Barwy klasycznych organów można znaleźć niemal w każdym gatunku muzycznym. Jednak najczęściej słychać je w muzyce pop, rock, jazz, gospel czy blues. Chyba każdy muzyk grający na instrumentach klawiszowych marzy o posiadaniu prawdziwego Hammonda, ale niełatwo to zrealizować. Po pierwsze trudno o instrument w przyzwoitym stanie technicznym, po drugie jeśli już się trafi jest drogi, po trzecie wymaga pielęgnacji, po czwarte jest piekielnie ciężki. Dla kolekcjonerów trzymających instrumenty w domu ciężar nie ma znaczenia, ale dla klawiszowca ciągle przemieszczającego się ma. Oczywiście nie jesteśmy w stanie pokochać żadnego klona tak jak prawdziwego Hammonda, ale niefizyczny, dobry instrument ma też sporo zalet, a na nagraniach trudno go odróżnić od oryginalnego.
Organy są jednym z najczęściej emulowanych instrumentów we wszelkiej maści syntezatorach, keyboardach, itd. Oczywiście z różnym skutkiem, przeważnie nie najlepszym. Próby „podrobienia” barwy Hammonda rozpoczęły się dawno temu, a zapoczątkowała je o ile dobrze pamiętam w 1980 roku firma Korg udanym modelem CX3. Od tego czasu wiele się zmieniło. Pojawiło się sporo instrumentów programowych tego typu. Jednym z nich jest nadal ceniony przez profesjonalistów model B4 firmy Native Instruments, używany przez nich zarówno w studiu i na scenie. Jednak nie ma rzeczy idealnych, zawsze jest coś do poprawienia czy dodania. Po wielu latach następcą wspomnianego B4 jest zestaw kilku modeli organów o nazwie Vintage Organs. Niemiecki producent zamieścił w nim nie tylko emulacje organów elektromechanicznych, ale także tranzystorowych. Kolekcja obejmuje modele: Hammond B3, C3, M3 oraz Vox Continental II i Farfisa Compact. Sekcje obsługi dwóch ostatnich różnią się w zasadniczy sposób od tych obsługujących Hammondy. Vox Continental ma drawbary, a Farfisa zestaw przełączników. Trzeba przyznać, że od strony graficznej wszystko zostało dobrze zaprojektowane, co oczywiście nie ma wpływu na brzmienie instrumentów, ale jest miłe dla oka i ułatwia obsługę. Będący składową Vintage Organs model Vox Continental nie występuje tu w jego pierwszej odmianie z roku 1962, która jak wiadomo była jednomanuałowa, ale nieco późniejszej z dwoma manuałami i oddzielnymi drawbarami dla każdego z nich.
Plik instalacyjny ma 1.4 GB i po opłacie można pobrać go bezzwłocznie bezpośrednio ze strony www producenta. Jeśli ktoś woli mieć płytę instalacyjną DVD, musi poczekać parę dni na przesyłkę od wytwórcy. Polski dystrybutor Mega Music z Sopotu, podobnie jak przedstawiciele Native Instruments w innych krajach, ma w ofercie Vintage Organs, ale w pakietach KOMPLETE 8 oraz KOMPLETE 8 Ultimate z wieloma innymi instrumentami. Najwyraźniej taka jest polityka sprzedaży Native Instruments. Do odtwarzania próbek potrzebny jest Kontakt 5 lub darmowy Kontakt 5 Player do pobrania ze strony producenta. Odtwarzacze Kontakt pracują na komputerach Mac z procesorami Intel lub PC Windows. W przypadku wersji instalacyjnej na DVD, potrzebny Kontakt 5 Player jest dołączony na płycie.
Na bazie tych pięciu modeli modeli organów użytkownik dostaje zestaw prawie 100 fabrycznie ustawionych, gotowych programów, które można mniej lub więcej dostosować do własnych potrzeb i zapisać w pamięci użytkownika. Programy podzielono na osiem grup: Jazz, Classic Rock, Transistor, Gospel & Church, Funk & Reggae, House & Disco, Theater & Entertainer oraz Special. Kliknięcie na nazwę grupy otwiera listę programów do wyboru. Muszę przyznać, że fabryczne programy są znakomite i prawdopodobnie spełnią oczekiwania każdego muzyka. Barwy bazują na próbkach oryginalnych instrumentów, a więc muszą zajmować trochę pamięci i obciążyć procesor, ale rezultat ucieszy ucho zarówno zawodowca i muzykującego amatora.
Panel obsługi instrumentów jaki oferuje Kontakt Player jest przejrzysty, ale dla tych, którzy nie mieli z nim wcześniej do czynienia wymaga oczywiście przyzwyczajenia. W celu szybkiego wyboru gotowych ustawień można skorzystać z chowanej funkcji QUICK LOAD, w której można umieścić zarówno swoje jak i fabryczne ustawienia, a po przyzwyczajeniu się do niej okaże się przydatną szczególnie na scenie, gdzie czas na manipulowanie ma ogromne znaczenie. W przypadku wirtualnych modeli Hammonda zmienny panel z sekcjami ORGAN, AMP, SETTINGS w postaci zakładek do złudzenia przypomina oryginalne manipulatory, co w dużej mierze ułatwia obsługę instrumentów. Dzięki temu np. łatwo manipulować drawbarami we wszystkich zakresach klawiatury (górnym, dolnym, nożnym) oraz sekcjami VIBRATO, PERCUSSION. Od użytkownika zależy do którego z kontrolerów (MOD WHEEL, PITCH BEND WHEEL, SUSTAIN PEDAL, AFTERTOUCH) przypisze w sekcji SETTINGS np. zmianę prędkości obrotów efektu Leslie. Do wszystkich równocześnie też można. Z kolei pokrętło MODE z trybami LOWER, KEY SPLIT, MIDI SPLIT, UPPER ściśle współpracuje z wirtualną klawiaturą, która informuje nas kolorami o jej aktualnym podziale. Klawisze najniższej oktawy w odwróconych kolorach nie są do grania, są klawiszami funkcyjnymi i służą do przełączania ustawień PRESET. Użytkownik ma pełną swobodę w ustalaniu zakresów podziału klawiatury, jak również przydzielaniu im kanałów MIDI z manuałem nożnym włącznie. Warto podkreślić, że Vintage Organs oferuje wsparcie dla fizycznych kontrolerów z drawbarami Native Instruments B4D oraz Doepfer d3c, a więc można manipulować suwakami jak w prawdziwym Hammondzie. Oczywiście, bez wymienionych wyżej kontrolerów też da się zapanować nad funkcjami Vintage Organs z drawbarami włącznie, używając np. potencjometrów suwakowych, kontrolera modulacji, PITCH BEND czy pedału SUSTAIN naszej klawiatury sterującej. W trakcie nagrywania wiele funkcji można obsłużyć również z poziomu DAW. Aby zniwelować brak naturalnych cech jakie posiadają instrumenty sprzętowe, ich wirtualne odpowiedniki często posiadają opcje jakich nie mają oryginały. Takie można znaleźć również w Vintage Organs.
Charakterystyczne brzmienie klasycznych organów w dużej mierze zależy od użytego wzmacniacza. Dlatego do kształtowania dźwięku wszystkie opisywane tu modele mają sektor AMP, podzielony na pięć sekcji z przydatnymi narzędziami do edycji w każdej z nich. W sekcji ORGAN mamy do dyspozycji pokrętła do zmiany parametrów funkcji VELOCITY, ATTACK, RELEASE. Niebagatelny wpływ na dźwięk w przypadku Vintage Organs ma sekcja wzmacniacza lampowego (TUBE AMPLIFIER) z przełącznikiem wyboru ustawień brzmienia VINTAGE/MODERN, czyli selekcji między łagodnym a bardziej twardym dźwiękiem oraz funkcjami TONE, DRIVE, BASS, MID, TREBLE. Być może najlepszą sekcją tego sektora jest CABINETS, z opcją wyboru ośmiu typów otwartych lub zamkniętych kolumn Leslie oraz możliwością ustalenia odległości mikrofonu od kolumny. Z kolei funkcje sekcji ROTOR pozwalają regulować prędkością oddzielnie dla głośnika nisko i wysokotonowego oraz ustalić między nimi równowagę. Ostatnią sekcją jest REVERB z przełącznikami PLATE/SPRING i LONG/SHORT oraz gałką AMOUNT pozwalającą ustawić poziom nasycenia wybranego efektu.
PODSUMOWANIE
Vintage Organs to znakomita kolekcja pięciu legendarnych, skrupulatnie spróbkowanych, klasycznych modeli organów z wszystkimi funkcjami zapewniającymi pełną kontrolę nad dźwiękiem. Ważne też jest, że manuały górny, dolny i nożny można obsługiwać za pomocą podziału jednej klawiatury albo przydzielić każdemu z nich inny sterownik z odrębnym kanałem MIDI. Możliwość współpracy z kontrolerami NI B4D oraz Doepfer d3c z bezpośrednią interakcją drawbarów też ma swoje znaczenie. Każdy model wyposażono w dwanaście ustawień PRESET będących dla użytkownika znakomitym punktem wyjścia. To nie pierwszy produkt Native Instruments z którym mam do czynienia i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem dbałości firmy o jakość. Nie bez znaczenia jest również oprawa graficzna podająca użytkownikowi funkcje do obsługi w sposób czytelny. Oczywiście Vintage Organs ma wielu konkurentów programowych i sprzętowych, ale poradzi sobie. To pierwsza liga wśród instrumentów.
Tekst: Jan Piotrowski
Ceny:
99 EUR (ze strony producenta)
KOMPLETE 8 – 2099 PLN
KOMPLETE 8 Ultimate – 4299 PLN
Dystrybutor:
Mega Music
ul. Leśna 15
81-876 Sopot
tel. (58) 5511882
Internet: www.megamusic.pl, www.native-instruments.com
Test ukazał się w numerze 3/2012 miesięcznika Muzyk.