Podczas niedawnego Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie, z recitalem złożonym z piosenek Andrzeja Zauchy wystąpił Kuba Badach. Koncert odbył się w Nowohuckim Centrum Kultury.
Przed miesiącem premierę miała odświeżona reedycja albumu „Obecny – Tribute to Andrzej Zaucha”, który Kuba Badach wydał w 2009 roku we współpracy z pianistą Jackiem Piskorzem. Kraków to rodzinne miasto nieodżałowanego Zauchy, a w tym roku obchodzimy 30. rocznicę tragicznej śmierci naszego wybitnego wokalisty, zatem zaproszenie Kuby właśnie z tym programem na tegoroczny festiwal wydaje się dość logiczne. W Krakowie odbyło się już kilka koncertów i innych wydarzeń, podczas których wspominano Andrzeja Zauchę, ale w moim odczuciu solowy koncert Kuby Badacha w ramach SFP należy niewątpliwie do najciekawszych wieczorów organizowanych w tym roku w Krakowie z tej okazji.
W sali Nowohuckiego Centrum Kultury zjawił się nadkomplet publiczności. Wkrótce po 19:00 na scenę wkroczył Kuba Badach w towarzystwie swojego wyśmienitego zespołu, no i… zaczęło się. Dwie godziny znakomitej muzyki i świetnej energii. Część piosenek Zauchy to „ogólnopolskie” przeboje, które mamy wprasowane w uszy w oryginalnych wykonaniach, tymczasem aranżacje, jakie proponuje duet Badach-Piskorz czasami bardzo daleko odbiegają od tego, co słyszymy w historycznych nagraniach Mistrza Andrzeja. Ale absolutnie nie ma tu „udziwniania” na siłę, a uwielbienie i szacunek, z jakim Kuba podchodzi do dorobku Zauchy są gwarantem najwyższej jakości nowych pomysłów na te piosenki, jaki panowie zaproponowali w nagraniach i serwują na żywo.
Nowe wersje hitów Zauchy – czasem mocno ujazzowione, czasem znienacka balladowe, czasem utanecznione – mogą niekiedy zaskakiwać, ale niewątpliwie są zrobione z pomysłem i sercem. Świetne brzmienie, cudowna muzykalność instrumentalistów i gorąca reakcja publiczności – ten koncert nie mógł się nie udać. Kuba w zapowiedziach jak zwykle dowcipkował, często autoironicznie, ale gdy mówił o „wymianie energii” jaka ma z reguły miejsce na koncertach między artystami a publicznością, to pomyślałem sobie, że tego wieczoru bilans musiał wyjść na zero, a handel energią okazał się opłacalny dla obu stron. Oprócz znakomicie, jak zwykle, śpiewającego Badacha i kapitalnych aranży, w których każdy dźwięk był właściwy, praktycznie każdy z instrumentalistów miał okazję popisać się kunsztem w partiach solowych. Jacek Piskorz pięknie wygrywał na Nordzie to, co trzeba, wielki entuzjazm publiczności wzbudzał Maciej Kociński wygrywając cuda na swoich saksofonach. Solowy popis perkusisty Wojciecha Fedkowicza zakończony „pojedynkiem” z Kubą – majstersztyk. No i cudownie brzmiący na kontrabasie i na basówce Michał Kapczuk też niejednokrotnie miał okazję popisać się zarówno potężnym, pełnym brzmieniem w akompaniamencie, jak i cudownym zmysłem improwizacji w chwilach, gdy koledzy pozwalali mu pograć solówki. No i te legendarne numery… „Leniwy diabeł”, „Byłaś serca biciem”, „Myśmy byli sobie pisani”… I tak dalej i tak dalej. Tak sobie tylko myślę, słuchając odnowionej płyty „Obecny” i wspominając koncert z Nowej Huty, że jedyne, czego mógłbym sobie nieśmiało od Kuby zażyczyć na ostatni bis podczas takiego koncertu, to piosenka śpiewana przez Zauchę w animowanym serialu „Gumisie” :).
Dzień po koncercie Kuba Badach, na zaproszenie fundacji prowadzonej przez Katarzynę Wodecką-Stubbs (córkę Zbigniewa Wodeckiego), odbył spotkanie z kilkudziesięcioma uczniami krakowskich szkół muzycznych, podczas którego miałem okazję zapytać go o wrażenia z koncertu – skomplementował przede wszystkim publiczność, ale i miejsce, w którym koncert się odbył. To ja w imieniu wspomnianej publiczności, której byłem tysięczną częścią, pragnę samozwańczo zadeklarować, że my – jako ta publiczność – tylko odpłaciliśmy pięknym za nadobne. Na taki koncert i na to, co i jak panowie proponowali ze sceny inaczej zareagować się nie dało.
Mam nadzieję, że jeśli duch Andrzeja Zauchy unosił się tam gdzieś nad sceną i widownią, to pod sumiastym wąsem uśmiechał się dobrotliwie – jego repertuar znajduje się we właściwych rękach. No i we właściwym gardle.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć z tego bardzo udanego koncertu:
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski
Strona internetowa festiwalu: studenckifestiwal.pl