Jak wiemy, źródłowy blues jest zawsze durowym. Jedynie w pierwszym okresie swego rozwoju, kiedy to Afroamerykanie nie uwzględniając w swojej twórczości akordyki, bo taka nie miała prawa zaistnieć w stroju naturalnym, akompaniowali sobie na gitarze współbrzmieniami wywodzącymi się z pentatonik bezpółtonowych. Dopiero po wielu, wielu latach, gdy zaakceptowali częściowo system równomiernie temperowany, pojawiła się w ich twórczości harmonika, głównie zaadoptowana z kadencji wielkiej doskonałej z oczywistymi błędami (szczęśliwie dla bluesa) wobec jej klasycznego wzorca. Akordy te były czterodźwiękami septymowymi pierwszego stopnia w skalach: lidyjskiej dominantowej dla toniki i miksolidyjskich dla subdominanty i dominanty. Te trzy skale i pentatonika anhemitoniczna ustaliły skalę bluesową stanowiącą tryb durowy z dziesięcioma składnikami.
Można się zastanawiać, dlaczego tryb molowy, pozornie trafniej łączący się z pentatoniką wykorzystywaną w przebiegach melodycznych bluesa, nie stał się przynajmniej równie ważnym jak durowy. Odpowiedź jest bardzo prosta i oczywista, o ile jeszcze raz uzmysłowimy sobie fakt, że proces narodzin bluesa odbywał się wśród Afroamerykanów. Dla tej społeczności natura muzyki była rzeczywistością, a nie spekulacją. A ponieważ każdy dźwięk muzyczny stanowi harmonię alikwotów i składnik tercji wielkiej, wyróżnik trybu durowego, jest w niej silnie zaznaczony, stąd powielanie tego alikwotu całymi dźwiękami sprzyjało zachowaniu zgodnych interferencji podstawowych tonów prostych. Dla odmiany składnik tercji małej, warunkujący tryb molowy, w alikwotach dźwięku nie istnieje. Oczywiście powielanie tercji malej w stroju równomiernie temperowanym, również prowadzi do zgodnych interferencji, ale stanowi zaprzeczenie naturalnej konstrukcji dźwięku muzycznego.
Komponowane bluesy w trybie molowym pojawiły się po osiągnięciu popularności tej twórczości w Europie. W kulturze muzycznej tej części świata tryb molowy uzyskał już bowiem dawno status równorzędny durowemu, trwał tak już od okresu późnego Baroku. Nic dziwnego, że bluesy, o których wtedy stale się mówiło jako o kompozycjach smutnych, przekazujących uczucia ludzi zniewolonych, pozornie lepiej oddawały owe stany w trybie molowym. Tylko, że zamiast trzech blue notes ostawał się w nich tylko jeden, z którym i tak pojawiał się zawsze kłopot merytoryczny. W efekcie powstawały rzewne piosenki w pulsacji bluesowej, które łatwiej zdobywały szerszą popularność wśród słuchaczy. Takim przykładem wzorcowym tego stanu rzeczy była reharmonizacja utworu „The House Of The Rising Sun” zespołu The Animals. Trzeba jeszcze dodać, iż bluesy w trybie molowym budowane są z dwóch skal ośmiostopniowych, lub jednej dziewięciostopniowej (bardzo rzadko).
Pierwsze, prawdziwe zainteresowanie bluesem, nie nastąpiło w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie ta twórczość powstawała. Ono pojawiło się na Wyspach Brytyjskich w latach sześćdziesiątych, szczególnie wśród umuzykalnionej młodzieży zakładającej wtedy masowo zespoły big-beatowe. W programach telewizyjnych pojawiali się bluesmani zza Atlantyku, z którymi występowali miejscowi muzycy. Jednak europejscy wykonawcy inaczej realizowali idiom muzyki bluesowej. Sprowadzano zatem rodowitych sidemanów z USA. Jednym z nich był Jimi Hendrix.
Wraz z zespołami Jimi’ego Hendrixa, okazjonalnie tylko grającymi bluesa, rodziła się muzyka rockowa. Rockmani nie byli już zbytnio zainteresowani bluesem. Tym ostatnim fascynowali się nadal starsi koledzy, którzy inną muzykę też cenili, ale pozostali wierni swoim pierwszym zauroczeniem.
Blues, odkąd zaczęli go cenić Amerykanie, rozwijał się intensywnie i wpływał na tworzenie nowych stylów, takich, jak m.in. rock and roll, twist, boogie-woogie, country blues, zydeco i funk nowoorleański. Z czasem wykonawcy rocka również coraz częściej zapożyczali w swojej twórczości jego elementy. Blues-rock stał się jednym z nurtów muzyki rockowej.
Najsłabszym atrybutem rocka była zawsze akordyka. A to odwoływano się do harmonii klasycznej, a to do wybranych współbrzmień rhythm and bluesa, a to do niektórych z jazzu, a to do stworzonych ad hoc przez rockowych wizjonerów harmoniki. Logika przebiegów akordowych zależna była często od widzi-mi-się kompozytora.
W XXI wieku blues-rock zdominował bluesa. Największymi gwiazdami tej muzyki stali się rockowi gitarzyści i wokaliści. Tworzą oni bluesy o dowolnych przebiegach harmonicznych, najczęściej w trybach molowych i improwizacjach wirtuozowskich, granych długo i błyskotliwie. Często bluesowymi atrybutami są w nich tylko fragmenty pentatonicznych melodii i udział w bluesowych koncertach. Gdyby nie istniały nagrania bluesów i kluby, w których gra się dwunastotaktowego lub ośmiotaktowego bluesa w trybie durowym, to nigdy byśmy nie zrozumieli sedna estetyki bluesowej i pewnie dziwilibyśmy się roli, jaką spełniła ta muzyka w rozwoju jazzu.
Tekst: Piotr Kałużny
Artykuł ukazał się w numerze 6/2016 miesięcznika Muzyk.