Otrzymaliśmy niezwykle ciekawe urządzenie, służące do poprawy jakości nagrań mikrofonowych dokonywanych w trudniejszych warunkach akustycznych. Firma sE Electronics od dłuższego już czasu produkuje mikrofony pojemnościowe, nie wstydząc się przy tym, że jest firmą chińską. Jej mikrofony nie należą do najtańszych, cieszą się dobrą renomą, a szeroki asortyment produktów zasługuje na uznanie. Ale nie o mikrofonach ma być ten tekst, tylko o dziwnym „parawanie” mającym, jak sama nazwa wskazuje, zmniejszać odbicia dźwięku od ścian podczas nagrań w niewytłumionym pomieszczeniu.
Relection Filter dość trudno opisać – jest to pierwsze znane mi urządzenie tego typu. Ma postać połowy walca z perforowanej aluminiowej blachy z zewnątrz i miękkich paneli tłumiących wewnątrz. Otrzymujemy też zestaw „śrubunków” do mocowania filtra na statywie i do mocowania mikrofonu do filtra – warto zauważyć, że choć filtr wybitnie ciężki nie jest, to statyw lepszy będzie raczej cięższy i stabilniejszy, a przynajmniej z dłuższymi nóżkami.
Pierwsze przemyślenia, jeszcze przed rozpakowaniem, wskazują, że… to nie może działać! No bo jak – filtr umieszczamy za mikrofonem, który przecież jest kierunkowy! „Na chłopski rozum” takie coś powinno być z tyłu, za wokalistą! No i ile takie coś może stłumić szum komputera? Niewiele… I rzeczywiście – ten filtr nie służy do tłumienia szumu komputera, choć i do tego może służyć i w tej roli sprawdza się w miarę dobrze. Ale warto podkreślić, że nie jest to żadna „mała kabina do wokalu”, zmora większości forów i grup internetowych. Celem tego urządzenia nie jest paradoksalnie, odizolowanie mikrofonu od dźwięków pomieszczenia! No dobra – to po co to jest? Dobre pytanie – a odpowiedź na nie wyjaśni, dlaczego to działa i pokaże, że działa! Pewne wskazówki możemy uzyskać na podstawie dokładnych oględzin filtra – otóż od zewnątrz jest aluminiowa perforowana blacha, w środku podobno folia aluminiowa i materiał tłumiący drgania, a od strony mikrofonu miękkie tłumiące panele. Druga podpowiedź – ten filtr działa również bez mikrofonu! I już wszyscy wiedzą – filtr nie tłumi i nie izoluje mikrofonu od pomieszczenia, tylko odwrotnie – izoluje wykonawcę od pomieszczenia! Chodzi o to, że dźwięk odbija się od ścian i wraca do mikrofonu powodując pogłos tylko wtedy, gdy się do tych ścian jakoś dostanie – a opisywany filtr, umieszczony właśnie za mikrofonem, „na linii” dźwięku, w miarę skutecznie utrudnia rozprzestrzenianie się fal dźwiękowych. Czyli nie tłumimy sygnału dochodzącego do mikrofonu z innych kierunków, tylko tłumimy sygnał wydostający się z tej małej „kabiny”, osiągając w ten sposób to, o co chodzi – zmniejszenie pogłosu na „wokalu”.
Tłumienie dźwięków dochodzących z zewnątrz jest jakby „efektem ubocznym”, pożądanym ale nie podstawowym. Patrząc z tego punktu widzenia nagle okazuje się, że jest to bardzo „chytry” pomysł, mający spore szanse na popularność. Na śladach wokalnych często stosowana jest silna kompresja, a wtedy pogłos pomieszczenia staje się dużym problemem. Tak, jak szumy czy zakłócenia pochodzące od wentylatorów komputera w sumie dość łatwo usunąć wtyczkami do redukcji szumów (tym bardziej, że łatwo jest uzyskać czysty sygnał szumu), tak pogłos jest w zasadzie niemożliwy do usunięcia – widzimy więc, że firma sE Electronics prawidłowo rozpoznała głównego „wroga” domowych nagrań i wyposażyła nas w skuteczne narzędzie walki z nim. Małe rozmiary osłony pozwalają umieścić ją blisko źródła dźwięku, przez co jest ona dość skuteczna.
Tyle teorii, teraz trochę praktyki. W skrócie – jeżeli ktoś spodziewał się cudów, to nie tutaj. Podobne problemy mamy z programami do redukcji szumów – zmniejszenie szumów o 6 dB, mimo że to całkiem sporo, „na ucho” jest prawie niesłyszalne, zwłaszcza przez klienta. Dopiero zmniejszenie poziomu szumów o 20 dB robi słyszalną różnicę. W przypadku filtra firmy sE o wartościach większych niż parę decybeli nie ma co marzyć. Użycie jednak tego filtra wraz z lekkim „odpuszczeniem” kompresji na rzecz automatyki może zdecydowanie poprawić zrozumiałość wokalu, o ładniejszej barwie nie wspominając. Problem drugi jest oczywisty – filtr musi być zastosowany podczas nagrania, po nagraniu niestety jest już „po ptakach” – to nie jest wtyczka VST, nagranie z pogłosem pozostanie nagraniem z pogłosem. Instrukcja sugeruje eksperymenty z wzajemnym rozmieszczeniem mikrofonu i osłony – z oczywistych względów filtr wpływa na charakterystykę kierunkową i częstotliwościową mikrofonu, i to tym bardziej, im bardziej „schowamy” go w osłonę, warto więc poświęcić trochę czasu na znalezienie optymalnej pozycji. Wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej uzyskać dobre brzmienie i nawet subtelne tłumienie pomieszczenia, bo i tak nie jest to przecież komora bezechowa. No i na koniec cena – niestety, dwukrotnie wyższa niż średnia cena mikrofonu, z jakim filtr prawdopodobnie będzie miał okazję współpracować. To oznacza, że na liście zakupów do domowego studia będzie gdzieś bardziej w okolicach końca listy niż początku – a szkoda, bo to przydatna rzecz.
W zasadzie podczas krótkiego testu wad nie stwierdziłem – poza oczywiście utrudnionym kontakcie wzrokowym z wokalistą i kłopotem z miejscem na statyw z tekstem – ale z tym musimy się pogodzić. Zmniejszenie „ambientu” nie jest dramatyczne, ale wyraźnie słyszalne i muszę przyznać, że po lekturze instrukcji, strony internetowej i zrozumieniu zasady działania sE Reflection Filter zaczął mi się podobać do tego stopnia, że prawie żałuje, że mam dobrze wytłumione studio.
Tekst: Przemysław Ślużyński
Cena: 1099 PLN
Producent: www.seelectronics.com
Dystrybutor: Audiostacja, www.audiostacja.pl
Test ukazał się w numerze 6/2006 miesięcznika Muzyk.