Czas biegnie nieubłaganie, o czym w tym roku przekonali się m.in. użytkownicy programu FL Studio. Aplikacji tej stuknęła właśnie „dwudziestka”, a stojąca za nią belgijska firma Image-Line postanowiła uczcić te urodziny w wyjątkowy sposób, akcentując dwie dekady obecności na rynku. Zdecydowano się nieco „nagiąć” rzeczywistość i wprowadzoną w połowie roku nową wersję programu oznaczono właśnie liczbą nawiązującą do jubileuszu, „przeskakując” kilka numerów. Oczywiście udostępniając FL Studio 20 jej twórcy nie ograniczyli się jedynie do uczczenia tej okrągłej rocznicy i swego wieloletniego dorobku, lecz zaimplementowali w programie szereg nowości zwiększających nie tylko jego możliwości, ale i grono potencjalnych użytkowników.
Cofnijmy się jednak najpierw nieco w czasie. Historia testowanej aplikacji, Image-Line FL Studio 20, rozpoczęła się pod koniec lat 90. XX wieku kiedy to Didier Dambrin opracował prosty 4-kanałowy perkusyjny sekwencer MIDI o nazwie Fruity Loops. Chociaż ta pierwsza wersja programu z przełomu 1997 i 1998 roku nigdy nie była udostępniona publicznie (ale jej demo spotkało się z dużym zainteresowaniem) to stała się punktem wyjścia do prac nad rozwojem aplikacji przeznaczonej do tworzenia muzyki. Swoim początkom program FL Studio (nowa nazwa ta pojawiła się wraz z jego czwartą odsłoną w 2003 roku) zawdzięcza zresztą swą specyfikę. Aplikacja firmy Image-Line nie jest bowiem typowym programem DAW lecz ma własną strukturę wewnętrzną i filozofię pracy, częściowo wywodzącą się właśnie z prostego sekwencera krokowego. Można powiedzieć, że mimo wieloletniego rozwoju i obudowywania go dodatkowymi sekcjami, funkcjami i narzędziami, program ten zachował własną tożsamość nie tylko utrzymując wierne grono użytkowników, ale i zdobywając kolejnych.
Tak jak w różnych sektorach rynku instrumentów i sprzętu muzycznego, tak samo wśród poszczególnych grup oprogramowania do tworzenia i produkcji muzyki panuje spora konkurencja. Programy DAW nie są tu wyjątkiem, tym bardziej że co jakiś czas do aplikacji mogących pochwalić się wieloletnią obecnością na rynku dołączają nowe, pragnąc zdobyć jak największe grono użytkowników – także kosztem innych. Oczywiście wiele DAW’ów ma rzesze wiernych „fanów” korzystających z nich od lat, ale każdy z producentów mimo wszystko musi mieć się na baczności. Dlatego też poszczególne firmy starają się dość regularnie aktualizować swoje aplikacje, zarówno dokonując drobniejszych korekt, jak i co jakiś czas robiąc większy krok naprzód. Wiadomo, że nie każda aktualizacja przynosi ze sobą rewolucyjne zmiany, ale ważne jest aby reagować na ruchy na rynku i wsłuchiwać się w uwagi użytkowników, a także próbować ich zaskakiwać. Taką praktykę obserwować można było przez lata także w przypadku Fruity Loops i FL Studio. W ciągu dwudziestu lat firma Image-Line intensywnie rozwijała swój program rozszerzając jego możliwości, a między każdą dużą aktualizacją wiążącą się ze zmianą „numeru” użytkownicy otrzymywali mniejszą lub większą liczbę drobniejszych update’ów.
WYBIERAMY WERSJE FL Studio 20
Podobnie jak poprzednie wersje, także FL Studio 20 jest oferowany w kilku odmianach różniących się funkcjami, a przede wszystkim dostępnymi w nich wirtualnymi instrumentami i efektami. Najprostsza odmiana FL Studio to Fruity Edition mająca „na pokładzie” najmniejszą kolekcję wtyczek, pozbawiona części funkcji, w tym chociażby obsługi klipów audio czy możliwości nagrywania sygnałów audio. Druga wersja, którą otrzymaliśmy do testu, to Producer Edition. Oferuje ona nieco więcej instrumentów i efektów, a także wspomniane wyżej funkcje niedostępne w najtańszej wersji. Do tego dochodzi chociażby edytor/rejestrator audio o nazwie Edison. Poza tymi dwoma odmianami w ofercie firmy Image-Line znajdują się jeszcze dwie będące pakietami obejmującymi dodatkowe wtyczki – Signature Bundle i All plugins Bundle. Oczywiście poszczególne odmiany FL Studio 20 różnią się także ceną. W przypadku dwóch pierwszych oscylują one wokół kilkuset złotych (Fruity kosztuje nieco ponad trzysta złotych, a Producer ponad sześćset), a pierwszy z pakietów (Signature) to koszt w okolicach tysiąca złotych. Jak widać, nie jest źle. Znacznie poważniejsza kwota wiąże się z zakupem najbardziej rozbudowanego pakietu gdyż jest to skok w okolice przekraczające trzy tysiące złotych. Trzeba sobie jednak uzmysłowić że poza programem otrzymujemy w tym przypadku naprawdę obszerną kolekcję wirtualnych instrumentów i efektów, które przecież oddzielnie też kosztują i to często więcej niż w zestawie.
Warto w tym miejscu zauważyć, że niezależnie od tego którą wersję programu kupimy (i jest polityka firmy wprowadzona już dawno), otrzymamy jednocześnie możliwość dożywotnich darmowych aktualizacji. Oznacza to że za FL Studio płacimy tylko raz, przy czym oczywiście wspomniane bezpłatne update’y dotyczą jedynie wersji na którą się zdecydowaliśmy przy zakupie. Jeśli będziemy chcieli „przeskoczyć” na wyższą wersję to oczywiście za taki upgrade trzeba zapłacić. Możemy też kupować oddzielnie poszczególne narzędzia, instrumenty lub efekty.
WITAJCIE W MAKU…
Tak jak wspomniałem na początku, wprowadzając na rynek wersję FL Studio 20 firma postanowiła dotrzeć do jeszcze szerszego grona potencjalnych użytkowników i mam tu na myśli naprawdę sporą rzeszę osób. O kim tu mowa? O wszystkich pracujących na co dzień w środowisku MacOS… Dotychczas program FL Studio nie był dostępny natywnie dla komputerów firmy Apple (chociaż prace nad wprowadzeniem aplikacji do tego systemu trwały od lat i firma testowała różne koncepcje), ale wraz z tą „urodzinową” wersją to się zmieniło. Dzięki temu, teraz także użytkownicy komputerów „z jabłkiem” mogą używać programu mającego w logo owoc persymony (a przynajmniej go przypominający). Najnowsza odsłona FL Studio jest bowiem dostępna zarówno w wersji dla komputerów PC z systemem Windows (co najmniej 7) – w tym przypadku 32- i 64-bit – jak również jako natywna 64-bitowa aplikacja dla środowiska MacOS (od 10.11 w górę). Warto tu zauważyć, że jeśli korzystamy w swoim studiu zarówno z „maka” jak i „peceta” to w ramach jednej licencji możemy bez problemu zainstalować zakupiony przez nas program na obu komputerach. To samo dotyczy np. komputera stacjonarnego i laptopa z tym samym systemem operacyjnym, przy czym wszystko to odnosi się tylko i wyłącznie do sytuacji wykorzystywania aplikacji przez jednego użytkownika.
Skoro już mowa o pierwszej nowości wprowadzonej w „dwudziestce” czyli możliwości natywnej pracy w systemie MacOS to warto zauważyć, że w porównaniu z wersją dla komputerów z systemem Windows są pewne różnice. Pierwsza to oczywiście niedostępność wersji 32-bitowej, a inne to chociażby brak wsparcia dla protokołu Rewire. W wersji MacOS nie ma też – przynajmniej na razie ale są plany udostępnienia tego – możliwości używania FL Studio jako wtyczki VST w innym programie czy wsparcia dla plików REX (rx2). Użytkownicy wersji dla komputerów Mac nie mają też dostępu do wszystkich wtyczek, przy czym tu także udostępnienie im części z nich jest na liście zaplanowanych zadań.
Testowana wersja FL Studio 20 Producer Edition została zainstalowana na komputerze z 64-bitowym systemem Windows 10, a cały proces przebiegł bez najmniejszego problemu.
ŚRODOWISKO PRACY W FL Studio 20
Jak już wspomniałem, FL Studio jest aplikacją reprezentującą nieco inne podejście do tworzenia muzyki niż bardziej „tradycyjne” DAW’y, charakteryzującą się przez to odmiennym niż one środowiskiem pracy. Oczywiście trudno przypuszczać aby ktoś kupił ten program nie wyszukując wcześniej chociażby podstawowych informacji o nim czy sprawdzając jego najważniejszych cech. Gdyby jednak pierwsze spotkanie z aplikacją firmy Image-Line nastąpiłoby już po dokonanej transakcji, instalacji i „odpaleniu” programu, to dla części osób – szczególnie tych przyzwyczajonych do pracy w bardziej „klasycznych” programach – może być ono co najmniej powodem do lekkiej konsternacji. Naturalnie FL Studio nie jest jedynym programem DAW odbiegającym od reszty – są także inne aplikacje wyróżniające się na tle pozostałych. Chociaż środowisko pracy oferowane przez FL Studio 20 ma wiele znajomych elementów to nie brakuje w nim takich, dzięki którym wyróżnia się on spośród innych programów DAW i którym to zawdzięcza popularność wśród użytkowników tej aplikacji.

Wektorowy, graficzny interfejs użytkownika udostępnia różne okna, które mogą być otwierane i zamykane niezależnie od siebie. Możemy je też powiększać lub zmniejszać, przesuwać i nakładać na siebie. Te najbardziej potrzebne możemy też – w zależności od wykonywanych właśnie czynności – otworzyć w trybie pełnoekranowym. Jeśli pracujemy na kilku monitorach nie ma też problemu z przeniesieniem któregoś okna na drugi ekran. Oczywiście, z przypadku kilku luźno pootwieranych okien (a do tego dojść mogą przecież także inne) możemy się lekko pogubić z przechodzeniem między nimi, ale jeśli odpowiednio je uporządkujemy, porozmieszczamy i zamkniemy te, które nie są nam w danej chwili koniecznie potrzebne to szybko zapanujemy nad całością.
Najważniejsze okna to najbardziej charakterystyczny Channel Rack będący rozwinięciem pierwotnej koncepcji Fruity Loops oraz Playlist czyli okno będące swoistym odpowiednikiem okna aranżacji znanego z innych programów DAW. Nie mniej istotny jest mikser, który jednak także współpracuje z innymi sekcjami na nieco innych zasadach. Chociaż wygląda to wszystko dość znajomo (no może poza pierwszym oknem) to jednak program ten daje użytkownikowi duże pole manewru jeśli chodzi o powiązanie źródeł ze śladami i kanałami miksera. Otóż zamiast łączyć na stałe konkretne instrumenty, klipy czy inne źródła z danym śladem i automatycznie z odpowiadającym mu numerem kanałem w mikserze, pozostawiono te decyzje w rękach osoby tworzącej dany projekt. Do dyspozycji mamy bowiem całą pulę instrumentów czy klipów w oknie Channel Rack, a dostęp do nich mają wszystkie patterny, „pobierające” z tego racka to co im potrzebne. Patterny możemy z kolei dowolnie rozkładać na ścieżkach okna Playlist. Dla każdego instrumentu czy klipu w Channel Rack możemy dowolnie określić kanał miksera, do którego będzie trafiał jego sygnał. Ślady w oknie Playlist mogą zawierać zarówno klipy z patternami MIDI, jak również klipy audio czy klipy automatyki. Zgodnie z nazwą jest to swoista lista ukazująca schemat rozmieszczenia poszczególnych odtwarzanych elementów. Warto tu zauważyć że w FL Studio 20 znacząco zwiększyła się liczba dostępnych w tym oknie śladów. Wcześniej do dyspozycji mieliśmy „jedynie” 199, a teraz jest ich aż 500…
Chociaż na przestrzeni lat i kolejnych wersji programu rozszerzono możliwości tworzenia muzyki przy jego pomocy, to nadal mamy do dyspozycji sekwencer, który możemy wykorzystać do zaprogramowania patternów. Dzięki temu utworzenie podkładu rytmicznego czy melodycznej frazy jest bardzo proste, a ponadto Channel Rack daje też możliwość modyfikacji różnych parametrów. Jest to możliwe dzięki przywróconemu – z pewnością ku uciesze użytkowników – edytorowi pozwalającemu regulować (niezależnie dla każdego kroku) wartości takich parametrów jak wysokość dźwięku, VELOCITY, RELEASE, odstrojenie, położenie w panoramie, MOD X, MOD Y oraz SHIFT. Dla większej wygody regulacji mamy też oczywiście oddzielny edytor Piano Roll o większych możliwościach, dostępny jako oddzielne okno. Oferuje on wiele interesujących i przede wszystkim przydatnych narzędzi, żeby wspomnieć chociażby Riff Machine.

Jak wspomniałem, mikser w FL Studio działa na nieco innej zasadzie niż w bardziej „tradycyjnych” programach DAW. Owszem, przechodzą przez niego wszystkie sygnały audio, ale to użytkownik określa połączenia między źródłami dźwięku a kanałami, jak również między śladami. Wirtualna konsoleta udostępnia 125 kanałów insertowych (więcej niż poprzednio), do których trafiają sygnały z wtyczek czy zewnętrznych źródeł, a ponadto do dyspozycji mamy ślady CURRENT i MASTER. Każdy kanał udostępnia 10 slotów na efekty, do których ładować możemy zarówno wbudowane wtyczki jak i plug-iny VST/AU. Mikser daje też możliwość dokonywania wewnętrznych połączeń między kanałami (widocznych dzięki wirtualnym „kablom”), a do dyspozycji mamy zarówno wysyłki audio jak i SIDECHAIN. Jak zatem widać, szereg kwestii związanych z tworzeniem projektów muzycznych zrealizowano w tym przypadku nieco inaczej niż w liniowych DAW’ach, dając sporo wolności w kształtowaniu swojej koncepcji struktury wewnętrznej i połączeń między poszczególnymi elementami.
Bardzo wygodne w obsłudze jest kolejne okno czyli przeglądarka dająca szybki wgląd w dostępne presety (dla kanałów, miksera i plug-inów), nagrania, szablony, wtyczki, odpowiedzi impulsowe czy różne dodatkowe dane. Dla plug-inów dostępny jest też dodatkowy tryb pracy, w którym widzimy nie tylko ich nazwy ale i graficzne prezentacje GUI. Przeglądarka może działać też w trybie pokazującym jedynie elementy zawarte w otwartym projekcie. Niezależnie od tego, wszystko możemy łatwo i szybko wstawiać do projektu przeciągając po prostu w odpowiednie miejsce.
Wszystkie te powyższe informacje to oczywiście tylko „czubek góry lodowej” mający przybliżyć program, gdyż aby dogłębnie przedstawić ten DAW musielibyśmy poświęcić mu o wiele więcej miejsca. Jako że testujemy konkretną, najnowszą wersję aplikacji – dokładnie jest to wersja 20.0.5 – przejdźmy jednak do tych funkcji, dodatków, usprawnień i ulepszeń, które pojawiły się w niej wraz z wprowadzeniem na rynek FL Studio 20.
CO NOWEGO?
O niektórych nowych cechach programu już wspomniałem ale zajmijmy się pozostałymi. Poza dostępnością natywnej 64-bitowej wersji dla komputerów Mac (wraz z obsługą „makowych” wtyczek VST i AU oraz możliwością współdzielenia projektów z wersją dla Windows), zwiększeniem liczby śladów w oknie Playlist i kanałów w mikserze oraz powrotem funkcji Graph Editor, w programie FL Studio 20 zaimplementowano także wiele innych nowości.
Jedną z nich jest możliwość niezależnego określania metrum dla poszczególnych patternów oraz całej „playlisty”. Dzięki znacznikom i możliwości dostosowywania okna Playlist do wprowadzanych zmian możemy w łatwy sposób urozmaicić nasz projekt pod względem rytmicznym. Zmian metrum można dokonywać od wybranego punktu czy też dla określonego zakresu. Kolejną funkcją dodaną w najnowszej wersji jest konsolidacja wielu różnych klipów poprzez zgranie ich do jednego klipu audio. Niezależnie od tego, z jakiego powodu będziemy to robili (zmniejszenie obciążenia procesora przy bardzo złożonych projektach, przygotowanie stemów czy po prostu plików audio dla dalszej modyfikacji w tej postaci), operacja ta jest prosta i łatwa w obsłudze. Do klipu audio zgrać możemy zarówno całe ślady z okna Playlist czy określone fragmenty projektu, jak również wybrane klipy. W przypadku patternów MIDI możemy je przekształcić w ten sposób w klip audio, przy czym możliwe jest zarówno przygotowanie takiego pliku jako dodatkowy lub w miejsce patternu. Niezależnie od elementu przeznaczonego do zgrania przed jego rozpoczęciem możemy określić szereg różnych parametrów.
Następną przydatną funkcją dodaną w „dwudziestce” jest możliwość pracy z różnymi wersjami naszego projektu poprzez dostęp do rożnych „aranżacji” czyli układów klipów (audio, patterny, automatyka) w oknie Playlist. Innymi słowy możemy łatwo i wygodnie przełączać chociażby między kilkoma koncepcjami roboczymi aby porównywać je i w konsekwencji wybrać tę ostateczną (zachowując jednocześnie dostęp do innych wersji). Owe aranżacje możemy w prosty sposób klonować, a następnie dostosować do swoich potrzeb. Mamy również możliwość łączenia aranżacji ze sobą określając przy tym pozycję (początek, koniec lub aktualną pozycję kursora) oraz sposób (INSERT, MERGE, REPLACE).
W nowej wersji FL Studio wprowadzono też poprawki w zakresie kompensacji opóźnienia wtyczek. Pojawiły się nowe kontrolery i możliwości regulacji, a ponadto możemy w zależności od potrzeb sięgać po automatyczną lub ręcznie ustalaną kompensację. Do kluczowych usprawnień producent zalicza też zmiany wprowadzone w górnej belce narzędziowej, które dotyczą zarówno jej wyglądu jak i możliwości edycji.
Poza wymienionymi wyżej nowościami, w programie wprowadzono też wiele innych usprawnień i poprawek. Mamy m.in. możliwość ukrywania zgrupowanych ścieżek w oknie Playlist czy podglądu przebiegu w czasie rzeczywistym podczas nagrywania audio. W odniesieniu do rejestracji dźwięku, wprowadzono także kilka innych usprawnień. Możemy korzystać z markerów PUNCH IN/OUT, a podczas nagrywania w pętli poszczególne podejścia są rozkładane na oddzielne ślady w ramach grupy, a następnie mamy możliwość ich konsolidacji.
Zmian doczekał się także Channel Sampler, a dotyczą one zarówno odtwarzania próbek jak i wbudowanych w niego efektów. Oczywiście „przy okazji” aktualizacji całego programu pojawiły się także uaktualnienia dostępnych w nim wtyczek, a dotyczy to 25 różnych plug-inów (m.in. efektów Fruity Convolver, Fruity Reeverb 2 i Fruity Compressor). Pojawiła się także nowa wtyczka działająca wewnątrz plug-inu Patcher – VFX Note Scaler.
W nowej wersji programu FL Studio wprowadzono też szereg innych nowych opcji i dodatków w różnych sekcjach aplikacji, a poza usprawnieniami nie zapomniano też o poprawkach.
PLUG-INY
Jako że FL Studio 20 to nie tylko sam program do rejestracji, edycji i odtwarzania projektów muzycznych przygotowanych przez użytkownika, ale całe środowisko pracy z mnóstwem dodatkowych narzędzi, instrumentów i efektów warto także im poświęcić nieco miejsca. Jak wspomniałem wcześniej, poszczególne odmiany programu różnią się m.in. oferowaną przez nie kolekcją plug-inów. W testowanej wersji Producer Edition otrzymujemy w komplecie m.in. takie szeroko pojęte syntezatory jak 3x Osc, Autogun, BassDrum, BeepMap, Drumpad, FL Slayer, Fruit Kick, Fruity DrumSynth Live, Fruity DX10, Groove Machine Synth, MiniSynth, Plucked!, Simsynth Live, Speech Synthesizer, SynthMaker, Sytrus, Wasp i Wasp XT. Są to instrumenty wirtualne o zróżnicowanym potencjale, oferujące mniej lub bardziej złożony zestaw narzędzi dających możliwość kreowania barw, jak również technologie odpowiedzialne za generowanie dźwięku. Co prawda w wersji Producer nie mamy tych najbardziej rozbudowanych syntezatorów, ale i wśród tych które są na pokładzie nie brakuje interesujących instrumentów. Dzięki ich różnorodności obejmują one szeroką paletę możliwych do uzyskania barw, a to jeszcze nie wszystko. Do tego dochodzą bowiem instrumenty/generatory oparte na odtwarzaniu próbek i ich manipulacji – Audio Clip Generator, BooBass, Channel Sampler, DirectWave Player, FL Keys, FPC, Fruity Granulizer, Fruity Slicer, Fruity SoundFont Player, Slicex czy Wave Traveller. FL Studio 20 Producer Edition to także różne dodatkowe narzędzia związane zarówno z automatyką (Automation Clip Generator, Fruity Envelope Controller, Fruity Keyboard Controller, Fruity Vibrator) jak również obsługą różnych funkcji umożliwiających komunikację między instrumentami na różnych poziomach czy dokonywanie innych ustawień (Buzz Generator Adapter, Control Surface, Patcher, Channel Settings, Fruity Dance, Dashboard, Fruity Wrapper, Layer Channel, MIDI Out, ReWired). Warto też zauważyć że FL Studio 20 w wersji Producer daje nam też możliwość wypróbowania pozostałych wtyczek. Są one dostępne w wersji Trial dzięki czemu możemy sprawdzić jakim potencjałem charakteryzują się chociażby takie syntezatory jak Harmor, Sawer, PoiZone, Harmless czy perkusyjny Drumaxx.
Nie mniej ciekawie wygląda kolekcja pokładowych efektów wirtualnych. Do dyspozycji mamy rozmaite procesory dające możliwość przetwarzania sygnałów, a są wśród nich m.in. pogłosy (w tym Fruity Convolver do którego wgrywać możemy rozmaite odpowiedzi impulsowe), przestery, procesory dynamiki (np. Maximus), filtry i korektory (np. Fruity Parametric EQ 2), efekty modulacyjne jak i rozmaite inne (np. wokoder Vocodex czy multiefekt Effector). Na pokładzie FL Studio 20 Producer Edition są też wirtualne kontrolery i dodatkowe narzędzia takie jak chociażby wspomniany już edytor audio Edison czy Patcher, będący plug-inem wewnątrz którego możemy dokonywać połączeń między rozmaitymi instrumentami i efektami wykorzystując również różne specjalne wtyczki. Do dyspozycji mamy także efekty wizualne. Dzięki dziesięciu slotom w każdym ze śladów miksera mamy naprawdę duże możliwości modyfikacji sygnałów, ale przede wszystkim jakość wielu z pokładowych plug-inów sprawia że rezultaty tego działania będą bardziej niż zadowalające, także dla profesjonalistów. Tak jak w przypadku instrumentów, także wtyczki efektowe niedostępne tu w pełnej wersji (np. przester Hardcore czy efekty Gross Beat i Newtone) można sprawdzić w wersji demonstracyjnej.
Naturalnie, mimo tego że FL Studio 20 jest programem wyposażonym w tyle własnych instrumentów, efektów i innych narzędzi, nie jest to bynajmniej system zamknięty. Wręcz przeciwnie, w swoich projektach możemy z równą łatwością używać w nim wtyczek VST i AU zainstalowanych w naszym komputerze. Do tego dochodzi jeszcze chociażby wsparcie dla protokołu ReWire. W wersji dla systemu Windows, także sam FL Studio jest dostępny jako wtyczka VST.
PODSUMOWANIE TESTU FL Studio 20
W ciągu 20 lat obecności na rynku, program firmy Image-Line zyskał mimo swej specyfiki – a w dużym stopniu właśnie dzięki niej – spore i wierne grono użytkowników i to zarówno wśród osób zajmujących się tworzeniem muzyki amatorsko jak i wśród profesjonalistów. FL Studio to aplikacja stanowiąca rozbudowane środowisko pracy, które z powodzeniem daje się wykorzystać do tworzenia projektów muzycznych reprezentujących przede wszystkim rozmaite oblicza współczesnej elektronicznej muzyki tanecznej.
Dla osób pracujących z tym programem od dłuższego czasu, FL Studio 20 jest wyczekiwaną aktualizacją, przynoszącą ze sobą usprawnienia i nowości zwiększające jeszcze bardziej możliwości tej aplikacji w zakresie tworzenia muzyki. Zmiany wprowadzone w najnowszej odsłonie aplikacji odnoszą się do różnych jej sekcji i funkcji. Z pewnością większość z nich spotka się z uznaniem osób korzystających z tego programu na co dzień.
Nieco inaczej wygląda to z punktu widzenia osób, które nie miały dotąd styczności z FL Studio – z tych czy innych przyczyn. Oni muszą patrzeć na „dwudziestkę” całościowo, a nie tylko przez pryzmat wprowadzonych w niej ulepszeń. Najłatwiej pewnie przekonają się do niego te osoby zainteresowane tworzeniem muzyki, w której ważną rolę odgrywa rytm, które nie mają jeszcze „swojego” programu DAW i dopiero szukają aplikacji najbardziej odpowiadającej ich potrzebom. Trudniej będzie w przypadku tych, którzy od lat „siedzą” w konkretnym programie, ale nic nie stoi przecież na przeszkodzie aby wypróbować program pobierając wersję Trial. Nie można też zapomnieć o dostępności natywnej wersji dla środowiska MacOS zwiększającej niejako grono potencjalnych użytkowników o całą rzeszę osób pracujących w tym systemie.

Chociaż FL Studio 20 ma swoje specyficzne rozwiązania i wypracowaną przez lata filozofię pracy to przecież „dla chętnego nic trudnego”. Interfejs graficzny aplikacji jest przyjazny i dość wygodny w obsłudze chociaż te oddzielne okna mogą z początku nieco irytować. Z pewnością możemy znaleźć w tym programie takie funkcje i rozwiązania, które być może przekonają nas do sięgnięcia po tę aplikację, nawet jeśli nie będzie naszym podstawowym DAW’em. Gdy już opanujemy pracę w FL Studio okazać się może zresztą że wiele czynności – głównie tych związanych z tworzeniem rytmów – możemy wykonywać tu niezwykle łatwo i wygodnie. Dla wielu osób istotne mogą też być dodatki w postaci znajdujących się w komplecie wirtualnych instrumentów i efektów. W zależności od wersji, na którą się zdecydujemy możemy mieć pod ręką naprawdę sporą i praktyczną ich kolekcję. Nie bez znaczenia jest tu także cena programu i trzeba przyznać, że testowana odmiana Producer Edition prezentuje się pod tym względem wyjątkowo atrakcyjnie.
Tekst: Grzegorz Bartczak
Wymagania sprzętowe i systemowe:
• Windows 7/8/10
• MacOS 10.11 lub nowszy
• 4 GB miejsca na dysku
• rekomendowane co najmniej 4 GB pamięci RAM
Ceny:
Fruity Edition: 349 PLN
Producer Edition: 649 PLN
Signature Bundle: 999 PLN
All plugins Bundle: 3599 PLN
Do testu dostarczył:
Audio Factory
ul. Joliot Curie 26/19
02-646 Warszawa
tel. (22) 2660258
Internet: audiofactory.pl, www.image-line.com/flstudio/
Test ukazał się w numerze 11/2018 miesięcznika Muzyk.