PreSonus już na dobre wszedł na rynek monitorów bliskiego pola – i to nie tylko ze „zwykłymi” dwudrożnymi. Firma ma potencjał i stara się zainteresować klienta mniej powszechnymi rozwiązaniami; testowaliśmy monitory z przetwornikiem współosiowym, a teraz mamy przyjemność słuchać małych wprawdzie monitorów w układzie D’Appolito, czyli z dwoma symetrycznie umieszczonymi głośnikami niskotonowymi. Ze zrozumiałych względów nie są one najtańsze – zobaczmy, co oferują.
Układ głośników wymyślony przez Josepha D’Appolito zakłada dwa takie same głośniki niskotonowe i umieszczony pomiędzy nimi jeden wysokotonowy. Takie rozmieszczenie głośników powoduje powstanie źródła symetrycznego, co w praktyce oznacza w jednej płaszczyźnie szerszy, a w drugiej węższy kąt komfortowego odsłuchu, czyli w rezultacie szerszy „sweet spot”. Dodatkową cechą jest większa powierzchnia głośników niskotonowych, a wiadomo, „co dwa to nie jeden”. Wprawdzie umieszczenie głośnika wysokotonowego nie dokładnie pomiędzy niskotonowymi, ale trochę wyżej wygląda dziwnie, ale są też takie konstrukcje, tak więc nie stanowi to chyba wielkiego problemu.
Monitory PreSonus Eris E44 są mniejszymi monitorami z serii obejmującej również testowany kilka lat temu model E5) i jak możemy się domyślić, mają dwa czterocalowe głośniki niskotonowe (a dokładniej o średnicy 4.5”). Od pewnego czasu z szacunkiem podchodzę do takich malutkich głośniczków, bo słyszałem, co one mogą zrobić w połączeniu ze sprytną elektroniką – a tu w dodatku są dwa w każdym monitorze. Geometria to nauka ścisła i trzeba pamiętać, że powierzchnia koła jest proporcjonalna do kwadratu promienia czy średnicy – tak więc dwa głośniki czterocalowe nie mają takiej powierzchni, jak jeden ośmiocalowy, tylko… niecałe sześć. Średnice głośników zmierzyłem. Czyli – zysk jest, szału nie ma. Ale ponieważ są to obudowy bass-reflex, uznałem, że NS-10 będzie dobrym punktem odniesienia. Okazało się, że Eris E44 są pod każdym względem mniejsze od NS-10 – i węższe, i niższe i płytsze. Moc jest sensowna, wynosi 50 W dla kanału niskotonowego i 35 W dla wysokotonowego, przy częstotliwości podziału 2.9 kHz.
Otwory bass-reflex są z przodu, a z tyłu… sporo tego. Wszystkie trzy rodzaje gniazd przyłączeniowych i duże możliwości regulacyjne. Regulacja czułości płynna, ale z zaskokiem w połowie – OK. Do tego płynna regulacja częstotliwości środkowych i najwyższych, w bardzo dużym zakresie ±6 dB. Najniższe częstotliwości regulowane przełącznikami – możemy osłabić dół o 2 dB albo o 4 dB w zależności od miejsca ustawienia monitorów albo podciąć filtrem na 80 Hz lub 100 Hz w przypadku pracy z subwooferem albo po prostu bo tak. Bez filtrów producent deklaruje pasmo od 55 Hz i rzeczywiście – prosty pomiar takie pasmo potwierdza, ale przy spadku 10 dB. Pomiar regulatora pasma środkowego pokazał, że jest to regulacja dla 1 kHz, i nie aż tak duża, bo jakieś ±5 dB – nawet lepiej.
Po podłączeniu okazało się bardzo szybko, że Eris E44 są podobne brzmieniowo do NS-10 – to znaczy mają to charakterystyczne podbicie w okolicy 1.5 kHz. To usłyszałem od razu i od razu zaczęło mi się podobać, co słyszę. Dół w porządku, nie jest przesadzony, ale po paru dźwiękach zdecydowałem się na zdjęcie go o 2 dB – E44 nie schodzą zbyt nisko, przez co osłabienie dołu spowodowało, że brzmi to bardziej naturalnie i przy okazji osłabiło trochę „kartonowe” brzmienie. Ważne jest, że dół nie jest nadmiernie „napompowany” i brzmi naturalnie. Kręcenie środkiem i górą powodowało, że w moich warunkach było tylko gorzej – zostawiłem w położeniach środkowych, to jeden z niewielu przypadków, w których nie miałem ochoty „ściemniać” małych monitorów. Góra bardzo ładna, łagodna ale czysta i otwarta. Środek w okolicy 1.5 kHz upodabnia brzmieniowo monitory Eris E44 do „wzorca”, ale dalszy odsłuch i późniejszy prosty pomiar ujawniły, że mamy trochę słabsze niż w NS-10 przenoszenie szeroko pojętego pasma prezencyjnego, przez co E44 brzmią „łagodniej”. Nie jest to więc ten środek, ale jakiś charakter brzmienia został zachowany.
Czy konstrukcja D’Appolito coś daje? Nie wiem, czy to siła sugestii, ale zdecydowanie to słychać. W ustawieniu (czy raczej położeniu) poziomym pole odsłuchu jest sporo szersze, niż w przypadku NS-10 – zarówno proporcje, jak i brzmienie zmieniają się znacznie później, przy większym wychyleniu głowy w bok od środka. Również same proporcje, pogłosy czy „szerokość sceny” są bardzo dobre – mimo nieco innego brzmienia z mniejszym udziałem wysokiego środka proporcje są bardzo podobne, a ilość i jakość efektów przestrzennych słyszalna jest lepiej. Co jest nie tak? No cóż – powierzchnia membran nie jest imponująca, stąd E44 nie są zbyt głośne ani nie mają masywnego dołu. Do pewnej głośności grają czysto, ale nie można jej przekraczać, bo wprawdzie niebieskie logo z przodu nie zmienia koloru, to słychać zniekształcenia. Tak więc bez subwoofera nie ma szans na ocenę pełnego pasma ani na olśnienie (ogłuszenie?) klienta. Do pracy – bardzo dobre narzędzie, z niemęczącą górą i precyzyjnym środkiem, doskonałą lokalizacją i odtwarzaniem efektów. Szeroka baza odsłuchu pozwala na sensowną ocenę brzmienia również przez klienta.
PreSonus robi ciekawe monitory. Mamy i zwykłe dwudrożne, i koncentryczne, i teraz w konfiguracji D’Appolito. Co ważne, wcale nie brzmią tak samo – każda seria ma swoje charakterystyczne cechy i czymś się wyróżnia. Cena nie jest może najniższa, ale zdecydowanie warto posłuchać.
Tekst: Przemysław Ślużyński
DANE TECHNICZNE
Moc: 50 W (LF) + 35 W (HF)
Głośniki: 2 × 4.5” (LF), 1.25” (HF)
Obudowa: bass-reflex, otwory z przodu
Pasmo przenoszenia: 55 Hz – 22 kHz
Częstotliwość podziału: 2.9 kHz
Kontrolery: INPUT TRIM, MF, HF, LOW CUT, ACOUSTIC SPACE
Wejścia: XLR, jack 1/4”, cinch
Wymiary: 180 × 180 × 365 mm
Masa: 5.4 kg
Sugerowana cena: 1295 PLN/szt.
Do testu dostarczył:
Audiostacja
ul. Główna 20A
03-113 Warszawa
tel. (22) 6161398
Internet: www.audiostacja.pl, www.presonus.com
Test ukazał się w numerze 3/2016 miesięcznika Muzyk.