Testowaliśmy już mikrofony firmy Sontronics, i mimo niskiej ceny (a może właśnie ze względu na nią) zrobiły na nas dobre wrażenie. Teraz otrzymaliśmy do testu cały „zestaw” – STC-3X PACK to nie tylko mikrofon, ale też uchwyt elastyczny, pop-filtr i kabel. Sam mikrofon to dość solidna konstrukcja z dwumembranową kapsułą, akcesoria są przydatne, natomiast cena jest nadal bardzo zachęcająca.
W kartonie znajdujemy parę mniejszych pudełek, które zawierają: mikrofon z miękkim futerałem, uchwyt elastyczny, pop-filtr, kabel mikrofonowy XLR-XLR. Nie otrzymujemy eleganckiej i niepotrzebnej nikomu walizeczki, za to w zestawie jest wszystko, poza statywem. Mikrofon Sontronics STC-3X to nowa konstrukcja, jak określa producent, „British designed”, choć wiadomo, gdzie produkowana. Jest to wielkomembranowy pojemnościowy mikrofon studyjny o dwóch membranach, pozwalających na uzyskanie różnych charakterystyk kierunkowych. Oprócz trzypozycyjnego przełącznika charakterystyk kierunkowych (dookólna, kardioidalna i ósemkowa) mamy na korpusie mikrofonu jeszcze dwa 3-pozycyjne przełączniki: tłumik i filtr dolnozaporowy. Elektrycznie mikrofon to konstrukcja półprzewodnikowa, z tranzystorem polowym w stopniu wstępnym i transformatorowym wyjściem.
Najpierw wszystko trzeba dokładnie obejrzeć i jak się da, rozkręcić. Mikrofon jest solidny, ciężki i bardzo porządnie wykonany. Uchwyt elastyczny ma – o dziwo – dobre gwinty, a mikrofon mocuje się bardzo łatwo. Kabel nie budzi żadnych emocji, działa, jest ekranowany, wszystko gra. Pop-filtr, czyli pończocha, z logo firmy, jest duży, dobrze wygląda, ale… gdzie jest „gęsia szyja”? Zapomnieli? Nie, nie ma gęsiej szyi, pop-filtr mocuje się bezpośrednio do uchwytu elastycznego za pomocą przegubu śrubowego i trochę „na wcisk”. Wygląda to nieźle i po skręceniu jest stabilne, ale ma jedną wadę – dość dużą odległość filtra od mikrofonu. Ja wiem, że taka odległość jest dobra, ale jak ktoś ma słabo zaadaptowane pomieszczenie albo lektora z niskim głosem i chęć wykorzystania efektu zbliżeniowego, to co? Trochę filtr zbliżyć się da, ale wtedy jest jakoś krzywo… Za to raz ustawiony i porządnie skręcony nie ma tendencji do przesuwania się, co przy dzisiejszych „gęsich szyjach” jest niestety normą.
Podłączamy. Przedwzmacniacz bez żadnych filtrów, w celu sprawdzenia tych wbudowanych. Sontronics podaje częstotliwość graniczną, ale tradycyjnie nie ma nic o nachyleniu filtra. Tak czy inaczej, częstotliwość graniczna 150 Hz to dla głosów męskich zbyt wysoko, może wyższe kobiece? Częstotliwość 75 Hz, trochę słyszalna, ale w porządku, akurat dla lektora. Tłumik o dwóch zakresach to niejako rozpusta, ale rzecz wbrew pozorom bardzo przydatna, współczesne interfejsy mają często zbyt duże minimalne wzmocnienie wzmacniacza mikrofonowego. Brzmienie mikrofonu jest w porządku – oczywiście, czystość sybilantów nie jest „klasy europejskiej”, ale brzmienie jest otwarte, nie brakuje dołu i góry oraz, co ważne, środka. Efekt zbliżeniowy jest niezbyt silny, co oznacza dość szeroką charakterystykę – musimy sami zdecydować, czy wolimy bardziej wyrównane brzmienie i mniejszy wpływ odległości od źródła na brzmienie, czy „ciaśniejszą” charakterystykę kierunkową, minimalizującą w pewnym zakresie wpływ nie do końca optymalnego pomieszczenia. Czułość w normie, dość wysoka, to dobrze, bo tłumik z kolei w razie potrzeby pozwala na nagrywanie również głośnych instrumentów. Mikrofon ma zmienne charakterystyki kierunkowe – w większości przypadków wykorzystywać będziemy „nerkę”, ale warto pamiętać też o innych i przynajmniej sprawdzić dookólną – to oznacza bardziej otwarte i wyrównane brzmienie. Ogólnie, zważywszy na cenę i dołączane wyposażenie dodatkowe, brzmienie jest takie, jakiego oczekiwałem, sybilanty trochę ostrzejsze, ale naprawdę tylko trochę, da się wytrzymać. Jako mikrofon instrumentalny – bardzo dobrze: duża czułość, pełne, szerokie pasmo i wyrównana charakterystyka częstotliwościowa to zalety testowanego mikrofonu. Wydawać by się mogło, że sam mikrofon STC-3X jest taki sam, jak testowany jakiś czas temu mikrofon STC-2X (obudowa jest identyczna, ale to raczej słaby argument), ale jest to jednak inna konstrukcja, świadczy o tym np. wyższa o 2 dB czułość oraz inne, lepsze brzmienie.
Zestaw STC-3X to nie tylko całkiem niezły mikrofon. To zestaw, a więc nabywca otrzymuje uchwyt elastyczny, nie musi szukać pop-filtra czy pytać się na forach, gdzie i jaki kabel kupić. Do pełni szczęścia potrzebny jest tylko statyw (i oczywiście cała reszta łańcucha nagraniowego). Znajdujące się w zestawie akcesoria kupowane oddzielnie mogą sporo kosztować, tu mamy je za niewielką dopłatą (w porównaniu z ceną modelu STC-2X), a sam mikrofon jest inny, nowszy i brzmi lepiej niż poprzednie modele. Mikrofon Sontronics STC-3X nie mieści się wprawdzie w magicznej cenie „do tysiąca”, ale zważywszy na akcesoria możemy go w tej klasie lokować, a wtedy jest on bardzo ciekawą propozycją.
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Charakterystyka kierunkowa: dookólna, ósemkowa, kardioidalna
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Czułość: 16 mV/Pa
Impedancja: <200 Ohm
Maksymalny poziom SPL: 120 dB (@ 0.5% THD)
Tłumik: -10 dB i -20 dB
Filtr dolnozaporowy: 75 Hz i 150 Hz
Zasilanie Phantom: 48V (±4 V)
Cena 1290 PLN
Do testu dostarczył:
AudioTech
ul. Łagiewnicka 20
02-860 Warszawa
tel. (22) 6482935
Internet: www.audiotechpro.pl, www.sontronics.com
Test ukazał się w numerze 6/2013 miesięcznika Muzyk.