Monitory studyjne to obok mikrofonów i przedwzmacniaczy mikrofonowych przedstawiciele „dinozaurów analogowej techniki” wciąż obecnej w naszych studiach. Właśnie otrzymaliśmy do testu nowy model aktywnych monitorów KRK – VXT 6. Duże, ciężkie, o nietypowym kształcie – zobaczmy, co sobą reprezentują.
OPIS
KRK to znana i ceniona firma amerykańska, od dawna produkująca monitory studyjne. „Znakiem firmowym” KRK są charakterystyczne żółte kevlarowe membrany głośników niskotonowych – i takie właśnie głośniki ma testowany monitor VXT 6. Jak sama nazwa wskazuje, głośnik niskotonowy ma średnicę sześciu cali. VXT 6 to „średni” zestaw z serii VXT – oprócz niego produkowane są również modele VXT 4 i VXT 8. Za najwyższe pasmo odpowiedzialny jest wysokotonowy kopułkowy głośnik z membraną jedwabną. Zestawy są dwudrożne i mają też oddzielne wzmacniacze mocy – w przypadku VXT 6 wzmacniacze mają moc 60 W i 30 W. Obudowa zestawu, typu bass-reflex, jest dość nietypowa, większa niż to zwykle w przypadku monitorów tej klasy bywa, ale to nie wszystko – po pierwsze wykonana jest z tworzywa sztucznego, a po drugie nie ma tradycyjnego prostopadłościennego kształtu. Z pewnością zwiększa to sztywność i zmniejsza rezonanse, natomiast utrudnia położenie monitora na boku oraz położenie czegoś (choćby płyty, po którą „ktoś jutro wpadnie”) na samym monitorze. Jak zwykle w monitorach studyjnych głośniki nie są niczym osłonięte, ale firma oferuje opcjonalny „grill” ochronny na oba głośniki. Mimo „plastikowej” obudowy zestawy są bardzo ciężkie – 14 kg to nie są żarty. Wielkość i masa wzbudzają szacunek, który nie znika po „puknięciu” w membranę głośnika niskotonowego – te „paczki” chyba „schodzą” dość nisko.
Z tyłu sporo ciekawostek. Najpierw łyżka dziegciu – pokrętło regulacji czułości nie istnieje – to nie jest pokrętło, tylko cieniutka plastikowa ośka potencjometru o średnicy 4-5 mm, w dodatku bez zaskoków – jak tak, to zdecydowanie wolałbym brak regulacji albo lepiej trzypozycyjny przełącznik. Wprawdzie instrukcja wspomina coś o konieczności regulacji czułości w systemach surround, ale ośka 4 mm to jednak lekka przesada. Natomiast ciekawie rozwiązano wszystkie przełączniki – są to zwykłe miniaturowe przełączniki „hebelkowe”, ale przed przypadkowym przełączeniem chronione są przy pomocy plastikowych przezroczystych nakładek – przestawić je można z boku śrubokrętem lub innym podobnym narzędziem, nawet „grzebiąc po omacku” z tyłu (w poszukiwaniu wyłącznika sieciowego na przykład) nie przełączymy ich przypadkiem – dobry pomysł. Wejście to standardowe już gniazdo Neutrik combo, czyli XLR i jack symetryczny, a gniazdo sieciowe i wyłącznik dopełniają całości. Przełączników jest sporo – rzadko spotykane odcięcie masy na wejściu (GROUND LIFT) zapobiegające powstawaniu pętli mas, trzypozycyjna regulacja skrajów pasma, aktywacja układu AUTO MUTE wyłączającego monitory po dwudziestu minutach ciszy oraz włącznik limitera – tak, te monitory wyposażone są w limiter utrudniający (tylko utrudniający, bo przecież dla chcącego nic trudnego) uszkodzenie cennego sprzętu. Monitory na spodniej ściance mają naklejoną twardą piankę stabilizującą ich położenie na każdej powierzchni oraz otwory pozwalające na zamocowanie ich za pomocą uchwytów OMNI MOUNT.
Przełącznik HF ADJUSTMENT pozwala na półkową korekcję pasma powyżej 2 kHz – w trzech skokach: -1 dB, 0 dB oraz +1 dB. Jest to chyba najmniejszy z możliwych zakres i nie trzeba być prorokiem, żeby stwierdzić, że regulacja będzie ledwo słyszalna – bo tak jest w rzeczywistości. Z drugiej strony potrzeba większego zakresu w przypadku profesjonalnego sprzętu świadczy najprawdopodobniej o problemach z pomieszczeniem lub słuchem, a zresztą i tak po paru próbach zostawiłem przełącznik w pozycji neutralnej. Więcej uwagi wymaga przełącznik LF ADJUSTMENT, również trzypozycyjny, o pozycjach opisanych jako WHOLE (NORMAL), QUARTER oraz HALF – jak widzimy, regulacja najniższego zakresu pasma polega na ustawieniu przełącznikiem miejsca, w jakim stoją monitory: w wolnej przestrzeni, przy jednej ścianie czy przy dwóch. Ponieważ bliskość płaszczyzn wzmacnia odtwarzanie najniższych częstotliwości, położenie WHOLE pozwala na uzyskanie najszerszego, niekorygowanego pasma przenoszenia, a dwie pozostałe pozycje przełącznika osłabiają przenoszenie w zakresie najniższych częstotliwości. Nie jest to rozwiązanie wszystkich potencjalnych problemów, ale z pewnością może się przydać. Większość monitorów aktywnych ma diody wskazujące na przesterowanie wzmacniacza, nie inaczej jest w przypadku testowanych zestawów, ale tu mamy do dyspozycji dodatkowe możliwości: możemy diodę całkowicie wyłączyć (żeby nas nie denerwowała, bo po co), włączyć, żeby informowała o niebezpieczeństwie oraz włączyć limiter, zdecydowanie utrudniający uszkodzenie sprzętu, ale też, o czym lojalnie ostrzega instrukcja, zmieniający brzmienie. Czyli – do zgrania limiter wyłączamy, ale do nagrań, na przykład basu albo perkusji może być całkiem przydatnym dodatkiem. Miłym dodatkiem, rzadko spotykanym w tego rodzaju sprzęcie jest możliwość odcięcia masy sygnałowej za pomocą przełącznika GROUND LIFT. Ze zjawiskiem pętli mas (jeżeli wystąpi) można sobie oczywiście poradzić, preparując odpowiednie kable, ale przełącznik jest z pewnością rozwiązaniem daleko bardziej eleganckim. Również rzadko spotykaną funkcją jest wyłączanie monitorów po około dwudziestominutowym okresie bezczynności – oczywiście nie jest to równoznaczne z wyłączeniem wyłącznikiem sieciowym, ale sens ma, a zawsze istnieje możliwość nie korzystania z tej funkcji.
TESTUJEMY
Zwykle monitory tego typu porównuję z klasycznym już wzorcem – Yamaha NS-10. Na szczęście od jakiegoś czasu równie często pracuję z trochę bardziej nowoczesnym sprzętem – monitorami produkcji krajowej APS, tak więc wnioski mogą być bardziej „obiektywne”. Wprawdzie moje APS-y mają ośmiocalowy głośnik niskotonowy i znacznie większą niż testowane KRK VXT 6 moc, ale za to „jamaszki” są mniejsze, cichsze i „gorsze”, więc miałem w studiu pełen przekrój.
Pierwsze wrażenie – nooo, nieźle! Dół, jak na rozmiary głośnika niskotonowego bardzo solidny, wydaje się to być zasługą obudowy – sztywnej i przede wszystkim dużej. W tej sytuacji NS-10 w obudowie zamkniętej zupełnie nie mają szans, przynajmniej w dole pasma. A jak z środkiem pasma? KRK VXT 6 to monitory nowoczesne, i mają zupełnie inny „środek” niż NS-10 czy w sumie dość podobne do nich APS-y – bardziej „wycofany”, choć w żadnym wypadku nie schowany. Nie jest to „uśmiech dyskoteki” charakterystyczny dla malutkich, tanich monitorów, jest to po prostu brzmienie podobne to tego, jakie lubią przeciwnicy „wybitego” środka w NS-10. Góra, dzięki zastosowaniu jedwabnych kopułek brzmi tak, jak lubię – łagodnie, niezbyt ostro, za to precyzyjnie, na pewno czyściej niż w NS-10. Brzmienie całości jest mocne i dość twarde, choć nie do końca. Realistycznie deklarowane pasmo przenoszenia (49 Hz, ale przy bardzo małym spadku 1.5 dB) oznacza, że do nowoczesnych rodzajów muzyki bez „czegoś większego” być może się nie obejdzie – bo wprawdzie bas jest dość imponujący, ale musimy mieć świadomość, że pewnych rzeczy po prostu nie będziemy mogli usłyszeć. Mimo pewnej „tendencji” brzmieniowej w kierunku nowoczesnej muzyki, również ślady wokalne dobrze przenoszone są przez testowane monitory i prawdopodobnie bez problemu miks wykonany na KRK „przetransponuje się” na sprzęt konsumencki. Ważne jest, że mimo sporych rozmiarów i „dobrego” dołu najniższy zakres pasma daje się bez trudu kontrolować i jest „konkretny” a nie zbytnio „przesadzony”, czego szczerze mówiąc trochę się obawiałem. W porównaniu z zestawami APS wychodzi na wierzch wada większości monitorów aktywnych – niezbyt duża moc. Chęć zapewnienia szerokiego pasma przenoszenia skutkuje małą skutecznością, to zasada stosująca się do wszystkich monitorów, w związku z tym wzmacniacze mają często wręcz absurdalne moce, a monitory wcale nie muszą ogłuszać – po prostu grają czysto z dużą głośnością. „Zaświecenie” diody wskazującej przesterowanie w monitorach APS nie jest łatwe, w testowanych monitorach… znacznie łatwiejsze. Oznacza to, że limiter rzeczywiście może mieć sens, zwłaszcza podczas długich sesji z klientami nie do końca znającymi zasady pracy w studiu, kiedy brzmienie z powodu zmęczenia łatwo zastępujemy głośnością (żeby już sobie poszli). Przełączniki regulujące skraje pasma przenoszenia mają niewielki zakres (zwłaszcza góra), więc po paru próbach pozostawiłem je w pozycjach „fabrycznych”. Niewielki zakres regulacji nie jest w żadnym wypadku wadą, te przełączniki nie mają zastępować korektora graficznego ani właściwie przygotowanego pomieszczenia odsłuchowego.
PODSUMOWANIE
Monitory to dość konkurencyjny rynek, wybór jest spory, i wśród tańszych i wśród droższych propozycji. Firma KRK cieszy się dobrą renomą w kręgach twórców szeroko pojętej muzyki elektronicznej, nowy produkt z pewnością pomoże tę renomę podtrzymać. KRK VXT 6 to bardzo solidny sprzęt, zaskakujący możliwościami i brzmieniem. Oczywiście, trzeba posłuchać przed zakupem, ale na pewno wśród kandydatów powinny znaleźć się testowany model. Cena w normie, atrakcyjny wygląd no i znana z wielu zdjęć żółta membrana to oprócz dobrego i „nieprzesadzonego” brzmienia atuty KRK VXT 6.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Moc wzmacniaczy: 60 W (LF) + 30 W (HF)
Głośniki: niskotonowy 6”, wysokotonowy 1”
Pasmo przenoszenia: 49 Hz – 22 kHz (±1.5 dB)
Korekcja: HF Adjust (+1 dB/Flat/-1 dB @ >2 kHz), LF Adjust (Whole/Quarter/Half)
Inne funkcje: System Level, Auto Mute
Złącza:INPUT [combo XLR/jack]
Wymiary: 368 × 263 × 246 mm
Ciężar: 12 kg
Cena: 1645 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Rosoła 9
02-796 Warszawa
tel. (022) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.krksys.com
Test ukazał się w numerze 7/2008 miesięcznika Muzyk.