Najkrócej mówiąc, bez niego nie ma polskiej muzyki jazzowej i rozrywkowej ostatnich kilku dekad. Jerzy Matuszkiewicz urodził się w Jaśle, a wychowywał we Lwowie, gdzie już jako pięciolatek pobierał lekcje gry na pianinie i akordeonie. W 1945 roku, mieszkając w Krakowie, został uczniem średniej szkoły muzycznej w klasie klarnetu, a prywatnie uczył się gry na saksofonie.
Musiał z czegoś żyć, więc grał w orkiestrze Kazimierza Turewicza, a zwłaszcza fotografował zakochane pary, komunie, pogrzeby. Studiował… operatorkę na łódzkiej Filmówce, a w 1952 roku założył jedną z najsłynniejszych grup jazzowych, Melomani. Jerzy Matuszkiewicz koncertował z nią w całej Polsce, także na I i II Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Sopocie. Po studiach przeniósł się do Warszawy, w Hybrydach prowadził zespół Traditional Jazz Makers, później własny kwartet, a po roku zespół Polish All Stars. W jego przedsięwzięciach grały takie tuzy, jak Andrzej Kurylewicz, Zbigniew Namysłowski, Roman Dyląg, Wojciech Karolak, a w późniejszych latach również Krzysztof Komeda i Jerzy Milian. Duduś stał się wręcz symbolem powojennego jazzu, jego niezależności i ogromnej siły oddziaływania. „Fruwanie marynarek”, czyli wywijanie nimi nad głowami przez entuzjastów tej muzyki podczas koncertów, stało się czymś w rodzaju znaku wolności słuchaczy, upatrujących w tym geście sprzeciw wobec zapyziałej, socjalistycznej rzeczywistości.
Wiecznie uśmiechnięty Matuszkiewicz, do tego naprawdę tęgi muzyk, idealnie się nadawał do pełnienia takiej funkcji. Nikt dziś o tym nie pamięta, ale to właśnie jego zespołowi, jako pierwszej grupie jazzowej po wojnie, pozwolono koncertować za granicą, w Danii! Do historii przeszedł też udział zespołu Jerzego w filmie zachodnioniemieckiego reżysera telewizyjnego, Joachima Berendta „Jazz aus Polen”.
Dudusiem został nazwany przez kolegów jeszcze podczas studiów, gdy okazało się, że jest podobny do jednej z pucułowatych postaci cyklu rysunków satyrycznych krakowskiego artysty Gwidona Miklaszewskiego. Od tego czasu w środowisku nikt już nie zwracał się do niego w inny sposób.
Od połowy lat sześćdziesiątych Jerzy Matuszkiewicz komponował także muzykę rozrywkową i filmową. Na dobre zajął się nią w latach siedemdziesiątych, gdy otrzymał taką ilość ciekawych propozycji tego rodzaju, że musiał zrezygnować z wystepów estradowych. Swoją muzyką ozdobił grubo ponad dwieście filmów kinowych i telewizyjnych, także seriali. Trudno je wypisywać, ale między nimi były tak znaczące tytuły jak „Kolumbowie”, „stawka większa niż życie”, „Czterdziestolatek”, „Wojna domowa”, „Janosik”, „Alternatywy 4”, „Palace Hotel”… Pisał też piosenki dla kilkudziesięciu piosenkarzy, w tym kilkanaście z tekstami Wojciecha Młynarskiego. W zeszłym roku ukazała się jego siedmiopłytowa antologia, o której pisaliśmy w miesięczniku Muzyk.
Z okazji jubileuszu miał miejsce specjalny benefis, na który przybyli koledzy muzycy, piosenkarze i dziennikarze. Trudno w jakikolwiek sposób podsumować w kilku zdaniach osiągnięcia życia tak znaczącej dla naszej kultury narodowej postaci. Właściwie najlepiej powtórzyć jeszcze raz: bez Dudusia nie ma naszej muzyki jazzowej i rozrywkowej ostatnich kilku dekad. Był i jest niezastąpiony! Wszystkiego dobrego!
Zdjęcie: Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz (fot. Cezary Piwowarski; GFDL)