Kiedyś było łatwiej – jeszcze nie tak dawno firma Digidesign produkowała jeden typ systemu twardodyskowego i dwa różne interfejsy audio do tego – i to było wszystko. Obecnie mamy tak duży wybór, że powoli sam zaczynam się gubić – na szczęście co jakiś czas dostaję coś do testowania i mogę uzupełnić swoją wiedzę. Najnowszym interfejsem pracującym pod kontrolą ProTools LE jest Mbox 2 mini i właśnie ten system otrzymaliśmy do testów.
Każdy testowany produkt Digidesign zasługuje na miano systemu, ponieważ składa się ze sprzętu i oprogramowania. Dodatkowo im tańszy interfejs – a Mbox 2 mini jest najtańszym interfejsem firmy Digidesign – tym trudniej stwierdzić, za co więcej płacimy, czy za sprzęt, czy za oprogramowanie. Tak więc test musi obejmować zarówno jedno jak i drugie, a w przypadku testowanego bardzo prostego interfejsu nacisk raczej zostanie położony na oprogramowanie.
Mbox 2 mini to najmniejszy interfejs firmy Digidesign. Powstał w odpowiedzi na wieloletnie błagania użytkowników ProTools o jakąkolwiek możliwość uruchomienia oprogramowania na przenośnym komputerze i stanowi „przerośnięty” klucz sprzętowy uzupełniony o wzmacniacz słuchawkowy. Oczywiście przesadzam, i Mbox 2 mini może wiele więcej, ale na pewno wielu nabywców będzie go traktowało właśnie w ten sposób, czyli do edycji materiału „w drodze”. Ale oczywiście Mbox 2 mini to nie tylko klucz sprzętowy i wzmacniacz słuchawkowy, tylko „pełnowymiarowy” interfejs audio wykorzystujący interfejs USB – w wersji 1.1. Wyposażony jest we wzmacniacz mikrofonowy z pełnym zasilaniem Phantom +48V i z tłumikiem, stereofoniczne wejście liniowe (z tłumikami i niezależną regulacją czułości) i oprócz wyjścia słuchawkowego również wyjście monitorowe. Zasilanie jest możliwe tylko przez USB, nie ma możliwości podłączenia zewnętrznego zasilacza. Interfejs pracuje tylko z „pojedynczymi” częstotliwościami próbkowania, to znaczy 44.1 albo 48 kHz. Zakres regulacji wzmocnienia wejść nawet bez 20 dB tłumika PAD jest bardzo duży, a z tłumikiem więcej niż wystarczający. Przedwzmacniacz mikrofonowy z pewnością nie jest „ósmym cudem”, ale całkowicie nadaje się do nagrań – wydaje się, że to raczej podłączane do niego mikrofony będą stanowić „wąskie gardło”. Wejścia liniowe mają niestety „standardową”, raczej niewysoką impedancję wejściową (producent nie podaje dokładnej wartości) w związku z czym bezpośrednie podłączenie gitary elektrycznej skutkować może zmianą jej brzmienia, natomiast wysoka czułość umożliwia podłączenie niesymetrycznych mikrofonów z wtyczką jack. Wzmacniacz słuchawkowy ma wyjście typu jack 1/4” – bardzo dobrze, do tego wzmacniacz jest dość głośny. Wprawdzie wysokoimpedancyjne słuchawki nie dają pełnego „poczucia komfortu” podczas nagrań, ale trzydziestodwuomowe Sony „ryczą” elegancko. Całkiem przydatnym dodatkiem jest przycisk Mon Mute – wyciszający sygnał na wyjściu liniowym, pozostawiający natomiast działające wyjście słuchawkowe – sensowne rozwiązanie, zważywszy na wspólną regulację poziomu tych wyjść. Na przedniej ściance oprócz regulacji czułości wejść i poziomu wyjściowego mamy też niestety pokrętło Mix, a więc interfejs nie umożliwia Low Latency Monitoring w PT ani Direct Monitoring w ASIO – szkoda, ale tak to z interfejsami USB bywa. Bardziej „pamiętliwi” czytelnicy zauważą brak występującego w takich przypadkach przycisku Mono, służącego do kierowania na środek odsłuchu aktualnie nagrywanych wejść – okazuje się, że ten przycisk jest jakby na stałe wciśnięty. Oznacza to, że przy korzystaniu ze sprzętowego miksera dla realizacji odsłuchu bez latencji oba wejścia słyszane są w środku – i dobrze, ale niestety, w rezultacie takiego rozwiązania podczas nagrywania sygnału stereofonicznego jest on do odsłuchu monofonizowany.
Ogólnie, jak na małe rozmiary, Mbox 2 mini to całkiem sensownie rozwiązany interfejs, posiadający w zasadzie wszystko to, co w domowym studiu jest potrzebne – zwłaszcza zasilanie Phantom, o którym często się zapomina. W połączeniu z odpowiednim oprogramowaniem jest to bardzo ciekawa propozycja.
Oprogramowanie dostarczane w zestawie z Mboxem 2 mini to rzecz niespotykana za taką cenę. Przede wszystkim Mbox 2 mini jest niewiele droższy od oprogramowania ProTools M-Powered, przeznaczonego do użytku z interfejsami M-Audio. Za różnicę w cenie nie kupimy nawet najtańszego interfejsu M-Audio i to powinno wystarczyć, ale to i tak nie wszystko. Wraz z pełnowartościowym programem Pro-Tools LE w najnowszej wersji, razem z Mboxem 2 mini otrzymujemy zestaw oprogramowania Ignition Pack 2 (rys. 9), który może stanowić bardzo poważny argument podczas podejmowania decyzji o wyborze platformy.
Zestaw oprogramowania Ignition Pack 2 to: IK Multimedia Amplitube LE, AAS Analog Factory SE, fxpansion BFD Lite, Celemony Melodyne Uno Essential, iZotope Ozone 3 Lite, Propellerhead Reason Adapted, WayOutWare TimewARP 2600 Lite, iZotope Trash Lite i Digidesign Xpand! oraz zestaw loopów ProSession SE
Jak widzimy, wszystkie programy występują w mniej lub bardziej okrojonych wersjach, ale są w pełni funkcjonalne i umożliwiają nagranie i wyprodukowanie całego utworu bez żadnych dodatkowych inwestycji. Oprócz standardowych wtyczek systemu Pro-Tools LE (z nowym algorytmem time-stretchingu) mamy do dyspozycji instrumenty wirtualne, symulatory wzmacniaczy gitarowych, Melodyne do korekcji linii wokalnych i zestaw „do palający” iZotope Ozone – wystarczy w zupełności. W porównaniu z poprzednim zestawem oprogramowania różnice są niewielkie i to „na plus” – zamiast samplera Sampletank SE mamy na przykład wirtualne instrumenty „analogowe” i wtyczki iZotope, a Xpand! firmy Digidesign to 700 MB dobrych barw. Instalacja programu Pro-Tools LE jest całkowicie bezproblemowa i sprowadza się do klikania, podłączenia w odpowiednim momencie interfejsu i wpisaniu numeru seryjnego podczas pierwszego uruchomienia (i dobrze, bo instrukcja w postaci jednostronnie zadrukowanej kartki A4 nie zawiera zbyt wiele informacji). Poprzednia wersja zestawu Ignition Pack wymagała rejestracji każdej wtyczki osobno na stronach internetowych producentów – przy zwiększonej ich ilości byłoby to tym bardziej kłopotliwe. W związku z tym uproszczono procedurę rejestracji wtyczek do jednego numeru aktywacyjnego, który po rejestracji na stronie Digidesign daje dostęp do wszystkich numerów seryjnych – szybciej i łatwiej. Oczywiście, sam program Pro-Tools LE wymaga aktualizacji do najnowszej wersji, bez problemu do pobrania ze strony producenta.
Pro-Tools LE w wersji 7.3 to bardzo nowoczesne narzędzie, zmienione znacznie, nawet w porównaniu do wersji 7.2. Przede wszystkim oprócz predefiniowanych wysokości śladów w oknie Edit (dodano rozmiar „micro”) możemy też zmieniać je płynnie, wreszcie pojawiła się też możliwość wykorzystania prawego przycisku myszy do uzyskania dostępu do menu kontekstowego – w różnych sytuacjach. Dotychczas w Pro-Tools, nie tylko LE, nie występowała tak oczywista funkcja jak „otwórz ostatnie” – teraz jest, w dodatku, jak widzimy, z wyszczególnionym za pomocą skrótu klawiaturowego dostępem do ostatnio używanej sesji. Podczas importu pliku audio możemy od razu utworzyć dla niego ślad i wskazać miejsce umieszczenia jego „w czasie”. Wszystkich zmian w projekcie, w tym dodawania i kopiowania śladów, sendów oraz wtyczek czy zmieniania wyjść i wejść możemy teraz dokonywać bez zatrzymywania odtwarzania (oczywiście czasem się coś „zatknie”). Można też w łatwy sposób zapisywać i przywoływać własne ustawienia okien. Oczywiście, jest też okno Workspace, które zyskało nową funkcjonalność – oprócz importu plików audio można bezpośrednio stąd przenosić presety ustawień wtyczek „na okno” wtyczki lub wręcz od razu w wolny slot insertowy. Ślad metronomu tworzymy łatwo, jedną komendą. Po osiągnięciu granic swych możliwości ProTools będzie „trzeszczał i warczał”, ale nadal grał – po zaznaczeniu opcji „Ignore Errors During Playback/Record”. To tylko niektóre z nowych udogodnień, ale już one wskazują, że nowa wersja oprogramowania znacznie ułatwia i przyspiesza pracę. Wszystko działa szybko i stabilnie, nowe funkcje w żaden wyraźny sposób nie obciążają komputera. Dla tych, którzy już pracują z Pro-Tools, uaktualnienie do wersji 7.3 jest wręcz koniecznością i trochę wstyd, że jeszcze tego nie zrobiłem.
PODSUMOWANIE
Systemy Digidesign, w szczególności oparte o oprogramowanie ProTools LE, mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Każdy, kto na ten temat ma wyrobione zdanie, powyższy tekst czytać będzie na swój sposób – poszukując argumentów „za” albo „przeciw”. Tego nie da się zmienić jednym testem, zresztą nie to jest naszym celem. Warto jednak zwrócić uwagę na cenę opisywanego produktu – jest on niewiele droższy od samego oprogramowania, a doliczając potencjalną cenę Ignition Pack 2 sprzęt czyli interfejs dostajemy wręcz darmo! Każdy, kto poszukuje taniego rozwiązania do domowego studia powinien najnowszą propozycję firmy Digidesign poważnie rozważyć – bo przekonanych przekonywać już nie trzeba, i tak kupią.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
EIN: -129 dBu (wejście mikrofonowe)
Dynamika: 103 dB (106 dB ważona-A) wejście, 105 dB (107 dB) wyjście
THD+N dla 1 kHz: 0.0006% (-104 dB)
Czułość wejściowa: +1 dBu do -52 dBu, dodatkowo PAD 20 dB, wejścia liniowe i mikrofonowe
Impedancja wejściowa: 9.5 kOhm (wejście mikrofonowe)
Cena promocyjna (do 30 czerwca 2007): 1030 PLN
Do testu dostarczył:
Digipark
ul. Belwederska 20/22
00-762 Warszawa
tel. (022) 8510001
Internet: www.digipark.pl, www.digidesign.com
Test ukazał się w numerze 5/2007 miesięcznika Muzyk.