Dokładnie 30 lat temu – 8 maja 1995 roku – ukazała się debiutancka płyta Edyty Górniak zatytułowana „Dotyk”. Jeszcze w tym samym miesiącu została ona jednym z czterech albumów, które jako pierwsze zostały wyróżnione przez ZPAV Złotą Płytą. Z okazji jubileuszu przypominamy kluczowe informacje na temat tego krążka.
Mając za sobą m.in. występy w musicalu „Metro” oraz udział w Konkursie Piosenki Eurowizji, w którym zajęła niepobite do dziś przez polskich artystów drugie miejsce, Edyta Górniak przystąpiła do nagrywania debiutanckiego albumu. Materiał był rejestrowany w pełni analogowo w warszawskim Studio Buffo, a nad realizacją płyty czuwał Rafał Paczkowski. Był on także współproducentem albumu – razem z 19-letnim wówczas Wojtkiem Olszakiem, który razem z kolegami z zespołu Woobie Doobie, zagrał na tej płycie. Poza nim – grającym na instrumentach klawiszowych – w nagraniach udział wzięli zatem Michał Grymuza (gitara), Wojtek Pilichowski (bas), Michał Dąbrówka (perkusja) i Mariusz „Fazi” Mielczarek (saksofon). Poza nimi, w kilku utworach usłyszeć możemy także innych muzyków. Album ukazał się 8 maja 1995 roku nakładem wytwórni Pomaton EMI. Na płycie znalazło się jedenaście utworów, w tym „To nie ja!” – debiutancki singiel Edyty Górniak, a zarazem piosenka, którą wywalczyła ona drugie miejsce na Konkursie Piosenki Eurowizji w Dublinie. Na krążek ten trafiły także takie piosenki jak „Jestem kobietą” z muzyką Wojtka Olszaka i tekstem Jacka Cygana (Olszak skomponował też muzykę do utworów „Niebo to my” i „Będę śniła…”) czy tytułowy „Dotyk”. Na płycie znalazły się także utwory pochodzące z musicalu „Metro” („Litania” i „Szyby”) i duet z Krzysztofem Antkowiakiem („Pada śnieg”), a także piosenka Jacquesa Brela z polskim tekstem Wojciecha Młynarskiego („Nie opuszczaj mnie”), „Kasztany” Korepty i Wodnickiej oraz „Jej portret” Nahornego i Kofty.
Niecałe trzy tygodnie po premierze albumu „Dotyk” Związek Producentów Audio-Video (ZPAV) przyznał pierwsze Złote Płyty w formule znanej do dziś. Fonograficzny debiut Edyty Górniak znalazł się wśród czterech wyróżnionych wówczas krążków, które osiągnęły pułap 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Zaledwie trzy miesiące później – podczas festiwalu w Sopocie – artystka odebrała Platynową Płytę, która była wówczas przyznawana za 250 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Dwa lata później album uzyskał już status poczwórnej platyny.
Z okazji 30. rocznicy premiery albumu „Dotyk” oddajmy głos samej artystce przypominając fragment wywiadu, którego udzieliła magazynowi Muzyk w 1995 roku. Poruszono w nim m.in. tematy związane z tą płytą i współpracą z zespołem Woobie Doobie:
Od kilku miesięcy na rynku znajduje się Pani pierwsza płyta „Dotyk”. Nagrywanie tej płyty – jakie to było doświadczenie w Pani karierze?
EG: Bardzo trudne, ale zarazem bardzo pasjonujące. Trudne, bo jest na tej płycie kilka piosenek, które śpiewałam od dawna i przyzwyczaiłam się do ich formy i sposobu wykonania. Musiałam więc znaleźć do nich nowy klucz i przede wszystkim spojrzeć na nie z dystansem. Nie jest to łatwe i stało się to dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Poza tym pracę nad płytą niezwykle utrudnił mi fakt, że nie mogłam się nad nią całkowicie skupić. Nagrywałam ją z przerwami, bo ilość innych zajęć, do których byłam zobowiązana uniemożliwiła mi koncentrację tylko na tym temacie. Gdybym mogła poświęcić się tej płycie całkowicie, na pewno ukazałaby się ona wcześniej, ale z drugiej strony, gdyby ukazała się wcześniej, na pewno nie byłaby taka jaka jest teraz…
Co może Pani powiedzieć o treści samej płyty?
EG: Na okładce płyty napisałam, że z każdą z tych piosenek wiąże się jakieś przeżycie. Każda z nich była świadkiem bardzo ważnych wydarzeń w moim życiu. Wydarzeń, które miały wpływ na to kim teraz jestem. Płyta „Dotyk”, jak sama nazwa wskazuje, jest o tym czego w życiu dotknęłam. Jest na niej kilka różnych gatunków muzyki i są różne treści. Muzykę traktuję jako formę kontaktu ze światem, dlatego staram się również, aby teksty, które śpiewam były mi bliskie, a zatem prawdziwe.
W realizacji płyty wzięli udział muzycy z zespołu Woobie Doobie. Czy był to Pani wybór, czy też wola producenta?
EG: To był mój wybór – od początku do końca. Są to wspaniali muzycy, perfekcyjni profesjonaliści, a przy tym cudowni, zwariowani przyjaciele. Są bardzo młodzi, a przez to otwarci na wszelkie uwagi. Bardzo dużo wnoszą artystycznie – nie są tylko odtwórcami napisanych partii. Staramy się wzajemnie uczyć, sugerujemy sobie różne rzeczy i realizujemy te, które wspólnie uznamy za najlepsze. To jest bardzo twórcze. Oprócz tego, że nagrywali ze mną płytę w studiu, towarzyszyli mi podczas mojej trasy koncertowej. Bardzo sobie cenię współpracę z nimi.

Wywiad z Edytą Górniak ukazał się w numerze 9/1995 miesięcznika Muzyk.