• Muzyk
  • TopGuitar
  • TopBass
  • TopDrummer
NEWSLETTER
Muzyk.net
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
    TestyPokaż więcej
    Donner DC 87
    Donner DC 87 – test mikrofonu pojemnościowego
    2025-04-30
    ADAM Audio D3V
    ADAM Audio D3V – test monitorów odsłuchowych
    2025-03-29
    Novation Launchkey 61 MK4 (fot. Novation)
    Novation Launchkey 61 MK4 – test klawiatury sterującej
    2025-03-20
    Arturia KeyLab 61 mk3 (fot. Arturia)
    Arturia KeyLab 61 mk3 – test klawiatury sterującej
    2024-09-30
    ZOOM R4 MultiTrak
    ZOOM R4 MultiTrak – test rejestratora audio
    2024-05-31
  • Wideo
    WideoPokaż więcej
    Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
    Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”
    2025-05-09
    Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
    Kali Uchis wydała album „Sincerely”
    2025-05-09
    „Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
    „Thunderbolts*” – muzyka pod lupą
    2025-05-08
    Edyta Górniak „Dotyk” (fot. Pomaton EMI)
    30 lat albumu „Dotyk” Edyty Górniak
    2025-05-08
    Patrycja Markowska „Ślady” (mat. prasowe Warner Music Poland)
    Patrycja Markowska zaprezentowała utwór „Ślady”
    2025-05-08
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
    TygodnikPokaż więcej
    Tygodnik 19/2025 (514)
    2025-05-06
    Tygodnik 18/2025 (513)
    2025-04-28
    Tygodnik 17/2025 (512)
    2025-04-22
    Tygodnik 16/2025 (511)
    2025-04-14
    Tygodnik 15/2025 (510)
    2025-04-08
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Czytasz: 25 lat Native Instruments – przypominamy wywiad z założycielem firmy
Udostępnij
Szukaj
Muzyk.netMuzyk.net
Font ResizerAa
  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
  • Film
  • Tygodnik
  • Słownik
Szukaj
  • Newsy
    • Klawisze
    • Studio
    • Software
    • Gitara i Bas
    • Nagłośnienie
    • Mobilne
    • Perkusja
    • AudioVideo
    • Dęte
    • DJ
    • Smyczki
    • Oświetlenie
  • Wydarzenia/Muzycy
    • Wywiady
    • Sylwetki
    • Imprezy
    • Relacje
  • Testy
  • Wideo
  • Artykuły
    • Studyjna mapa Polski
    • Felietony
    • Auto dla muzyka
    • Wariacje na temat
    • Recenzje
  • Film
    • Muzyka pod lupą
    • Płyty DVD
  • Tygodnik
  • Słownik
    • Terminy Gitarowe
    • Terminy Techniczne
Obserwuj nas
© 2024 Muzyk. All Rights Reserved.
NewsyWywiady

25 lat Native Instruments – przypominamy wywiad z założycielem firmy

Grzegorz Bartczak | Muzyk FCM
Grzegorz Bartczak | Muzyk FCM Opublikowano 2021-10-30
Udostępnij
Stephan Schmitt
Stephan Schmitt

W tym roku firma Native Instruments obchodzi jubileusz 25-lecia działalności. Z tej okazji postanowiliśmy sięgnąć do naszego archiwum by przypomnieć wywiad z jej założycielem Stephanem Schmittem, przeprowadzony w berlińskiej siedzibie firmy dwadzieścia lat temu… Rozmowa poświęcona była początkom firmy (działającej wówczas jedynie pięć lat), a także oferowanym przez nią wówczas produktom o raz planom na przyszłość. Czytając go możemy cofnąć się w czasie do 2001 roku i dowiedzieć się jak wyglądała wówczas technologia związana z instrumentami wirtualnymi. Zapraszamy do lektury…

Jakie były początki firmy i jej późniejszy rozwój?

Stephan Schmitt: Przed założeniem firmy byłem inżynierem pracującym między innymi przy systemach komunikacyjnych. Dlatego też wiedziałem dość sporo o przetwarzaniu sygnałów. Ponadto zawsze byłem muzykiem – klawiszowcem. W roku 1993, firma zajmująca się wytwarzaniem cyfrowych mikserów w której pracowałem upadła. Ja sam zajmowałem się stroną sprzętową, ale miałem do czynienia z wieloma osobami związanymi z tworzeniem oprogramowania. Tam też poznałem Volkera Hinza, z którym rozpocząłem współpracę. Czas po zamknięciu owej firmy poświęciłem stworzeniu koncepcji syntezatora, który byłby bardziej „elastyczny” niż jakikolwiek jaki znałem dotychczas. Lata 1993-94 spędziliśmy właśnie na pisaniu i tworzeniu samej koncepcji. W roku 1995 zaczęliśmy w końcu pisać właściwy program. Wtedy to naszym zdaniem procesory stały się na tyle szybkie, że mogły podołać samodzielnemu przetwarzaniu danych. Mimo to, jako, że nie byliśmy jeszcze pewni możliwości wspomnianych procesorów, wyprodukowaliśmy także specjalną kartę DSP.

Spis treści
Jakie były początki firmy i jej późniejszy rozwój?Mógłby Pan zatem przybliżyć koncepcję tego programu?Czy będzie można zatem zakupić w przyszłości dodatkowe biblioteki dla programu Dynamo, na zasadzie rozszerzeń?Wróćmy do Reaktora i losów firmy.W jaki zatem sposób „przenoszą” Państwo rzeczywisty instrument do komputera? Czy analizujecie wcześniej dokładnie oryginały, robicie jakieś pomiary…Może teraz kilka słów o nowszych produktach…Ile osób pracuje w Native Instruments?Czy praca nad oprogramowaniem zajmuje całe wasze „moce przerobowe”?Czy planujecie może w przyszłości stworzenie sprzętowej platformy dla swych programów – instrumentu na wzór prototypu Stage Frame One firmy Creamware?W odróżnieniu od syntezatorów sprzętowych w programach mamy do czynienia z problemem opóźnienia. Jak można temu zaradzić?Czy na dzień dzisiejszy komputery ograniczają wasze programy? Jeśli tak to w jakim stopniu?Czy przygotowujecie optymalizację dla procesorów Pentium 4 i nowych kości AMD?Kiedy pracujecie nad nowymi programami co trzeba zrobić jako pierwsze, po tym jak już macie ogólną koncepcje nowego produktu?Na jaką platformę łatwiej pisze się programy – PC czy MacIntosh?Czy wasze programy będą oferowane także w nowym standardzie DXi?Planujecie może wersje TDM, mogące współpracować z systemem ProTools?Ku jakiej grupie odbiorców skierowane są zatem wasze produkty? Amatorom czy profesjonalistom?Czy niskie ceny są jakimś sposobem na walkę z piractwem komputerowym? Jak zapatruje się Pan na tę kwestię?Czy jest w Niemczech scena muzyków wykorzystujących podczas występów „na żywo” jedynie instrumenty wirtualne?W jakim stopniu wirtualne instrumenty z logo NI są lepsze niż inne plug-iny VST, spośród których wiele jest bezpłatnych?Kiedy Pana zdaniem wirtualne instrumenty zasługiwać będą na miano profesjonalnych studyjnych syntezatorów i samplerów?

W roku 1996, w dalszym ciągu jeszcze tylko w dwójkę (musieliśmy naturalnie pracować dodatkowo w innych firmach, gdyż z czegoś musiały wpływać przecież pieniądze) pokazaliśmy na targach MusikMesse we Frankfurcie nad Menem nasz pierwszy prototyp – Generator. Pracowałem wtedy znów dla firmy produkującej miksery i to na ich stoisku pokazaliśmy nasz produkt. Wielu ludzi było zaciekawionych nazwą Native Instruments i pytali nas czy sprzedajemy instrumenty etniczne… Nazwa rzeczywiście może wydawać się myląca. Uważam jednak, że podobnie jak pierwotne cywilizacje korzystały z darów natury, tak my wykorzystujemy współczesne środowisko, w którym komputery odgrywają bardzo ważną rolę. Korzystamy zatem z milionów komputerów jakie są na świecie, będących niejako elementami otaczającego nas świata – komputery nie muszą być specjalnie kupowane tylko dlatego, że dostępne są programy muzyczne – komputery jako platforma już są i „czekają” aby je wykorzystać. Jedną z ciekawszych rzeczy związanych z syntezą programową jest fakt, że potencjał wirtualnych instrumentów ciągle wzrasta, dlatego że coraz lepsza jest „druga strona” czyli sprzęt komputerowy.

Wracając to targów – zaprosiliśmy wtedy po prostu kilku dziennikarzy, którym spodobała się koncepcja systemu modularnego jakim był Generator. Naturalnie program był wtedy dopiero we wczesnej fazie tworzenia. Wersja nadająca się do sprzedaży ukazała się na przełomie lat 1996/97. Wtedy też zainteresowała się na mi prasa, jak i ludzie, którzy chcieli tworzyć muzyczne oprogramowanie. Wielu z nich był zafascynowanych możliwością współpracy przy takim projekcie i wówczas zdobyliśmy wiele nowych kontaktów. Po targach MusikMesse 1997, firma Native Instruments składała się już z sześciu osób, choć w dalszym ciągu pracowaliśmy we własnych domach. Każdy z nas miał jakieś dodatkowe źródło dochodów.

W roku 1997 rzecz zaczęła przedstawiać się trochę bardziej profesjonalnie, mieliśmy już coś na kształt strategii marketingowej, firma nie była już bezimienna, zyskała tożsamość. Nowymi członkami w firmie byli Daniel Haver (pełniący dziś funkcję CEO), dwóch projektantów i osoba zajmująca się finansami. Pracowaliśmy zatem w szóstkę, choć oczywiście kontaktowaliśmy się także z innymi osobami, m.in. Gerhardem B., który stworzył moduły wykorzystujące syntezę granularną. Dzięki temu rozszerzeniu postanowiliśmy zaoferować to jako osobny produkt – Transformator. Po jakimś czasie doszliśmy jednak do wniosku, że dopiero połączenie wszystkich modułów razem, a zarazem możliwości obu programów – klasycznej syntezy opartej na oscylatorach i korzystającej z próbek syntezy granularnej będzie tym co powinno odnieść sukces. Nowy program nazwaliśmy Reaktor. Rzeczywiście poprzednie aplikacje w porównaniu z nowym produktem nie sprzedawały się zbyt dobrze i większy nacisk położyliśmy na Reaktor.

- Advertisement -

Mógłby Pan zatem przybliżyć koncepcję tego programu?

Stephan Schmitt: Jedną z najważniejszych rzeczy z nim związanych jest biblioteka instrumentów. Mamy moduły podstawowe, które są fabrycznie ustawione i nie można ich zmieniać oraz moduły makro [makro-moduły] będące kombinacjami różnych modułów (np. oscylatorów, operatorów FM czy generatorów obwiedni), a które służyć mogą jako „klocki”. Kolejnym poziomem są instrumenty, które tworzyć możemy albo łącząc moduły makro, albo podstawowe. Owe instrumenty, tak jak ich fizyczne odpowiedniki, mogą być albo dość proste w budowie, albo bardzo rozbudowane. Na tym poziomie użytkownicy mogą tworzyć własne instrumenty. Dla nich także stworzyliśmy specjalne forum, na którym mogą oni wymieniać się między sobą pomysłami i gdzie gotowe instrumenty oferowane są innym użytkownikom. To forum ukazało, że wielu z tych ludzi jest bardzo zdolnych, mających bardzo interesujące pomysły. Zaczęliśmy zbierać te instrumenty, chociaż oczywiście sami także tworzyliśmy nowe, aby wskazać potencjalnym użytkownikom co można z tym programem zrobić. To stało się podstawą do biblioteki, która cały czas rośnie i rośnie.

Wtedy też zdecydowaliśmy się aby wypuścić na rynek prostszą i tańszą wersję aplikacji, gdyż wielu ludzi nie chciało tworzyć własnych instrumentów, lecz korzystać z gotowych. Tak narodziła się koncepcja programu Dynamo, który jest niejako „odtwarzaczem” instrumentów tworzonych przy pomocy Reaktora. Pozwala on na używanie owych instrumentów ale bez edycji, bez zmieniania ich struktury czy interfejsu użytkownika. Najważniejszą rzeczą związaną z tą aplikacją jest zatem biblioteka, która jest wraz z nią dostarczana, a w której skład wchodzi 25 rożnych instrumentów. Co ważne, większość z tych instrumentów jest stworzona przez osoby spoza Native Instruments, a z którymi się kontaktowaliśmy. W dalszym ciągu jesteśmy w kontakcie z większością z nich, zatem biblioteka na pewno w przyszłości się powiększy, ale na trochę innej zasadzie, gdyż dla niektórych użytkowników owe 25 programów to za dużo.

Czy będzie można zatem zakupić w przyszłości dodatkowe biblioteki dla programu Dynamo, na zasadzie rozszerzeń?

Stephan Schmitt: W tej chwili nie jestem w stanie dać dokładnej odpowiedzi, bowiem cały czas pracujemy nad tym, ale myślimy nad pakietami, które będzie można zakupić osobno. Dynamo spełniać będzie wtedy rolę odtwarzacza, a owe pakiety zawierać będą materiał dla niego.

Wróćmy do Reaktora i losów firmy.

Stephan Schmitt: Reaktor udostępniał dobrej jakości filtry i oscylatory, zatem drugim, choć łatwym do przewidzenia podejściem użytkowników to te aplikacji było emulowanie klasycznych syntezatorów. Ludzie zaczęli tworzyć kopie takich instrumentów jak Moog, Juno, SH-101 czy TB-303 – urządzeń, które zyskały w czasach techno większe zainteresowanie. Były wśród nich naprawdę dobre emulacje, zbliżone architekturą do oryginałów. Co więcej zaczęło napływać coraz więcej zapytań typu: Czy możecie stworzyć emulację tego, a tego…? Wiadomo, że ludzie preferują to, co już znają. W pewnym sensie zasmuciły mnie te pytania, gdyż zawsze chciałem tworzyć rzeczy bardziej otwarte na przyszłość, a nie nawiązujące do przeszłości. Zwróciliśmy jednak uwagę na to zainteresowanie i Michael Kurz, który jest jednym z naszych głównych konstruktorów, zaczął prace nad emulatorem syntezatora Prophet-5 firmy Sequential Circuits w ramach programu Reaktor. Gdy go skończył, okazało się, że instrument ten brzmi całkiem przekonywająco. W międzyczasie skontaktowaliśmy się z byłymi pracownikami Sequential Circuits, co było o tyle proste, że jeden z nich prowadzi nasz amerykański oddział. Mieliśmy zatem dostęp do barw, jak i służyli oni nam wszelką pomocą. Naturalnie dysponowaliśmy także oryginałem, dzięki czemu mogliśmy porównywać różne elementy. Jak wspomniałem, prototyp stworzony był „pod Reaktor”, ale później przepisaliśmy kod źródłowy i w ten sposób powstał plug-in VST 2.0 – Pro-5.

- Advertisement -

Pojawienie się standardu VST było ważnym krokiem naprzód dla wszystkich producentów syntezatorów programowych. Naszą wtyczką zainteresowała się firma Steinberg, która zaoferowała nam jej dystrybucję. Pro-5, przemianowany później na Pro-52 z powodu problemów z prawami autorskimi, stał się wielkim przebojem, także dzięki sile marketingowej firmy Steinberg, jak i naszemu udziałowi. Postanowiliśmy zatem pójść dalej w stronę emulacji klasycznych instrumentów. Zaczęliśmy zastanawiać się jaki jeszcze instrument warto by było przenieść „do komputera”. Muzycy zaczęli bowiem tworzyć własne studia właśnie „wewnątrz” komputera, myśleliśmy o tym, jakie instrumenty czy procesory efektów chcieliby oni mieć w swych wirtualnych studiach.

W ten to sposób kolejnym projektem Michaela Kurza stało się B4 – emulacja organów Hammond B3. Pierwsze próby podejmował jeszcze w Reaktorze, jednak szczerze mówiąc nie wszystkie aspekty oryginału można było na tej platformie osiągnąć. Przez pół roku mieliśmy na miejscu egzemplarz B3 dla analizowania i porównywania. Trzeba przyznać, że konstruktorzy tego instrumentu wykonali kawał dobrej roboty.

W jaki zatem sposób „przenoszą” Państwo rzeczywisty instrument do komputera? Czy analizujecie wcześniej dokładnie oryginały, robicie jakieś pomiary…

Stephan Schmitt: Naturalnie, w jakiś sposób musimy znaleźć pomysł na to jak zrobić to samo przy pomocy oprogramowania. Wiele starych analogowych syntezatorów możemy jednak bez problemu „odbudować korzystając z modułów jakie dostępne są w programie Reaktor. Naturalnie czasami potrzebne są pewne tricki, czy optymalizować je gdyż system modularny też ma przecież jakieś limity. Jako, że jest to zestaw modułów potrzebne są dodatkowe operacje związane np. z połączeniami między modułami. Trochę trudniej jest gdy napotkamy przy emulacji na poważniejsze przeszkody. Przykładowo w przypadku B4, zdecydowaliśmy się na to, aby w pewnym sensie użyć próbek. Spróbkowaliśmy każdą z 91 obracających się wewnątrz instrumentu metalowych płyt wraz ze wszelkimi „brudami” – zniekształceniami czy przesłuchami i innymi efektami dodatkowymi. Wszystkie te próbki odgrywane są jednocześnie przez jeden wielki SAMPLE OSCILLATOR. Jest to inne podejście niż ma to miejsce w Reaktorze, gdzie oscylatory nie bazują na próbkach, jednak dla lepszej wydajności zdecydowaliśmy się na ten krok. Z drugiej strony będzie można wymieniać próbki i w przyszłości udostępnimy inny zestaw próbek dla B4.

Może teraz kilka słów o nowszych produktach…

Stephan Schmitt: W odróżnieniu od Pro-52 i B4, o których mówiłem przed chwilą, a które są ukłonem w stronę przeszłości, jeden z naszych ostatnich produktów reprezentuje zupełnie inne podejście do wykorzystania możliwości komputera. Mowa tu o aplikacji Spektral Delay wykorzystującej szybką transformację Fouriera (FFT) – coś czego nikt wcześniej nie zrobił. Nie opieramy się zatem wyłącznie na gotowych rozwiązaniach, ale wprowadzamy także własne innowacje. Przykładowo, dwóch z naszych pracowników miało kiedyś swą własną małą firmę i kiedy przyłączyli się do nas mieli już pomysł na program dla DJ’ów, z którego powstał Tracktor. Podobnie było w przypadku Spektral Delay – pomysł ten „przyniósł” ktoś kto wcześniej pracował nad tym samodzielnie. To samo dotyczy kolejnej nowości programu Battery.

Ile osób pracuje w Native Instruments?

Stephan Schmitt: Przez wszystkie te lata nasz zespół ciągle się rozrastał. W chwili obecnej jest nas około 40, z czego połowa zajmuje się tworzeniem oprogramowania i barw. Naturalnie ważne jest nie tylko wytwarzanie programów, ale także inne aspekty jak prowadzenia firmy. Znaleźliśmy wielu interesujących ludzi, którzy mieli w jakimś stopniu do czynienia z muzyką – większość naszych pracowników jest także muzykami czy DJ’ami, albo było nimi w przeszłości. Motywacja jest zatem duża. Wielu z nich „przynosi” pomysły na nowe produkty, mamy tu ludzi którzy identyfikują się z tym co robią. Ja sam, oprócz tego, że jestem teraz kimś w rodzaju dyrektora technicznego, jestem odpowiedzialny za całą linię programów Reaktor. To jest moje dziecko i będzie nim też w przyszłości. Jesteśmy w firmie bardzo otwartą społecznością, w której nowe pomysły są mile widziane. Z każdego nowego produktu uczymy się czegoś co wykorzystać możemy potem w kolejnych.

Czy praca nad oprogramowaniem zajmuje całe wasze „moce przerobowe”?

Stephan Schmitt: Początkowo byliśmy firmą skierowana bardzo na rozwój oprogramowania, a jeśli zajmujesz się tworzeniem nowych programów nie jesteś raczej typowym sprzedawcą czy osobą zajmującą się reklamami, badaniem rynku, szukaniem dystrybutorów itd. Dużą częścią sukcesu jest zawsze dział marketingu i sprzedaży, który z biegiem lat także się rozwinął. Kiedy my się rozwijaliśmy, rozwijał się także Internet, co dla firmy zajmującej się oprogramowaniem jest bardzo interesujące. Może on stać się kanałem dystrybucyjnym, pozwala także na utrzymywanie kontaktu ze środowiskiem użytkowników naszych programów. W Internecie udostępniać można np. uaktualnienia dla programów, a i ich użytkownicy mogą komunikować się ze sobą. Zamierzamy także rozwijać tę stronę działalności firmy i tak Reaktor 3.0 będzie dysponował możliwością połączenia nie tylko kilku kopii w sieci lokalnej, ale także poprzez Internet. Dzięki temu muzycy mogą współpracować ze sobą w zupełnie nowy sposób. Zresztą już w przypadku Dynamo i poprzedniej wersji Reaktora, ktoś kto stworzył własny instrument, mógł przesłać go koledze jako kilkaset kilobajtów danych, a ten po załadowaniu tego do swego komputera mógł wykorzystać ów instrument w własnych produkcjach.

Naturalnie widzimy, że jest to trudne wyzwanie dla producentów sprzętu komputerowego. Z drugiej strony hardware ma tę przewagę nad programami, że można go dotknąć i pokazać, wygląda miło i seksownie – ma swego rodzaju „ciało”. Jeśli chodzi o programy do oczywiście widzimy coś na monitorze, ale jeśli ktoś pracuje z sekwencerem, plug-in może być włączony gdzieś w tle, niewidoczny dla obserwatora. Dlatego oprogramowanie jest bardziej abstrakcyjnym zjawiskiem. Nie ma takiego .. jak sprzęt a jeśli chodzi o sterowanie programami, to mysz nie jest idealnym środkiem do tego. Jesteśmy zatem aktywni także w sektorze sterowników. Jednym z takich produktów jest 4 Control, który został skonstruowany po to, aby można go było położyć w pobliżu komputera, a użytkownik miałby dostęp przynajmniej do czterech parametrów. Z drugiej strony jeśli mamy zewnętrzny sterownik i zmieniamy coś w programie – potencjometry sterownika nie ruszają się. Co można zrobić w tej sprawie? Wykorzystać można motoryzowane suwaki czy nawet pokrętła, bo i to już ktoś zrobił – wiem to z czasów gdy pracowałem nad mikserami. Jest to jednak dość kosztowne. Można stosować także kontrolery bez punktów końcowych. Tego typu płynne kontrolery stosowane i zaimplementowane są zarówno w programie Generator, jak i Reaktor. Stosować można je tak jak sterowniki MIDI, jednak nie wysyłają one wartości absolutnych, a jedynie informację o wzrastaniu (INCREMENTAL VALUES). Dostępny jest jeszcze jeden sterownik 10 Control, jednak nie jest on produkowany przez nas. Kontroler ów wyposażony jest także w ciekłokrystaliczny wyświetlacz, dzięki czemu widzimy nazwę i aktualną wartość edytowanego parametru. Sterować nim można setki parametrów. Takie kontrolery do idealne dopełnienie syntezatorów programowych. Cały czas jesteśmy w kontakcie z firmami zajmującymi się produkcją tego typu urządzeń.

Czy planujecie może w przyszłości stworzenie sprzętowej platformy dla swych programów – instrumentu na wzór prototypu Stage Frame One firmy Creamware?

Stephan Schmitt: Jesteśmy raczej bardzo ostrożni na tym polu. Już stworzenie 4 Control było zejściem z naszej głównej drogi jako producenta oprogramowania. Bardzo często docierają do nas pytania typu: Czy zrobicie coś współpracującego z kartami DSP? Czy stworzycie własną kartę DSP? itd. Faktem historycznym jest, że zaczynaliśmy od karty – przetwornika cyfrowo-analogowego współpracującego z programem Generator. Jednakże w ówczesnym czasie (był to rok 1995) karty dźwiękowe nie były jakościowo wystarczające, szczególnie jeśli chodzi o opóźnienia. Jako, że wcześniej zajmowałem się konstruowaniem strony sprzętowej, stworzyłem ten konwerter D/A, dzięki czemu cała ścieżka sygnałowa była pod naszą kontrolą. Trudno nam jednak było na przykład napisać sterowniki do owej karty. Ludziom to się jednak spodobało, jako, że było stabilne, jednak gdy firma Microsoft wprowadziła standard DirectSound, stwierdziliśmy, że opóźnienia są na tyle małe, że korzystnie z tej dodatkowej karty okazało się zbyteczne. Dochodziło też do pewnych nieporozumień, gdyż niektórzy myśleli, że karta oferuje także algorytmy przetwarzające sygnał, a to był tylko konwerter D/A. W późniejszych latach co jakiś czas temat DSP powracał, jako że część ludzi uważa, że procesory DSP są bardziej wydajne jeśli chodzi o przetwarzanie sygnałów, niż typowe procesory firm Intel czy Motorola. Moim zdaniem Intel może przeznaczyć o wiele więcej pieniędzy jak i „siły roboczej” na tworzenie procesorów i chociaż jest wiele słów krytyki w ich kierunku, to uważam, że robią to bardzo dobrze.

Wracając do wspomnianego kontrolera – Creamware jest firmą skierowaną bardzo ku kartom DSP i mają ku temu swe powody. Jeśli chodzi o sprzętowe instrumenty, to zawsze wykorzystują one też jakieś procesory DSP. Spójrzmy na przykład na syntezator Nord Lead – poważamy tych ludzi i podobają mi się te urządzenia, jednak to nie jest nasz sektor rynku. Nie będziemy tworzyć „pod DSP”, w końcu nazywamy się Native Instruments. Wracając do sterowników, to w dalszym ciągu w ofercie znajdować się będzie 4 Control, nawet jeśli nie będzie wytwarzany bezpośrednio przez nas. Poza tym konsultujemy różne pomysły z innymi firmami, jednak to ich zadaniem jest wprowadzenie na rynek odpowiednich kontrolerów.

W odróżnieniu od syntezatorów sprzętowych w programach mamy do czynienia z problemem opóźnienia. Jak można temu zaradzić?

Stephan Schmitt: Jeśli spojrzymy na karty wykorzystujące sterowniki ASIO, których najlepszym chyba przykładem jest RME Hammerfall, to okazuje się, że poradzili oni sobie z buforami pamięci i ich wielkością w taki sposób, ze opóźnienie jest mniejsze niż to, z jakim mamy do czynienia w tradycyjnych syntezatorach. Uważam zatem, ze producenci kart dźwiękowych i sterowników poradzili już sobie z tym problemem.

Czy na dzień dzisiejszy komputery ograniczają wasze programy? Jeśli tak to w jakim stopniu?

Stephan Schmitt: Ta kwestia często się powtarza. Użytkownicy oprogramowania pragną korzystać z takiej liczby ścieżek, procesorów efektów czy głosów polifonii jaka jest teoretycznie dostępna, ale jeśli stosować będziemy wszystko równocześnie to doprowadzimy system do granic możliwości. Osobiście zawsze byłem zdania, że należy być ekonomicznym, gdyż w przeciwnym razie z całej zabawy będą nici. Nie jest problemem przeładować system jeśli zaczniemy np. stosować „pamięciożerne” procesory efektów takie jak wysokiej jakości efekty REVERB. Wiadomo, że im więcej elementów równocześnie uruchomimy tym bardziej zredukuje się polifonia. Zdajemy sobie z tego sprawę i badaliśmy już możliwości nowych architektur takich jak Altivec, które są jednostkami równoległego przetwarzania zoptymalizowanymi dla Pentium III i G4. Znaleźliśmy kilka sposobów na wykorzystanie równoległego przetwarzania np. dla przyspieszenia działania Reaktora.

Kolejna wersja tej aplikacji będzie znacząco szybsza od poprzedniczki. Wydajność i zużycie mocy procesorów jest przez nas cały czas brane pod uwagę. Wiadomo, że jeżeli jakiś program w dużym stopniu „pożerał” będzie moc procesora, nie będzie popularny a tym samym nie będzie się dobrze sprzedawał. Nasze kompaktowe instrumenty są zoptymalizowane. Pamiętać też trzeba, że użytkownik uaktywnić może poza naszą aplikacją także inne, które mogą spowodować przeciążenie systemu – procesory efektów TC Works czy Waves albo inne syntezatory. Sytuacja jest zatem taka, że trzeba o tym myśleć, nie można pozostawić tego problemu samemu sobie. Z drugiej strony producenci sprzętu komputerowego co roku robią nam prezent zwiększając potencjał i prędkość procesorów.

Czy przygotowujecie optymalizację dla procesorów Pentium 4 i nowych kości AMD?

Stephan Schmitt: Na razie zajmowaliśmy się Pentum III i nie mieliśmy czasu przyjrzeć się kolejnej wersji. Najpierw jednak producenci kompilatorów muszą udostępnić odpowiednie narzędzia. Mogę tylko powiedzieć, że jedno z przyszłych wcieleń Reaktora będzie zupełnie nowym i o wiele szybszym rozwiązaniem. Od pewnego czasu współpracujemy z rosyjskim programistą znanym jako Dr. SynC, twórcą aplikacji SynC Modular, która w tym samym czasie kompiluje wykonywany aktualnie przez siebie kod. Program zawiera wewnętrzny kompilator, który produkuje zoptymalizowany kod assemblera – wszystko w czasie rzeczywistym! Jedna z przyszłych generacji Reaktora będzie wykorzystywała tę technologię.

Kiedy pracujecie nad nowymi programami co trzeba zrobić jako pierwsze, po tym jak już macie ogólną koncepcje nowego produktu?

Stephan Schmitt: Dobrze jest jeśli można zbudować coś jakby prototyp, tak że byłoby już coś słychać i można by sprawdzić czy jest do zadowalające, czy może zaciekawić ot potencjalnych nabywców. Potem następuje długa droga prac nad rozwojem pomysłu, trzeba stworzyć poszczególne elementy interfejsu użytkownika, tu dochodzą do głosu projektanci. Po fazie prototypu należy zająć się też optymalizacją… Różnie to bywa, czasami można wykorzystać istniejący już szkielet, lub trzeba stworzyć coś zupełnie nowego. Wszystko zależy od danego projektu. Dla projektantów zawsze wygodniej jest korzystać ze szkieletu, „klocków”, które powstały wcześniej na potrzeby innego projektu.

Na jaką platformę łatwiej pisze się programy – PC czy MacIntosh?

Stephan Schmitt: Historycznie jesteśmy firmą związaną z środowiskiem Windows i bardzo trudno było nam poznać wszelkie aspekty MacIntosha. Nie widzę większej różnicy. Windows jest nowocześniejszy niż MacOS 8 czy 9. Z nowym MacOS X sprawa jest już inna. Pod pewnym względem programowanie dla Windows było prostsze, szczególnie dzięki zastosowaniu kilku nowoczesnych koncepcji. Kiedy spojrzeliśmy na narzędzia programistyczne dla MacIntosha okazało się, że niektóre są sprzed 10 lub więcej lat. Z drugiej strony można w tym środowisku robić rzeczy, szczególnie w sektorze audio, których nie zrobimy pod Windowsem. Dobry programista może zatem na MacIntoshu osiągnąć bardzo dobre wyniki. Kiedy zdecydowaliśmy się zaoferować nasze produkty także na tą platformę, znaleźliśmy „wolnego strzelca” który nam w tym pomagał. Na chwilę obecną zatrudniamy trzech specjalistów od MacIntosha.

Czy wasze programy będą oferowane także w nowym standardzie DXi?

Stephan Schmitt: Cakewalk przyłożył dużo starań, aby nas do tego przekonać. Zaoferowali naturalnie pomoc i obecnie zarówno Reaktor 3.0, Spektral Delay jak i Battery dostępne będą także w tym formacie. Sytuacja z tym standardem nie jest do końca jasna – czy stoi za tym Microsoft czy Cakewalk. A’ propos Microsoftu, także oni skontaktowali się m.in. z nami pragnąc dowiedzieć się co można ulepszyć. DXi to jednak bardziej koncepcja Cakewalka.

Planujecie może wersje TDM, mogące współpracować z systemem ProTools?

Stephan Schmitt: W chwili obecnej ProTools jest obsługiwany przez format DirectConnect, niedługo także RTAS, a w przyszłości przez technologię na której temat nie wiem jeszcze zbyt wiele, ale ma być to coś jakby emulowanie TDM ale na procesorze komputera. Normalnie TDM jest implementowany na procesorach Motorola 56000, a my tego nie robimy. Digidesign jednak bardzo się interesuje tym, abyśmy zaoferowali aplikację działającą na ich platformie. Będą do zapewne specjalne wersje naszych programów, obsługujące całkowitą integrację z ProTools. System ten jest dość drogi, zatem oprogramowanie może być także droższe, a to jest już inny typ odbiorcy.

Ku jakiej grupie odbiorców skierowane są zatem wasze produkty? Amatorom czy profesjonalistom?

Stephan Schmitt: Nasze produkty nie są zbyt drogie, dlatego też oferujemy je dla szerszego kręgu odbiorców. Jeśli chodzi o Reaktora, to tak naprawdę jest tylko mała grupa ludzi, którzy naprawdę potrafią tworzyć za jego pomocą instrumenty i wykorzystać jego potencjał. Dynamo skierowane jest już ku szerszemu gronu użytkowników, także ku osobą zaczynającym „przygodę” z syntezatorami programowymi. Oferujemy profesjonalną jakość, czego przykładem jest np. B4 czy Pro-52, a które spotkały się z ciepłym przyjęciem także ze strony profesjonalistów. Podobnie zresztą ma się sprawa z Reaktorem. Kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych byłem mile zaskoczony gdy dowiedziałem się jacy muzycy korzystają z niego w studiu. Cena natomiast jest dość niska. Po wynikach sprzedaży wiemy też, że musimy kierować nasze produkty także ku masowemu odbiorcy, tworzyć dla nich proste i przede wszystkim zrozumiałe aplikacje, które będą przydatne nawet jeśli nie mogą pochwalić się oni wykształceniem w tym kierunku.

Przykładowo Tracktor może stać się bardzo popularny, gdyż w dzisiejszych każdy chce być DJ’em, tak samo, jak jeszcze kilka lat temu wszyscy chcieli grać na gitarach. Żeby dziś zaimponować dziewczynie musisz być DJ’em. Pierwsza wersja Tracktora jest mimo wszystko dość rozbudowana lecz planujemy wypuszczenie na rynek tańszej wersji o nieco mniejszym potencjale, z przeznaczeniem do użytku typowo domowego. W chwili obecnej możemy podzielić już nasze produkty na działy skierowane ku różnym grupom klientów i Tracktor jest pierwszym przedstawicielem sekcji zwanej fun products, która w przyszłości na pewno zostanie powiększona.

Czy niskie ceny są jakimś sposobem na walkę z piractwem komputerowym? Jak zapatruje się Pan na tę kwestię?

Stephan Schmitt: To trudne pytanie. Jak na razie nie udało się nam wypracować sposobu na walkę z piratami, a i nie mamy zbyt wielkiego doświadczenia w tym względzie. Próbujemy różnych rodzajów zabezpieczeń – sprzętowego, programowego… Na pewno niższe ceny redukują motywację łamania programu, gdyż osoba zajmująca się tym także musi ponieść jakieś koszty, a jeżeli program jest raczej niedrogi, to złamanie zabezpieczeń po prostu mu się nie opłaca. Będziemy próbować różnych rzeczy. Przykładowo możemy odciąć dostęp do niektórych funkcji edycyjnych, które uaktywnią się dopiero po zalogowaniu się na naszej stronie i rejestracji programu. Cały czas rozmawiamy z innymi producentami oprogramowania jak i twórcami zabezpieczeń.

Z drugiej strony jest dużo sceptycyzmu w tej sprawie. Gdy jest się młodą, zaczynającą dopiero firmą, scrackowane wersje programów nie wydają się aż tak złe. Gdy wchodzisz dopiero na ten rynek, scena hakerska nie jest znowu najgorszą rzeczą. Nasze programy dostępne są oczywiście w Rosji – po 6 dolarów za płytę, w Polsce sytuacje pewnie jest podobna. Byłem w Rosji i tam można kupić dowolny program za około 5 USD. Jeżeli przykładowo wielu Rosjan korzysta z Reaktora czy innego programu, mimo, ze pirackich wersji, to przynajmniej poznają te aplikacje i jeśli zmienimy typy zabezpieczeń w nowych wersjach programów, to mogą być to nasi potencjalni klienci.

Na krótka metę, fakt istnienia kopii pirackich dowodzi popularności programu. Na dłuższą metę jednak, gdy starzejesz się i starzeje się także twoje oprogramowanie, to myślisz aby zarabiać na tym pieniądze.

Czy jest w Niemczech scena muzyków wykorzystujących podczas występów „na żywo” jedynie instrumenty wirtualne?

Stephan Schmitt: Tak, można mówić o takim trendzie. Można spotkać coraz więcej ludzi zabierających na występ jedynie laptop.

W jakim stopniu wirtualne instrumenty z logo NI są lepsze niż inne plug-iny VST, spośród których wiele jest bezpłatnych?

Stephan Schmitt: W tej kwestii decyzja należy głównie do klienta, to on decyduje co mu się bardziej podoba. Z naszej strony nabywca otrzymuje produkt dopracowany w szczegółach. Nie obsługujemy też tylko jednej platformy – nasze programy dostępne są na różne platformy, w różnych formatach. Staramy się ustalić pewien standard jakości i utrzymywać go, a także dostarczać użytkownikom nowe barwy i inne udogodnienia. Naturalnie na rynku VST dostępnych jest wiele ciekawych aplikacji za niewielkie pieniądze lub nawet darmo. Także firma Waldorf oferuje profesjonalny instrument wirtualny – PPG Wave 2.v. Jeśli chodzi o proste programy to wtyczki typu shareware i freeware mogą stanowić jakąś konkurencję, jednak przy bardziej rozbudowanych programów, różnica między aplikacją shareware a w pełni profesjonalnym programem jest już znaczna, gdyż powstanie tego drugiego poprzedziły lata pracy i doświadczeń. Ostateczne słowo należy jednak do klienta. Być, może popsuć nam to może koniunkturę…

W sektorze procesorów efektów współzawodnictwo jest naprawdę duże. Jedną rzecz chciałbym jeszcze zaznaczyć. Wielu spośród twórców owych tanich plug-inów to na prawdę dobrzy programiści. Któregoś dnia część z nich może zrobić naprawdę duże pieniądze, gdyż mają do zaoferowania coś co jest bardzo pożądane. My sami zaprosiliśmy do współpracy kilku z nich, a jesteśmy w kontakcie z kolejnymi. Native Instruments jest zatem także swego rodzaju skupiskiem ludzi, którzy już wcześniej robili coś sami w sektorze programów shareware i freeware, a teraz próbują swych sił wśród aplikacji profesjonalnych.

Kiedy Pana zdaniem wirtualne instrumenty zasługiwać będą na miano profesjonalnych studyjnych syntezatorów i samplerów?

Stephan Schmitt: Korzystając z czegoś w studiu dana osoba najczęściej chce osiągnąć założone efekty w jak najkrótszym czasie. Cały system musi być także stabilny, nie może „zawieszać się” co pięć minut. Na scenie aspekt ten jest jeszcze bardziej ważny. Naturalnie jeśli nie jesteś pewien swego systemu nie wyjdziesz z nim na scenę. W studiu naturalnie zawsze można zrestartować komputer i kontynuować pracę. Dla profesjonalistów najważniejszy jest fakt że przeważnie działają oni pod dużym napięciem czasowym – nie mają zatem czasu na zabawę, muszą mieć wyniki jak najszybciej. Dlatego też potrzebują urządzeń lub programów, które oferować muszą to czego dany muzyk wymaga. Dostępne muszą być pewne ustawienia fabryczne, interfejs użytkownika musi być taki a taki… Innym aspektem jest naturalnie jakość dźwięku, jednak w tym przypadku oprogramowanie spokojnie może konkurować z fizycznymi instrumentami. Sądzę, że w niektórych przypadkach może nawet przeważyć szalę na swoją korzyść.

Korzystając np. z 32-bitowego (floating) przetwarzania wewnętrznego na całym torze audio z wyjątkiem wyjść, gdzie potrzebna jest konwersja, jakość dźwięku może być wyższa. Profesjonalnych muzyków interesuje także pewna „elastyczność” – tu dobrym przykładem jest właśnie Reaktor, ale system musi być także odpowiednio szybki. Staramy się zatem oferować bibliotekę, która jest skutecznym narzędziem dla osób, które chcą otrzymać wyniki w krótkim czasie, ale wiemy, że musimy się także trochę w tym sektorze poprawić. Innym często spotykanym problemem jest timing. Nie ma na to lepszego rozwiązania niż plug-in VST 2.0, gdyż nie występuje tam opóźnienie MIDI.

Wyjątkiem są tu naturalnie urządzenia łączące w sobie sekwencer i moduł dźwiękowy, takie jak Akai MPC2000 czy starsze automaty perkusyjne firmy Roland – po prostu nie ma tam połączeń MIDI między poszczególnymi elementami. Zatem umieszczenie wszystkich urządzeń w jednym środowisku do tego z synchronizacją MIDI to najlepsze rozwiązanie na rozwiązanie problemu timingu. Wydaje mi się, że doskonale nadaje się do tego nasz nowy sampler perkusyjny Battery, będący aplikacją pomocną, a przy tym prostą i intuicyjną w obsłudze. Patrząc na całą tą kwestię ze strony psychologicznej, można zadać pytanie: Czy profesjonalista sięgnie po narządzie, które jest tanie? Czasami coś musi być naprawdę drogi aby zaczęto traktować to poważnie. Gdy wejdą na rynek wersje naszych programów dla systemu ProTools, profesjonaliści będą mieli swoje droższe programy…

Rozmawiał: Grzegorz Bartczak

Strona internetowa firmy Native Instruments: www.native-instruments.com

 

Wywiad ukazał się pierwotnie w numerze 5/2001 miesięcznika Muzyk.

TAGI: Native Instruments, Stephan Schmitt
Udostępnij ten artykuł
Facebook Twitter Whatsapp Whatsapp LinkedIn Email Drukuj
Udostępnij
Poprzedni artykuł Corey Taylor; fot. Noise Ordnance LLC (CC BY 3.0) Corey Taylor ze Slipknot fanem zespołu ABBA
Następny artykuł Alicia Keys „KEYS” (fot. RCA Records) „Best of Me” Alicia Keys zapowiedziała nowy album „KEYS”

Najnowsze artykuły

Ella Langley (fot. YouTube / Ella Langley)
Wydarzenia/Muzycy

Ella Langley i Lainey Wilson triumfują na ACM Awards 2025

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Miley Cyrus „More to Lose” (mat. prasowe Sony Music Entertainment Poland)
wideoWydarzenia/Muzycy

Miley Cyrus zaprezentowała singiel „More to Lose”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Yamaha FGDP-50 (fot. Yamaha)
NewsyPerkusja

FGDP-50 i FGDP-30 firmy Yamaha z nagrodą za wzornictwo

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
Kali Uchis „Sincerely” (fot. Zach Apo-Tsang)
wideoWydarzenia/Muzycy

Kali Uchis wydała album „Sincerely”

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
sE Electronics sE7 sideFire (fot. sE Electronics)
NagłośnienieNewsyStudio

sE7 sideFire – nowy mikrofon pojemnościowy firmy sE Electronics

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-09
„Thunderbolts*” (fot. Marvel Studios)
FilmMuzyka pod lupąwideo

„Thunderbolts*” – muzyka pod lupą

Grzegorz Bartczak | Muzyk FCM 2025-05-08
Novation Launch Control XL [MK3] (fot. Novation)
KlawiszeNewsyStudio

Nowa wersja kontrolera Launch Control XL firmy Novation

Redakcja | Muzyk FCM 2025-05-08

Może Ci się również spodobać

Yamaha FGDP-50 (fot. Yamaha)
NewsyPerkusja

FGDP-50 i FGDP-30 firmy Yamaha z nagrodą za wzornictwo

Yamaha ogłosiła, że wśród jej produktów wybranych do grona…

2025-05-09
sE Electronics sE7 sideFire (fot. sE Electronics)
NagłośnienieNewsyStudio

sE7 sideFire – nowy mikrofon pojemnościowy firmy sE Electronics

Firma sE Electronics postanowiła rozszerzyć ofertę swoich małomembranowych mikrofonów…

2025-05-09
Novation Launch Control XL [MK3] (fot. Novation)
KlawiszeNewsyStudio

Nowa wersja kontrolera Launch Control XL firmy Novation

Ponad dekadę po premierze pierwszej odsłony kontrolera MIDI o…

2025-05-08
Sennheiser Spectera (fot. Sennheiser)
NagłośnienieNewsy

Sennheiser przybliża cechy i możliwości systemu Spectera

System bezprzewodowy Spectera zaprezentowany oficjalnie przez firmę Sennheiser kilka…

2025-05-08
Muzyk
Muzyk.net

MUZYK jest jedynym magazynem branży sprzętu muzycznego w Polsce o tak szerokiej rozpiętości merytorycznej i docieralności do użytkowników instrumentów muzycznych, sprzętu muzycznego i studyjnego.Ukazuje się od stycznia 1993 roku najpierw jako miesięcznik drukowany i portal internetowy, a od 2020 roku jako tygodnik Online i portal internetowy.Na łamach MUZYKA zamieszczane są treści przeznaczone zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych użytkowników sprzętu muzycznego, a także informacje dotyczące artystów, płyt i wydarzeń muzycznych. Przekłada się to na wysokie statystyki. Portal Muzyk.net zanotował średnio w 2022 roku prawie milion odsłon miesięcznie.

Odwiedź

3.9kZalajkuj
1.9kObserwuj
1kObserwuj
183Subskrybuj
377Obserwuj

Serwisy

  • Klawisze
  • Studio
  • Software
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Mobilne
  • Perkusja
  • AudioVideo
  • Dęte
  • DJ
  • Smyczki
  • Oświetlenie

Na skróty

  • Newsy
  • Wydarzenia/Muzycy
  • wideo
  • Klawisze
  • Imprezy
  • Studio
  • Software
  • Testy
  • Gitara i Bas
  • Nagłośnienie
  • Yamaha
  • Relacje
  • Sennheiser
  • Artykuły
  • Recenzje
  • Arturia
  • Płyty CD
  • Casio
  • Mobilne
  • Zoom
  • Steinberg
  • Perkusja
  • Novation
  • Tygodnik
  • Film
  • AudioVideo
  • Focusrite
  • Neumann
  • iOS
  • Roland
  • nowa płyta
  • Felietony
  • O nas
  • Reklama
  • Regulamin
  • Polityka prywatności
  • Kontakt
  • Praca
Czytasz: 25 lat Native Instruments – przypominamy wywiad z założycielem firmy
Udostępnij

ZASTRZEŻENIE: dokładamy wszelkich starań, aby zachować wiarygodne dane dotyczące wszystkich prezentowanych informacji. Dane te są jednak dostarczane bez gwarancji. Użytkownicy powinni zawsze sprawdzać oficjalne strony internetowe, aby uzyskać aktualne warunki i szczegóły.

Copyright (C) Muzyk 2024
Welcome Back!

Sign in to your account

Lost your password?