Bogaty w koncerty rok Nowohuckie Centrum Kultury w Krakowie zamknęło w piękny sposób. Przy komplecie publiczności odbył się tam koncert jednego z najważniejszych zespołów w historii polskiej muzyki rozrywkowej – 29 grudnia wystąpili tam mianowicie Skaldowie.
Zespół ten powstał w 1965 roku i do dziś w prawie niezmienionym składzie (od stycznia 1968 r.) koncertuje i nagrywa nowe płyty. Skaldowie, to bez wątpienia fenomen w historii polskiej muzyki rozrywkowej; jedna z najbardziej oryginalnych, a zarazem najbardziej popularnych grup jaka kiedykolwiek powstała w Polsce. Zespół podczas 55-letniej działalności przedstawił tak bogaty i różnorodny repertuar, że „zaszufladkowanie” go w jednym konkretnym gatunku, wydaje się zadaniem prawie niemożliwym. W ich twórczości odnajdujemy nie tylko różne odmiany muzyki młodzieżowej (pop i rock), ale również niezwykle popularny w latach 70. rock psychodeliczny i progresywny, a nawet blues i jazz-rock. Główni kompozytorzy i liderzy zespołu – Andrzej i Jacek Zielińscy – w swoich kompozycjach kreatywnie wykorzystują i przetwarzają nie tylko wspomniane wyżej gatunki muzyczne, ale często wzbogacają je o elementy muzyki góralskiej i klasycznej. W ten sposób nadają swojej twórczości swoisty, oryginalny i niepowtarzalny charakter, który sprawił, że mimo upływu lat – ich muzyka nadal brzmi świeżo i porywająco. Skaldowie wydali ponad dwadzieścia albumów (ostatni „Taki blues” w 2019 roku), byli wielokrotnie nagradzani na festiwalach w Opolu i Sopocie m.in. w 2009 r. w Opolu otrzymali Grand Prix za całokształt oraz odsłonili swoją gwiazdę na opolskiej alei gwiazd. W roku 2019 grupa otrzymała „Złotego Fryderyka” oraz „Mateusza Trójki” – nagrodę programu Trzeciego Polskiego Radia.
Nowohucki koncert Skaldów był częścią obchodzonych przez nich „55. urodzin zespołu”. Grupa cały czas gra w praktycznie oryginalnym składzie, jaki rozpoczynał jej historię w latach 60. ubiegłego wieku. Na scenie pojawili się oczywiście bracia Zielińscy – Andrzej (klawiszowiec, wokalista i kompozytor lwiej części repertuaru) oraz Jacek (śpiewający trębacz i skrzypek). Za perkusją zasiadł Jan Budziaszek, bas dzierżył w dłoniach Konrad Ratyński, za drugim zestawem klawiatur miejsce zajął Grzegorz Górkiewicz, który zastępował Andrzeja Zielińskiego po reaktywacji Skaldów, ale po powrocie pierwotnego klawiszowca z USA pozostał w składzie i grywa do dziś. Zabrakło gitarzysty Jerzego Tarsińskiego, który rehabilituje się po operacji ręki, ale dzielnie zastąpił go syn Jacka, Bogumił Zieliński. Przez pierwszą część koncertu grał na gitarze solowej, ale po przerwie zastąpił Ratyńskiego na gitarze basowej i zrobił to w naprawdę godny sposób, świetnie brzmiał na basówce. To nie koniec familiarnych konszachtów, jakie miały miejsce na scenie tego wieczoru – z zespołem zaśpiewała córka Jacka Zielińskiego, Gabriela, a zestaw perkusjonaliów obsługiwał Rafał Tarcholik – mąż Gabrieli i zięć Jacka. Ponadto na scenie był obecny znakomity saksofonista jazzowy Leszek Szczerba, a chórki zapewniły kieleckie Wołosatki.
Pierwsza część koncerty była bardziej drapieżna i rockowa, a grupa sięgnęła do swych najwcześniejszych nagrań. Zaczęło się od „Od wschodu do zachodu słońca”, potem między innymi „Śpiewam bo muszę”, „Na wszystkich dworcach świata”, „Dwudzieste szóste marzenie” by pierwszą dziesiątkę piosenek i pierwszą część koncertu jednocześnie zwieńczyć suitą „Krywaniu, Krywaniu”. Oj, był ogień i rozbiegane improwizacje! Po piętnastominutowej przerwie, podczas której publiczność miała okazję dzięki uprzejmości dyrektora Nowohuckiego Centrum Kultury obejrzeć znakomitą wystawę obrazów Anny Gunther, zespół powrócił na scenę i rozsypał worek z przebojami. Drugi set to 14 przebojów i 4 bisy, a wśród nich wszystko, czego fan Skaldów zapragnąć może. „Wszystko mi mówi”, „Prześliczna wiolonczelistka”, „Z kopyta kulig rwie”, „Nie domykajmy drzwi”, „Wiosna”, „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” i na koniec „Szanujmy wspomnienia”. No i jak to u Skaldów – świetne melodie, piękne harmonie, kapitalnie brzmiące wielogłosy, i co ważne – świetne teksty, bo Skaldom materiału literackiego przecież dostarczali najwybitniejsi poeci. Najczęściej Leszek Aleksander Moczulski (wdowa po poecie była obecna na koncercie), ale i Ewa Lipska, Wojciech Młynarski, Tadeusz Śliwiak i oczywiście Agnieszka Osiecka…
Świetny koncert w świetnie brzmiącej i wyposażonej sali. Muzycy Skaldów to już co by nie powiedzieć, starsi panowie, ale muzycznie wszystko się zgadzało. Zresztą podziwiając obrazy Anny Gunter w antrakcie z radością „podsłuchiwałem” zachwyty fanek zespołu w stylu – „a widziałaś co Budziaszek wyprawia, jak szaleje za tymi bębnami? A jak Jacek pięknie śpiewa i co na skrzypeczkach wycina…”. Oj tak. Na scenie NCK pojawiła się żywa historia polskiej muzyki rozrywkowej w świetnej formie, a audytorium pełne wiernych fanek i fanów wychowanych na tych piosenkach i ochoczo nucących je pod nosami zakrytymi maseczkami… Szanujmy wspomnienia, a ten koncert Skaldów dla wszystkich jego uczestników na pewno pozostanie wspomnieniem na długo.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z tego wydarzenia.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Internet: www.facebook.com/Skaldowie…