Ewa Bem to niekwestionowana Pierwsza Dama Polskiego Jazzu. Jej kolejny koncert planowany w Nowohuckim Centrum Kultury miał bodaj dwukrotnie zmieniany termin, ale w końcu 2 kwietnia nasza wspaniała wokalistka dotarła ponownie do Krakowa i zaśpiewała przed kompletem wiernej publiczności. Problemy zdrowotne i tragiczne wydarzenia, jakie Panią Ewę niestety spotykają w ostatnich tygodniach sprawiały, że obawiałem się, że i w trzecim planowanym terminie może być problem z obecnością Artystki w Krakowie. Na szczęście jednak tym razem Pani Ewa do nas przyjechała, doczekaliśmy się i było pięknie i wzruszająco. Więcej – śpiewaczka była w dobrym nastroju i oprócz głosu który kochamy wykonującego piosenki, które wszyscy z chęcią nucimy, nie brakowało płynącego ze sceny uśmiechu i ciepłych anegdotek, którymi Pani Ewa bawiła nas między piosenkami.
Wybaczą mi Czytelnicy lekko hurraoptymistyczny wydźwięk niniejszej krótkiej relacji, ale zaliczam się do miłośników talentu Ewy Bem we wszystkich wcieleniach, nie snobując się na „tylko jazz” i wybrzydzającego na piosenki, które w prostszej formie były przebojami festiwalowymi nadużywanymi w telewizyjnych koncertach życzeń w ubiegłej epoce, więc należałem do tych, którzy na kolejną wizytę Artystki w NCK mocno czekali i cokolwiek by pani Ewa na ten wieczór nie wybrała do zaśpiewania – cieszyłbym się raczej bezkrytycznie. Ale i trzeba pamiętać, że największa popularność estradowa Ewy Bem przypadła na czasy, w których festiwalowy hit najczęściej był świetną piosenką, napisaną przez fachowców od melodii, harmonii i słowa, a nie plastikowym produktem z muzycznego fastfoodu. Tak więc i największe przeboje Pani Ewy to po prostu znakomite melodie z dobrymi tekstami. Na główny set wybrano w sumie 10 evergreenów. Najsampierw na scenie pojawili się muzycy tria maestro Andrzeja Jagodzińskiego, czyli oprócz znakomitego pianisty kontrabasista świetnie brzmiący – Adam Cegielski i legenda naszej perkusji jazzowej Czesław „Mały” Bartkowski. Tercetowi towarzyszył trębacz równie znakomity i podobnie zapracowany – Jerzy Małek. Dodatkowo skład zespołu tego wieczoru wzbogaciła swoim głosem poznanianka Kaja Kupczyńska, wokalistka występująca między innymi z Bitaminą. Po krótkiej uwerturze na scenę wkroczyła Gwiazda Wieczoru i po owacyjnym przyjęciu zaczęła od cudnej melodii „Pomidory” (czyli kompozycji mistrza basu Krzysztofa Ścierańskiego pod pierwotnym tytułem „Niezdara”). Słuchacze zostali tego wieczoru uraczeni między innymi hitami „I co z tego dziś masz” czy „Moje serce to jest muzyk”, nie zabrakło nowszych rzeczy – choćby latynoskiego rytmu z płyty „Kakadu” czyli „Por Favor”. Pani Ewa również bohatersko sięgnęła do repertuaru koleżanki po fachu, Grażyny Łobaszewskiej, i pięknie zaśpiewała pieśń „Za szybą”. No i na zwieńczenie głównej części koncertu popłynęła „Powrotna bossa-nova” i „Podaruj mi trochę słońca”. W tym momencie już całkiem bezstronnie i z pozycji recenzenta muszę zauważyć, że takich owacji, tak gromkich braw, jakie otrzymała Ewa Bem w Nowohuckim Centrum Kultury nie słyszałem od dawna. Słuchacze naprawdę żywiołowo i od serca dziękowali Pani Ewie za obecność, Muzykom za dźwięki i nastroje płynące ze sceny (za pośrednictwem znakomitego nagłośnienia, jakim NCK dysponuje), nie zabrakło oczywiście licznych kolorowych bukietów z roślin ciętych, oraz – jeśli mnie oczy nie myliły – bombonierki z czekoladkami Merci. Taki aplauz musiał zaowocować bisem, i akurat wybór tej piosenki na tej scenie dla mnie był ikoniczny. Pani Ewa sięgnęła bowiem do dorobku Skaldów i pięknie zaśpiewała „Ktoś mnie pokochał”, a niemal równo rok temu, bez kilku dni, po raz ostatni bracia Zielińscy wystąpili razem, ostatni koncert Jacka Zielińskiego odbył się na tej scenie 8 marca 2024 roku.
Piękny i wzruszający wieczór. Poza ukłonami wobec Artystów pogratulować należy organizatorom – agencji Wikart oraz Nowohuckiemu Centrum Kultury, którym dziękuję za możliwość uwiecznienia tego wieczoru za pomocą aparatu trzymanego w drżących ze wzruszenia dłoniach. No i pozostaje nadzieja, że Pani Ewa Bem tak dobrze poczuła się u nas w Krakowie, że znajdzie czas i siłę, żeby szybko wrócić do NCK – choćby z programem „Ewa loves the Beatles”. Wierna publiczność nie zawiedzie.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski / Ada & Sobiesław Pawlikowscy Photography