Sobota 20 lipca była czwartym, niestety już ostatnim festiwalowym dniem tegorocznej odsłony Colours of Ostrava. Tak jak przez trzy poprzednie, także i tego dnia sceny tętniły muzyką o różnych obliczach, wykonywaną przez artystów z różnych stron świata.
Po raz kolejny na tegorocznej edycji mogliśmy usłyszeć pochodzącą z Gwatemali Sarę Curruchich, urodzoną i czerpiącą z bogatych tradycji społeczności Majów w Kaqchikel. Tym razem wystąpiła na kameralnej scenie Cacao zlokalizowanej w namiocie. Podobny klimat, silnie związany z naturą i kręgami modlitewnymi kontynuował londyński piosenkarz i muzyk Nick Barbachano. W jego pieśniach pojawiają się motywy Indian północnoamerykańskich, pełniące rolę zaklęć i pieśni szamańskich.
Scenę T-Mobile otworzyli Bratři Ebenové, obchodzący 30. rocznicę wydania swojego pierwszego albumu „Malé písné do tmy” (1984). W momencie wydania albumu zespół działał jako bratnie trio – Marek, Kryštof i David, a swoim podejściem był zupełnie wyjątkowy na czeskiej scenie muzycznej. Synowie wybitnego kompozytora Petra Ebena otrzymali klasyczne wykształcenie muzyczne, ale jednocześnie chłonęli wpływy współczesnej muzyki folkowej, jazzowej i rockowej. Dzięki umiejętności czerpania ze wszystkich tych źródeł i sztuce posługiwania się różnymi niezwykłymi instrumentami muzycznymi stworzyli absolutnie nietradycyjne, niepowtarzalne „hebanowe brzmienie” na czeskiej scenie. Co więcej, w połączeniu z wyjątkowymi tekstami Marka, Bratři Ebenové zostali rewelacją sceny folkowej.
Absolutną zmianę klimatu na tej scenie zaproponowała brazylijska ekipa Bixiga 70. Jeśli Brazylia jest synonimem tańca i bezpośredniości, to ta grupa jest jej najlepszym ambasadorem w dziedzinie współczesnej muzyki globalnej – dziesięcioosobowy zespół udowadnia, że w słuchaniu muzyki gatunek nie ma znaczenia. Jeśli oczekujesz samby, dostaniesz ją, ale w mgnieniu oka dostroisz się do skocznych rytmów ska lub szalonych brzmień jazzu.
Na scenie Fresh zaskoczył japoński neo-folkowy zespół Mitsune. Shiomi Kawaguchi, Tina Kopp i Youka Snell pokonały ogromne odległości dzielące Japonię, Australię i Niemcy dzięki wspólnej fascynacji północno-wschodnim instrumentem, wywodzącym się z japońskiego teatru kabuki. Kobiety połączyły siły w 2018 roku w Berlinie i założyły zespół Mitsune, aby dać upust swojemu hobby i różnym doświadczeniom kulturowym (jego skład uzupełniają Petros Tzekos i Daigo Nakai). Ich debiutancki album, na którym zaprezentowali eklektyczną mieszankę pieśni ludowych we współczesnych aranżacjach. Snell dała do zrozumienia, że swój sposób grania shamisenu nazywa „transem psychodelicznym i matematycznym”.
The Caracal Project to propozycja muzyka z południowej Francji, Félixa Burnoda, który sam pisze, produkuje, miksuje muzykę oraz jest wokalistą i gitarzystą w swoim projekcie. Jego szybkie i mocne rytmy breakbeatu przeplatają się z powolnym i melancholijnym pasażem smyczków, subbasem i ciężkimi gitarowymi riffami.
Scena Full Moon to dobry koncert Ivy Z. Artystka znana z dreampopowego Billow czy indie folkowego Strangers in the City zadebiutowała solowo dwa lata temu płytą „Under a Red Moon pt. 1 & pt. 2”, wydanej przez słowacką wytwórnię Z Tapes, dzięki czemu udało jej się koncertować także w Japonii.
Na tej samej scenie mogliśmy zobaczyć także ciekawy polski skład ||ALA|MEDA|| skupiający członków wielu znaczących zespołów, wspólnie tworzących niepowtarzalną i niezwykle oryginalną muzykę, która zbudowana jest na połączeniu jazzu, krautrocka i modulowanej na żywo elektroniki analogowej. Perkusista Jacek Buhl znany ze składów postpunkowych grup Variété czy Trytony. para Piotr Michalski i Łukasz Jędrzejczak pracowali razem w takich zespołach jak 3moonboys, So Slow czy znana w Czechach Javva. Rafał Iwański (HATI czyli Innercity Ensemble) to znany etnomuzykolog i kolekcjoner instrumentów z całego świata. Jakub Ziołek to multiinstrumentalista i producent, który m.in. z grupą Stara Rzeka wykraczał poza kontekst polskiej sceny muzycznej. ||ALA|MEDA|| koncertuje od dekady i ma na swoim koncie cztery pełnowymiarowe albumy, w tym tegoroczną „Spectre 02”.
Ostatniego dnia festiwalu zaprezentował się także inny polski zespół KAST. – laureaci konkursu dla polskich zespołów, w którym nagrodą był występ na scenie REC.
Na scenie ORLEN Drive mocnym punktem programu był koncert Sama Garretta. Muzyczny świat Sama to nie tylko nuty i akordy, to odzwierciedlenie jego osobistej podróży. Dzięki ojcu, który grał u muzyków takich jak m.in. Led Zeppelin, Bob Marley czy Stevie Wonder, zetknął się z wpływem szerokiej gamy wielogatunkowych koncertów, które stały się jego inspiracją. Swój pierwszy zespół założył w wieku 12 lat i zanim zaczął grać solo, spędził dużo czasu zanurzając się w bogatej przyrodzie otaczającej jego rodzinne miasto.
Kolejny wystąpił zespół Avalanche Kaito, z pochodzącym z Burkina Faso wokalistą Kaito Winse i belgijskimi muzykami perkusistą Benjaminem Chavalą i gitarzystą Niciem Gitta. W październiku 2020 roku nagrali wspólnie swój pierwszy pełnometrażowy album, rozpoczynając tym samym wielokulturowy dialog oparty na czystym transie i całkowitym zanurzeniu w istocie dźwięku.
Wśród headlinerów ostatniego dnia festiwalu znalazł się Dennis Lloyd – urodzony w Tel Awiwie jako Nir Tibor multiinstrumentalista, piosenkarz i autor tekstów znany ze swojego zacierającego gatunki brzmienia. Płynnie splata elementy popu, R&B i muzyki elektronicznej. Dorastając w środowisku muzycznym, doskonalił swoje umiejętności gry na trąbce i gitarze, przygotowując grunt pod karierę charakteryzującą się kreatywnością i innowacyjnością.
Taneczne show rodem z Jamajki zaprezentował Sean Paul, raper i piosenkarz, który przez kilkadziesiąt lat działalności w branży muzycznej w dużej mierze wyznaczał kierunek muzyki dancehall i reggae.
Gwiazdami ostatniego dnia festiwalu byli także irańsko-holenderska artystka Sevdaliza i James Blake, brytyjski producent i piosenkarz plasujący się w czołówce współczesnej muzyki elektronicznej. Scenę Drive zamknęła islandzka wokalistka włoskiego pochodzenia Emiliana Torini, a scenę główną izraelski duet Infected Mushroom, który od niemal trzydziestu lat miesza orientalny koktajl elektroniki z uderzającą rolą psychodelicznego transu. Analogowe brzmienie, wokale na żywo i efektowne multimedialne show na koncertach to jednoznaczne potwierdzenie tego, kto należy do pierwszej ligi w tej branży.
To już ostatnia relacja festiwalowa z Ostrawy, jednego z naszych ulubionych festiwali – pełnego różnorodności, życzliwości otwartości na artystów i publiczność, także tę ze szczególnymi potrzebami.
Serdecznie dziękujemy organizatorom, a szczególnie ekipie Colours of Ostrava PL za możliwość udziału w festiwalu i relacjonowania go dla Muzyka i Top Guitar.
Tekst i zdjęcia: Ada i Sobiesław Pawlikowscy