W Krakowie, jak co roku w czerwcu, odbył się Festiwal Kultury Żydowskiej. Tegoroczna, 33. edycja tej imprezy, była uboższa niż co roku i okrojona – choćby o koncert Shalom na Szerokiej – z oczywistych względów, gdyż sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie jest dramatyczna. Z jednej strony ciężko cieszyć się muzyką, gdy ma się świadomość, co tam się dzieje, z drugiej strony po prostu organizatorzy musieli się ograniczyć do kameralnych koncertów ze względów bezpieczeństwa, jakie trzeba zabezpieczyć muzykom i publiczności. Pomimo tego muzycznie – jak co roku – było znakomicie, i kilka koncertów na pewno zapadnie festiwalowym bywalcom w pamięć na dłużej.
W tym roku znakomita większość wydarzeń miała miejsce w hali Muzeum Inżynierii Miejskiej. To dobre wnętrze i koncerty tam smakują, niemniej jednak tęsknota za Synagogą Tempel na Miodowej, gdzie przez lata miały miejsce absolutnie genialne wydarzenia muzyczne jest obecna. Tu powodem jest raczej stan zabytku i konieczność przeprowadzenia prac remontowych, które pozwolą na organizowanie w tym magicznym wnętrzu kolejnych pięknych wydarzeń z muzyką w roli głównej.
Wracając do reporterskiej relacji z tegorocznych koncertów krakowskiego JCF – niechybnie jednym z dwóch najważniejszych koncertów był występ kwartetu Yemen Blues. Ten zespół nie po raz pierwszy gościł w Krakowie i po raz kolejny skutecznie rozbujał publiczność energią, dźwiękiem i energetycznym show. Oczywiście najbardziej rzucał się w oczy i uszy frontmana Ravid Kahalani, grający również na guimbri. Jego energetyczny śpiew, sceniczna ruchliwość, charyzma to elementy show, których nie można kupić i chyba nawet nie można się ich nauczyć. To musi być cecha wbudowana artysty i Ravid ją ma. Podkreślić należy niebywałą muzykalność Shanira Ezry Blumenkrtantza grającego na basie i oud (rodzaj bliskowschodniej lutni bezprogowej) i maszyny perkusyjnej złożonej z Dana Mayo grającego na bardziej klasycznym zestawie oraz malowniczego Rony’ego Irvina grającego na congach i perkusjonaliach.
Alex Roth’s Cut The Sky to kontynuacja projektu gitarzysty Alexa Rotha, zapoczątkowanego kilka lat temu w Żydowskim Muzeum GALICJA, gdy Alex zaprosił do współpracy dwóch improwizujących Polaków – perkusistę Huberta Zemlera i saksofonistę Mikołaja Trzaskę (oczywiście również wyposażonego w klarnet basowy). Piękna, przestrzenna, uduchowiona muzyka.
Voices Of Yemen to kolejne wcielenie kwartetu Yemen Blues, uzupełnionego o kilku dodatkowych muzyków. Kto wie, czy nie był to najradośniejszy koncert tegorocznego festiwalu. Rytm i harmonie wokalne – czegóż trzeba więcej do szczęścia? Oczywiście Ofer Mizrahi pięknie grający na gitarze ułatwiał absorpcję tego, co się działo na scenie mniej obeznanym z bliskowschodnią muzą słuchaczom, ale czwórka śpiewających i bębniących panów skradła show dokumentnie. Boaz Gadka i Moshe Harir emanowali piękną energią, a muzycy na co dzień grający w Yemen Blues genialnie akompaniowali kolegom. Pełnia radości i erupcja szczęścia wśród publiczności miała miejsce podczas grania tego rozbudowanego składu.
The Sway Machinery to projekt prowadzony przez częstego gościa festiwalu, Jeremiah Lockwooda z Brooklynu. Ten muzyk gra na gitarze i śpiewa, a w tym zespole zaprosił on do współpracy Yuli Yael Ba’eri – grającą na basówce i mandolinie oraz ekspresyjnie śpiewającą, a także Johna Bolliungera pięknie bębniącego na czerwonym zestawie perkusyjnym. Skład uzupełniał duet dęciaków, czyli Stuart Bogie na saksofonach i trębacz Kenny Warren. Bardzo udany koncert.
The Kadya Trio to tercet składający się ze śpiewającej Svety Kundish oraz akompaniujących jej Alana Berna (fortepian, akordeon) i Marka Kovnackiego (skrzypce). W porównaniu z poprzednio opisanymi wydarzeniami tu mieliśmy okazję obcować z krainą łagodności.
No i na koniec naszej relacji Maqamat Master Ensemble. Zestaw przeciekawy – to wyjątkowa grupa muzyków – wykładowców Maqamat School of Eastern Music w Safed w Izraelu, która wykonuje starożytną muzykę perską, klasyczną muzykę Turków osmańskich łącząc je z brzmieniem arabskiego oudu oraz zapachem przypraw z Maroko. Przekraczanie granic, łączenie kultur, przełamywanie stereotypów, a przede wszystkim piękna, świetnie zaaranżowana i mistrzowsko wykonana muzyka. Kolejny piękny koncert 33 edycji FKŻ.
Praktycznie wszyscy muzycy odnosili się do tragicznej sytuacji, jaka ma miejsce na Bliskim Wschodzie. Jest to czas bardzo trudny, przede wszystkim dla artystów. To bardzo dobrze, że pomimo tragicznych wydarzeń na Bliskim Wschodzie kolejna edycja Festiwalu miała miejsce i pozwoliła znów spotkać się w Krakowie ludziom z wielu stron świata, których łączy zamiłowanie do przepięknej tradycji – nie tylko muzycznej. Oby kolejne edycje FKŻ odbywały się w czasie, gdy będziemy mogli w pełni radować się spotkaniem i wspólnym doświadczeniem wydarzeń kulturalnych, jakie od 33 lat zapewniają nam organizatorzy Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie.
Prezentujemy obszerną galerię zdjęć z tegorocznej imprezy w Krakowie.
Tekst: Sobiesław Pawlikowski
Zdjęcia: Ada i Sobiesław Pawlikowscy
strona internetowa: www.jewishfestival.pl