Ogromne sukcesy piosenkarskie Stanisławy Celińskiej wcale mnie nie dziwią. Biorą się przede wszystkim ze śpiewanych przez nią utworów. Żyjemy bowiem teraz głównie w świecie piosenek-surogatów, pisanych na ogół niestarannie, pustych, tworzonych bez pomysłu. A pani Stanisława przywiązuje wielką wagę do tekstu, jak na rasową aktorkę przystało. Śpiewa o normalnych ludziach, ich losach i codzienności, które stanowczo odbiegają od opowiastek z telenowel. Bardzo często się zdarza, że po recitalach przychodzą do jej garderoby zapłakani widzowie: „pani śpiewała o mnie, o moim życiu, dziękuję!” W którymś momencie pani Stanisława zrozumiała, że te historie opowiadane przez widzów, zwłaszcza panie, są kapitalnym materiałem na teksty kolejnych piosenek. Dotychczas korzystała z zawodowych, świetnych tekściarzy, ale przecież nic nie jest równie interesujące, jak samo życie, zatem postanowiła te zasłyszane opowieści sama przenieść na papier. Być może nie tchną one wysublimowaną poezją, ale są na wskroś prawdziwe. Ponadto na swój sposób terapeutyczne, bo podające na ogół jakieś optymistyczne rozwiązanie. Stały szef grupy akompaniującej, Maciej Muraszko, opatrzył je kolejny raz ciekawą muzyką i rozpisał na nieco poszerzony niż poprzednio bywało skład instrumentalny, wykorzystując na przykład akordeon, na którym gra jego ojciec, ceniony pianista i aranżer. Klimat „Atramentowej” bez trudu można zauważyć w „Malinowej”. To żaden przytyk, bo całość jest niezwykle „klimatyczna” i ciepła, idealna dla tego typu historii z życia wziętych. Stanisława Celińska jest wyborną aktorką, która daje sobie radę ze śpiewaniem bardzo różnych piosenek od kilku dekad. Potrafi bezbłędnie znaleźć się w każdym tekście, znakomicie go puentując i wodząc słuchacza dokładnie w te rejony, w które zamierza. Jest ogromnie przekonująca, na dodatek perfekcyjna. Nie należy do artystek, które cokolwiek udają i muszą co roku robić operacje plastyczne, żeby się podobać. Nic z tego, tu liczy się prawda i tylko prawda, no i oczywiście znakomity warsztat. Do pomocy zaprosiła Piotra Fronczewskiego i Marcina Wyrostka. Ta płyta będzie z pewnością jej kolejnym sukcesem.
Tekst: Marcin Andrzejewski
Strona internetowa artystki: stanislawacelinska.pl
Recenzja ukazała się w numerze 7/2018 miesięcznika Muzyk.