Od momentu pojawienia się serwisów streamingowych z muzyką, co jakiś czas powraca temat kwot uzyskiwanych przez artystów od poszczególnych platform za odtworzenia ich utworów. Wbrew pozorom obraz jaki wyłania się z tej sytuacji nie jest zbyt optymistyczny z punktu widzenia muzyków, ale trudno stwierdzić czy coś się w tej kwestii zmieni.
W Wielkiej Brytanii temat ten dotarł niedawno do samego parlamentu, a przed jedną z tamtejszych komisji Izby Gmin zajmującą się gospodarką elektroniczną, kulturą, mediami i sportem zeznawali reprezentanci branży muzycznej, w tym muzycy i kompozytorzy (m.in. Fiona Bevan, Nile Rodgers i Soweto Kinch) raz menadżerowie muzyczni (Maria Forte, Kwame Kwaten). Przesłuchanie przed komisją parlamentarną związane było z prowadzonym przez nią dochodzeniem i dotyczyło ekonomiki streamingu, który stanowi obecnie ponad 3/4 dochodu branży muzycznej w Wielkiej Brytanii.
Fiona Bevan będąca autorką piosenek wykonywanych przez takich artystów jak Tom Walker, One Direction, Aurora, Steps czy Lewis Capaldi przyznała, że wielu twórców znajduje się w trudnej sytuacji z powodu sposobu, w jaki serwisy streamingowe płacą tantiemy.
Powiedziała też, że z tytułu współautorstwa jednego z utworów, które znalazły się na płycie Kylie Minogue „Disco” [„Unstoppable”] zarobiła… 100 funtów. Dodała też że najbardziej utytułowani autorzy na świecie nie mają z czego zapłacić czynszu, a wielu z nich dorabia jako kierowcy.
Nile Rodgers, przemawiając przed komisją powiedział, że przed pandemią COVID-19 nie przyglądał się przychodowi ze streamingu gdyż dochody z jego tras koncertowych były tak duże by zabezpieczyć jego oraz współpracujące z nim osoby. Gdy jednak przyjrzał się liczbom był całkowicie zszokowany.
Dodał też, że w obecnej chwili nie ma możliwości sprawdzenia ile w rzeczywistości wart jest stream gdyż blokują to umowy o poufności podpisane przez wytwórnie płytowe i serwisy streamingowe. Odpowiadając przed komisją stwierdził że musi tu być przejrzystość.
System, w którym wytwórnie zatrzymują do 82% tantiem, które otrzymują od takich serwisów jak Spotify, Apple Music czy Amazon Music, nazwał „po prostu śmiesznym”. Zarzucił też czołowym wytwórniom płytowym celowe wstrzymywanie pieniędzy artystom.
Nile Rodgers stwierdził też, że przemysł muzyczny musi zmienić metodę, w oparciu o którą obliczane są płatności za odtworzenia w streamingu. Co więcej, musi zmienić się sama definicja streamu. Wychodząc z założenia, że wytwórnie, serwisy streamingowe, autorzy i muzycy mogliby wynegocjować bardziej uczciwe stanowisko zaapelował do parlamentarzystów aby to Wielka Brytania stała się „liderem” regulacji rynku mediów strumieniowych.
Saksofonista jazzowy Soweto Kinch przyznał z kolei, że termin przesłuchania przed komisją jest tym ważniejszy w obecnej sytuacji, gdy COVID-19 „zdemolował” wręcz branżę koncertową. Stwierdził też, że z powodu skupienia się przede wszystkim na muzyce ze szczytów list przebojów streaming postawił w trudnym położeniu artystów wykonujących niszowe gatunki czy muzykę eksperymentalną. Dodał przy tym, że w dzisiejszej sytuacji nie mielibyśmy nigdy Kate Bush czy Davida Bowie.
Brytyjska komisja parlamentarna będzie kontynuowała swoje prace w tym temacie także w przyszłym roku, kiedy to stawić się mają przed nią eksperci branżowi, kolejni artyści, jak również przedstawiciele wytwórni płytowych oraz samych serwisów streamingowych.
Źródło: BBC