Co jakiś czas dostajemy do testowania sprzęt dosłownie z „najwyższej półki”. Mamy świadomość, że dla większości naszych czytelników jest on nieosiągalny (jeżeli to kogoś pocieszy, to dla nas też), a solidny test jest sprawą trudną, wręcz niemożliwą. Niektóre produkty nie mają bowiem konkurencji, a nawet te, które mają, nie konkurują między sobą w ten sposób, jak sprzęt „budżetowy”. Z drugiej strony miło jest pomyśleć, że są przedsięwzięcia, w których dosłownie „cena nie gra roli” – i sprzęt dobiera się wtedy według potrzeb oraz upodobań, cenę zostawiając księgowym. Do tej klasy należą testowane monitory aktywne SM8 francuskiej firmy Focal. Mimo zewnętrznego podobieństwa do aktywnych monitorów opisywanych wielokrotnie na łamach naszego czasopisma różnią się one od nich dość znacznie – choć tego na pierwszy rzut oka wcale nie widać.
WYGLĄD
Focal SM8 przypominają z wyglądu sprzęt audiofilski – drewniane boki, dbałość o wykończenie, swego rodzaju elegancja, właściwa francuskim produktom, a całkiem obca amerykańskiemu sprzętowi studyjnemu. Tym, co od razu poza rozmiarami i ciężarem rzuca się w oczy jest membrana bierna, umieszczona dość nietypowo – na górnej ściance! Warto uważać przy otwieraniu kartonów i nie wysuwać nożyka przy cięciu taśmy zbyt mocno! Membrana bierna zajmuje prawie całą górną ściankę i muszę przyznać, że jest to bardzo niepraktyczne – kurz czy większe zanieczyszczenia wprawdzie długo tam nie „pomieszkają”, ale niczego na monitor nie można położyć, nawet na chwilkę. Na szczęście producent przewidział możliwość pracy w położeniu poziomym i od razu tak ustawiłem testowane zestawy. Konstrukcje z membraną bierną nie są czymś nowym, zestawy Mackie mają „to” od dawna, ale tam membrana ukryta jest „pod” wzmacniaczem, tu ewidentnie eksponowana. Zarówno głośnik niskotonowy jak i membrana bierna mają „słuszną” średnicę ośmiu cali, czyli około 20 centymetrów. Głośnik wysokotonowy to berylowa kopułka o niespotykanej konstrukcji – jest po prostu wklęsła, a nie wypukła. Genialnie wręcz rozwiązana jest osłona głośnika wysokotonowego – metalowy „grill” trzyma się po prostu na magnesie i bardzo łatwo można go zdejmować i zakładać – warto tylko uważać, aby się nie zgubił.
Tylny panel, jak na taki sprzęt, jest więcej niż spartański – wyłącznik sieciowy, wejście analogowe XLR, wejście cyfrowe XLR (czyli tylko AES/EBU) z przełącznikiem, który kanał „brać” – i to prawie wszystko – żadnych gałek ani przełączników, poza… gniazdami MIDI i złączem szeregowym do komputera! Warto zauważyć, że układ elektroniczny jest, można powiedzieć, „hybrydowy” – nie lampowo-tranzystorowy, ale analogowo-cyfrowy. Zwrotnice i układ wejściowy są cyfrowe – w przypadku wykorzystywania wejścia analogowego działają z częstotliwością próbkowania 96 kHz, wejście cyfrowe synchronizuje się do dowolnej standardowej częstotliwości z zakresu 44.1 – 96 kHz. Moc wzmacniaczy jest jak na takie rozmiary kolumienek dość spora – „dół” to „całe” 200 W w klasie D, „góra” to „tylko” 100 W w „normalnej” klasie AB. O tym może jednak później, bo spieszy nam się, żeby to cudo podłączyć i posłuchać, a do tego MIDI ani nic innego poza kablami nie jest potrzebne.
TESTUJEMY SM8
Zestawy Focal SM8 są dość duże nawet jak na monitory z ośmiocalowymi głośnikami, co w połączeniu z bardzo dużą mocą zapowiada niezłe wrażenia odsłuchowe. Zestawy podłączyłem do wyjścia AES/EBU interfejsu Digidesign, potem normalnie, do wyjść analogowych. Trochę kłopotu sprawił mi fakt konieczności rozdzielenia sygnału, ale na szczęście zwykłe (choć krótkie) kable mikrofonowe i lutownica „dały radę” i wszystko działało – wiem, że to nie tak powinno być, ale skąd wziąć dwa wyjścia AES/EBU? Pierwsze wrażenie – doskonała góra! Drugie wrażenie – naprawdę dobra góra! Przy niezbyt dużej głośności.
Szybka lektura parametrów technicznych i już wiemy, dlaczego tak jest. Nie lubię metalowych głośników wysokotonowych, ale w zestawie Focal SM8 to jest po prostu coś innego. Pasmo przenoszenia w zakresie najniższych częstotliwości też, jak na takie zestawy, jest zaskakujące – nisko, czysto i głośno. Z tą głośnością to zresztą chyba trochę przesadziłem – ona nie była „niezbyt duża”, tylko po prostu „bardzo duża” – po raz pierwszy od dłuższego czasu po przesłuchaniu paru utworów zaczęło mi „piszczeć” w uszach i nie pomagało przełykanie śliny! Te zestawy są naprawdę bardzo głośne – to jest zwykle „piętą Achillesową” monitorów aktywnych, tu wręcz przeciwnie. Przy bardzo dużej głośności „góra” ciągle jest czysta i niezniekształcona, co pozwala niestety usłyszeć sporo błędów we własnych realizacjach (i docenić te najlepsze z płyt). Zniekształcenia są tak małe, że przy dużej głośności wszystko słychać, ale trzeba uważać, bo właśnie z powodu małych zniekształceń głośności się „nie czuje” – nawet przy błyskającej czerwonej diodzie wskazującej na przesterowanie.
Brzmienie w zakresie „środka” jest wyrównane i „obecne”, choć nie tak wypchnięte, jak w moich ulubionych NS-10 firmy Yamaha – ale przełączenie po chwili z SM8 na NS-10 brzmiało jak przełączenie się na telefon – niestety, nie ta głośność, pasmo i „otwartość”. Praca na zestawach Focal SM8 to przyjemność, choć trzeba przyznać, że są one bardziej monitorami „średniego pola”, a więc tradycyjne „jamaszki” czy coś w tym stylu nadal się przydadzą. Natomiast kontrola brzmienia, a w szczególności skrajów pasma, jest wręcz przyjemna i oczywiście łatwa. Jedno jest pewne – brzmienie to rzecz gustu, ale w tej klasie cenowej ono po prostu nie może być złe.
Do zestawów Focal SM8 dołączane jest oprogramowanie Focal Manager. W systemie Windows zachowuje się ono bardzo „elegancko”, gdyż nie trzeba go nawet instalować – wystarczy przegrać na dysk. Nie jest to jakoś specjalnie „wypasiona” aplikacja, umożliwia „tylko” sterowanie podstawowymi parametrami, z których najważniejszym wydaje się być pięciopasmowy korektor z filtrami. Teraz już wiemy, dlaczego z tyłu nie ma żadnych gałek ani przełączników – one są, ale „wirtualne”. Korzystanie z aplikacji nie jest takie łatwe jak na przykład z wtyczek VST – każde zmiany ustawień trzeba „wysłać” do zestawów przyciskiem SEND. Co ciekawe – zestawy możemy podłączyć do komputera za pomocą MIDI lub złącza szeregowego, ale też komunikować się z nimi za pomocą podczerwieni. Jeżeli dodamy do tego, że jest też wersja Focal Managera na komputerki PDA, okaże się, że możemy mieć małego, wielofunkcyjnego „pilota” zawsze pod ręką, bez potrzeby angażowania do tego celu głównego komputera.
PODSUMOWANIE
Testy takiego sprzętu są rzeczą niezwykle trudną. Ocena pod względem stosunku jakości do ceny nie ma w ogóle sensu, bo powyżej pewnej ceny nikt po prostu o nią nie pyta. Z drugiej strony i brzmienie i funkcjonalność trudno nawet porównywać z dotychczas testowanymi na naszych łamach zestawami. Cena, jak widzimy, jest, jak na nasze warunki, po prostu „zaporowa”, co sprawia, że tekst ten niestety prawdopodobnie pozostanie ciekawostką – ale zawsze warto wiedzieć, że nie tylko budżetowe konstrukcje są na rynku. Zestawy Focal SM8 pokazują jednocześnie nowy trend – już nie tylko głośniki ze wzmacniaczami, ale cały układ DSP wraz z korektorem, może analizatorem widma i czymś jeszcze? Tak wyglądać będą monitory za parę lat…
Tekst: Przemysław Ślużyński
WYBRANE DANE TECHNICZNE
Pasmo przenoszenia: 45 Hz – 40 kHz ±2 dB
Maksymalny SPL: 115 dB
Moc: 200 W + 100 W
Częstotliwość próbkowania: 44.1, 48, 88.2 lub 96 kHz
Dynamika: >110 dB
Ciężar: 15 kg
Cena: 9679 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
Sound Service
Am Spitzberg 3
D-15834 Rangsdorf, Niemcy
Internet: www.soundservice.de, www.studiochannel.com, www.focal.tm.fr
Test ukazał się w numerze 5/2006 miesięcznika Muzyk.