Tim ma 46 lat, z czego połowę spędził na estradzie. Od samego początku szło mu świetnie, nigdy też nie wyściubiał artystycznie nosa poza country. Należy do grupy tak popularnych artystów, że jego występy od lat organizowane są głównie na stadionach, do niego też należy aktualny rekord w ilości sprzedanych biletów na całą turę koncertową. Na kupno swoich jedenastu albumów studyjnych znalazł ponad 40 milionów chętnych. Niedawno wydał kolejny, dwunasty album, który z miejsca stał się liderem listy Billboardu i już w pierwszym tygodniu znalazł 107,000 nabywców. Zgodnie z ostatnią modą wyszły od razu jego dwie wersje, normalna i luksusowa. Mam tę pierwszą, zawierającą jedenaście utworów i trwającą bez mała 46 minut. Tim od dłuższego czasu trzyma się zasady, żeby nie pisać samemu sobie żadnych piosenek. Pewnie wie co robi, bo te, które dostaje od innych twórców, są znakomite, wystarczy je wybrać, zaaranżować i nagrać. Tym zajmuje się oczywiście głównie sam zainteresowany i Byron Gallimore, współproducent krążka. Ma to i tę zaletę, że przy swoich utworach zawsze autorowi trudniej o sensowny wybór, a tu żadna kompozycja nie przypomina pozostałych. Od innych gwiazd w Nashville Tim różni się kilkoma istotnymi szczegółami. Po pierwsze jest wobec siebie i współpracowników bardzo wymagający, ale dzięki temu jego nagrania mają ręce i nogi. Właśnie owa perfekcja czyni krążki Tima naprawdę interesującymi, bo przecież generalnie nie odbiegają od komercyjnego charakteru produkcji z Nashville. Po drugie, Tim często przemyca coś z folkowego charakteru niektórych pozycji i to też słychać. Całość została podobno zarejestrowana w ciągu dwóch tygodni, ale praca trwała od rana do późnego wieczora. Efekty są bardzo ciekawe. Tim świetnie śpiewa, a w dodatku ma niebywale czysty i silny głos. Gdy się dokładnie posłucha różnicy w interpretacji poszczególnych utworów, wielu rozmaitych smaczków, widać klasę tego wokalisty. Jeden utwór, „Highway Don’t Care”, śpiewa w duecie z Taylor Swift. Tim pewnie wolałby go śpiewać z żoną, również świetną piosenkarką Faith Hill, ale prawa rynku a zwłaszcza marketingu, są nieubłagane. Zwłaszcza teraz, gdy McGraw przeszedł pod skrzydła wytwórni Big Machine Records, w której Taylor jest główną gwiazdą. Krążek bez problemu można kupić w naszych sklepach, a melodyjne country, jakie coraz częściej bywa nadawane również w Polskim Radiu, powinno zagościć także w domach tych, którzy interesują się różnymi gatunkami współczesnej muzyki rozrywkowej w najlepszym wydaniu.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Recenzja ukazała się w numerze 7/2013 miesięcznika Muzyk.
Strona internetowa artysty: www.timmcgraw.com
zdjęcie główne: Big Machine Records