Minęło już sporo czasu odkąd po raz ostatni testowałem gitarę Vintage. Tym bardziej byłem ciekaw tego, co zobaczę gdy otworze trapezoidalny karton z tytułowym napisem. Do tych gitar mam osobistą sympatię. W czasach gdy te gitary wchodziły na rynek rutynowa kontrola jakości w fabrykach umieszczonych „daleko stąd” nie była na takim poziomie jak teraz. W związku z tym wśród udanych egzemplarzy można było natknąć się na „rozczarowanie roku”. Dużo się wtedy o takich sprawach mówiło, ale wiadomo, że raczej na prywatnych forach niż w czasopismach. Pilnie potrzebowałem dodatkowego instrumentu do nagrań, ale nie opłacało mi się wtedy płacić za niego w dolarach i czekać dość sporo na coś czego sam w rękach nie trzymałem, więc udałem się do najbliższego sklepu gdzie na całej ścianie wisiały „nowości” oczywiście z logo Vintage.
Jestem dość wybredny jeżeli chodzi o instrumenty i jak powiedziano mi że te są w przedziale od chyba 700 zł do 1600 zł to chciałem już pójść dalej, bo szukałem czegoś „do nagrań a nie dla zabawy”. Na co sprzedawca powiedział: „A Ty weź i zagraj coś na każdej z nich”. Dokładnie tak zrobiłem. Tyle że wszystkich nie ograłem. Po kilkunastu wróciłem do pewnego egzemplarza i nabyłem go bez chwili zawahania się. Nagrałem na nim 2 płyty dla klientów, kilka swoich pomysłów, zagrałem na nim kilkadziesiąt koncertów. Po kilku latach uległem licznym namowom swego serdecznego kolegi – holenderskiego gitarzysty, z którym wtedy razem produkowaliśmy pewną holenderska artystkę i zgodziłem się rozstać z instrumentem. Było to w momencie gdy produkcją dobiegła końca i ten, mój jeszcze wtedy, instrument był używany notorycznie w każdym utworze. Gdy już zgodziłem się co do faktu sprzedaży, kolega zapytał o cenę. Powiedziałem, że jemu mogę sprzedać dokładnie za tyle za ile sam nabyłem. Wymieniłem kwotę. Usłyszałem chyba najdłuższą na świecie wiązankę holenderskich wyrazów wyrażających śmiech, zdumienie i zaskoczenie, jednak żaden z nich do publikacji raczej się nie nadaje. Kolega był w szoku. Myślę że ten długi wstęp jest w stanie oddać emocje i wszystko, co było związane z tą gitarą dopiero gdy wymienię jej cenę: około 700 zł… Tak, instrument kupiony za około 700 zł spełniał wszelkie wymagania i wiernie służył w studio i na scenie. Trudno się dziwić że gdy otrzymałem do testu V6M24 sentymentom nie szło się oprzeć. I jeszcze ten wyraz: Reissued… zobaczmy jednak od początku co oferuje nam testowana gitara.
OPIS
Gitara należy do serii Vintage Reissued. Jak sama nazwa serii wskazuje, mamy tu do czynienia z kolejną próbą połączenia walorów instrumentów z drugiej połowy ubiegłego stulecia, oraz nowoczesnych technologii i atrybutów stosowanych w instrumentach właściwych dla współczesnej muzyki rozrywkowej. Sama w sobie idea nowa nie jest, lecz nie w idei jest sęk tylko w sposobie jej realizacji. Swym kształtem instrument nawiązuje do gitar z rodziny stratocasterów. Korpus instrumentu wykonano z amerykańskiej olchy. Dwa zaczepy na pasek umieszczono tradycyjnie, na „boku” (a nie na wierzchu żeby nie było że zupełnie jak strat) ulokowano również gniazdo wyjściowe typu jack 1/4”. Z tyłu korpusu znajdziemy dwie płytki wykonane z tworzywa sztucznego. Jedna z nich chroni zawieszenie ruchomego mostka, druga – złącza potencjometrów, przełącznika, gniazda i przetworników.
Klonowy gryf przykręcono do korpusu za pomocą czterech śrub. W klonowej podstrunnicy umieszczono dwadzieścia cztery progi Medium Jumbo. Gryf jest bardzo wygodny, nie jest to typowa „współczesna wyścigówka” ale też nie jest to gryf z kategorii „tylko dla orłów”. Gra się wygodnie ale minimum przyzwoitości jeżeli chodzi o tak zwany „opór materii” zachowano. Gryf jest połączony z korpusem na wysokości dziewiętnastego progu struny E 6 oraz dwudziestego pierwszego progu struny E 1. W tej sytuacji bez względu na rozmiar dłoni w zasadzie każdy gitarzysta z lekkością będzie mógł wykonywać dowolne pasaże we wszystkich znanych mu pozycjach.
Na „odwróconej” główce umieszczono sześć kluczy Wilkinson E-Z-Lok WJ07LH, które bardzo dobrze trzymają strój. Większość współczesnych gitar z ruchomym mostkiem zazwyczaj wyposaża się w siodełko z blokadą strun, w przypadku testowanego instrumentu nie było takiej konieczności.
Przetworniki zamontowano bezpośrednio korpusie. W testowanym modelu zastosowano dwa przetworniki typu humbucker Wilkinson Double Coil – WHHBN oraz WHHBB. Mostek w tej gitarze to Wilkinson VS50IIK Vibrato. Rączka jest wkręcana, co umożliwia takie jej ustawienie, przy którym nie ma „luzu” w ruchu rączki. Jest to istotna zaleta mostka, szczególnie odczuwalna podczas wykonywania technik tremolo wypracowanych przez Steviego Vaia. No i czas na małą dygresję. Mimo że w swej istocie jest to mostek odpowiadający stereotypowym odpowiednikom w gitarach typu stratocaster, dość łatwo na nim wykonuje się techniki właściwe mostkom typu floyd rose. Stąd też moja wzmianka o blokowanym siodełku, którego rzeczywiście nie było sensu montować w testowanej gitarze.
Układ elektroniczny wyposażono w dwa potencjometry obrotowe – VOLUME i TONE. Zamontowany w gitarze trójpozycyjny przełącznik umożliwia uzyskiwanie sygnału wyjściowego pochodzącego z każdego z przetworników z osobna oraz z obydwu naraz. Osprzęt testowanej gitary jest chromowany. Do testu otrzymaliśmy egzemplarz w wykończeniu Ventura Green, ale model ten oferowany jest jeszcze w dwóch innych kolorach – Daytona Yellow i Laguna Blue.
WRAŻENIA
Testowana gitara w istocie łączy w sobie cechy vintage i modern. Do pierwszych zaliczyłbym kształt, menzurę i właściwości brzmieniowe drewna (ale o tym za chwilę), do drugich, wygodę pracy z ruchomym mostkiem, ilość progów, ogólnie osprzęt i przetworniki. Strona vintage mocno przejawia się gdy gramy na nie podłączonym instrumencie, można wsłuchiwać się godzinami w charakterystyczny przydźwięk właściwy starym dobrym instrumentom, które się bardzo lubi. Z drugiej strony wygoda gry jest na poziomie początku wieku dwudziestego pierwszego. Sam fakt umieszczenia w podstrunnicy dwudziestu czterech progów wielu gitarzystom ułatwi życie. Po podłączeniu do wzmacniacza stratopodobny kształt i piękne przydźwięki przestają nas zwodzić i budzimy się w typowo humbuckerowej rzeczywistości. Brzmienie przetwornika przy mostku jest jasne, skondensowane i nieco twarde. Na czystym kanale może i nie najpiękniejsze, ale za to przy współpracy z przesterami jest bardzo konkretne, bogate w alikwoty i zwarte. O wiele więcej śpiewności uzyskujemy w środkowej pozycji zarówno na kanale czystym jak i przesterowanym. Brzmienie przetwornika przy mostku jakby równoważy śpiewność i twardość w sobie.
Ze względu na fakt iż o brzmieniu lepiej nie czytać tylko je usłyszeć na stronie www.aandk.pl w dziale Testy umieściłem film ukazujący możliwości testowanej gitary zarówno przy tradycyjnym (gitara, wzmacniacz, mikrofon, komputer) sposobie rejestrowania jak i przy bardziej nowoczesnym (gitara, symulator, komputer).
PODSUMOWANIE
Testowana gitara to bardzo ciekawy instrument o dość szerokich możliwościach. Główną cechą brzmienia tego instrumentu jest połączenie zwartego i skondensowanego „brzmienia przetworników” ze śpiewnym i selektywnym „brzmieniem drewna”. Biorąc pod uwagę precyzyjne wykonanie instrumentu, wysokiej klasy osprzęt i stosunkowo niewielką cenę instrument zasługuje na bardzo pozytywną opinię.
Tekst: Konstantin „Kostek” Andriejew
DANE TECHNICZNE
Korpus: amerykańska olcha
Szyjka: klon
Podstrunnica: klon
Progi: 24
Przetworniki: pasywne w układzie HH – Wilkinson Double Coil (WHHBN / WHHBB)
Mostek: ruchomy Wilkinson VS50IIK Vibrato
Osprzęt: chromowany
Sugerowana cena: 1250 PLN
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.jhs.co.uk
Test ukazał się w numerze 3/2016 miesięcznika Muzyk.