Atanas Valkov to polski kompozytor, multiinstrumentalista i producent muzyczny pochodzenia bułgarskiego. W swej twórczości czerpie inspiracje z różnych źródeł – od folkloru bałkańskiego i polskiego, przez muzykę elektroniczną i współczesną po jazz. Jest on twórcą m.in. muzyki do serii filmów krótkometrażowych „Legendy Polskie”, seriali „Bodo”, „Belfer” i „Król”, a także filmów fabularnych (np. „Deep Love”, „Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie” czy „Mój dług”). Nic zatem dziwnego, że tematów związanych z muzyką ilustracyjną nie brakuje także w tej rozmowie, a dotyczą one chociażby specyfiki jej tworzenia – szczególnie w dzisiejszych warunkach. W wywiadzie tym Atanas opowiada także o sobie, wspominając m.in. młodość w Lublinie, wczesne inspiracje czy pierwsze muzyczne doświadczenia. Dzieli się w nim także informacjami o swoich różnych projektach, a także o studiu nagraniowym, które zbudował w swym domu.
Atanas Valkov – no właśnie Atanasie – z czym, z jakimi wartościami słuchacze mają kojarzyć Twoje nazwisko? Jak chciałbyś być postrzegany w świecie muzyki, sztuki? Czy jako kompozytor muzyki filmowej? Czy to jednak zbyt wąskie (choć bardzo zacne) określenie na całokształt Twojej twórczości? Pytam tytułem wstępu, abyś się nam tu przedstawił w pełnej krasie, bez cienia skromności.
Atanas Valkov: Czuję się twórcą, kompozytorem, nie tylko muzyki ilustracyjnej, absolutnej czy programowej. Po prostu uwielbiam tworzyć muzykę zawsze i wszędzie. Przez wiele lat zdobywałem warsztat także jako producent muzyczny, tworząc muzykę w bardzo różnych projektach – od techno po operę dla dzieci. Uwielbiam również grać na różnych instrumentach, klasycznych i etnicznych – uczyć się ich, improwizować na nich. Jestem muzykiem od najmłodszych lat. Kocham wszystkie instrumenty świata, ale najbardziej chyba fortepian, choć ostatnio zafascynowały mnie flety etniczne jak i chordofony szarpane, zarówno klasyczne jak i ludowe.
Długo zastanawiałam się jakie zadać Ci pytania, bo mi kojarzysz się z dość nieodgadnioną jeszcze paletą muzycznych, ale także emocjonalnych barw. Głównie przez Twoje pochodzenie. Czy możesz zdradzić nam skąd pochodzisz, jaki ma to na Ciebie wpływ i czy mocno determinuje Twoją twórczość?
Atanas Valkov: Urodziłem się w Burgas, nad Morzem Czarnym w Bułgarii. Przez wiele lat moje bułgarskie korzenie wywoływały u mnie pewne zakłopotanie w Polsce, gdzie głównie się wychowywałem i rozwijałem od szóstego roku życia. Często miałem wrażenie, że jestem traktowany jako przyjezdny. W sumie do tej pory odnoszę czasem takie wrażenie 🙂 Tutaj się wychowywałem i rozpocząłem naukę w szkole muzycznej I stopnia na fortepianie, co sprawiło przez te lata, że czuję się bardziej Polakiem niż Bułgarem. Aczkolwiek, pewne elementy pozostają głęboko zakorzenione w genach. Od kiedy pamiętam uwielbiam smak lutenicy i owczego sera, ale również bałkańsko-cygańskie rytmy, melodie oraz bułgarski folklor, który jest obecny w moim życiu nie tylko jako tło sentymentalne, ale także źródła inspiracji i edukacji.
Już od szkoły średniej, oprócz muzyki klasycznej, zgłębiałem tajniki jazzu i ogólnie muzyki można powiedzieć „zachodu”. Dopiero nie dawno zdałem sobie sprawę z ogromnego wpływu muzyki etnicznej wschodu, zarówno bałkańskiej, jak i naszej polskiej muzyki ludowej o słowiańskim rodowodzie. Zetknąłem się z nią w Lublinie, w czwartej klasie szkoły podstawowej, występując zespole ludowym Pieśni i Tańca „Ziemi Lubelskiej” im. Wandy Kaniorowej, z którym koncertowaliśmy w całej Europie. Grałem na bębenku i kontrabasie w kapeli młodzieżowej.
To właśnie dzięki muzyce ludowej, a nie klasycznej, zainteresowałem się improwizacją, jazzem, eksperymentowaniem i muzyką elektroniczną. Repetytywność i transowość muzyki ludowej zbiegły się w czasie z nową falą lat 90., muzyki tanecznej, popu i elektroniki, na których się również wychowywałem. Ta fuzja różnych gatunków wywarła chyba największy wpływ na mój artystyczny rozwój oraz sposób w jaki postrzegam muzykę obecnie, łącząc w sobie elementy zarówno korzeni bałkańskich, jak i klasycznych oraz jazzowych czy współczesnych brzmień . Moja historia pokazuje, że to, co dziedziczymy z danej kultury, może stać się nieocenionym źródłem inspiracji i wpłynąć na nasze dalsze poszukiwania muzyczne.

Kiedy po raz pierwszy wiedziałeś, że będziesz żył z muzyki? W którym momencie swojego życia zadecydowałeś – lub może ono za Ciebie zadecydowało, że to właśnie ta właściwa droga? Pamiętasz siebie z tamtego czasu? Jakie miałeś wyobrażenia na temat bycia profesjonalnym muzykiem, kompozytorem?
Atanas Valkov: Bardzo wcześnie pragnąłem usamodzielnić się, aby przetrwać, gdyż mieliśmy ciężką sytuację rodzinną w Lublinie w latach 90. Rodzice się rozwiedli, a mama wychowywała mnie i siostrę sama. Dodatkowo straciła pracę i pomimo problemów zadłużyła się, kupując mi pierwszy syntezator. To ona przyczyniła się najbardziej do mojego rozwoju, ale jako młody człowiek na początku liceum pragnąłem tylko szybko dorosnąć i zacząć żyć na własną rękę. To, co wtedy umiałem najlepiej robić, to grać, ale nie tylko materiał do szkoły 🙂 Już wtedy bardzo dobrze potrafiłem uczyć się ze słuchu i byłem całkiem sprawnym instrumentalistą. No i zaczęło się ! (uśmiech).
Grywałem na ślubach, weselach, pogrzebach, w audycjach dla dzieci, bankietach. Nawet podobało mi się, że mogę szybko i sporo zarobić jak na możliwości nastolatka, ale w głębi duszy zawsze czułem, że muszę rozwijać się, tworzyć coraz to nowe projekty, aby znaleźć własny styl.
Od kiedy pamiętam, musiałem zawsze godzić kompromis przetrwania z poszukiwaniami twórczymi i rozwojem. To wcale nie było łatwe, gdyż jedno często napędzało drugie. Przez lata zdobyłem ogromny bagaż doświadczeń, ale dla mnie zawsze było i jest ważne poczucie, że się rozwijam, że widzę i czuję ten postęp. Chociaż dwadzieścia lat temu, wyobrażając sobie to, do czego udało mi się dojść teraz, wydawało mi się to zupełnie nieosiągalne.
Z perspektywy biednego chłopaka z Lublina, tym bardziej komponowanie muzyki filmowej, telewizyjnej czy do gier komputerowych w Polsce i na świecie, a do tego posiadanie własnego studia nagraniowego i domu w lesie, wydawałoby się szalonym snem.
Wiele zależy od szczęścia, kogo spotkasz na swojej drodze ale też włożyłem ogrom pracy i czasu w rozwijanie własnego talentu. Nigdy się nie bałem nowych wyzwań, nawet jeśli być może nie byłem na nie gotowy w danym momencie, bo zawsze byłem pewny, że mogę polegać na własnych zdolnościach.
Po latach nauczyłem się, że ważna jest umiejętność przekuwania porażek w sukces. Dla mnie nie było to łatwe, ale opanowałem to z czasem. Ważne jest, by podążać za marzeniami, nawet gdy wydają się nieosiągalne, słuchając głosu i muzyki płynącej z serca.
Gdybyś musiał wybrać tylko jeden ulubiony, najważniejszy utwór, który dotąd skomponowałeś, to który to by był? I dlaczego właśnie ten? Jaka tajemnica się za tym kryje?
Atanas Valkov: Znając siebie, trudno będzie mi wybrać ten jeden, ulubiony i najważniejszy utwór. Za często bywam zbyt krytyczny wobec siebie 🙂 Być może w przyszłości zyskam większą klarowność w tej kwestii. Do tego czasu, pragnę kontynuować tworzenie nowej muzyki, w tym chciałbym komponować więcej symfonicznych utworów, które fascynują mnie swoim rozmachem. Równocześnie pragnę kontynuować rozwijanie mojej pasji do kompozycji oraz improwizacji na fortepian solo, które są mi szczególnie bliskie bo granie na tym instrumencie daje mi największe poczucie rozwoju i momentalnej ekspresji chwili, bez komputera, latencji i tego całego cyfrowego „proaudio” świata.
Jakiej słuchasz muzyki? Co wybierasz gdy jesteś w trasie, co gdy relaksujemy się po ciężkim dniu, a co Cię inspiruje jako kompozytora?
Atanas Valkov: Od kilku lat rzadko słucham muzyki w celach relaksacyjnych czy sportowych. Zamiast tego, uwielbiam ciszę przeplataną dźwiękami przyrody i różnorodnymi szumami. Nie oznacza to jednak, że słucham wyłącznie swojej muzyki.:) W przeszłości bardzo intensywnie słuchałem jazzu i muzyki elektronicznej, lecz ostatnio nieco się od tego oddaliłem. Wolę zostawić w głowie przestrzeń na ciszę, dzięki czemu mam więcej pomysłów. Jeśli chodzi o moich muzycznych idoli z młodości, to byli nimi Jean-Michel Jarre, byłem jego bardzo wielkim fanem oraz Mike Oldfield. Byłem też dzieciakiem ery wejścia MTV do polski, tak był też „party zone” i składanki technotrax na czele z hitami 2 Unlimited. Dopiero później zafascynowałem się jazzem i słuchałem takich artystów jak Charlie Parker, John Scofield, John Medeski, Uri Caine, John Zorn i wielu innych wspaniałych artystów. Często wracam także do twórczości Brada Mehldau’a czy Chicka Corei. Teraz, gdy już słucham muzyki, staram się na niej bardziej skupić.
Po pewnym czasie wróciłem również do słuchania klasyki, zarówno symfonicznej jak i współczesnej. Wśród polskich kompozytorów szczególnie cenię twórczość Krzysztofa Pendereckiego oraz Pawła Mykietyna.
W innych wywiadach opowiadałeś już jak bardzo złożonym procesem jest tworzenie muzyki do filmu, do seriali. Czy masz np. wizję tego, jak chciałbyś tworzyć muzykę ilustracyjną zupełnie bez tych uwarunkowań, które narzuca rynek?
Atanas Valkov: Bardzo cenię sobie wolność artystyczną, a nawet burzliwe procesy kreatywne z reżyserami, dla których muzyka stanowi coś więcej niż tylko tło oraz gdy mają swoją artystyczną wizję, ale również kiedy szanują moją pracę. Dzieło filmowe, a co za tym idzie muzyka ilustracyjna jest mimo wszystko tworem zbiorowym, pod nadzorem reżysera. Mimo to najbardziej lubię projekty, w których muzyka jest postrzegana przez twórców filmowych jako ważny i kluczowy element w filmie. Osobiście, bardzo doceniam reżyserów, którzy wspierają moją wolność twórczą i oczekują ode mnie i kreatywnie inspirują do czegoś wyszukanego i oryginalnego.
Odnoszę wrażenie, że kompozytorzy mieli kiedyś więcej swobody twórczej niż teraz – nie narzucano im tak bardzo muzyki jaką mają stworzyć. Paradoksalnie narzędzi do swobodnego tworzenia mamy teraz o wiele więcej. Wydaje mi się jednak, że muzyka ilustracyjna w dzisiejszych czasach coraz częściej staje się dość wtórna, być może za chwilę nastąpi jakiś przewrót w tej dziedzinie? A może to trochę efekt naszych czasów, masowo – taśmowej wręcz nadprodukcji streamingowych czy zmieniających się pozornie trendów stylistycznych?
Wygląda na to, że z biegiem czasu podejście producentów i reżyserów stało się też bardziej zorientowane na efektywność. Oczekują od twórcy zdolności do wygenerowania więcej, w krótszym czasie, gdyż technologia jak najbardziej nam już na to pozwala. Bardzo podoba mi się dawna koncepcja wolności totalnej dla kompozytorów filmowych.
Koncerty – opowiedz proszę o swoich planach koncertowych? Gdzie zagrasz, z kim współdzielić będziesz scenę oraz jaki repertuar przygotowałeś?
Atanas Valkov: Bardzo się cieszę z powrotu do występów koncertowych, w tym także w wersji solo na fortepianie. W planach jest już kilka koncertów w całej Polsce, a także koncert na festiwalu „Re: Tradycja” z unikalnym materiałem na fortepian z towarzyszeniem ludowego Poleskiego Składu Skrzypcowego.
Jednym z projektów, który miał już swoją premierę w lutym, jest CINEMATIC WORLD – to taki hołd dla muzyki filmowej, w którym wraz z fantastycznym sekstetem solistów i improwizatorów wykonujemy ambitne utwory z filmów i seriali, do których miałem okazję komponować muzykę. Do tego także nowe, nie publikowane dotąd utwory. Pierwszy koncert odbył się w prestiżowym studiu Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie i zapełnił salę w całości. Zagraliśmy również w Lubelskim Centrum Kultury, gdzie również wszystkie bilety się wyprzedały.
Bardzo się cieszę, że jest tak ogromne zainteresowanie tą dość wymagającą i trudną w odbiorze muzyką, która zawiera zaaranżowane i improwizowane elementy zarówno etniczne, jak i jazzowe oraz współczesne.

Twój dom, Twoje studio… Mieszkamy całkiem niedaleko siebie, byłam na spacerze i podziwiałam to, w jak pięknym miejscu mieszkasz. Proszę podziel się z nami tym, skąd pomysł aby mieszkać i tworzyć właśnie w takiej przestrzeni i czy masz z tym miejscem związane jakieś zawodowe plany także?
Atanas Valkov: Zapraszam na kawę zatem! 🙂 My od zawsze marzyliśmy z żoną o życiu bliżej natury, dlatego postanowiliśmy w końcu osiąść w najpiękniejszej naszym zdaniem okolicy Warszawy. Ta wschodnia cześć Wisły oraz Rezerwat Świderski przypadły nam do gustu ze względu na otaczające lasy sosnowe i bardzo spokojną atmosferę. Choć jesteśmy tu otoczeni ciszą, jednocześnie pozostajemy blisko Warszawy, z którą mamy silne więzy zawodowe i rodzinne.
Dzięki kilku udanym projektom udało nam się zgromadzić razem kapitał potrzebny na realizację marzenia o własnym domu ze studiem, dosłownie w lesie. Cały proces budowy i wykończenia naszego domu zajął zaledwie 10 miesięcy. Dom jest energooszczędny, wybudowany i zaprojektowany z poszanowaniem natury. Wnętrza zostały zaprojektowane przez moją żonę Jagodę Valkov, która jest z zawodu architektką i projektantką wnętrz. Część mieszkalna domu została przystosowana do nagrań.
Moje serce bije szybciej, gdy myślę o części studyjnej 🙂 Przestrzeń nagraniowa została dostosowana do instrumentów akustycznych, z widokiem na las, a specjalnie zaprojektowana reżyserka, stworzona przez Szymona Sieńko z Sense of Music, stała się sercem całego studia. Ostatnio przeprowadziliśmy kolejną modernizację, dzięki czemu teraz z dumą mogę powiedzieć, że studio oferuje światowej klasy jakość, zarówno pod względem konwerterów, przedwzmacniaczy, mikrofonów, jak i systemów odsłuchowych. Co więcej, możemy nawet nagrywać śpiew ptaków! 🙂
Jeśli już zahaczyłam o dom, to proszę pozwól nieco podpytać się o Jagodę, Twoją żonę. Nie znamy się, ale z obserwacji choćby poprzez serwisy społecznościowe, odnoszę wrażenie, że jest niesamowicie ciekawą artystyczną duszą. Czy macie plany na jakieś wspólne projekty? A może już je realizujecie?
Atanas Valkov: No to teraz moje serce bije najszybciej 🙂 Jagoda Valkov to moja miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa nieustannie! Moja żona jest najbardziej multi-utalentowaną osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. To wielkie szczęście, że spotkałem ją na swojej drodze. W dużej mierze dzięki niej się rozwinąłem i osiągnąłem to, kim jestem dzisiaj. Wspiera mnie w niezliczonych kwestiach, często doradza, wykazując się niezwykłą intuicją i wszechstronnymi talentami.
Jagódka jest również artystką wizualną – tworzy zdjęcia, scenografie, jest zapraszana na wystawy oraz projekty społeczne, a także śpiewa białym głosem i tak jak ja – uwielbia improwizować. Ostatnio zaskoczyła mnie już totalnie, gdyż zaczęła koncertować z looperem oraz instrumentami etnicznymi, tworząc na żywo muzykę relaksacyjną w ramach sesji terapeutycznych „Kręgi dla kobiet”, których jest inicjatorką. Ponadto, jest bardzo przedsiębiorcza – stworzyła i prowadzi już od 10 lat Targi Designu WZORY, promujące polskie wzornictwo, które stały się już kultowe w Polsce. Oprócz tego, wspólnie zarządzamy moim managementem i generalnie uwielbiamy spędzać razem czas wolny od pracy.
Jednym z ciekawszych wspólnych projektów, który zaczęliśmy realizować podczas pandemii, jest projekt MASVOBODA. Podróżujemy kamperem, odwiedzając różne kraje i czerpiąc z nich inspiracje. Efektem tego przedsięwzięcia będzie album muzyczny, nad którym pracujemy już od jakiegoś czasu, zbierając inspirujące materiały nagraniowe. Zapraszamy na nasz nowy kanał: www.masvoboda.pl!
Na koniec zapytam – jakie masz marzenia? Te zawodowe, ale także te prywatne (o ile to nie tajemnica). Co Ci w duszy gra?
Atanas Valkov: Przede wszystkim marzę o częstszym słońcu, cykadach, o morzu i o nieco spokojniejszym życiu w harmonii z naturą. Pragnę też wolności twórczej, o którą tak długo walczyłem i która wreszcie nadeszła. Wydaje mi się, że nadszedł czas, w którym mogę w pełni poświęcić się tworzeniu bez kompromisów – choć nadal czuję, jakbym dopiero zaczynał. Lubię ten stan, on napędza do nowych rzeczy, do działania. Bardzo chciałbym zostawić po sobie coś wartościowego na tym świecie.
Prywatnie zaś pragnę spędzać jeszcze więcej czasu z ukochaną żoną, podróżować i cieszyć się każdą chwilą.
Rozmawiała: Izabela Biernat
INTERNET:
atanasvalkov.com
www.facebook.com/atanasvalkovmusic
open.spotify.com/artist/4cAAN7SGwKPLlveflKR9z5
zdjęcie główne: fot. Krzysztof Powierża