Centrum Badania Opinii Społecznej regularnie przeprowadza badania, w których pyta respondentów o ocenę prestiżu poszczególnych zawodów. Znamienne, że w zestawieniach do tej pory nie pojawiły się żadne profesje związane z muzyką – ośrodek nie uwzględnia ich w swoich kwestionariuszach, jakby paranie się sztuką było nie dość poważnym zajęciem, by umieścić je na jednej liście z działaniami prawników.
Oczekiwania a rzeczywistość
Sprawdzenia, jak muzycy są postrzegani w Polsce, podjęła się Polska Rada Muzyczna: w 2016 roku powstał wyczerpujący, ponad 130-stronicowy raport, ukazujący środowisko muzyczne od wewnątrz (przeprowadzono ankiety wśród samych muzyków) oraz jego obraz w oczach opinii publicznej. Badacze prowadzący projekt drobiazgowo opisali także problemy, z jakimi z pewnością boryka się każdy muzyk – od warunków socjoekonomicznych, po status muzyka w polskim systemie prawnym.
Sława i chwała
W latach osiemdziesiątych Mark Knopfler śpiewał, że gra na gitarze nie jest zajęciem dla poważnych ludzi: „That ain’t workin’ that’s the way you do it. Money for nothin’ and chicks for free“. Inspiracją do napisania piosenki, która później znalazła się na kultowym albumie Dire Straits „Brothers in Arms“, była rozmowa, zasłyszana przez Knopflera w sklepie ze sprzętem RTV/AGD. Dwaj pracownicy wymieniali między sobą niepochlebne uwagi dotyczące muzyków. Wykorzystane w tekście utworu zdanie „to nie jest praca“, najlepiej podsumowuje ich ocenę zawodu gitarzysty.
Trzy dekady później społeczne postrzeganie profesji artystycznych nie uległo poprawie. Wręcz przeciwnie, raport Polskiej Rady Muzycznej pokazuje, że wizerunek muzyka jako osoby otrzymującej za pracę niewspółmiernie wysokie wynagrodzenie, utrwala się coraz mocniej za sprawą muzycznych celebrytów, których honoraria są stałym tematem medialnych doniesień.
Snajperzy
Niepochlebne zdanie o najbardziej rozpoznawalnych twarzach showbiznesu nie idzie w parze z docenianiem pracy muzyków sesyjnych: znakomicie wykształconych sidemanów, znajdujących się zwykle w cieniu nazwiska swojego pracodawcy. Wręcz przeciwnie, muzycy do wynajęcia są oceniani przez społeczeństwo jeszcze krytyczniej, jako wieczni tułacze bez stałego, „poważnego“ zajęcia, nieudacznicy zmuszeni do nieustannej walki o zarobek.
Amerykański dokument o muzykach sesyjnych „Hired Gun” (film miał premierę w 2016 roku i jest dostępny na platformie Netflix) pokazuje, że brak szacunku i zrozumienia tej profesji bywa problemem nie tylko w naszej szerokości geograficznej, a brak sentymentów w środowisku i ostra rywalizacja dają się we znaki nawet najznakomitszym instrumentalistom. Sytuacja zawodów artystycznych w Polsce jest jednak trudniejsza przede wszystkim ze względu na brak regulacji prawnych, które zapewniłyby bezpieczeństwo osobom parających się sztuką. Choć organizacje zrzeszające twórców próbują rozmawiać z kolejnymi władzami o stosownych przepisach, jak dotąd nie udało się wypracować zadowalających rozwiązań.
Znak czasu
Transformacja ustrojowa w Polsce zmieniła sposób funkcjonowania muzyków na rynku pracy: niestabilność zatrudnienia, niekonsekwentna polityka kulturalna państwa i brak reformy edukacji artystycznej zbiegły się z demitologizacją sztuki. Ta ostatnia przestała być postrzegana jako dziedzina wymagająca od swoich adeptów szczególnych uzdolnień oraz ważne zjawisko społeczne, o które należy dbać na poziomie systemowym.
Dlatego też, choć zinstytucjonalizowane szkolnictwo muzyczne ma w Polsce długą tradycję i wiele sukcesów na koncie, w wątpliwość podawany jest sam status zawodowy muzyków. Z jednej strony, postrzega się ich jako tych, którym nie chciało się „normalnie“ uczyć i pracować (dlatego wybrali zajęcie dające łatwy zarobek), z drugiej strony, muzyka postrzegana jest jako pasja, zajęcie dorywcze a nie praca. A jeśli tak, nie zawsze trzeba za nią płacić, a artyście powinna wystarczyć satysfakcja z samego występu.
Autorzy raportu zauważają, że do takiej oceny zawodowej ścieżki muzycznej przyczyniają się: kultura popularna oraz media chętnie reprodukują wizerunek muzyka-wiecznego dziecka, człowieka uciekającego od zobowiązań dorosłości i oderwanego od problemów zwykłych ludzi. Historie o ekscesach, mających miejsce podczas tras koncertowych czy wydumanych wymaganiach artystów i ich niebotycznych gażach co rusz pojawiają się jako dowód na rozpasanie środowiska i nieprzystosowanie muzyków do rzetelnej pracy od 9:00 do 17:00.
Wizję łatwego dorobienia się na muzyce promują także programy typu talent-show, przekonujące widzów, że śpiewać każdy może, a wielka kariera czai się za rogiem i nie wymaga wielogodzinnych ćwiczeń na żadnym instrumencie.
Nie tylko programy rozrywkowe kreują taki wizerunek artystycznego życia. Na stronie internetowej tygodnika Polityka umieszczono zestawienie prostych i świetnie płatnych zawodów, które – jak zachęca czytelników wstęp – „nie przysporzą obowiązków, a wypełnią portfele“. Obok masażystów i przewodników wycieczek, na liście znaleźli się także autorzy piosenek i artyści.
Autorefleksja
Muzycy doskonale wiedzą, jak ich zajęcie oceniają inni i sami również postrzegają własny zawód jako mało prestiżowy – w badaniu umieścili swoją profesję na jednym z ostatnich miejsc, w przywoływanym zestawieniu wyprzedziła ona jedynie posłów, robotników budowlanych i sprzątaczki.
W ankietach muzycy określali swój prestiż jako sytuacyjny, zależny od kontekstu, charakteru występu czy otrzymywanego wynagrodzenia. Warunki pracy osób pracujących z dźwiękiem są zmienne – rynek wymaga od profesjonalistów dużej elastyczności, umiejętności odnalezienia się zarówno w sali koncertowej czy studiu nagraniowym i telewizyjnym, jak podczas komercyjnych wydarzeń, firmowych imprez, gal.
Nie zmienia się tylko jedna rzecz: szacunek wewnątrz środowiska, muzycy przepytywani podczas zbierania materiałów do raportu wspominali, że znajomość specyfiki zawodu i rozumienie muzyki pozwala im docenić dorobek koleżanek i kolegów po fachu. Znakomici instrumentaliści – choć ich nazwiska często nie są znane szerszej publiczności – mogą liczyć na uznanie, bo inne osoby zawodowo związane z muzyką potrafią poznać się na dobrym wykonaniu.
Widzialny wierzchołek
Miłośnikiem dźwięków jest niemal każdy uczestnik kultury, jednak – paradoksalnie – dla przeciętnego słuchacza specyfika zawodu muzyka wciąż pozostaje tajemnicą. Kariera muzyczna jest jak góra lodowa: publiczność dostrzega sam jej szczyt, zaś trudy codziennych, żmudnych ćwiczeń, żelaznej dyscypliny i samokontroli znajdują się poza zasięgiem wzroku odbiorców.
Rozdźwięk między społeczną oceną zawodów artystycznych – postrzeganie ich jako rozwinięcie hobby a nie rzetelną umiejętność zawodową – a rzeczywistymi nakładami pracy, jakich wymaga zostanie muzykiem, to wynik wieloletnich zaniedbań, niewystarczającej edukacji społeczeństwa. Wspominane przez dorosłych niczym pokoleniowa trauma lekcje gry na plastikowych fletach, budzące co najwyżej awersję do muzyki klasycznej i jej wykonawców, to najczęściej wszystko, co ma do zaoferowania szkoła podstawowa. Na kolejnych etapach nauki słuch o muzyce ginie, a nić łącząca odbiorcę z wykonawcą staje się coraz bardziej wątła. Aż w końcu pęka.
Tekst: Zuzanna Ossowska
Artykuł ukazał się w numerze 2/2018 miesięcznika Muzyk.