średnio w 2022 roku prawie milion odsłon miesięcznie.

Odwiedź

3.9kZalajkuj
1.9kObserwuj
1kObserwuj
183Subskrybuj
377Obserwuj

Serwisy

  • Klawisze
  • Studio
  • Software
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Mobilne
  • Perkusja
  • AudioVideo
  • Dęte
  • DJ
  • Smyczki
  • Oświetlenie

Na skróty

  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • wideo
  • Klawisze
  • Imprezy
  • Studio
  • Software
  • Testy
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Yamaha
  • Relacje
  • Sennheiser
  • Artykuły
  • Recenzje
  • Arturia
  • Płyty CD
  • Casio
  • Mobilne
  • Zoom
  • Steinberg
  • Perkusja
  • Novation
  • Tygodnik
  • Film
  • AudioVideo
  • Focusrite
  • Neumann
  • iOS
  • Roland
  • nowa płyta
  • Felietony
  • O nas
  • Reklama
  • Regulamin
  • Polityka prywatności
  • Kontakt
  • Praca
Czytasz: Krzysztof Zalewski – wywiad
Udostępnij

ZASTRZEŻENIE: dokładamy wszelkich starań, aby zachować wiarygodne dane dotyczące wszystkich prezentowanych informacji. Dane te są jednak dostarczane bez gwarancji. Użytkownicy powinni zawsze sprawdzać oficjalne strony internetowe, aby uzyskać aktualne warunki i szczegóły.

Copyright (C) Muzyk 2024
Welcome Back!

Sign in to your account

Lost your password?